- W centrum uwagi
- Ważne
- Wiadomości
Już niedługo Anakonda-18. Nowy dowódca operacyjny wyjaśnia, co nas czeka [SKANER Defence24.pl]
Można powiedzieć, że wszystkie nacje NATO będą zaangażowane w ćwiczenie Anakonda – ocenił w programie SKANER Defence24.pl nowy dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. dyw. Tomasz Piotrowski. Będą to największe manewry Wojska Polskiego w tym roku. Ich punkt ciężkości będzie położony na komponent powietrzny. Planowana jest też certyfikacja dowództwa Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu.

Rozmowa odbyła się jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem, że gen. Piotrowski zostanie dowódcą operacyjnym. Wywiad został nagrany podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach. Wówczas generał jeszcze pełnił funkcję szefa sztabu Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Na nowe stanowisko został wyznaczony z dniem 8 września. Defence24.pl publikuje więc pierwszy wywiad z nowym dowódcą operacyjnym.
Czytaj też: Dowódcą operacyjnym będzie gen. Piotrowski
Piotrowski powiedział, że nie będzie nadużyciem stwierdzenie, iż całe siły zbrojne przygotowują się do ćwiczenia Anakonda, którego zasadnicza część odbędzie się na poligonach w listopadzie. Anakondę, największe cykliczne ćwiczenie Wojska Polskiego, co dwa lata przygotowuje właśnie Dowództwo Operacyjne RSZ.
W programie SKANER Defence24.pl generał poinformował, że według wstępnych kalkulacji w ćwiczeniu Anakonda-18 weźmie udział "lekko ponad" 17,5 tys. żołnierzy. Trzeba jednak podkreślić, że – jak informuje Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych – liczba ćwiczących na terenie Polski nie przekroczy 12,5 tys., zaś w manewrach na Bałtyku i w państwach bałtyckich weźmie udział ok. 5 tys. żołnierzy. Jest to o tyle istotne, że na terytorium Polski nie zostanie przekroczony jeden z progów dokumentu wiedeńskiego – 13 tys. ćwiczących żołnierzy. Gdyby żołnierzy było więcej, powstałby obowiązek zaproszenia do Polski obserwatorów ze wszystkich państw OBWE, co wynika z zapisów Dokumentu Wiedeńskiego.
– Skalę tego ćwiczenia jako jeden z żołnierzy dowództwa przygotowującego to ćwiczenie bardziej mierzyłbym w procesach (...). Bardziej wyrażałbym ją przez poziom ambicji, tego, co chcemy w ćwiczeniu robić – zastrzegł gen. Piotrowski.
Przypomniał, że Anakonda-18 będzie mniejsza niż edycja tych samych manewrów sprzed dwóch lat. Wówczas na poligonach ćwiczyło prawie 31 tys. żołnierzy i były to największe manewry w Polsce po 1989 r.
W ćwiczenie będzie zaangażowane m.in. dowództwo Wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód w Szczecinie, Sojusznicze Dowództwo Sił Połączonych NATO w Brunssum w Holandii (ang. Allied Joint Force Command, JFC) oraz kwatera Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu, która w trakcie ćwiczenia przechodzić będzie certyfikację.
Tyle nacji, ile jest zaangażowanych w te dowództwa, będzie zaangażowanych w ćwiczenie Anakonda. Możemy powiedzieć, że wszystkie nacje NATO są zaangażowane w ćwiczenie Anakonda.
Anakonda będzie ćwiczeniem wieloetapowym. Pierwsze elementy będą ćwiczone już w październiku, ale zasadnicza faza poligonowa jest planowana na koniec pierwszej dekady i drugą dekadę listopada.
Nieco wcześniej NATO będzie prowadziło w Norwegii i w jej pobliżu manewry Trident Juncture 18, które będą największym tego typu przedsięwzięciem Sojuszu od lat. Planowany jest udział ok. 40 tys. żołnierzy z ponad 30 państw.
Gen. Piotrowski przyznał, że choć między manewrami Trident Juncture i Anakondą nie będzie wymiany jednostek ćwiczących, to wspólne będą elementy scenariusza. Jako przykład dowódca podał potencjalne zagrożenia w tej części Europy.
Każda edycja Anakondy ma charakter połączony, czyli związany ze współdziałaniem różnych rodzajów sił zbrojnych – lądowych, powietrznych, morskich i specjalnych. Za każdym razem punkt ciężkości jest położony na inny komponent. W tym roku – jak poinformował gen. Piotrowski – głównie będzie to lotnictwo. Jednak ćwiczenie będzie prowadzone we wszystkich domenach – na lądzie, w powietrzu, na morzu i w cyberprzestrzeni.
W programie SKANER Defence24.pl padło też pytanie o to, jaki wpływ na zbliżającą się Anakondę będzie miała aktualna sytuacja w lotnictwie taktycznym. Po lipcowej tragicznej katastrofie myśliwca MiG-29 koło Pasłęka uziemione są trzy eskadry – dwie na MiG-ach-29 i jedna na myśliwsko-bombowych Su-22. W jednych i drugich maszynach fotele wyrzucane są odpalane przy pomocy tego samego typu naboju pirotechnicznego. Tymczasem komisja, która bada lipcową katastrofę, bierze pod uwagę awarię systemu katapultowania.
Czytaj też: Na początku 2019 r. Polacy znów będą nadzorowali niebo państw bałtyckich. F-16 zamiast MiG-ów-29
Dowództwo ma więc na razie do dyspozycji tylko trzy eskadry lotnictwa taktycznego – wszystkie na F-16. Przy czym w jednej z baz, w Łasku koło Łodzi, trwa obecnie remont. Zostaje więc tylko lotnisko w Poznaniu-Krzesinach.
Gen. Piotrowski przekonywał, że celem Anakondy jest przede wszystkim sprawdzenie procesów planowania, a także koordynacji i dekonfliktacji. – Oczywiście te latające maszyny są nam potrzebne, żebyśmy sprawdzili, czy to, co zaplanowaliśmy, rzeczywiście działa. Więc z punktu widzenia organizatora Anakondy nie jest to tak istotne, czy ta maszyna, która poleci, to będzie MiG-29 czy Su-22, chociaż jest to bardzo istotne ze względu na specyfikę tego samolotu, ale nie możemy powiedzieć, że nie chcemy realizować założonych celów, dlatego że mamy prawdopodobnie przejściowe problemy z efektorami – wyjaśnił dowódca operacyjny.
Zobacz również
- Tomasz Piotrowski
- Generał dywizji Tomasz Piotrowski
- Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych
- Dowództwo Operacyjne
- Anakonda-2018
- Anakonda
- ćwiczenie
- ćwiczenia
- ćwiczenia wojskowe
- trident juncture
- Polskie Siły Powietrzne
- Siły Powietrzne
- MiG-29 w POlsce
- MiG-29
- SKANER Defence24
- SKANER
- wschodnia flanka
- wschodnia flanka NATO
- ćwiczenia poligonowe