Siły zbrojne
Dlaczego Polska potrzebuje Marynarki Wojennej?
Bardzo często pojawiają się głosy, że Marynarka Wojenna RP jest niepotrzebna oraz że Polska powinna się bardziej skupić na obronie terytorium i przestrzeni powietrznej, niż na kupowaniu okrętów. Święto Wojska Polskiego jest jednak dobrą okazją, żeby przypomnieć, że zarówno gospodarka jak i system bezpieczeństwa są coraz bardziej zależne od morza.
Zobacz więcej: Galeria: Defilada Wojska Polskiego 2016
Kupno nowych okrętów bojowych jest oficjalnie uznawane za jedno z najważniejszych przedsięwzięć programu modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP. Niestety jest to również jeden z najdroższych programów, najtrudniejszy do zrealizowania i co najgorsze - jego znaczenia nie rozumie: ani większość polskiego społeczeństwa, ani duża część wojskowych.
Czytaj więcej: Święto Wojska Polskiego razem z sojusznikami. Warszawska defilada [RELACJA] [FOTO]
Efektem tego jest przeświadczenie, że przy szukaniu oszczędności można bez większego uszczerbku dla ogólnego bezpieczeństwa, w pierwszej kolejności ograniczać najważniejsze projekty okrętowe lub je przynajmniej opóźnić. I tak się dzieje od kilkunastu lat - z wyjątkiem programu budowy niszczyciela min Kormoran II.
Czytaj więcej: Armia u progu wyzwań modernizacyjnych. „Stagnacja, czy jakościowy skok”?
Nie pomagają w tym sami marynarze, którzy po pierwsze - nie potrafili ustalić jednolitego programu naprawy sytuacji i potem go konsekwentnie realizować, a po drugie - nie potrafili skutecznie wytłumaczyć, po co Polsce są w ogóle okręty.
Oczywiście wystąpienia specjalistów Marynarki Wojennej są zawsze pełne cytatów różnych sławnych osób, w których wskazuje się na znaczenie morza i sił morskich dla każdego państwa. Ale w rzeczywistości część ludzi jest na nie całkowicie głucha, myśląc o tym co jest im najbliższe i o tym, co ich dotyka bezpośrednio.
Prawdę jest więc stwierdzenie, że „W zależności od tego, kto kontroluje morze, może się ono stać autostradą lub barierą”. Wydaje się, że czasami w dyskusji zapomina się, iż gaz nie pochodzi z rury w ścianie, a japońskie samochody - z salonu na sąsiedniej ulicy.
Po co Polsce jest Marynarka Wojenna?
Na szczęście coraz więcej oficerów Marynarki Wojennej dostrzega, że nie należy się kłócić, jak powinny wyglądać siły morskie RP, ale w pierwszej kolejności powinno się ustalić, co jest interesem morskim kraju. Wtedy bowiem będzie można wskazać, co powinna robić Marynarka Wojenna, w kolejnym etapie ustalić, jakie powinna mieć środki by swoje zadanie realizować – i na końcu te środki wprowadzić.
Te ostatnie dwie fazy nigdy w Polsce nie były i nie są realizowane. Przykładem takiego podejścia jest opublikowana w 2009 roku przez Ministerstwo Obrony Narodowej „Strategia obronności Rzeczypospolitej Polskiej”, w której w punkcie 106 zawarto aktualne do dziś zadania dla Marynarki Wojennej:
- Marynarka Wojenna przeznaczona jest do obrony interesów państwa na polskich obszarach morskich, morskiej obrony wybrzeża oraz udziału w lądowej obronie wybrzeża we współdziałaniu z innymi rodzajami sił zbrojnych w ramach strategicznej operacji obronnej;
- Zgodnie ze zobowiązaniami międzynarodowymi Marynarka Wojenna utrzymuje zdolności do realizacji zadań związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa zarówno w obszarze Morza Bałtyckiego jak i poza nim;
- Podstawowym zadaniem Marynarki Wojennej jest obrona i utrzymanie morskich linii komunikacyjnych państwa podczas kryzysu i wojny oraz niedopuszczenie do blokady morskiej kraju;
- W czasie pokoju Marynarka Wojenna wspiera działania Straży Granicznej w obszarze morskich wód terytorialnych i wyłącznej strefy ekonomicznej;
- W ramach dostosowania sił morskich Rzeczypospolitej Polskiej do wymagań sojuszniczych, Marynarka Wojenna dysponować będzie jednostkami zapewniającymi aktywny udział w projekcji sił połączonych NATO i UE.
Żadnego z tych zadań polskie siły morskie nie są w stanie zrealizować. Przykładowo z jednej strony ci sami teoretycy wojskowi wskazywali na konieczność posiadania środków „…zapewniających aktywny udział w projekcji sił połączonych NATO i UE”, a z drugiej już trzy lata później wprowadzili koncepcję „Bałtyk plus” uznając, że naszym zadaniem jest przede wszystkim działanie na Morzu Bałtyckim.
Tymczasem produkty pozyskiwane z krajów bałtyckich to tylko ułamek tego, co przypływa do polskich portów. Musimy się więc zastanowić, kto w przypadku konfliktu będzie osłaniał statki płynące do Polski z żywnością, gazem, ropą lub bronią. Jak można tego żądać od sojuszników, samemu decydując się jedynie na budowę „floty obrony wybrzeża lub obrony dostępu” lub nawet tzw.: „floty fortecznej”? Polska nie biorąc udziału w międzynarodowej operacji zwalczania piractwa u wybrzeży Afryki musi mieć pełną świadomość tego, że tak samo mogą postąpić inne państwa, gdy na Bałtyku wystąpi sytuacja kryzysowa.
Może więc politycy powinni posłuchać takich specjalistów jak profesor Andrzej Makowski z Akademii Marynarki Wojennej, który wielokrotnie, wyraźnie wskazywał, że „koniecznością dla naszego kraju wydaje się budowa floty ponowoczesnej, wielozadaniowej, zdolnej do współpracy w ramach NATO i międzynarodowej. Nie musi to być flota duża pod względem ilościowym lecz zrównoważona”.
Może oficerowie Marynarki Wojennej powinni posłuchać kmdr. Andrzeja Makowskiego, który wskazywał dodatkowo: „postrzeganie współczesnej marynarki wojennej pod kątem jej wykorzystania tylko w wojnie jest błędem. Główne zadanie, to udział w utrzymaniu pokoju i porządku prawnego na morzach w ramach zespołów wielonarodowych”.
Jak ma być Marynarka Wojenna?
Program modernizacji technicznej Marynarki Wojennej miał cztery najważniejsze punkty, z których wszystkie dotyczyły pozyskania bojowych jednostek pływających: trzech okrętów podwodnych (ORKA), trzech okrętów obrony wybrzeża (MIECZNIK), trzech okrętów patrolowych z funkcją zwalczania min (CZAPLA) oraz trzech niszczycieli min (KORMORAN II). Już sama liczba „trzy” wskazuje, że tak naprawdę ograniczono zakupy do niezbędnego minimum, gwarantującego zawsze posiadanie w linii jednego okrętu każdej klasy, ale nic ponadto.
Nie planowano więc kupowania tego, co byłoby optymalne lub zgodne z życzeniami Marynarki Wojennej, ale wzięto pod uwagę możliwości budżetowe Sił Zbrojnych. Planów tych nie chcieli jednak respektować ani decydenci ani przedstawiciele samych sił morskich. Politycy - ponieważ szukają zawsze oszczędności i pieniędzy na łatanie budżetu państwa, a marynarze – ponieważ chcieli więcej, bez względu na konsekwencje.
Tymczasem specjaliści spoza Marynarki Wojennej od początku wskazywali na istnienie ryzyka, że nawet przy tak ograniczonych planach może zabraknąć środków na ich realizację. Obecne Ministerstwo Obrony Narodowej wyraźnie bowiem wskazuje, że program modernizacji technicznej jest przeszacowany i nie ma szans na jego realizację przy obecnym poziomie wzrostu PKB i udziału w nim wydatków obronnych.
Sekretarz stanu w MON Bartosz Kownacki stwierdził w czerwcu br., że „przez najbliższe trzy lata mamy do wydania około 32 mld złotych. Po odliczeniu innych wydatków zostanie nam zapewne około 15 mld na modernizację techniczną”. Oznacza to, że w najlepszym wypadku, na zakupy nowego uzbrojenia MON będzie miał rocznie 5 miliardów złotych. W kolejce po te pieniądze są m.in.: przetarg na śmigłowce wielozadaniowe i bojowe, systemy przeciwlotnicze średniego i krótkiego zasięgu, systemy dowodzenia i kierowania Siłami Zbrojnymi, uzbrojenie wojsk lądowych, bezzałogowe aparaty latające oraz okręty. Na ile z tego może liczyć Marynarka Wojenna, jeżeli w poprzednich latach przydzielano jej jedynie 8-10% środków wydawanych na zakupy?
Poprzedni resort obrony deklarował głośno, że na siły morskie będzie się przekazywać rocznie około miliard złotych. Przy zachowaniu poprzednich zasad podziału pieniędzy, obecnie będzie to jednak już tylko trochę ponad pół miliarda złotych przez najbliższe trzy lata. Z tego trzeba będzie zapłacić za już realizowany program budowy niszczycieli min KORMORAN II i za zakupiony drugi Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy (NDR).
Przypomnijmy, że jeszcze w styczniu br. Inspektorat Uzbrojenia informował o zaplanowaniu wydania na program operacyjny „Zwalczanie zagrożeń na morzu” do 2022 roku 13 miliardów złotych. Jeżeli obecnie do 2019 r. będzie można wydać na niego około 1,5 -2 miliardów złotych to oznacza, że na kolejne trzy lata, by zrealizować plany, trzeba będzie już mieć w budżecie zarezerwowane 11 miliardów.
Co zostanie zredukowane?
Tymczasem Marynarka Wojenna nie potrzebuje już tylko tyle środków, ile wcześniej planowano na jej modernizację, ale … więcej. Marynarze nie patrząc na realia zwiększyli bowiem w międzyczasie listę zakupów (np. o drugi NDR i trzy samoloty patrolowe), przyśpieszyli niektóre inwestycje (np. zbiornikowiec paliwowy „SUPPLY”) oraz podnieśli wymagania w odniesieniu do okrętów ORKA (o rakiety manewrujące), Miecznik (zwiększając ich tonaż i długość) oraz Czapla (z tanich okrętów patrolowych robiąc korwety pozbawione tylko rakiet przeciwokrętowych i rakiet przeciwlotniczych pionowego startu).
W tym samym okresie pojawiła się grupa specjalistów, która rozpoczęła pracę pod egidą Biura Bezpieczeństwa Narodowego nad dokumentem w rodzaju koncepcji "polskiej strategii morskiej". Ten bardzo ważny i potrzebny dokument stał się jednak okazją do wprowadzenia propozycji, by zweryfikować programy okrętowe i przykładowo: zamiast korwet budować fregaty. Jest to jednak potencjalna okazja dla decydentów, by „na wniosek specjalistów Marynarki Wojennej” rozpocząć pracę nad reanalizą wymagań na Mieczniki i Czaple. Wprowadzenie jakichkolwiek zmian oznacza jednak co najmniej 2-3 lata opóźnienia w rozpoczęciu programów. W ten sposób przesunięty byłby termin wydawania pieniędzy, ale jednocześnie Marynarka Wojenna nadal będzie bez nowoczesnych jednostek pływających.
Pakt Północnoatlantycki to był z założenia pakt krajów morskich
Najczęstszym uzasadnieniem potrzeby posiadania okrętów jest wskazywanie na „środek ciężkości” polskiego państwa, jakim jest dostęp do nierosyjskich źródeł surowców energetycznych. Jego naruszenie (np. przez blokowanie polskich portów) stawia od razu Polskę w trudnej sytuacji. Mówiąc brutalnie, Rosjanie nie będą musieli wcale wysłać czołgów by nas zmusić do czegokolwiek, jeżeli nie będą chcieli podejmować kosztownej i ryzykownej pełnoskalowej agresji, ale wystarczy po prostu, że nas skutecznie odetną od ropy i gazu. Polskie okręty mogłyby to utrudnić, ale trzeba je mieć.
Jeden z możliwych scenariuszy blokady dostaw gazu drogą morską do Polski Ustaje dopływa gazu ze strony Rosji, dlatego do Polskie wypływa gazowiec z płynnym gazem zakupionym w Katarze. Po przejściu Cieśniny Gibraltarskiej na gazowiec płynący bez osłony okrętów (których MW nie posiada) wchodzi grupa terrorystów, którzy wysadzają okręt oraz znikają w nieoznakowanym okręcie podwodnym. Władze na Kremlu oficjalnie zaprzeczają, by okręt podwodny użyty w akcji był rosyjski i zgłaszają wolę udziału w dochodzeniu. Armatorzy nie chcą wysyłać więcej gazowców do Polski - kraju, który nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa płynących do niego jednostek.
Oczywiście prawdą jest, że statki są najtańszym środkiem transportu do przewozu towarów na masową skalę i dlatego 90% światowego handlu odbywa się drogą morską. Ale należy również pamiętać, że to samo dotyczy przewozu wojska. Trzeba mieć pełną świadomość, że przerzut dużych jednostek pancernych i zmechanizowanych ze Stanów Zjednoczonych na pomoc Europie jest możliwy tylko drogą morską. W jej zabezpieczeniu Polska również powinna brać udział.
Zawsze powołujemy się na artykuł piąty Traktatu Północnoatlantyckiego, gdy tymczasem należy pamiętać, że istniej również artykuł trzeci: „Dla skuteczniejszego osiągnięcia celów niniejszego traktatu, Strony, każda z osobna i wszystkie razem, poprzez stałą i skuteczną samopomoc i pomoc wzajemną, będą utrzymywały i rozwijały swoją indywidualną i zbiorową zdolność do odparcia zbrojnej napaści”. Teraz należy sobie odpowiedzieć, czy przy obecnym podejściu do Marynarki Wojennej Polska to zobowiązanie wypełnia.
Jeden z możliwych scenariuszy blokady dostaw gazu drogą morską do Polski Ustaje dopływa gazu ze strony Rosji, dlatego do Polskie wypływa gazowiec z płynnym gazem zakupionym w Katarze. Na Morzu Śródziemnym, na wodach międzynarodowych na pokład wchodzi grupa abordażowo – inspekcyjna, oficjalnie wysłana przez rosyjską eskadrę Morza Śródziemnego. Okręt zostaje „aresztowany”, ponieważ według Rosjan istnieje podejrzenie, że statek trudni się piractwem (prawo wizyty określone w Konwencji ONZ o Prawie Morza z 10.12.1982, pozwala okrętom na interwencję na wodach międzynarodowych, gdy istnieje uzasadnione podejrzenie, że statek trudni się piractwem, handlem niewolnikami, nadaje nielegalne audycje, nie posiada przynależności państwowej, albo gdy pomimo, że statek nosi obcą banderę lub nie chce jej pokazać ma tą samą przynależność co okręt ). Okręty rosyjskie odholowują gazowiec na wody terytorialne Syrii, ponieważ tylko tam mogą dokonać przeszukania okrętu. Po miesiącu czasu okręt zostaje zwolniony, a władze na Kremlu przepraszają stronę polską i pokazują film, w którym na pokładzie gazowca znajdują broń oraz urządzenia radiowe do przekazywania audycji skierowanych przeciwko prezydentowi Syrii. Tymczasem w Polsce zaczyna naprawdę brakować gazu.
Komendant Akademii Marynarki Wojennej kmdr prof. dr hab. Tomasz Szubrycht już w 2013 r. wskazywał, że celem powinno być jak najlepsze wykorzystanie morza, jego zasobów i nadmorskiego położenia. Teraz trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy uda się to osiągnąć siłami, które posiadamy, albo które uda się przy obecnym podejściu zbudować. Bo Siły Zbrojne to nie jest tylko to, co dzisiaj przedefiluje w i nad Warszawą.
maras
witam,może od razu zaprosmy putina niech przypłynie do nas na swoim rowerze wodnym. Na miejscu wojskowych baz morskich postawmy dyskonty{zagramaniczne oczywiscie zwolnione z podatku}. Wiem wiem niema kasiory.Teraz kasa idzie na ekologie . A niemce już w II wojne testowali piece ekologiczne;te Hans to ile ten twój piecyk pali..róznie 2-3 polaków na dobe.... Może czas sie obudzić.Niekoniecznie z reką w nocniku
Seaside Boy Cott
Państwo z portalu Defence nie wymyślili bynajmniej niczego nowego - o potrzebie posiadania przez RP Marynarki Wojennej pisał w swoim czasie już nie kto inny, jak sam Jim Poker, hi, hi... Żenujące bywa to, że kolejne władze kraju wciąż odkładają sprawy morskie (nie tylko MW, ale i parę innych też) do coraz głębszych szuflad, a to się kiedyś bardzo źle skończy.
ja
Przykro mi, ale ten artykuł w ogóle nie odpowiada na pytanie z tytułu. Bałtyk już w okresie I w. św. okazał się akwenem, gdzie bardzo łatwo sparaliżować wszelką żeglugę i to dość tanimi metodami (miny), w czasie II w. św. Niemcy na trzy długie lata praktycznie odcięli ruską flotę i pływali sobie, jak chcieli. W epoce pocisków manewrujących i pamiętając o małej głębokości Bałtyku, wydaje się, że okręty zarówno nawodne, jak podwodne nie będą miały lekko w razie konfliktu. A propos gazowców - w przypadku napiętej sytuacji, gdy grożą ataki abordażowe, lepiej chyba rozmieścić obronę na okręcie, niż go eskortować. W przypadku otwartego konfliktu jest bardzo mało prawdopodobne, żeby ktoś zdecydował się na wysłanie na Bałtyk pływającej bomby - czyli statku, który można wysadzić w powietrze najprymitywniejszą bronią. Dostawy posiłków morzem - no jakoś tego nie widzę. Zdecydowanie prościej i bezpieczniej byłoby dowieźć sprzęt do RFN lub na południe Europy (możliwość zamknięcia Morza Śródziemnego dla ruskich okrętów a więc i lotnictwa, które ma za mały zasięg) i przetransportować lądem. Nasze porty są w zasięgu floty, lotnictwa i wojsk rakietowych Rosji. Jeśli posiłki przypłyną np. wo Włoch, to będą praktycznie nie do ruszenia konwencjonalnymi środkami rażenia. Reasumując - ja nie jestem przeciw kupowaniu nowych okrętów, wręcz przeciwnie, kupmy jakieś okręty, tylko trzeba się dobrze zastanowić nad ich zadaniami. Bez sensu np. wydaje mi się zakup tego zbiornikowca. Nie za bardzo rozumiem sens kupowania okrętów podwodnych o ile nie będą uzbrojone w pociski manewrujące, a więc ich zadania będą ofensywne. Moje zdanie - laika, który nie ma dostępu do wiedzy, jaką posiadają specjaliści: powinniśmy postawić na niewielkie okręty uderzeniowe do szachowania ruskiej floty i wesprzeć je dobrym rozpoznaniem i uderzeniowym lotnictwem morskim. Ochronę "szlaków morskich" możemy wykreślić z zakresu zadań MW, bo tych "szlaków" mamy raptem 220km (odległość cieśniny duńskie - Świnoujście) - od biedy statki mogą płynąć stale blisko lądu, w zasięgu obrony z brzegu.
były marynarz
Cały komentarz BDB do wpisu ....."Moje zdanie - laika ..." - niewielkie okręty uderzeniowe w przypadku stanu morza 3-4 i więcej w skali Beauforta pozostaną w portach..... Relatywnie należy rozpatrzyć flotę OP z rakietami manewrującymi. Podstawowa ilość moim zdaniem to 6 szt. 2 na pozycjach ukryte , 2 ćwiczące w oparciu o porty i 2 w konserwacji i naprawach. Te OP jako broń odstraszanie spełnią doskonale swoje zadanie , nie będę tu udowadniał zasad dotyczących wykrywalności tych OP w wodach Bałtyku , ani uderzeń rakietowych tych Op , i tu podam tylko tyle - zależy w co się uderza (np. w elektrownie jądrowe przeciwnika lub Okręg Kaliningradzki itp.) Bezwzględnie moim faworytem są Francuskie SCORPENE biorąc pod uwagę poprawność polityczną Niemiec w stosunku do Rosji , gdzie w przypadku "W" mogą odciąć nam dostawy części zamiennych itd. SCORPENE zasadniczo spełniają wymóg strategiczny obrony państwa i punkty przetargu , są w miarę szybko dostępne , gdy niemieckie OP nie noszą broni odstraszania , a bez tego zakup takich Op dla Mar.Woj. to tylko bardzo drogie zabawki dla naszych marynarzy.
Tymczasowy
Z wojskowego punktu widzenia, Baltyk nazywaja jeziorem, stawem lub kaluza. Jedna rakieta w ni psa ni wydre, Gawrona/Slazaka i 1.6 mld zl bul, bul bul...
gość
IIWŚ pokazała jak mało marynarka była przydatna. Jest zbyt kosztowna jak na nasze potrzeby. Tylko niepotrzebna strata funduszy, lepiej przenieść je na obronę przeciwrakietową.
Afgan
Czy bierze ktoś pod uwagę taki skromny szczegół, że nasza główna baza morska mieści się w Gdyni? Gdynia jest w zasięgu Toczek z Kalinki, ponadto tory podejściowe do portu w Gdyni są w zasięgu Jachnotów i Uranów odpalanych z brzegu z Kalinki. Rosjanie mogą nas pozbawić floty nawet nie wypływając na morze, a tutaj mamy kupować fregaty i korwety za miliardy, które w pierwszych godzinach konfliktu staną się nic nieznaczącym złomem! To już nie jest śmieszne, ale to jest przerażające. To że nasza główna baza MW jest w Gdyni a nie w Szczecinie albo Świnoujściu to chyba największy z militarnych absurdów.
Maczek
tylko jak flota ma się zebrać ze szczecina i wypłynąć przez ten wąski kanalik bardzo łatwo zakorkować taka cieśnine z powietrza i morza przez obce siły
Koba
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Aby modernizacja floty miała sens, należy gdyńską bazę przenieść co najmniej na wysokość Ustki, o ile nie Kołobrzegu. Kołobrzeg ma ma możliwość przyjęcia prawie wszystkich okrętów (oczywiście nie jednocześnie). Należałoby w Kołobrzegu lub Ustce (Darłowie?) rozbudować port i utworzyć główną bazę morską poza zasięgięm większości rakiet braci Rosjan.
matbosman
Ze Szczecinem jest jeden problem... on nie leży nad morzem tylko 80 km od niego...
zLoad
Pieknie pokazany ten statek pasazerski ogromny. W takim miejscu i czasie jestesmy ze nawet lodki zwykle ciezko wybudowac
matbosman
Jak zwykle niedoinformowany... wygooglaj sobie jakie jednostki pasażersko - samochodowe buduje Shipbuilding w Gdańsku i Stocznia Remontowa, połowa nowych tego typu statków trafiających do skandynawskich armatorów, pochodzi z ... Polski, jako jedyni tworzymy takie statki z napędami hybrydowymi spełniające najbardziej wyśrubowane normy ekologiczne. Więcej wiedzy, mniej malkotenctwa.
Laik
OP operujące poza Bałtykiem, z rakietami balistycznymi, jako odstraszanie, jedyne realne zagrożenie uderzenia na terytorium agresora ze strony Polski. Duże okręty że śmigłowcami, długiej autonomicznosci do działań ze specjalsami /odbijanie statków/obywateli/. Nikt za nas tego nie zrobi, nie za darmo.Popatrzmy chociażby na Giblartal, tj. GB i Hiszpanie, niby się kochają.
matbosman
Bajki prawicie dobry człecze, OP operujące poza Bałtykiem, fajnie, pytanie ile i gdzie je bazować, bo jakoś polskich baz oceanicznych sobie nie przypominam, a oceaniczny OP na Bałtyku jest jedynie ruchomym celem... bo się nie zanurzy, takie OP mają jedynie USA, ROS, FRA, UK i CHN więc pomysł by Polska dołączyła do tego grona jest po prostu mrzonką. Duży śmigłowcowiec (a co sobie żałujesz, lotniskowiec od razu) jest okrętem, który samodzielnie nie operuje, potrzebuje grupy wsparcia, OPL i okrętów ZOP. Polska nie jest mocarstwem oceanicznym, oceaniczna flota jest nam kompletnie zbędna, zresztą w NATO nikt od nas tego nie wymaga, zajmijmy się lepiej naszym bałtyckim jeziorkiem, bardziej to pożyteczne i ... finansowo realne
Przemyslnik
Czy rzeczywiscie Polska MW potrzebuje tyle okretow do wykonywania zadan, o ktorych mowa w tym artykule? Rozumiem, ze potrzebne sa nam zdolnosci do ochrony statkow, ktore plyna do polskich portow w okresie pokoju. Tyle, ze nalezy je ograniczyc do minimum. Jak wybuchnie wojna, to i tak nie bedzie potrzeby chronic transportowcow. Wrog w pierwszej kolejnosci zniszczy nam infrastrukture portowa, w tym od razu gazoport, wiec nie bedzie gdzie dokonywac rozladunku gazu i nnychbtowarow. Zreszta tych kilka okretow, ktore byc moze bedziemy mieli zostanie najprawdopodobniej szybko zniszczona (tak jak w czasie IIWS). No bo niby gdzie te statki beda mogly sie ukryc (chyba ze uciekna do innego kraju i nastepnie beda sluzyc komus innemu). Podsumowanie: wydatki na MW ograniczyc do minimum i wlasnego podworka. Okrety wojenne to bardzo drogie zabawki. Juz lepiej zainwestowac te pieniadze w wojska ladowe i rakietowe.
Dumi
Dywagacje na zasadzie a może taki zamiast tego okrętu proszę odłożyć na 2025r. Wszyscy wiemy w jakim tempie jest realizowana budowa okrętów dla MW. To jest tempo ślimacze. Teraz już żadnych zmian w planie dla MW tylko REALIZACJA TEGO CO JEST. A w 2025 roku siadamy do stołu i zamawiamy kolejne okręty. TO SĄ REALIA W POLSCE. RESZTA W TYM ZAKRESIE TO "PASJONUJĄCA DYSKUSJA, ARTYKUŁY, FILMIKI I ZDJĘCIA. Też ważne, ale Polacy oczekują okrętów w polskich portach a nie na desce kreślarskiej jakiegoś projektanta (jak zwał tak zwał) czy też ciągle zmienianych planów modernizacyjnych... Tradycyjnie: na obraźliwe, szydercze, przemądrzałe komentarze nie odpowiada. Cichy, ale niecierpliwy patriota;)
xxxxxxxxxx
Zbyt dlugi okres nasza MW ma zbyt wielu admiralow i zastepcow , ktorzy de facto nie maja sensownej wizji rozwoju i wzmocnienia sily floty. Stala zabawa w zakup,budowe roznego rodzaju 'zabwaek' i glosne ceromienie wodowania byly okazja do show,odznaczen i awansow ale w zadnej mierze nie sluzyly wzmocnienia potencjalu obronnego floty a szkoda. Do dzis niestey zaden z tych wojskowych nie zostal w zaden sposob rozliczony i ukarany a szkoda.Ponadto w MW musza sie pojawic nowi ludzie z pelna gama uprawnien do podejmowania decyzji odnosnie wlasciwej rozbudowy floty tak aby szybko i jesli to mozliwe za rozasadne pieniadze rozbudowac potencjal obronny i eliminowac jego wady i slabe strony.Pamietajmy ,ze baltyk to specyficzny akwen i wymaga posiadania jednostek malych ,szybkich o duzej sile ognia ,manewrowosci a nie kosztownych ,duzych zabawek bedaych latwym celem dla broni do zwlaczania okretow nawodnych i podwodnych.
zaq
Czy ktoś może wyjaśnić dlaczego na zdjęciu pt: "KORMORAN II to jedyny program okrętowy, który jest realizowany – fot. M.Dura" kadłub okrętu jest taki pomarszczony, wygląda jak wyklepany przy użyciu młotka
Marek Duczmański
Normalnie kadłuby powinno się odprężać przed kowalowanie - jest to jednak skuteczne przy określonej grubości poszycia , ( im cieńsza blacha tym gorzej to wychodzi ) widać np. że pas pod kotwicą ( zawsze grubszy ) nie jest " pomarszczony " Nie wiem jak zachowuje się stal amagnetyczna przy kowalowaniu - czy nie traci swoich właściwości fizyko-chemicznych . Druga sprawa że na wielkość wybrzuszeń jest norma opracowana przez właściwe tow. klasyfikacyjne , jeżeli jej nie przekracza ( a te na pewno nie przekraczają ) to jakiekolwiek próby prostowania tych blach to zwykłe przeinwestowanie .
patriotaemigrant
baltyk to de facto natowskie morzr, co pokazaly manewry po wojnie z gruzja z panstwami nie bedacymi czlonkami sojusxu, a tumczasem to rosjanie cwicza. po co ?
DDT
Pytanie Lajkonika. Jakie to zadania bojowe na tak małym Bałtyku nie mogą byc zrealizowane przez lotnictwo oraz wojska rakietowe zlokalizowane na wybrzeżu? Ile kosztuje zrealizowanie tych samych zadań bojowych przy pomocy okrętów a ile przy pomocy lotnictwa i wojsk rakietowych? ( mam na mysli koszty totalne czyli zawierajace koszty wytworzenie i zakupu samolotów rakiet lub okrętów). Czy po ustalaniu tel listy zadań niemożliwych do realizacji przez lotnictwo (n.p rozminowanie, patrolowanie z abordażem, konwojowanie tankowca itp) nie warto ograniczyc marynarki wojennej tylko do takich jednostek ktore wykonują zadania niemozliwe dla lotnictwa i rakiet nadbrzeżnych dywizjonów. Jest oczywiste ze okrety sa znacznie drozsze w pozyskaniu i eksploatacji a do tego znacznie bardziej wrażliwe na atak nieprzyjaciela.
Andy
"Przeżywalność" okrętów na Bałtyku zwłaszcza w naszej strefie polskiego wybrzeża można ocenić na kilkanaście godzin od rozpoczęcia działań wojennych. Szwedzi i Duńczycy dzięki bardzo rozwiniętej linii brzegowej mogą o wiele skuteczniej bronic swojej floty. Zastanawiam sie jakie to zadania istotne dla przebiegu wojny moze wykonać nasza marynarka przez te kilkanaście godzin swojego istnienia. Zbudowanie i utrzymanie nowoczesnej floty to bardzo kosztowna ekstrawagancja. Jesli juz cos mamy budować to jednostki patrolowo eskortowe lub ekspedycyjne które mogą realizować ważne zadania takze w okresie pokoju. W czasie zagrożenia wielkoskalowym konfliktem powinny zostać wycofane z Bałtyku.
miki89
nie widziałem jeszcze neutralizacji min na torach podejściowych do portów, przy pomocy rakiet ziemia-woda, powietrze-woda :)
m
np zwalczanie okretow podowdnych, likwidacja zagrod minowych
Kmdr rez
MW jako rodzaj sił zbrojnych będzie w Polsce miał niedługo już sto lat. Niewiele później po powołaniu MW RP do życia jeden z naszych przedwojennych orędowników posiadania przez nas siły zbrojnej na morzu - p. inż. J. Ginsbert - napisał całą książeczkę na temat MW jako zjawiska. W ostatnim rozdziale tej pracy objaśnił dobitnie POTRZEBĘ posiadania przez nasz kraj "ramienia zbrojnego" na morzu. Dziś potrzeba ta wcale nie jest mniejsza, a może nawet większa, niż wtedy.
Emeryt z Intelligence
Tomnavigator - wyobraziłem sobie ,że dwa Burke załatwiają nam wszystko. I co? Poprośmy USA żeby je tam umieścili , albo jeszcze lepiej - kupmy je. A przy okazji proste pytanie. Byleś w wojsku. choć z tydzień? Bo ja służbę odwaliłem do pełnej emerytury. I miałem to szczęście wstępowania do NATO poza granicami naszego kraju. Ja nie chcę się tutaj popisywać, ale swoją wiedzą przewyższam wielu dyletantów na tym forum. Niestety moje liczne wypowiedzi są kasowane, chyba zbyt realnie oceniam nasze SZ. Trudno - muszę z tym jakoś żyć.
Podpułkownik Wareda
Emeryt z Intelligence! Doskonale rozumiem Pana zakłopotanie i wręcz zażenowanie, kiedy czyta wypowiedzi wielu komentatorów, którzy są hurraoptymistami i wierzą, że Polska Marynarka Wojenna mogłaby odegrać istotną rolę na Bałtyku - w potencjalnym konflikcie zbrojnym. Wiadomo o jakim przeciwniku mówią! No ale tak już jest, kiedy na ten temat wypowiadają się osoby, które w zdecydowanej większości, nigdy nie miały nic wspólnego ze służbą wojskową, bądź z jakimkolwiek przeszkoleniem wojskowym. O profesjonalnym przygotowaniu do wypowiadania się na temat Marynarki Wojennej, bądź innego rodzaju sił zbrojnych, nawet nie wspominam. Dlatego też, polemika z nimi jest bezprzedmiotowa. Powiem więcej, spora grupa spośród tych hurraoptymistów, wierzy w to co pisze i pozwala sobie także na negowanie, a nawet sekowanie opinii wojskowych lub byłych wojskowych. Wiem, że Pana szlag trafia, kiedy czyta ich opinie, oceny i analizy dot. chociażby rozbudowy Marynarki Wojennej oraz ambicji mocarstwowych na miarę np. floty amerykańskiej, rosyjskiej, chińskiej czy indyjskiej. Wiele portali internetowych, wręcz prowokuje do takich hurraoptymistycznych komentarzy. Wielokrotnie, na różnego rodzaju portalach, spotykamy dosłownie - orgie hurraoptymistycznych komentarzy! I rzeczywiście, racjonalne wypowiedzi nielicznych forumowiczów, niejednokrotnie wydają się stratą czasu. Trudno bowiem wytłumaczyć laikowi, że czarne jest czarne, a białe jest białe! Pomimo tego, szczerze zachęcam Pana i tych wszystkich forumowiczów, którym nieobce jest racjonalne myślenie oraz trzeźwa ocena rzeczywistości, do tłumaczenia i wyjaśniania tym, którzy nie posiadają powyższych cech. Naprawdę warto. W ostatecznym rachunku, być może, to przyniesie pożądane efekty!
Tomnavigator
Heh, wybacz ale jesteś typowym przedstawicielem filozofii, barku wiedzy i pojęcia o zadaniach, możliwościach i roli współczesnej marynarki wojennej w wyobrażeniach tzw "zajęcy" czy też "zielonych"- czyli przedstawicielem wojsk lądowych z całymi brakami wiedzy na temat marynarki i jej potencjalnych możliwości, i tak kupmy je !!!(okręty klasy niszczyciela lub dużej fregaty z systemem AEGIS i dedykowanymi efektorami) i tu, i teraz na podstawie niszczyciela Arleigh Burke, udowodnię ci że w relacji koszt efekt wyjdzie taniej i co najważniejsze SKUTECZNIEJ niż zabawy w g... uprawiane do tej pory, - Po pierwsze koszty - szacowana cena niszczyciela klasy Burke wraz z pełną jednostką uzbrojenia (96 pocisków SM2/SM3/SM6/Tomahowk/i Harpoon (w starszej wersji)- to ok 1 mld dolarów(ok 4 mld zł), golas bez jednostki ognia ok 620-650ml dolarów czyli na nasze ok 2,4 mld zł (tak gwoli przypomnienia nasz Gawron (golas) ma kosztować ok 2mld zł... według najnowszych szacunków..., możliwości pocisków przeciwrakietowych/przeciwlotniczych SM6 ERAM(z dedykowaną możliwością zwalczania rakiet balistycznych -Iskandery i manewrujących Kalibry) to zasięg pozahoryzontalny (pocisk posiada własny radar i nie tylko) ok 200Mm czyli 370km (wybierz sobie jakąkolwiek pozycje w okolicach zatoki Gdańskiej czy Helu i odkreśl cyrklem koło o promieniu 370 km a uzyskasz zasięg pokrycia czy też obrony obszaru powietrznego - podpowiem Ci - kończy się gdzieś za Bydgoszczą i Toruniem, ale skupmy się tylko na pomorzu, a co tu mamy ? cała infrastruktura krytyczna dla możliwości obrony i funkcjonowania państwa jak naftoport, rafineria Gdańska,(no chyba wiesz, że bez paliwa żadna armia nigdzie nie pojedzie :)?) port, największe terminale kontenerowe ( chyba również ci wiadomo że 90% zaopatrzenia dla armii (naszej jak i sojuszniczej i nie tylko, zaopatrzenie dla zwykłej ludności przybywa drogą morską we właśnie... kontenerach, najwieksze terminale ro-ro w Polsce, no chyba ci wiadomo, że ciężkie uzbrojenie typu czołgi, BWP itd itd... przybywa właśnie na statkach typu ro-ro (roll on- roll off) ze względu właśnie na szybkość załadunku i wyładunku takiego statku poprostu cały ten sprzęt sam ze statku wyjeżdża i sam na niego wjeżdża, bez zabawy w dźwigi i żurawie wyładowcze... idźmy dalej - największe zbiorniki ropy naftowej w Polsce zlokalizowane tuż obok naftoportu, mosty na Wiśle, centralne stacje transformatorowe, lotniska od cywilnych po wojskowe, porty wojenne, dowództwo MarWoj, bazy okrętów i zaopatrzenie dla nich i w końcu same okręty i GWARANTUJE Ci, że wszystko to w pierwszych 24 h ewentualnego pełnego konfliktu z wiadomym przeciwnikiem stanie się celem ataku dla Iskanderów a już z pewnością Kalibrów...bo tak IM wyjdzie najtaniej, najskuteczniej i najmniejszym dla nich kosztem- a teraz spróbuj policzyć sobie ewentualne straty po naszej stronie w przypadku pełnego sukcesu takiego 24h ataku - gwarantuję Ci, że wyjdzie wielokrotnie, wielokrotnie więcej niż cena takich np 2 "Burke'ów"...to tak tylko na początek...dodaj do tego np zakłady chemiczne Zachem w Bydgoszczy - najwiekszego producenta materiałów wybuchowych w Polsce, pomyśl o tym, że taki jeden "Burke" w okolicach zatoki Gdańskiej czy Helu stoi dokładnie na drodze (w połowie lotu/dystansu) ewentualnych Iskanderów czy Kalibrów wycelowanych w Terminal gazowy w Świnoujściu z dwoma gigantycznymi zbiornikami gazu o sile ewentualnej eksplozji porównywalnej do całkiem sporej głowicy jądrowej ...o kosztach (tragedii mieszkańców Świnoujścia) ludzkich i finansowych dla kraju nawet nie wspomnę, o automatycznym wyłączeniu/zniszczeniu portu wojennego w Świnoujściu i zablokowaniu kanału Piastowskiego do portu w Szczecinie (defakto również "wyłączeniu" go) w wyniku takiej eksplozji również nie wspomnę... a teraz pomyśl o zyskach posiadania takich okrętów - wyłączenie całego środkowego Bałtyku z Ok. Kaliningradzkim włącznie, dla okrętów nawodnych i co najważniejsze lotnictwa przeciwnika ze względu na właśnie zasięg i skuteczność efektorów takiego "Burka" + nasze NDRy, defakto "zamknięcie go" w ciasnej zatoce Fińskiej i zepchnięcie do wschodniego Bałtyku i nie pisz mi że te niszczyciele bylyby łatwym celem dla przeciwnika bo te okręty posiadają najlepsze systemy samoobrony obliczone właśnie na odparcie zmasowanego lotniczego ataku rakietowego z użyciem sea skimmerów włącznie, a przy udowodnionej skuteczności i zasięgu różnych typów Standard SM, wejście w zasięg systemu AEGIS równa się zagładzie takiego samolotu... i gwarantuje ci, że nawet kilka baterii Patriotów nie ma takiej skuteczności i możliwości obrony co jeden "Burke" z AEGIS na pokładzie poruszający sie wzdłuż własnego wybrzeża pod osłoną własnego lotnictwa i np NDRów i to z głębokością obrony do kilkuset km wgłąb lądu... starczy czy mam jeszcze Ci wymieniać??? zastanów się poważnie nad tm co tu napisałem ...taką właśnie filozofię użycia okrętów z systemem AEGIS przyjeli Koreańczycy, z dużo bardziej nieobliczalnym przeciwnikiem ... i to właśnie w strefie przybrzeżnej - pomyśl że program zakupu 48 f16 kosztowały ok 4mld dol 2 Burki kosztowały by ok 2 mld dol i dałyby realną tarczę antyrakietową/przeciwlotniczą, dla całej północnej Polski z infrastrukturą krytyczną z pokryciem defeakto 1/3 powierzchni kraju - NIE BEZ KOZERY AMERYKANIE BUDUJĄ AEGIS ASHORE !!! bo doskonale wiedzą do czego jest zdolny i jakie ma możliwości...ale to wszystko wymagałoby POWAŻNEGO podejścia do Marynarki i możliwości jakie mogła by dać dla obrony kraju, bo bynajmniej ta nie powinna być tylko "defiladowa"...
NAVY
A może zanim na piszecie to,co piszecie o PMW,to prześledźcie dobrze rosyjskie działania podczas zajmowania Krymu ! A wtedy ,jeżeli coś dotrze ,to zobaczycie flotę w innym wymiarze...
Drake
Świetny artykuł. Negujące go komentarze są, delikatnie mówiąc, nieprzemyślane i niewarte polemiki. A problem braku pieniędzy jest ilzoryczny. Mniej inwestycji typu ekran dźwiękochłonny przy autostradzie pośrodku pola i będzie ok....
Podpułkownik Wareda
Drake! (...). "A problem braku pieniędzy jest ILUZORYCZNY [podkreśl. moje]. Mniej inwestycji typu ekran dźwiękochłonny przy autostradzie pośrodku pola i będzie ok". Naprawdę? Daj Boże, aby tak było! Z Twojej wypowiedzi wynika, że Polska jest krajem zamożnym. Z pewnością, to powinno wszystkich cieszyć! Przy okazji, jestem pod wrażeniem Twojej prostej, ale jakże precyzyjnej diagnozy dot. uzdrowienia finansów kraju i propozycji pozyskania dodatkowych funduszy na unowocześnienie i rozbudowę naszych sił zbrojnych. No, no, no!
WojtekMat
Patrząc na zagrożenia wymyślone przez pana Durę dochodzi się do wniosku, że jest tańszy sposób zabezpieczenia. Zamiast eskortować takie jednostki przez okręt wojenny o wartości kilku miliardów złotych wystarczy umieścić na niej drużynę komandosów. Wyjdzie taniej. Ponadto okręty wojenne eskortują konwoje a nie pojedyncze statki - nie ma na świecie państwa , które było by stać na taką rozrzutność. A co do wykorzystania floty w czasie działań wojennych - jesteśmy państwem FRONTOWYM i jako takie powinniśmy odpowiadać za zabezpieczenie naszego odcinka zamiast włóczyć się nie wiadomo gdzie. Jeśli/Kiedy będziemy mieli siły wystarczające na spełnienie tego podstawowego warunku to dopiero wtedy można zacząć zastanawiać się nad "siłami ekspedycyjnymi". Trywialnie mówiąc , "wyżej d..y nie podskoczysz". Środki i możliwości mamy takie a nie inne. Należy więc się skoncentrować na zrobieniu tego co wykonalne a nie planowaniu floty i jej zadań zadań jakbyśmy byli co najmniej Wielką Brytanią. „Bałtyk plus” jest pierwszą zdroworozsądkową i możliwa do zrealizowania koncepcją po dotychczasowych wręcz mocarstwowych planach rozwoju z oczywistych względów (finanse…) niemożliwych do zrealizowania w rozsądnym terminie.
say69mat
Wyobraź sobie efekt jakiejkolwiek strzelaniny na pokładzie tankowca przewożącego skroplony gaz. Stąd okręt eskortowy wyposażony w zaawansowane systemy ASW oraz śmigłowiec to jedyne racjonalne wyjście.
Tomnavigator
Pan Dura "sobie nie wymyślił" tych zagrożeń one istnieją i to na poważnie, wręcz bardzo poważnie...wyobraż sobie 40 tyś gazowiec wylatujący w powietrze na redzie Świnoujścia po wejściu na minę, już ci podpowiadam efekt taki jak po zrzuceniu ładunku jądrowego - port przestaje istnieć a wraz z nim teminal gazowy i przy "farcie" przeciwnika w efekcie uszkodzeń wylatują w powietrze oba zbiorniki pełne gazu Świnoujskiego terminala co równa się faktycznej zagładzie 60 tyś miasta Świnoujście....wiec dylemat posiadania nowoczesnych jak najnowocześniejszych niszczycieli min mamy załatwiony, a te aby mogły wykonywać swoje zadania , muszą posiadać osłonę i to "rasowych" okrętów z poważnym systemem przeciwlotniczym/przeciwrakietowym i zwalczania innych okrętów i do tego jeszcze podpowiem ci że te "rasowe" fregaty/niszczyciele - nazywaj je jak chcesz, muszą posiadać, rasową obrone przeciw podwodną - a na dzień dzisiejszy najlepszą bronia przeciw okrętom podwodnym są własne okrety podwodne - i widzisz dylemat masz rozwiązany :)
zLoad
No to wlasnie mamy przyklad uchodzcow gdzie nie mamy mozliwosci dzialan zapobiegawczych na morzu srodziemnym. A jesli zachod Europy zostanie zniszczony, nie bedziemy zarabiac (nasi eksporterzy). Zagrozenie moze przyplynac i dojsc.
Zjerzy
Artykuł mnie przekonał. Niestety w przeciwną stronę niż chciał. Flota wydaje się w obecnej sytuacji stratą pieniędzy. W najlepszym przypadku w razie wojny odpłynie sobie na zachód, w najgorszym pójdzie na dno (bo na przykład politycy i generałowie obawiając się oskarżeń, że zmarnowali środki każą jej zostać na Bałtyku). W obu przypadkach flota wyssie środki z rzeczy krytycznie niezbędnych do przetrwania kraju - obrony przeciwlotniczej i sił lądowych - artylerii i czołgów. W skrócie: flotę fajnie byłoby mieć ale nie jest konieczna dla przetrwania kraju. Wojska lądowe i opl są.
Wojtek 39
Serio? mamy miec armię przygotowaną tylko na jeden scenariusz i to wojenny? W takim razie mam dla ciebie pytanie - po co mieszkasz w domu a nie w bunkrze lub ziemiance? Na wypadek wojny będzie bezpieczniej. I dlaczego nie masz już gotowych olbrzymich zapasów żywności, wody pitnej, itp? BO wojna jest jednym z możliwych scenariuszy ale normalne zycie tęz ma swoje prawa zwłąszcza, że to jest codzienności i konieczność? Podobnie jest w wojskiem. Są rózne potrzeby i koniecznośc ich wypełniania codziennie bez względu na warunki. Owszem możemy stracić okręty w przypadku wojny bo to będzie wojna. Ale byc moze one coś zatopia, wytrałują, uratują załoge jakiejś jednostki, itp itd. Podobnie tracilibyśmy samoloty i kazdy inny rodzaj uzbrojenia. Drogi ignorancie bez marynarki wojennej możemy ucierpiec nawet bez konieczności wojny bo wystarczy postawienie niewielkiej ilości min morskich aby nasz kraj znalazł się w powaznych tarapatach. Jest zresztą dużo więcej takich potencjalnych scenariuszy jak można destabilizować sytuację w Polsce przez oddanie całkowicie inicjatywy i pozbawienie się możliwości reagowania oraz wykonywania koniecznych działań w codziennym zyciu. To, że obecnie coś jest ok nie oznacza, że jest to stan zagwarantowany. Jest to stan WYPRACOWANY.
GI
Wynika, że za planami zakupów dla MW nie stoją żadne analizy. W dalszym ciągu to jest lista pobożnych życzeń bez oglądania się na środki finansowe, a raczej ich brak. Chyba tylko z powodów ambicjonalnych Czapla ewoluowuje w stronę Gawrona. A można by pójść w kierunku francuskich okrętów klasy aviso. Zamiast tworzyć kolejne życzeniowe programy, należy najpierw określić zakres must have. MW nie mając pieniędzy i trwoni posiadane środki budując w rzeczywistości różne prototypy. Wygląda, że Kormoran II powstanie w jednym egzemplarzu, tak samo Gawron, a być może i Czapla i Miecznik. Na budowanie serii trzech okrętów nie będzie pieniędzy. Z tego też powodu każdy nowy nabytek MW wiąże się z horrendalnymi kosztami jego zakupu.
Emeryt z Intelligence
Oczywiście MW jest nam potrzebna. Jakby wyglądały rocznice "Zaślubin z morzem" bez marynarzy? Zadaniem MW jest obrona nie naszego morza, ale wybrzeża. Od ganiania za uchodźcami i nielegalnymi rybakami jest Służba Celna. MW ma zadania defensywne. Potrzebuje do tego artylerię rakietową (brawo za 2 NDR, czekamy na 3), odpowiednie wojska (dlatego musimy odtworzyć co najmniej BOW) oraz lotnictwo morskie. Tak jak drony w niedalekiej przyszłości opanują przestrzeń powietrzną, tak drony podwodne - głębie morską. Bajki o taktycznym znaczeniu Bałtyku może Pan Profesor opowiadać studentkom na swojej uczelni, którą wojsko powinno już w październiku przekazać cywilom. Niech się tam nadal uczą o ekologii morskiej i ichtiologii. A miłośnikom MW FR zalecam inne źródła wiedzy niż Russia Today. Lol - MW w czasie pokoju powinna się szkolić w swoim fachu a tego nie robi, Spytaj się kogoś z załogi naszych OP co robią na codzień? Służą!!!
Tomnavigator
Oj widać z daleka żeś Ty emeryt, i z wiedzą emeryta z przed 40 lat, a wyobraź sobie żę jeden niszczyciel klasy "Burke" z systemem plot i samoobrony AEGIS w najnowszej wersji przeciwrakietowej, stojąc na zatoce Gdańskiej czy nawet blisko portu w razie realnego konfliktu pokrywa swoim zasięgiem opl praktycznie całą północną Polskę, )po Bydgoszcz i Toruń włącznie) ze wszystkimi jej najważniejszymi portami i co najważniejsze stoi na przeszkodzie ewentualnym ruskim Kalibrom (włącznie z tymi wystrzelonymi z okrętów na Bałtyku) czy Iskanderom z okręgu Kaliningradzkiego, o lotnictwie wroga nawet nie wspomnę....przypominam że AEGIS od początku swego istnienia jest przeznaczony jako system przeciwrakietowy/przeciwlotniczy skutecznością i zasięgiem z dedykowanymi efektorami w postaci różnych pocisków Standard SM2,SM3,SM6 jest znacznie bardziej skuteczny niż jakikolwiek lekko "złomowaty" Patriot, i co najważniejsze okret taki z systemem AEGIS jest przystosowany do odpierania ZMASOWNEGO ataku rakietowego wroga, nie wspominająć o zaawansowanych i bardzo skutecznych systemach samoobrony czego nie posiada żadna bateria Patriot w razie przedarcia sie wroga przez efektory Patriota...takie 2 "Burke" jeden w zatoce Gdańskiej drugi w okolicach Kołobrzegu czy Świnoujścia "zalatwiają" sprawę OPL całej północnej Polski...
Emeryt z Intelligence
Brześć nie leży w Rosji ale na Białorusi. Jak Rosja opanuje Ukrainę i Białoruś to pogadamy. FR ma flotę na miarę akwenu, czyli na Bałtyku taką "jeziorową", Już się pogubiłem , czy to NATO napadnie na Rosję czy odwrotnie? Rosyjskie samoloty będą sobie latać nad Bałtykiem, na którym będą tylko okręty rosyjskie. Czy autorzy tych wpisów wierzą w to co piszą? Polityka mocarstwowa Putina zgubi go. Nie starczy tu pomoc 400 tyś. gwardii, czyli ich ZOMO.
Extern
Jakich by zaklęć nie rzucać na temat jak bardzo w wojnie przyda się nam marynarka wojenna czy lotnictwo, jest oczywiste że w razie prawdziwej a nie hybrydowej wojny ze wschodem główne uderzenie rozbijające nam głowę zrobią nam czołgi jadące najkrótszą drogą od Brześcia na Warszawę. Wszystkie inne zagrożenia to wobec tego drobnica.
Kiks
Oczywiście takiej kawalkady nikt by nie zauważył. Nie mówiąc o tym ile z nich by dojechało. Od samoistnych uszkodzeń. I z powodu zniszczonych egzemplarzy. Bo chyba nie wierzysz, że ruscy, którzy jak na swoje wielkie terytorium i długą granicę są niedozbrojeni i będą, bo ile by nie wydali to i tak będzie za mało, rzucą wszystkie swoje wojska w jedno miejsce.