Siły zbrojne
Huti ponownie zaatakowali saudyjskie obiekty naftowe
Siły zbrojne Królestwa Arabii Saudyjskiej miały skutecznie odeprzeć atak na Wschodzi Region, znany z wydobycia ropy naftowej. Systemy przeciwrakietowe i przeciwlotnicze unieszkodliwiły pociski balistyczne oraz amunicję krążącą, które zostały wysłane z terytorium Jemenu. Oczywiście, sam atak miał być kolejnym przeprowadzonym przez jemeńską, pro-irańską organizację Huti.
To właśnie Huti są podejrzewani o częstokrotne obieranie za cel infrastruktury naftowej należącej do Aramco, jak to miało mieć miejsce obecnie. W 2019 r. uderzenie na obiekty Aramco tymczasowo sparaliżowało znaczną część produkcji w sektorze naftowym w Królestwie Arabii Saudyjskiej. Huti dziś wskazali, że celem uderzenia miały być obiekty w Ras Tanura w pobliżu miasta ad-Dammam i wzięli za to pełną odpowiedzialność. Oficjalnie, według napastników na cel wysłano w sumie osiem pocisków balistycznych oraz dronów z ładunkami wybuchowymi, które miały razić oprócz Ras Tanura również cele w prowincjach w prowincjach Jizan czy też Najran (także powiązane z przemysłem wydobywczym). Atak nie przyniósł zamierzonych skutków, a działalność obiektów związanych z przemysłem nie została wstrzymana. Nie ma też innych informacji o celach poza rejonem miasta ad-Dammam. Niestety, pomimo odparcia ataku, od resztek zestrzelonych środków bojowych ucierpieć miały przynajmniej dwoje dzieci. Uszkodzonych zostało również, zgodnie z komunikatami władz, 14 domostw zlokalizowanych na przedmieściach miasta ad-Dammam.
Czytaj też: Wojna minowa na Morzu Czerwonym
Huti prowadzą działania zbrojne wymierzone w Królestwo Arabii Saudyjskiej począwszy od 2015 r., co jest pochodną zaangażowania Rijadu w wojnę w Jemenie. Organizacja znana jest z obierania na cel infrastruktury krytycznej w regionie i masowego wykorzystywania technologii rakietowej i właśnie dronów. 31 sierpnia poinformowano, że osiem osób zostało rannych w ataku dronowym na saudyjski port lotniczy Abha. Zniszczenia dotknęły wówczas również jedną maszynę cywilną, sugeruje się, że mógł to być Airbus A320 operujący w ramach krajowego przewoźnika. Przy czym, w toku ataku jeden dron wypełniony materiałami wybuchowymi został zestrzelony przez obronę przeciwlotniczą, chroniącą port lotniczy. Jej obecność w żadnym razie nie może zaskakiwać, gdyż już wcześniej saudyjskie lotniska cywilne były ostrzeliwane i atakowane przez drony. Huti uważają, że cywilne porty lotnicze (w tym międzynarodowe) stanowią cel wojskowy, albowiem są one wykorzystywane przez saudyjskie siły zbrojne do prowadzenia kampanii nalotów w Jemenie. Królestwo Arabii Saudyjskiej od dłuższego czasu inwestuje we wzmocnienie własnych zdolności w zakresie obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej, także w kooperacji z partnerami – np. z Grecją. Przy czym, jeśli mowa o uderzeniach dronowo-rakietowych z ostatnich dni to do jeszcze krwawszego uderzenia doszło jednak w samym Jemenie. Drony i pociski rakietowe raziły pod koniec sierpnia bazę wojskową al-Anad wykorzystywaną przez siły wrogie Huti. W ataku zginąć miało nawet 30-40 wojskowych, a rannych zostało przynajmniej 70.
Tego rodzaju uderzenia jak wskazane powyżej, zaledwie z przedziału kilkunastu dni rodzą oskarżenia, że pociski rakietowe, bezzałogowce lub raczej części do ich konstrukcji są przemycane do Jemenu dzięki kooperacji z Iranem. W tym kontekście mowa jest w głównej mierze o Strażnikach Rewolucji, których jednostki pływające miały wielokrotnie operować w pobliżu wód terytorialnych Jemenu. Co więcej, Iran jest oskarżany o wykorzystywanie cywilnych statków do przemycania za pomocą statków cywilnych broni i innych elementów niezbędnych do prowadzenia działań przez Huti. Kilkukrotnie tego rodzaju, nawet bardzo duże transporty były ujawniane przez operujące w tym rejonie świata okręty US Navy. Tak czy inaczej, zdolności Huti są wyjątkowe jeśli spojrzy się na pogrążony w konflikcie i głodzie Jemen, który nawet przed wojną był traktowany jako najbiedniejsze państwo regionu.