Reklama

Siły zbrojne

Liczebność Wojska Polskiego. Mity i fakty [RAPORT]

Przykład żonglowania danymi dotyczącymi liczebności WP.
Przykład żonglowania danymi dotyczącymi liczebności WP.
Autor. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów

Parafrazując znaną wypowiedź Georges Clemenceau i obserwując to co dzieje się od dziesięcioleci w Polsce, można stwierdzić, iż wojsko, wojna i zbrojenia są rzeczami zbyt poważnymi, aby powierzać je tylko generałom i politykom.

Reklama

Od utworzenia rządu premiera Tadeusza Mazowieckiego w 1989 roku sprawy wojska były albo marginalizowane, albo wyolbrzymiane i wykorzystywane w celach walki politycznej. Przy okazji instrumentalnego wykorzystywania zagadnień militarnych, zawsze oczywiście padają stwierdzenia o apolityczności wojska i politycznym konsensusie, dotyczącym należytego zabezpieczenia Polski od strony zagrożeń militarnych.

Reklama

Tymczasem społeczeństwo praktycznie nie dowiedziało się, jak rządzący naszym krajem, wyobrażają sobie obronę militarną Polski, oraz jak w danej chwili wygląda docelowy model Sił Zbrojnych RP. Oczywiście w jawnym i ogólnym zarysie. Tego typu informacje są standardem w zachodniej cywilizacji. Obarczone są one ciągłymi zmianami wynikającymi ze zmienności sytuacji politycznej i demografii oraz postępu technicznego.

Czytaj też

Ostatnio obserwujemy, zamiast merytorycznej dyskusji dotyczącej zadań stawianych przed WP w czasie różnych scenariuszy ewentualnej wojny, przerzucanie się liczbami dotyczącymi liczebności sił zbrojnych, oraz liczbą rozformowanych czy sformowanych jednostek wojskowych. Zaskakujące jest to, iż żadna ze stron nie potrafi merytorycznie odnieść się do propagandowych haseł strony przeciwnej.

Reklama
Dozorowiec ORP Kaszub (240).
Dozorowiec ORP Kaszub (240).
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Na wstępie trzeba zasygnalizować problemy dotyczące prawidłowego opisania spraw liczebności WP. Występują dwa podstawowe stany liczebności - pokojowy i wojenny. Przy czym w zależności od typu ogłoszonej mobilizacji (częściowej, powszechnej) stan ten może być pośredni. Dodatkowo zupełnie innymi pojęciami jest stan etatowy czyli liczba stanowisk dla żołnierzy przewidzianych w etatach jednostek wojskowych. Czym innym jest limit środków finansowych na przewidywany stan liczebny żołnierzy (planowany) w nadchodzącym okresie. A jeszcze czym innym jest stan ewidencyjny czyli faktyczny. Przy czym stan ewidencyjny można podawać na konkretny dzień lub średnioroczny (czyli wyliczony dla danego roku z danych ewidencyjnych za poszczególne miesiące).

Niestety dostępne publicznie dane z różnych okresów dotyczą innych z opisanych powyżej stanów, a czasami nie wiadomo czego dotyczą.

Generalizując stan ewidencyjny wojska jest zawsze mniejszy od stanu etatowego w czasie pokoju. Natomiast ten etatowy i ewidencyjny w czasie pokoju są mniejsze od zakładanych stanów w czasie wojny po zmobilizowaniu Sił Zbrojnych. W czasie ewentualnej wojny zakłada się z góry bardzo duże straty stanów osobowych i ich wojenne uzupełnienie. Ale nie zawsze będzie ono w stanie utrzymać nakazanego poziomu liczebności w czasie wojny, ponieważ kiedyś zasoby rezerwistów, których można skierować na front ulegną wyczerpaniu.

Czytaj też

Zależność od ZSRR i czasy Układu Warszawskiego (UW)

Po zakończeniu drugiej wojny światowej zostaliśmy wepchnięci w całkowitą zależność polityczną i wojskową od ZSRR. Szczególnie silnie objawiało się to w sprawach dotyczących sił zbrojnych. Głos decydujący w tym miała Moskwa i to niezależnie czy przed czy po powstaniu Układu Warszawskiego w 1955 roku. Praktycznie Dowództwo Zjednoczonych Sił Zbrojnych Państw Stron UW, Sztab, Komitet Techniczny i temu podobne instytucje były częścią narodowych radzieckich odpowiedników. Trochę dla ozdoby i zaspokojenia politycznych aspiracji państw członkowskich funkcjonowali w nich jako zastępcy generałowie delegowani przez poszczególne armie. Ale i tak o wszystkim decydowano na Kremlu.

Przez dziesięciolecia wykształcił się pewnie schemat postępowania dotyczący planów wojennych i przygotowań do wojny. Opracowywano je w Moskwie bez udziału pozostałych państw UW. Następnie przesyłano poszczególnym państwom tylko założenia i wymagania (rekomendacje) ich dotyczące.

Do Warszawy przekazywane były zawsze ogromne wymagania dotyczące przygotowania WP do wojny i jego funkcjonowania w czasie pokoju. Wymagania te u nas były redukowane na papierze i przesyłane do Moskwy jako nasze plany z dodatkowymi uzasadnieniami czemu nie damy rady spełnić radzieckich żądań. Polska i tak nigdy nie wykonywała nawet tych zmniejszonych planów i słała do Moskwy liczne wyjaśnienia dotyczące opóźnień, niepowodzeń czy rezygnacji z niektórych przedsięwzięć zakupowych lub organizacyjnych.

Czytaj też

Po prostu PRL nie było stać na zaspokojenie radzieckich planów pomimo (a bardziej przez) funkcjonowania w kraju gospodarki nakazowo-rozdzielczej. Tak było pomimo, iż władze PRL bardzo się o to starały, nawet kosztem poziomu życia obywateli.

Dla tego okresu najłatwiej jest posługiwać się stanami etatowymi czasu pokojowego. Na początku 1946 roku po demobilizacji wynosił on 266 tys. żołnierzy w tym 44 tys. zawodowych. W następnych latach WP przeszło na stopę pokojową i minimum liczebności etatowej osiągnęło w 1949 roku. Wynosiła ona wtedy 134 tys. żołnierzy w tym 43 tys. zawodowych. Jak widać z porównania tych liczb drastycznie obniżono liczbę poborowych. Było to zrozumiałe i konieczne w tak zniszczonym kraju po wojnie.

Czołg T-72.
Czołg T-72.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Następne dwa dziesięciolecia (lata 50. i 60.) przyniosły niesamowite zwiększenie liczebne armii oraz gigantyczne zamówienia zbrojeniowe w kraju i w ZSRR. Wynikało to z rozkręcenia się zimnowojennej „spirali zbrojeń”. Ton temu wyścigowi nadawała Moskwa, a polskie zbrojenia były ich konsekwencją. Już w 1955 roku stan etatowy WP osiągnął liczbę 368 tys. żołnierzy w tym 91 tys. zawodowych. W następnych latach wahał się pomiędzy tą liczbą, a 226 tys. żołnierzy w tym 77 tys. zawodowych jaki był w 1960 roku. Generalnie wahania te wynikały z bieżącej sytuacji politycznej i wynikających z nich zagrożeń oraz z postępu modernizacji technicznej (np. wyparcie piechoty przez wojska pancerno-zmechanizowane).

Jednak już pod koniec lat 60. XX wieku liczebność WP zaczęła systematycznie rosnąć i osiągnęła w 1971 roku etatową pokojową liczbę stanowisk dla 431 tys. żołnierzy w tym 140 tys. zawodowych. Dla gospodarki PRL było to już stanowczo za dużo. W związku z tym w latach 70. minister brony narodowej gen. Wojciech Jaruzelski podpisał rozkaz o zaprzestaniu dalszego liczebnego rozwoju WP. Od tego rozkazu każde przedsięwzięcie organizacyjno-etatowe powodujące dodanie nowych stanowisk etatowych dla żołnierzy wymagało również podania stanowisk żołnierzy do likwidacji.

Dzięki temu stan etatowy w latach 1972-1988 ustabilizował się praktycznie na poziomie 406-418 tys. żołnierzy, w tym 131-137 tys. żołnierzy zawodowych.

Czytaj też

Od Układu Warszawskiego do NATO

Już w drugiej połowie lat 80. XX wieku zaczęto redukować WP i mocno zmniejszać zakupy nowej techniki wojennej. Przemiany polityczno-społeczne w Europie wywróciły cały powojenny „ład”. Co prawda formalnie UW i jego wojskowe struktury zostały rozwiązane dopiero w 1992 roku, ale praktycznie od 1990 roku Polska i jej MON mogło już nieskrępowanie planować samodzielnie i realizować te plany na własną odpowiedzialność. Oczywiście od razu było wiadomo, iż Polska chce wstąpić do NATO i do Unii Europejskiej, ale potrzeba było na to czasu.

Rozpad ZSRR i powstanie na jego gruzach licznych niepodległych państw dopełniło ówczesne zmiany na mapie polityczno-militarnej Europy. Nowo powstała Rosja w tym czasie miała jeszcze większe problemy ekonomiczne i armia rosyjska zeszła na dalszy plan.

Te same problemy, ale w mniejszej skali, występowały w Polsce. W pierwszych latach po odzyskaniu pełnej suwerenności WP było skutecznie zmniejszane strukturalnie. Co za tym idzie zmniejszała się liczba żołnierzy oraz sprzętu wojskowego. Stopień nowoczesności WP osiągano głównie poprzez masowe wycofywanie starego uzbrojenia. Zakupy nowego praktycznie nie były realizowane w zauważalnej wielkości.

Pokojowy stan etatowy zmniejszał się corocznie. Od 400-tysięcznej armii w 1989 roku do 226-tysięcznej armii w roku 1999 czyli w chwili wstąpienia do NATO. Niestety zmniejszała się również systematycznie liczba etatów dla żołnierzy zawodowych i osiągnęła ona w 1999 roku poziom tylko 95 tys. Pozostałe 137 tys. stanowisk etatowych dalej było przewidywanych dla żołnierzy służby zasadniczej. Warto ponownie zwrócić uwagę, iż stany ewidencyjne były zawsze mniejsze od etatowych.

Dekada ta była również dekadą rozbrojenia w pozostałych państwach Europy i częściowo w USA. Świat po okresie zimnej wojny nabrał przekonania, iż teraz nie ma większego prawdopodobieństwa wybuchu globalnego konfliktu zbrojnego. Wykorzystali to politycy, którzy lekką ręką przeznaczali dotychczasowe wydatki zbrojeniowe na inne bardziej konsumpcyjne potrzeby. Większość armii NATO dotknęły wielkie cięcia organizacyjne, liczebne, sprzętowe. Przygotowywana do obrony wschodnia granica RFN przesunęła się bardziej na wschód. Liczne korpusy, które miały jej bronić zostały rozformowane, a liczne dywizje państw NATO wróciły do domu.

Su-22.
Su-22.
Autor. Mirosław Mróz

Polska w międzyczasie została przyjęta do programu Partnerstwo dla Pokoju. Ale Rosja również korzystała z tego programu. USA dorocznie prowadziły swoje ćwiczenia morskie na Bałtyku pod kryptonimem Baltops. W nowej ich formule jeden tydzień manewrów odbywał się z udziałem zaproszonych państw. Były nimi i Polska, ale i Rosja. Rosyjskie okręty wchodziły do polskich portów, a rosyjska piechota morska desantowała na plaży w Ustce. Na zaproszenie Amerykanów. Reset w stosunkach z Rosją nie powstał w Polsce tylko w całym NATO. Wydawało się wtedy, iż da się z Rosją zbudować nowe partnerstwo oparte o równe prawa i zobowiązania stron. Kontakty NATO z armią rosyjską były bardzo ważne w planie budowy nowego pokojowego ładu w Europie.

Czytaj też

Przed przystąpieniem Polski do NATO przez dekadę nasz kraj był skazany na samodzielną obronę swojego terytorium. Pomimo, głębokiej zapaści armii rosyjskiej nadal była ona zdecydowanie większa i silniejsza niż polska. Dodatkowo nie mogliśmy wtedy liczyć na bezpośrednia wojskową pomoc NATO, co potwierdziły wydarzenia 24 lutego 2022 roku na Ukrainie.

Dlatego przystąpienie Polski do NATO było jedyną szansą na skuteczną obronę militarną Polski.

W NATO

Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego (North Atlantic Treaty Organization – NATO) funkcjonuje zupełnie inaczej niż Układ Warszawski. Opiera się ona o kolektywną obronę. Wezmą w niej udział te siły, które poszczególne państwa członkowskie mogą przygotować, uzbroić i wyposażyć. W Sojuszu Północnoatlantyckim nie działa „duch Moskwy”. Co naturalne waga danego państwa w dyskusjach, planach, programach zależy od jego wielkości i zdolności obronnych, ale wszyscy mają taką samą siłę swojego głosu. Najlepszym przykładem tego jest blokowanie przez Turcję i Węgry przyjęcia Szwecji do NATO.

Nie są znane dokładne plany wojenne Sojuszu, ale na pewno są one wielowariantowe i zakładają obronę całego terytorium wszystkich państw członkowskich od pierwszego dnia wojny. Dzisiejszy stan gotowości bojowej i mobilizacyjnej armii europejskich jest zupełnie inny niż w czasach zimnej wojny. Wtedy mobilizacja pierwszorzutowych jednostek trwała 1-2 dni, a część z nich była w stałej gotowości do podjęcia działań. Koleje rzuty jednostek były mobilizowane w 3-7 dni, a dłuższe terminy mobilizacji przewidywano dla jednostek zapasowych czy nowo formowanych.

Dzisiaj czasy te są zdecydowanie dłuższe i zależą od stopnia gotowości bojowej w czasie pokoju. Najbardziej przygotowane są armie, które w całości są zawodowe. Również Polska zdecydowała się na ten model. Ostatni poborowi polskie koszary opuścili w 2009 roku i formalnie od 1 stycznia 2010 roku został zawieszony pobór do zasadniczej służby wojskowej.

Budowa w Polsce armii zawodowej była i jest dużym wyzwaniem dla wszystkich kolejnych rządów, wszystkich stron polsko-polskiego konfliktu politycznego. Niestety wbrew licznym deklaracjom nigdy nie było i obecnie nie ma konsensusu w kwestiach polskich przygotowań obronnych.

Konsensus polityczny właściwie był tylko w jednej kwestii, to znaczy stałego zmniejszania liczebności WP. W związku z systematycznym wzrostem liczebności nowej grupy żołnierzy, jakimi stali się szeregowi zawodowi i stopniowym wygaszaniem poboru, warto przyjrzeć się budowie tylko zawodowej armii i już nie jej liczebności etatowej, ale ewidencyjnej.

Pod koniec 1998 roku tuż przed przystąpieniem 1 marca 1999 roku do NATO, służbę pełniło 78 322 żołnierzy zawodowych. Pod koniec 2008 roku było ich 77 910. W związku z zaprzestaniem poboru i dynamicznym rozwojem korpusu szeregowych zawodowych na koniec 2010 roku stan ewidencyjny WP liczył 95 439 żołnierzy zawodowych. Innych (poborowych) już nie było, bo armia stała się zawodowa. Pod koniec 2011 roku spadła nawet do 93 923 żołnierzy.

Samobieżna haubica 122 mm 2S1 Goździk
Samobieżna haubica 122 mm 2S1 Goździk
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Nastał okres stabilizacji. Kolejne rządy zapowiadały na kolejne lata wzrost liczebny armii, ale miał on oscylować ewidencyjnie w okolicach 100 tys. Nie zmieniło tego, ani zdobycie przez „zielone ludziki” Krymu i Sewastopolu oraz włączenie ich do Rosji, ani wojna rosyjsko-ukraińska w Donbasie w 2014 roku. Nie zmieniła tego również zmiana w Polsce rządów w 2015 roku. Najlepszym świadectwem tego jest porównanie stanów ewidencyjnych WP w kolejnych latach:

  • 95 318 żołnierzy zawodowych wg stanu na 31 grudnia 2012 roku;
  • 97 055 żołnierzy zawodowych wg stanu na 31 grudnia 2013 roku;
  • 96 611 żołnierzy zawodowych wg stanu na 31 grudnia 2014 roku;
  • 96 248 żołnierzy zawodowych wg stanu na 31 grudnia 2015 roku;
  • 98 586 żołnierzy zawodowych wg stanu na 31 grudnia 2016 roku;
  • 101 578 żołnierzy zawodowych wg stanu na 31 grudnia 2017 roku;
  • 104 946 żołnierzy zawodowych wg stanu na 31 grudnia 2018 roku;
  • 107 704 żołnierzy zawodowych wg stanu na 31 grudnia 2019 roku;
  • 110 100 żołnierzy zawodowych wg stanu na 31 grudnia 2020 roku.

Przez 8 lat liczba ta wzrosła z 95 tys. do 110 tys., ale nie był to jakiś skok lecz mozolne coroczne zwiększanie armii. Na marginesie warto również zauważyć, że generalnie nie odnotowano w tych latach zwiększonej fali zakupów sprzętu wojskowego. Niektóre programy były realizowane zgodnie z założeniami poprzedników, niektóre nowe programy pojawiały się zgodnie z poprzednimi planami, a tylko część programów zakupowych pojawiło się jako całkowicie nowych.

Reasumując nie można stwierdzić, iż zdolności bojowe WP wzrosły w zdecydowany sposób. Duża część uzbrojenia pamiętała jeszcze czasy UW, a liczebność wojska nie zwiększyła się w piorunujący sposób.

Czytaj też

Wydaje się, że dopiero wydarzenia z ostatnich trzech lat zdecydowanie przyśpieszyły rozwój liczebny i jakościowy WP. Pierwszym z nich był wybuch pandemii w 2020 roku. Jak zawsze w takich sytuacjach nieprzygotowane do tego państwo musiało zaangażować do pomocy wojsko. Kolejnym był w 2021 roku atak imigrantów z Białorusi na polską granicę. Od tej chwili wojsko było i jest wykorzystywane do wzmocnienia sił Straży Granicznej. Kolejnym była pełnoskalowa rosyjska agresja na Ukrainę 24 lutego 2022 roku. W tym przypadku warto wziąć pod uwagę możliwość, iż polskie władze zostały poinformowane o tym bardzo prawdopodobnym scenariuszu już rok wcześniej. Prawdopodobnie wspólnota wywiadowcza NATO przewidywała taki scenariusz jako bardzo realny już od przełomu 2020 i 2021 roku.

W obliczu tych wyzwań władze naszego kraju przystąpiły do realizacji planów gigantycznej rozbudowy SZ RP. Plany te do dzisiaj nie są znane publicznie nawet w zarysie. Nie wiadomo również, czy są one w miarę już dopracowane, czy cały czas ulegają zmianie w zależności od różnych politycznych impulsów. Impulsy te widać w chwili nagłego podpisania niezapowiedzianej i mało przygotowanej kolejnej umowy zbrojeniowej. Widać je również w chwil zapowiadania powstania nowej jednostki i to często w miejscu na razie zupełnie do tego nieprzygotowanym. A wiadomo, że powstanie całkiem nowej dywizji, brygady, pułku czy nawet batalionu lub dywizjonu to proces wieloletni. Aby jednostka taka funkcjonowała, a przede wszystkim miała jakieś zdolności bojowe potrzebni są żołnierze, ich uzbrojenie i wyposażenie oraz zapewnienie niezbędnej infrastruktury koszarowej z całym zapleczem logistycznym, jak choćby warsztaty czy garaże.

Z pojedynczych informacji, w dodatku przekazywanych w dość chaotyczny i mało konkretny sposób, trudno wywnioskować jak ma wyglądać struktura organizacyjna SZ RP w 2035 roku. Do tego roku bowiem przynajmniej teoretycznie obowiązuje aktualny okres planistyczny. W październiku 2022 roku na posiedzeniu Sejmowej Komisji Obrony Narodowej przedstawiono natomiast zakładaną liczebność armii w 2035 roku. Ma ona wtedy liczyć:

  • 187 127 żołnierzy zawodowych;
  • 9 373 żołnierzy zawodowych w okresie kształcenia (podchorążowie od drugiego rocznika akademii wojskowych wzwyż);
  • 3 500 żołnierzy dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej na potrzeby kształcenia (w trakcie pierwszego roku nauki);
  • 50 000 żołnierzy dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej;
  • 50 000 żołnierzy terytorialnej służby wojskowej.

Oznacza to, iż w 2035 roku pod bronią na co dzień ma być 250 tys. żołnierzy, a kolejnych 50 tys. ma być w gotowości do zgłoszenia się do jednostek Wojsk Obrony Terytorialnej. Łącznie ma to dać 300 tys. żołnierzy. Zwiększenie stanu ponad 300 tys. będzie wymagało mobilizacji rezerwistów. Dzisiaj występuje już problem z niewystarczającą liczbą wyszkolonych i zdolnych do służby rezerwistów. Nie wiadomo, jak duży jest to problem, ponieważ nie wiadomo ile ma liczyć armia na stopie wojennej. Problem z rezerwistami może uda się w następnych latach jakoś rozwiązać, gdy ze służby dobrowolnej (rocznej) i terytorialnej (wieloletniej) będą przechodzić do rezerwy tysiące żołnierzy.

Wyrzutnia rakiet przeciwlotniczych S-200 Wega
Wyrzutnia rakiet przeciwlotniczych S-200 Wega
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Problem wyszkolonych rezerw nie jest tylko bieżący i nie dotyczy tylko Polski, a większości europejskich krajów. Gdy w czasach PRL i RP funkcjonowała służba poborowa, to ona rozwiązywała te problemy, ale i tak nie do końca. Wiadomo, że rezerwista, który nie odbywa systematycznych szkoleń, wraz z upływem lat traci na swojej wartości dla wojska. Tak samo jak na stanie zdrowia i sprawności fizycznej. Również masowa emigracja z Polski wydrenowała część naszych zasobów rezerwistów, bo jak pokazuje przykład Ukrainy, nie wszyscy obywatele chcą wrócić do kraju, w którym wybuchła wojna.

Już w czasach PRL wprowadzono służbę nadterminową. Podoficerowie i szeregowi ochotnicy po zakończeniu służby zasadniczej, nie wracali do domu, tylko zostawali przez kilka lat w służbie nadterminowej (ponad obowiązujący termin służby zasadniczej). W czasach RP wprowadzono ochotniczą służbę zawodową dla szeregowych. Pełnili oni ją już w czasach obowiązującej służby zasadniczej. Dodatkowo, w ostatnich latach wprowadzono jeszcze inne rozwiązania, mające na celu zwiększenie liczebności wojska i ich rezerw.

Czytaj też

Pierwszym było powołanie Narodowych Sił Rezerwowych (NSR). Służący w niej ochotnicy okresowo pełnili służbę w poszczególnych jednostkach wojskowych przygotowanych do zastosowania tego rozwiązania. Eksperyment ten został stopniowo wygaszony i już nie funkcjonuje. Został zastąpiony przez Wojska Obrony Terytorialnej (WOT), w której służą żołnierze zawodowi (nieliczni) oraz żołnierze terytorialnej służby wojskowej (TSW). O ile NRS przeznaczony był do uzupełnienia funkcjonujących we wszystkich rodzajach sił zbrojnych jednostek, to żołnierze TSW służą tylko w odrębnych jednostkach wchodzących w skład WOT.

O ile nabór żołnierzy do TSW w ostatnich latach przebiegał nadspodziewanie dobrze, to liczba żołnierzy zawodowych rośnie, ale bardzo stopniowo i wynosiła:

  • 113 586 żołnierzy zawodowych wg stanu na 31 grudnia 2021 roku;
  • 118 340 żołnierzy zawodowych wg stanu na 31 grudnia 2022 roku.

Na koniec 2022 roku obok wymienionych żołnierzy zawodowych służbę pełniło:

  • 31 730 żołnierzy terytorialnej służby wojskowej;
  • 16 454 żołnierzy dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej (DZSW).

Łącznie dało to pod bronią i w gotowości do stawienia się w koszarach łącznie 166 524 żołnierzy. Ilu jest dzisiaj dokładnie jeszcze nie wiadomo, ale już po niedawnych wyborach parlamentarnych minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak poinformował, iż WP liczy obecnie 187 tys. żołnierzy.

Liczbę tę należy dobrze interpretować. Są to, jak powyżej wspomniano, zarówno żołnierze zawodowi, jaki żołnierze DZSW oraz TSW.

Pod koniec 2022 w strukturach MON zatrudnionych było 45 630 pracowników cywilnych. Od dziesięcioleci są oni słabo opłacani i mało doceniani. W połowie 2022 roku MON wyszedł z inicjatywą, aby pracownicy cywilni przechodzili do służby wojskowej. Pomysł ten jednoznacznie należy ocenić krytycznie. Jednostki i instytucje wojskowe składają się ze stanowisk dla żołnierzy i stanowisk dla cywilnych pracowników. Tylko niewielka część z tych stanowisk może być objęta zarówno przez wojskowego jak i cywila. Dlatego naprawdę trudno zrozumieć tę inicjatywę. Czy cywile, którzy staną się żołnierzami i pozostaną na swoich stanowiskach (tylko, że w mundurach) czy będę musieli zmienić stanowisko na inne (wojskowe), a na ich miejsce przyjdą nowi pracownicy? Warto przy tym pamiętać, iż niestety dużą część z pracowników cywilnych wojska stanowią emeryci wojskowi. Czy mają oni powrócić do służby?

Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem przy rozbudowie armii jest dobrowolna zasadnicza służba wojskowa. Trwa ona rok i otwiera wybranym drzwi do dalszej służby zawodowej. tak samo terytorialna służba wojskowa w jednostkach WOT, stanowi dla części pomost w przejściu do służby zawodowej.

Podsumowanie

Niestety żonglowanie liczbami nikomu nie wychodzi na dobre. A szczególnie bezpieczeństwu państwa. Jedna z modnych w internecie ikonografii porównywała stan WP na koniec 2022 roku wynoszący 164 tys. żołnierzy ze stanem na koniec 2015 roku wynoszącym 95 tys. żołnierzy. Ale warto zaznaczyć, iż należało by porównać raczej 118 tys. żołnierzy zawodowych z 95 tys. żołnierzy, 32 tys. żołnierzy TSW, z ówczesnym stanem NSR i dodać nową formę pełnienia DZSW przez 16 tys. żołnierzy w porównaniu z ówcześnie całkowicie zawieszoną zasadniczą służbą wojskową. Tak byłoby naprawdę lepiej.

Strzelec z naramienną wyrzutnią rakiet przeciwlotniczych Piorun.
Strzelec z naramienną wyrzutnią rakiet przeciwlotniczych Piorun.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Niestety w Polsce mamy stosunkowo mały wpływa na działania wojskowych i polityków w sferze bezpieczeństwa narodowego. Przekazują oni nam do wiadomości to co chcą i w formie jaka jest im wygodna. Jednym naszym wpływem na nich jest udział w demokratycznych wyborach i uszanowanie ich wyników.

Czytaj też

Wystarczyłoby, aby stale przedstawiciele wszystkich poważnych ugrupowań politycznych wymieniali ze sobą swoje opinie na temat przyszłości WP oraz informacje, plany i ich wykonanie. Bez względu na to kto w danej chwili rządzi, a kto jest w opozycji ponieważ demokracja ma to do siebie, iż ulega to zmianom. Doskonałym miejscem do tego byłaby Sejmowa Komisja Obrony Narodowej na posiedzeniach otwartych (z relacją on-line) i zamkniętych, kiedy mają być przekazywane informacje niejawne tylko dla posłów. Dotychczasowe relacje z posiedzeń tych komisji niestety nie napawają zbyt wielkim optymizmem. Jest na nich chyba wszystko za wyjątkiem merytoryczności.

Liczebność WP nie jest wartością samą w sobie, ale wynikową planów narodowych i NATO-wskich, zadań i potrzeb, możliwości demograficznych i finansowych. Tymczasem ledwie zamknięto głosowanie, a już politycy obu stron zaczęli zdalną szermierkę na liczby żołnierzy zawodowych, TSW, DZSW. Jednak żaden z nich nie wypowiedział się, czym oni będą się szkolić i walczyć, w jakiej strukturze, w jakim wariancie (narodowym czy NATO-wskim), na jak wielkie siły zbrojne nas stać itd.

Może najwyższy czas to zmienić u nas? Może mniej walki politycznej, a więcej rzeczowych dyskusji i wspólnych planów? Tylko czy jest to możliwe?

Reklama

Komentarze (28)

  1. gnagon

    Hm i nic o zasadniczej różnicy między UW i NATO. Za UW mieliśmy pewność obrony w razie napadu na PRL, a w NATO mamy enigmę artykułu 5. No i druga różnica udział w awanturach demokratyzacji Jankeskiej, wbrew polskim interesom w Iraku i Afganistanie

  2. RGB

    Bardzo dobry, merytoryczny artykuł. Najpierw trzeba mieć koncepcję dotyczącą wykorzystania wojska, później odpowiednią do tego strukturę organizacyjną a na końcu kupować do tego sprzęt i wyszkolić odpowiednia ilość ludzi. Jaka jest koncepcja rozwoju sił lądowych, jaka jest koncepcja rozwoju sił lotniczych, jaka jest koncepcja rozwoju sił morskich? Jaka jest docelowa struktura każdego z tych rodzajów wojsk? Opracowanie takiej koncepcji jest zdecydowanie po stronie wojska, a nie polityków, ale politycy muszą określić dla niej polityczne założenia, i zdobyć potrzebne środki. Na razie nic takiego nie przedstawiono. Koncepcja że chcemy mieć wszystko i na już, nie jest żadną koncepcją a tylko naiwnym chciejstwem.

    1. Michu

      Autor wyliczankę kończy na 2020 a nie 2023 i nie widzi 100% wzrostu liczebności wojska za odchodzącej władzy. Faktycznie, merytoryczny.

    2. pablopic

      @Michu 100% wzrost wliczając od 2023 słuchaczy powyżej 2 roku uczelni wojskowych jako żołnierzy zawodowych, czego przed 2023 nie czyniono. Wiadomo, że słuchacze ci, nie poajawili się nagle, więc ta zmiana to nic innego jak kreatywna księgowość,, Realnie liczba zawodowych zolnierzy się nie zmieniła znacząco, ale jak widać niektórzy łykają bez problemu takie bzdury o 100% wzroście. Można by rzec, że w wojsku Błaszczaka WAT to porządna skadrowana dywizja.

    3. wert

      pablopic@ rok 2015- 522 studentów WSO, rok 2023 - 2089 studentów przy koszcie wykształcenie jednego oficera 623 tys PLN

  3. Tryglaw

    Wynia z tego że za PiSu liczba żołnierzy zawodowych wzrosła o 14000 oraz powstał WOT w sile 30000. Czyli łącznie liczba żołnierzy wzrosła o 45%., Jednocześnie Autor pisze że liczba prawie nie wzrosła.

    1. pablopic

      Hmm WOTowiec = zawodowy żolnierz wg Ciebie?

  4. Dzejro

    Artykuł jest pełen przekłamań i manipulacji. "Kupiono sprzęt którzy poprzednicy planowali". Właśnie, "planowali", ale nie kupili i nie zamierzali kupić. "Armia nie wzrosła znaczaco", bo tak wzrost z 95 000 do 187000 to pikuś. "Konsensus musi byc", ano musi, gdyby w opozycji byli ludzie poważni ale spójrzmy na opozycję. Kto tam dba o państwo o obywateli, o interes narodowy? Ciekawe czy komentarz przejdzie

    1. Sergant Major

      Przestań kłamać . Podaj argumenty potwierdzające, czego nie zamierzali kupić poprzednicy. Antoni nie kupił śmigłowców z Francji, przeciągnął przez 8 lat programy Kruk oraz Orka, zwolnił produkcje armatohaubic. PiS nie zrobiło nic przez 6 lat a przez 2 ostatnie tylko dużo obiecało oddając 80% wartościowego sprzętu Ukrainie. Nie mamy nawet zapasów amunicji ani technologii produkcji amunicji do sprzętu który niby kupujemy.

    2. Michu

      Dokładnie tak!

    3. Thorgal

      Sergant Major Argumenty?? Czy ty słuchasz co politycy opozycji zamierzają zlikwidować i jak zamierzają ograniczać wydatki chociaż budżet ma się dobrze?? Ich plan to nie mamy pieniędzy, na nic nas nie stać..Po za tym nie słyszałem nigdzie z ust Siemoniaka o tym jakie specjalizacje w wojsku będą potrzebne ( np pilot drona) w jakiej ilości i jak pozyskać młodych ludzi, może jakieś szkoły?? Siemoniak od razu wyjechał że się nic nie da bo demografia..To nie jest żaden argument by nie rozwijać armii!

  5. Michu

    Ten artykuł to test na inteligencję czytelnika. :). Ktoś kto ogarnia rzeczywistość bez trudu dostrzeże niespójne informacje i manipulację. Podpowiedź: kluczowe są daty i liczby gdy zmieniała się władza w Polsce. Czyli lata 2008, 2015 i 2023.

  6. Michu

    Skoro w 2015 r. było 96 tys. żołnierzy a w 2023 r jest 184 tys.żołnierzy (czy się to komu podoba czy nie WOT i DZSW to żołnierze), to dlaczego autor twierdzi, że zmiana władzy w 2015 nie wpłynèła na liczebność wojska i kończy swoją wyliczankę na 2020 r.?

  7. RAF

    Wypowiedz autora, ktora mnie rozwalila: "Niestety w Polsce mamy stosunkowo mały wpływa na działania wojskowych i polityków w sferze bezpieczeństwa narodowego. Przekazują oni nam do wiadomości to co chcą i w formie jaka jest im wygodna. Jednym naszym wpływem na nich jest udział w demokratycznych wyborach i uszanowanie ich wyników." Jeszcze tego by brakowalo, aby najrozniejsi komentatorzy i "eksperci" internetowi decydowali ile mamy kupic czolgow i jakie. Proponuje pan totalna anarchie i balagan. Po to sie wybiera swoich przedstawicieli zeby zrobili to za nas, bo bedac juz u wladzy maja najwiekszy dostep do informacji potrzebnych do podjecia decyzji.

    1. bezreklam

      ZSRR proponowało PRL weszło do Afganistanu. Wtedy odmówiliśmy . Gdy USA poprosiło - takiej opcji już nie było. Niestety jeden z niewielu protestwaelm pod sejmem

  8. bezreklam

    ,, NATO funkcjonuje zupełnie inaczej niż Układ Warszawski. Opiera się ona o kolektywną obronę. ,, - przykro ale NATO nie miało ani jedenej obronnej wojny i aż 6 expedycjnych czasem 8000 km od granicy UE. W tym o okupację 20 lat afgastnu. Zawsze trzeba porównać założenia z prawdą. Bo proaganda nie śpi

  9. wert

    dobre wieści są takie że wszystkie zawarte umowy są tak obwarowane karami że praktycznie NIE ma możliwości odstąpienia od nich. Brawo. a artykuł to zwykłe chciejstwo. Żaden kraj nie ma takiej targowicy, żaden kraj nie ma tak licznych zaprzańców

    1. oops

      A to w umowach nie ma słowa o tym, że za ten cały sprzęt trzeba będzie zapłacić? Bo forsy na ten sprzęt po prostu nie ma i nie będzie, m.in. dlatego, że nie zostały zlikwidowane wydatki socjalne, od 500+ począwszy, a na 13 i 14 "emeryturach" skończywszy. A pożyczać się już więcej nie da, bo w konstytucji są bariery zadłużania państwa, które tylko na papierze nie zostały jeszcze przekroczone. Ergo: jak się za sprzęt nie zapłaci, to po prostu go nam nie wyślą i tyle będzie z tych kontraktów - a dodatkowo trzeba będzie zapłacić kary umowne. Taką właśnie mądrością rządzony jest ten kraj.

    2. gnagon

      I dobrze bo nie mamy kim obsadzić a ilości zamówione z potrzebą uzbrojenia całej armii Ukropolu , bez urealnienai potrzeb armii z uwzględnieniem aktualnej wojny za wschodnią granicą Uszczuplić kontyngent czołgów o 50 sztuk i za te sumy kupić drony rozmaitego tyypu samych warmate niech będzie 50 tysięcy. Z grami na smartfony i laptopy tak aby każdy dzieciak mógł toto obsłużyć w świecie realnym. Cóż ale generalicja, politycy i frajerskie pelikany zawsze się zbroją do wojen minionych

    3. wert

      oops@ nie doczyytałeś że dłużników się licytuje? Przeczytaj list 100-u na temet "dziury" budżetowej, raporty Eurostatu, ratingi agencji etc. Możesz wierzyć w zły stan finasów publicznych możesz wierzyć tez że Ziemia jest płaska. To tylko kwestia zlasowania mózgu

  10. wert

    nieścisłości czy manipulacje oparte na fałszywym symetryźmie? Tegoroczne 187 tys uwzględnia 35 tyś żołnierzy DZSW, nie 19 tyś z zeszłego roku. W tym roku do DZSW zgłosiło się 51 tyś chętnych. Słowa nie powiedziano o zwielokrotnieniu naboru do szkół oficerskich z 520 w 2015 do 2480 studentów na przyszły rok. Wyszkolenie jednego oficera kosztuje 623 tyś PLN. Zrobiono wielokrotnie więcej ale i tak jest to mało do potrzeb. Czeka rozbudowa bazy szkoleniowej, szkolenie specjalistów, korpusu podoficerskiego a w bliskiej przyszłości szkolenie podtrzymujące dla rezerwistów DZSW

    1. DBA

      wert Dobrze, że zwracasz uwagę na DZSW - jest to jedyny moim zdaniem sposób rzeczywistego zwiekszenia liczebności wojsk operacyjnych bo ich liczebność jest istotna i przekłada sie wprost na zdolnosci obronne. Nalezy skończyc z mitem w pełni zawodowego wojska, bo na dłuższa metę nas na to nie stać. Optymalne wydaje się utrzymanie w wojskach lądowych stosunku 1;1 zawodowi- DZSW, pamiętajac o tym, że część z DZSW zasili na pewno zawodowy korpus podoficerski .

    2. gnagon

      Budowy garnizonów , poligonów, zakłądów zbrojeniowych . OC i schronów.

  11. Andrzej ze Szczecina

    Zależy, kogo nazywacie żołnierzem. Moim zdaniem żołnierz w pełni gotowości bojowej, to taki co odsłużył 5 lat. Szczyt wartości i dojrzałości osiąga po latach 15. Sierżant z 15 letnim doświadczeniem jest wart więcej niż oficer z 5 letnim doświadczeniem. Trochę generalizuję, ale wojsko to nie piechota w okopach, tylko piloci samolotów, operatorzy radarów, siły specjalne. Mobiki można łatwo dorobić i wypełnić wojsko masą. To jednak nie są żołnierze w pełnym tego słowa znaczeniu.

    1. Krzysztof33

      Do obsługi sprzętu potrzeba (niestety) zawodowców - takie są realia.

    2. Sorien

      Najlepszym żołnierzem jest ochotnik z powołania. Ten w którego psychice jest rządzą walki za ojczyzne z nienawisci badz z jakiegos innego powodu a nie rządzą przeżycia . Więc panie kolego dla mnie taki ochotnik będący w okopie bądź w jakimkolwiek innym miejscu wojny tydzień jest więcej wart niż najlepiej wyszkolony "specjalista " z 15 letnim starzem który często znalazł się w wojsku na zasadzie pociotka . To nie wyszkolenie determinuje najlepszego żołnierza ale jego psychika , osobowość i zaangażowanie. Tak jak w boksie walkę bokserzy wygrywają sami że sobą w swojej głowie i dzięki temu niszczą przeciwnika . Popatrz na historie kim okazywali się bohaterzy poszczególnych armi - cechy jakie spowodowały że stali na pomnikach to cechy ich osobowości a daleko daleko za tymi cechami to wyszkolenie

    3. gnagon

      ? dopisz jeszcze że z doświadczeniem bojowym w konflikcie symetrycznym , nie w polowaniach na partyzantów dla demokratyzacji podług USraela

  12. Odyseus

    Fizycznie wygląda to w ten sposób że zakładając tak czysto teoretycznie że człowiek włącza tv i widzi orędzie prezydenta mówiące o tym że Państwo X przekroczyło granice Polski , jesteśmy w stanie wojny i ogłasza mobilizacje , to nikt będzie nawet wiedział , gdzie i po co ma się zgłosić... w tak czarnej d@pie jesteśmy a tak dla porównania , 6 mln Finlandia w ciągu paru dni tworzy kilkuset tysięczną Armie ... Pamiętam wypowiedź jakiegoś generała który uparcie twierdził że nic nie dzieje się z dnia na dzień i będziemy mieć dużo czasu na przygotowanie się do ewentualnego konfliktu a do tego bardzo szybko będą u Nas wojska sojusznicze... normalnie dramat...

    1. octopus

      Wyjaśnij tylko w jaki sposób to państwo X miałoby przekroczyć granicę jeżeli musiałoby mieć sprzęt na granicy. To o czym piszesz to musiałby być jakiś szybki rajd bez użycia sprzętu typu czołgi w dużych ilościach a gromadzenie dużych ilości takiego sprzętu trwa i jest bardzo widoczne..Jeszcze poczytaj o ALERT RCB teraz służący praktycznie do wszystkiego łącznie z informacją o wyborach. A i jeszcze jedno: orędzie Prezydenta w takiej sytuacji jest normalne i nie ma nic wspólnego z datą mobilizacji. Po prostu Prezydent jest od takich właśnie przemówień. Podobnie było podczas WW2 - choćby komunikat specjalny z 1 września 1939 zaczynający się od słów "A więc wojna ...". Mobilizacja została przeprowadzona wcześniej.a nie było satelitów.

    2. Patryk.

      @Odyseus, akurat zaliczyłem wojsko, mam przydział mobilizacyjny i wiem dokąd mam się udać w razie mobilizacji. Tak jak pewnie z kilka milionów innych , w tej chwili już, "dziadków". Ale tak jak napisał @octopus oraz ty sam: takie rzeczy nie dzieją się nagle, więc zawczasu wojsko jest zaalarmowane i działa. Ale po prawdzie ogłoszenie mobilizacji to raczej działanie polityków, u nas prezydenta. A z tą wolą polityczną, to może być różnie.

    3. gnagon

      Naprawdę sądzisz że komputer RCB zawrze w komunikacie info gdzie jest czynny najbliższy schron czy gdzie mam swego kałacha z amunicją wyfasować? Bajki wypisujesz armia i OC od dekad w rozkładzie . Trywialne maski p,gaz czy OP 1 to znajdziesz najłatwiej w sklepie z demobilem , a nie w magazynie obrony cywilnej

  13. gnagon

    No cacany artykulik ale za komuny stopień upodlenia armi i władz wobec wielkiego brata był drastycznie mniejszy po 1956. Dziś podobnych polityków nam brakuje jak i generałów . Mnie osobiście wścieka te małpowanie definicji komend i nazw od amunicji po opisy w samolotach bojowych czy jednostek zamiast SI mamy węzła , a w remontach to i cale są w użyciu. Za komuny opisy spolszczano

  14. podajnik

    Sporo tutaj retorycznej gimnastyki by wytłumaczyć Siemoniaka z chęci likwidacji wojska. Szukam portalu, ktoremu zależy na polskiej niepodległości, a nie na polityce.

    1. Zenek2

      Sam uprawiasz gimnastykę, żeby w usta Siemoniaka włożyć to, czego nie powiedział. On nie mówi o żadnej likwidacji armii, tylko burzy mit o możliwościach jej rozbudowy do 300 tys.

    2. Kajko

      Zenek2 tak, wszystko to mit, wszędzie indziej można to zrobić, tylko oczywiście w Polsce nigdy się nie da! Cała filozofia według Siemoniaka i PO, to już znamy. Najlepiej to zwijać, ograniczać, likwidować, to się oczywiście da zrobić i PO jest w tym najlepsza. Jeśli oni naprawdę nie mają ambicji oraz chęci do pracy, do tworzenia większych projektów, to niech nie pchają się do rządzenia, to nie zabawa dla nieudaczników!

    3. piotr34

      Dlaczeo zaraz mit?Jak jest slaba demografia to nalezy powowlywac do wojska kobiety-tack robi chocby izrael-do logistyki czy sztabow a czasmi i do ejdnostek bojwoych nadaja sie idealnie.

  15. Solfernus

    Po co Polsce armia skoro Polacy nie wieszają nawet flag na święta narodowe! Polacy nie lubią Polski tylko UE więc po co wydawać gigantyczną kasę na nierobów - wojskowych, którzy po 15 latach idą na emeryturę i tylko obciążają polskiego podatnika!

    1. Chyżwar

      Może w warszawce nie wywiesza się flag. Ale nie każde miasto w Polsce to warszawka.

    2. Bunio

      Miarą patriotyzmu nie jest wywieszanie flagi i uczestnictwo w marszach a uczciwa praca i uczciwe rozliczanie się z podatków, które zasilają służbę zdrowia, szkolnictwo, wojsko itd.

    3. Kajko

      Bunio, coś Ci się chyba pomyliło. Płacenie podatków to nie jest żaden patriotyzm, tylko zwykły fiskalizm, więc nie mieszajmy pojęć.

  16. Sorien

    Pobór musi wrócić jeżeli myślimy poważnie o bezpieczeństwie narodowym i tyle

    1. Chyżwar

      Dokładnie tak.

    2. Davien3

      Czyli PiS nie myslał powaznie o bezpieczeństwie narodowym bo przez całe swoje rzady nie wprowadził poboru.

    3. DBA

      Davien3. Taką samą głupotą jest zbrojenie sie po zęby w czasie braku realnego zagrożenia - np w latach 1990-2008, rozbrajanie się w sytuacji niepewnej - np 2008-2014, , nie wzmacnianie potencjału militarnego w czasie potencjalnego zagrożenia - 2014-2021 i nie zbrojenie się nawet kosztem gospodarki po wybuchu wojny na UA. Oczywiście - pobór, w ograniczonym zakresie max 20 tys rocznie powinien PiS wprowadzić w 2022 na podstawie starej ustawy. Ale nie wprowadził i przegapił jedyny moment, gdy stałoby się to bez większych protestów. Pomijam czy ci poborowi mieliby się na czym szkolić i gdzie spać. Ale widać było coś na rzeczy, albo był to przypadek, bo powołali WOT i dzieki temu dzisiaj to tuskowe "parawojsko" jest czynna rezerwą do jednostek zmech. Widząc podejscie przyszłej ekipy wpatrzonych z kolektywny zachód jak Beck w Anglię, nie będzie poboru ani wzmocnienia armii.

  17. Prezes Polski

    Chciałabym wprowadzić dwa uściślenia. Po pierwsze mitem jest, że formowanie nowej wielkiej jednostki wymaga lat. Ukraińcy robią to w pół roku i ślą ludzi do boju. To oczywiście skrajny przykład, ale jeśli mamy kadrę oficerska, sprzęt i żołnierzy do przeszkolenia, to w dwa lata się wyrobimy. Drugie to ta liczebność. Co to znaczy 118 tys. Żołnierzy? To ludzie, którzy z bronią w ręku staną w polu i będą walczyć (to jest przecież 8 dywizji przeliczeniowych!). Mamy tyle dywizji? No nie. Aktywnych bagnetów mamy jakieś 30-40 tys. I to jest powód do niepokoju. Nie jesteśmy w stanie stworzyć ugrupowania wielkości korpusu, żeby ochronić 100-150 km granicy. A do chronienia mamy...jakieś 400km (liczę tylko teren dogodny do ataku, bo łącznie to ok. 700km). A gdzie rezerwa? Mówienie o łącznej liczebności armii zostawmy laikom, skupmy się na jednostkach bojowych. Ich liczebność jest zatrważająco niska. Kryzys imigrancki spowodował, że niemal wszystkie zostały zaangażowane. To nienormalne.

    1. Patryk.

      Gdzieś kiedyś ktoś podawał, że potrzeba bodajże 7 "logistyków" aby wysłać do walki jednego żołnierza. Przy takim przeliczniku i przy 30 tys. bagnetów potrzeba jeszcze 200 tys. żołnierzy z innych specjalności: logistyków, serwisantów, kucharzy, lekarzy, wywiad, kontrwywiad, pisarzy itd itp.

    2. Prezes Polski

      Patryk. dramat polega na tym, że to nie jest tak, że mamy małą liczbę aktywnych bagnetów, ale duże zaplecze logistyczne, planistyczne itp. i możemy do tego zaplecza dobudować teraz jednostki bojowe. Zaplecza też nie mamy! W MON od lat marnotrawi się etaty. Jak zawodowy nie chciał odejść ze służby np. po likwidacji jednostki, to nikt go nie wyrzucał. Etat przenoszony był gdzie indziej. Dlatego armia zatrudnia armię oficerów, którzy niczym istotnym się nie zajmują, niczym nie dowodzą a ich kompetencje w spodziewanej nowoczesnej wojnie są co najmniej wątpliwe. Ilość generałów w naszej armii jest wystarczająca, żeby obsadzać ich na stanowiskach dowódców batalionów a nawet kompanii. O pozostałych wyższych oficerach szkoda gadać, bo to są liczby zatrważające.

    3. DBA

      Prezes Polski@ Artykuł nie zawiera analizy jaka ma być liczebność armii mającej w swoim składzie niezbędną do odstraszenia lub powstrzymania ataku Rosji na płn- wsch Polskę na froncie ok. 200-300 km ilość tzw wielki jednostek (dywizji). Poprzednia ekipa planowała liczebność wojsk operacyjnych na 250 tys + 50 tys WOT i utrzymanie 6 dywizji zmechanizowanych. Porównując do stanów "ludowego wojska" sprzed 1989 - stan z poborem ok. 400tys,w tym zawodowych ok. 130 tys pozwalało na wystawienie w wojskach lądowych 3 dywizji na stanach wojennych, 7-miu na etatach pokojowo- wojennych, 3 szkolnych i 2 skadrowanych, 3 dywizji lotniczych, 3 korpusów WOPK plus oczywiście szereg jednostek wsparcia. Wniosek jest taki, że nawet biorąc pod uwagę obecną strukturę brygadową dywizji zmniejsza się udział żołnierzy liniowych, czyli kwitnie wszelkiej maści "tyły" i biurokracja wojskowa. Inaczej – „gaciowymi” ruskich raczej nie wystraszymy.

  18. DBA

    Artykuł nie zawiera analizy jaka ma być liczebność armii mającej w swoim składzie niezbędną do odstraszenia lub powstrzymania ataku Rosji na płn- wsch Polskę na froncie ok. 200-300 km ilość tzw wielki jednostek (dywizji). Poprzednia ekipa planowała liczebność wojsk operacyjnych na 250 tys + 50 tys WOT i utrzymanie 6 dywizji zmechanizowanych. Porównując do stanów "ludowego wojska" sprzed 1989 - stan z poborem ok. 400tys,w tym zawodowych ok. 130 tys pozwalało na wystawienie w wojskach lądowych 3 dywizji na stanach wojennych, 7-miu na etatach pokojowo- wojennych, 3 szkolnych i 2 skadrowanych, 3 dywizji lotniczych, 3 korpusów WOPK plus oczywiście szereg jednostek wsparcia. Wniosek jest taki, że nawet biorąc pod uwagę obecną strukturę brygadową dywizji zmniejsza się udział żołnierzy liniowych, czyli kwitnie wszelkiej maści dekownictwo i biurokracja wojskowa. Inaczej – „gaciowymi” ruskich raczej nie wystraszymy.

  19. wsw13

    Obowiązkowe szkolenia w miejscu zamieszkania dla wszystkich ,na początek.

  20. PPPM

    Nie jest ważne ile jest żołnierzy w sumie, tylko ile jest operacyjnych., Wcielanie sekretarek, sprzątaczek i kucharzy tylko by zapewnić wyimaginowane poczucie bezpieczeństwa i spełnić na wyrost składane obietnice wyborcze siły armii nie da. Wojsko może mieć i 180 tysięcy, ale z tych 180 niech 130 jest w polu. Obecnie przy 187 jest to liczba oscylująca jak ktoś słusznie zauważył ok. 40 tysięcy max.. Sprzęt musi być obsługiwany przez specjalistów. Założenie munduru przez np. pracowników centrów rekrutacji nie działa odstaraszająco na wroga, a wręcz przeciwnie.

  21. Ralf_S

    "(...)na posiedzeniu Sejmowej Komisji Obrony Narodowej przedstawiono natomiast zakładaną liczebność armii w 20235 roku(...)" No muszę przyznać, że macie rozmach z tym horyzontem czasowym :D

  22. wydminianin

    Żadna tabelka nie podaje, ilu z tych liczonych żołnierzy to kobiety - w ciąży, karmiące, samotnie wychoujace dzieci, których nie można do niczego zaangażować, bo przepisy na to nie pozwalają. I nie mówię o sytuacji kryzysowej ale o normalnym bieżącym dniu.

  23. WaldK

    incjatorem rozmow politycznych powinien byc prezydent, tak robil prezydent litwy, gdzie wsszyscy zgodzili sie na pobor wojskowy ktory dostosowany do litewskich wymogow.

  24. leiter84

    Dziękuję za rzeczowe i obiektywne opisanie organizacji i liczebności polskich sił zbrojnych, popartych, gdzie to się dało, konkretnymi liczbami. Koniec z wykorzystywaniem armii do prowadzenia partyjnej propagandy sukcesu.

  25. szczebelek

    Naprawdę nikt nie wiedział, że ustępujący minister doliczał WOT i DSW do stanu wojska? Zgroza i często wspominał, że chodzi o sumę trzech służb .W ciągu dekady nastąpił wzrost liczby etatów żołnierzy zawodowych chyba, że prawie dwadzieścia tysięcy można połapać na łapankach . Za to informacje, że w 164 tysiącach jest kilkadziesiąt tysięcy pracowników cywilnych wojska okazały się? O tym tekst nie wspomina.

Reklama