Siły zbrojne
Niemiecki MSZ: Aktywność Rosji "nieracjonalna", a 2% PKB na obronę - "niewiążące"
Niemiecki spór polityczny o 2% PKB na obronę „przeniósł się” do krajów bałtyckich, podczas wizyt ministrów obrony i spraw zagranicznych w tych państwach. Szef MSZ Sigmar Gabriel udaje się też na Ukrainę oraz do Rosji.
Mimo krytyki militarnej aktywności Rosji w regionie, Gabriel ponownie odniósł się nieprzychylnie do pomysłu zwiększenia wydatków wojskowych Niemiec do poziomu 2 proc., do czego dąży obecna szefowa resortu obrony w tym samym czasie przebywająca z wizytą w państwach nadbałtyckich. Podczas wizyty w Rukli na Litwie gdzie stacjonuje ok. 400 żołnierzy Bundeswehry w ramach misji NATO szef dyplomacji powiedział, że niemieccy żołnierze pozostaną tam tak długo, jak będzie to konieczne.
Czytaj więcej: Żołnierze Bundeswehry od stycznia na Litwie
Potencjał wojskowy, który Federacja Rosyjska stworzyła na granicy, jest moim zdaniem w pełni nieracjonalny, ponieważ ze strony tych trzech państw [Estonii, Litwy i Łotwy - przy. red.] nie pochodzi żadne zagrożenie.
Niewykluczone, że wątek rosyjskiej aktywności militarnej w regionie pojawi się podczas rozmowy Gabriela z jego rosyjskim odpowiednikiem podczas wizyty nimieckiego ministra w Moskwie w przyszłym tygodniu. Mimo poparcia dla zaangażowania Niemiec w obronę flanki wschodniej Sojuszu, Gabriel nie popiera pomysłu podniesienia wymaganych wydatków na armię do poziomu 2 proc. W czasie wizyty w Estonii po raz kolejny nazwał plany ministerstwa obrony nierealistycznymi, a same zobowiązanie podniesienia nakładów określił jako "niewiążące".
Czytaj też: Monachium areną sporu z USA? Juncker i Gabriel przeciwko zobowiązaniom NATO
Podobne wypowiedzi ministra Gabriela można było usłyszeć jeszcze przed wizytą w państwach bałtyckich. Podczas tegorocznej konferencji Bezpieczeństwa w Monachium minister przestrzegał przed wpadnięciem w "nową spiralę zbrojeń", a we wcześniejszych wypowiedział ostrzegał przed "ślepym posłuszeństwem" wobec USA w kontekście amerykańskich apeli o zwiększenie nakładów na wojsko przez europejskich członków Sojuszu. Zdaniem szefa dyplomacji w obecnej sytuacji o wiele bardziej zasadnym byłoby zwiększenie nakładów w dziedzinie cyberbezpieczeństwa i walki z dezinformacją.
Czytaj też: Procedury i polityka hamują modernizację Bundeswehry [ANALIZA]
Przebywająca w tym samym czasie z jednodniową wizytą w państwach bałtyckich Ursula von der Leyen ponownie potwierwdziła, że Niemcy zmierzają w kierunku osiągnięcia poziomu 2 proc. PKB nakładów na Bundeswehrę do 2024 r. Obecnie wskaźnik kształtuje się na poziomie 1,22% PKB, pomimo wzrostu wydatków, spełnienie kryterium NATO wymagałoby więc bardzo szerokiego wysiłku finansowego i politycznego.
Szefowa resortu obrony odwiedziła niemieckich żołnierzy stacjonujących w estońskim Ämari, którzy uczestniczą w obronie przestrzeni powietrznej państw bałtyckich w ramach natowskiej misji Air Policing. W skład niemieckiego kontyngentu na Litwie wchodzi z kolei m.in. 122 batalion piechoty zmechanizowanej z Oberviechtach, a także pododdziały: pancerny (wydzielony przez 104. batalion) zaopatrzeniowy, inżynieryjny, oraz pododdział wsparcia sanitarnego.
Przez ostatnie kilka lat pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie efektywnie lokować i wydawać powierzone nam pieniądze
Jest to kolejna wypowiedź przedstawiciela niemieckiej lewicy krytykująca kurs obrany przez chadeków. Przed wyborami do Bundestagu niemieckie instytuty badań opinii publicznej dają zwycięstwo chadekom lub socjaldemokratom z niewielką przewagą. Arytmetyka wyborcza wskazuje zatem, że żadna partia nie mogłaby rządzić samodzielnie. Jeśli SPD udałoby się porozumieć z "Zielonymi i "Lewicą", niechętnymi w stosunku do kierunku wyznaczonego przez CDU/CSU, to niewykluczone, że nowy rząd wprowadzi obecny proces modernizacji i rozmowy w armii. W czerwcu ma zostać przedstawiony program wyborczy socjaldemokratów, w którym można się spodziewać zapisów dotyczących ich wizji polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.
Marek
Sigmar Gabriel i jemu podobni niech lepiej nic nie mówią na temat nieracjonalnego zachowania, bo sami od początku kryzysu imigracyjnego są jego najlepszym przykładem. Rosja natomiast zachowuje się jak najbardziej racjonalnie. Robi tylko to, co z małymi przerwani robiła od dawna. Juncker z Gabrielem i spółka, powinni ze zrozumieniem słuchać tego, co przekazuje im Donald Trump. Najwyraźniej jednak ich lewicowe umysły nie są w stanie zrozumieć przekazu w stylu: "Jestem Amerykaninem oraz patriotą, dlatego też Ameryka jest na pierwszym miejscu. Ze zobowiązań dotyczących NATO się wywiążemy, ale wymagamy tego, żeby kraje członkowskie paktu, zamiast liczyć tylko i wyłącznie na nas, podchodziły do sprawy poważnie i wreszcie zaczęły inwestować należyte kwoty w swój własny potencjał obronny".
obiektywny
No jak te państwa nie chcą zagrażać Rosji to może w końcu zgodzą się podpisać traktat o ograniczeniu broni konwencjonalnej w Europie? Bo na razie do niego nie należą i w tych państwach NATO może trzymać tyle broni ile sie NATO spodoba...
bender
No, no, bardzo obiektywny i zgrabny komentarz komentatora, ktory zapomnial, ze tylko w obecnym stuleciu Rosja zlamala memorandum budapesztanskie (granice Ukrainy), traktat CEF (sily konwencjinalne w Europie, pozniej powiedzieli, ze sie z niego wycofuja) oraz ostatnio traktat INF (rakiety sredniego zasiegu bazowania ladowego). Jakbysmy podpisali z nimi nowy CEF to juz na mur beton by go respektowali, prawda? Przypomne, ze z CEF oficjalnie wyszli niecale 7 lat temu...
Marek
Czy to nie dzięki takim lewicowym geniuszom takim jak Juncker i Gabriel marnuje się wysiłek niemieckich firm dotyczących pociągów poruszających się na poduszce magnetycznej?