- Analiza
- Polecane
- Wiadomości
- Opinia
Australijski program fregat na cenzurowanym. Czy w „Mieczniku” będzie to samo? [OPINIA]
Australijskie ministerstwo obrony przyznało ostatecznie, że proces wyboru dostawcy fregat dla australijskiej marynarki wojennej został źle przeprowadzony. Sprawa jest dla nas o tyle interesująca, że podobnie jak w Polsce, również w Australii wybrano niesprawdzony jeszcze projekt brytyjski, odrzucając ofertę już gotowej, włosko-francuskiej fregaty FREMM oraz hiszpańskiej F-100 Álvaro de Bazán.

Autor. BAE Systems
Informacje o możliwych nieprawidłowościach w procesie wyboru projektu fregat dla australijskiej marynarki wojennej nie są dla nikogo zaskoczeniem, ponieważ pojawiły się one już na początku 2023 roku. To właśnie wtedy został opublikowany raport Australijskiego Narodowego Urzędu Kontroli ANAO (Australian National Audit Office), w którym stwierdzono m.in., że budżet wstępnie przeznaczony na program Hunter będzie przekroczony i nie będzie dotrzymany założony harmonogram (co również wpływa na koszty). W ten sposób pierwsza fregata typu Hunter nie zostanie dostarczona na początku 2031 roku, ale na pewno nie wcześniej niż w połowie 2032 r.
Pojawiły się wtedy również zarzuty, że:
- według wstępnej oceny Departamentu Obrony lepszą opcją dla Australii, niż wybrany ostatecznie brytyjski projekt Typu 26, były: włoski projekt fregaty FREMM i hiszpański F-100 (dopiero jako trzecią opcję pod względem opłacalności wskazano prace nad brytyjskimi fregatami Typu 26 lub francuską wersją FREMM-ów);
- nie przeprowadzono efektywnego ograniczonego procesu przetargowego na projekt okrętu;
- mogło dojść do intencjonalnego przekłamywania, zarówno samych wymagań (zawyżając uzyskane realnie zdolności), jak i możliwości własnego przemysłu;
- manipulowano klasą okrętów klasyfikując jako fregaty jednostki pływające o wyporność około 10 tysięcy ton – a więc formalnie niszczyciele;
- manipulowano stosunkiem ceny do uzyskiwanych za nią zdolności, płacąc dwa razy więcej za fregaty typu Hunter niż: Amerykanów kosztuje niszczyciel typu Aleigh Burke (o wyporności większej niż 10000 ton), a Brytyjczyków fregata Typu 26 (o wyporności większej niż 8000 ton), czyli okręt projektu GCS (Global Combat Ship), który zaproponowano Australijczykom;
- nie zachowano kluczowych dokumentów wyjaśniających, dlaczego poszczególne firmy zostały wybrane do dalszych etapów w postępowaniach przetargowych.
Zobacz też
Skala wykazanych nieprawidłowości doprowadziła do tego, że za proces wyboru fregat dla marynarki wojennej Australii wziął się australijski parlament. Doszło wtedy do rzadko spotykanej sytuacji, gdy Wspólna Komisja ds. Rachunków Publicznych i Audytu parlamentu wezwała na początku września 2023 roku przed parlamentarną komisję obrony przedstawicieli koncernu BAE Systems, który wygrał przetarg na dostawę fregat. Należy przy tym zaznaczyć, że tego rodzaju wyjątkowa sytuacja nie odnosi się od tego roku tylko do koncernu BAE Systems. Przewodniczący Komisji Julian Hill już w czasie trwania przesłuchania zapowiedział bowiem, że również inne firmy z branży obronnej będą zmuszone stawić się przed parlamentem, aby odpowiedzieć na pytania dotyczące realizowanych przez nie projektów.
Sam koncern BAE Systems przyjął proste stanowisko, że firma „postępuje właściwie” dla Australii i australijskiej marynarki wojennej. Podczas ponadgodzinnego przesłuchania Ben Hudson - dyrektor generalny firmy BAE Systems Australia zapewniał komisję, że pomimo początkowych problemów program budowy fregat typu Hunter przebiega bez problemów. Wyjaśnił dodatkowo, że „postępujemy słusznie dla narodu, a pod koniec tego procesu marynarka wojenna zyska niesamowite możliwości”.
Hudson potwierdził również, że ostateczny „ciężar maksymalny” fregaty typu Hunter będzie większa niż początkowo przewidywano. Ma to być jednak efekt dołożenia przez australijską marynarkę wojenna dodatkowych funkcji do projektu okrętu. Hudson nie zgodził się jednak na ujawnienie, do jakiego poziomu wzrośnie wyporność nie tylko na australijskich fregatach typu Hunter, ale jak się okazało również na brytyjskich fregatach Typu 26. Zaznaczył jednak, że wszelkie inne, wcześniejsze wymagania wobec fregat typu Hunter zostaną spełnione - w tym odnośnie zasięgu, prędkości i zabieranego wyposażenia.
Zobacz też
Australijskie ministerstwo obrony przyznaje się do winy
Ostatecznie na początku listopada 2023 roku australijskie ministerstwo obrony potwierdziło nieprawidłowości wcześniej wykazane w programie Hunter przez raport urzędu ANAO. Przyznano się, że w trakcie „źle przeprowadzonego” procesu wyboru brytyjskich fregat dla Australii „nie zwrócono wystarczającej uwagi” na ryzyko związane z wyborem niedojrzałego projektu. Sprawa jest o tyle drażliwa dla ministerstwa obrony, że urzędnicy nadzorujący na różne sposoby program Hunter podczas wyboru brytyjskiego projektu nadal pracują w resorcie i teraz muszą się na ten temat wypowiadać i to krytycznie.
Przykładem może być Sekretarz Departamentu Obrony Greg Moriarty, który obecnie odpowiada m.in. za terminowe doradzanie rządowi w zakresie polityki oraz alokację budżetu i zasobów. Obecnie ocenia on liczne niedociągnięcia podczas procesu oceny konkurencji w latach 2014–2018 pomimo, że został Sekretarzem Obrony już w maju 2017 roku, a więc przed decyzją o wyborze koncernu BAE Systems jako partnera w budowie fregat. Decyzja ta zapadła bowiem w 2018 roku, jeszcze za gabinetu premiera Malcolma Turnbulla. Gabinet ten oczywiście w 2018 roku oddał władzę, ale zdążył jeszcze „rzutem na taśmę” podpisać kontrakt, którego wartość od razu zaczęła rosnąć. Program budowy fregat oszacowany w 2016 roku na 30-35 miliardów australijskich, już w czerwcu 2018 roku stał się przedsięwzięciem za co najmniej 44,3 miliarda AUD.

Autor. BAE Systems
Teraz Moriarty w swoim oświadczeniu skierowanym do parlamentarnej Komisji ds. Rachunków Publicznych i Audytu 10 listopada 2023 roku wskazał m.in., że:
- „kolejni ministrowie rządu byli ściśle zaangażowani w toczącym się procesie, w którym dodatkowo opierano się na iteracyjnych ocenach”;
- „ci wyżsi urzędnicy ministerstwa obrony przez cały ten okres uważali, że rządowi udzielono wystarczających porad, aby umożliwić mu dokonanie oceny stosunku jakości do ceny”;
- „jego departament (Departament Obrony) nie wykorzystał wszystkich informacji dostępnych w ramach procedury przetargowej do przeprowadzenia oceny porównawczej w sposób zgodny z polityką zamówień w dziedzinie obronności”;
- „nie spełniając tych kwestii, resort obrony nie spełnił wymogów przepisów Wspólnoty Narodów dotyczących zamówień publicznych w zakresie stosunku jakości do ceny”.
Ale Greg Moriarty nie jest zresztą jedyną osobą w resorcie mającą wcześniej kontakt z procesem wyboru fregat. Moriarty zastąpił bowiem w 2017 roku na stanowisku Sekretarza Departamentu Obrony Dennisa Richardsona, który niedawno został wyznaczony do „nadzorowania wdrażania zaleceń Strategicznego Przeglądu Obrony” (Defence Strategic Review).
Na szczęście w miarę obiektywnym politykiem w tej sprawie jest sam minister obrony Richard Marles, który objął stanowisko 1 czerwca 2022 roku. Obecnie musi się on tłumaczyć za postępowanie realizowane pięć lat wcześniej. Proces wyjaśniania sytuacji przez australijski parlament jeszcze się bowiem nie zakończył i posiedzenie komisji w tej sprawie zapowiedziano na przyszły tydzień.
A jest o czym dyskutować, ponieważ rząd rozważa ograniczenie liczby zamówionych fregat, tym bardziej że są wątpliwości co do wystarczających zdolności zwalczania celów powietrznych. To właśnie dlatego na początku listopada 2023 roku koncern BAE Systems zaprezentował projekt radykalnej modernizację swojego okrętu, która pozwoliłaby potroić liczbę silosów pionowego startu (z 32 do 96) dla rakiet kierowanych rozmieszczonych na pokładzie.
Zobacz też
Jak się ma Hunter do Miecznika?
Pomimo, że Australijczycy zamówili dziewięć fregat w ramach programu Hunter, a Polacy trzy fregaty w ramach programu Miecznik w całym postępowaniu jest bardzo dużo podobieństw. Po pierwsze w Polsce również zdecydowano się na brytyjski projekt fregaty (w tym przypadku Arrowhead 140), który wybrała także Royal Navy (budując serię pięciu lekkich fregat Typu 31).

I w tym przypadku nastąpiło również unarodowienie projektu, które zwiększyło zarówno koszty finalne okrętu, jak i wyporność w porównaniu z brytyjskim odpowiednikiem (z 5700 ton do 7000 ton). Do podobieństw można zaliczyć również sam proces wyboru, w którym odrzucono te same projekty fregat jak Australijczycy (F-100/F-110 i FREMM) z jeszcze dodatkową ofertą z Niemiec (fregat typu MEKO A-300).
Być może na polskich fregatach (podobnie jak obecnie na australijskich) stwierdzi się także niedobór silosów pionowego startu dla rakiet kierowanych. Mieczniki, podobnie jak obecnie Huntery, mają bowiem zaplanowane cztery ośmiokomorowe wyrzutnie VLS typu Mk41. Australijczycy pomimo budowania fregat zwalczania okrętów podwodnych stwierdzili, że jest to zbyt mało. Marynarka Wojenna RP budując fregatę przeciwlotniczą, jak na razie twierdzi, że w sąsiedztwie Federacji Rosyjskiej to wystarcza.
Wzrastają też koszty, które w przypadku Miecznika według obecnych szacunków mają być na poziomie 15 miliardów złotych (3,7 miliarda dolarów) za: jeden w pełni wyposażony okręt prototypowy oraz dwie platformy (z okrojonym uzbrojeniem i wyposażeniem). Podobnie jak w Australii, tak i w Polsce zaczyna się więc porównywanie, co można by kupić za te obecnie wyliczane pieniądze.
Przykładem może być niszczyciel amerykański typu Arleigh Burke nowej wersji Flight III, którego kadłub ma kosztować około jeden miliard dolarów, a cały okręt z uzbrojeniem (w tym dla 96 komór wyrzutni Mk41) około 2 miliardy dolarów. Jeszcze tańsza była fregata F-100, która z uzbrojeniem dla 48 stanowisk startowych Mk41 kosztowała około miliarda dolarów. Teoretycznie za obecne koszty programu Miecznik (okręt prototypowy plus dwie „platformy”) można by więc kupić: trzy fregaty F-100 z uzbrojeniem lub jeden niszczyciel Arleigh Burke z uzbrojeniem i dwa bez.
Zobacz też
Są jednak dwie różnice w obu programach. Po pierwsze w polskim programie Miecznik nie ma oficjalnie opóźnień, co cały czas potwierdza wykonawca projektu, konsorcjum PGZ Miecznik. Po drugie jak na razie nikt w Polsce nie zamierza zorganizować audytu (np. parlamentarnego), który sprawdziłby sam proces wyboru projektu brytyjskiego okrętu Arrowhead 140 oraz sposób realizacji całego programu. I tu również są jak na razie tylko zapewnienia, że wszystko odbywało się przejrzyście i zgodnie z potrzebami oraz wyborami Marynarki Wojennej.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS