Reklama

Siły zbrojne

Australijski "Miecznik": Zaniżysz koszty, będziesz miał mniej fregat

Autor. Australijska marynarka wojenna

Intencjonalne niedoszacowanie kosztów realizacji programu Hunter przez australijską marynarkę wojenną oraz prawdopodobnie nieoptymalny sposób wyłaniania dostawcy projektu okrętu może spowodować, że Australia otrzyma mniej fregat i później, niż planowano. Ponadto, będą to jednostki z mniejszymi możliwościami do tych, jakie wcześniej założono w planie modernizacji sił zbrojnych, a także jakie proponowała konkurencja.

Reklama

Plan budowy floty dziewięciu fregat typu Hunter za około 46 miliardów australijskich dolarów był od początku uznawany za jeden z największych i najbardziej problematycznych projektów obronnych Canberry. Nie można się więc dziwić, że jest on cały czas monitorowany, w tym przez Australijski Narodowy Urząd Kontroli ANAO (Australian National Audit Office).

Reklama

Z raportu po audycie przeprowadzonym przez ANAO wynika, że nie tylko zostanie przekroczony budżet wstępnie przeznaczony na program Hunter, ale najprawdopodobniej nie będzie dotrzymany założony harmonogram, co również może wpłynąć na koszty. Jak dotąd odnotowano 18-miesięczne opóźnienie w realizacji projektu. W ten sposób pierwsza fregata typu Hunter nie zostanie dostarczona na początku 2031 roku, ale w połowie 2032 r.

Australijczycy w pewien sposób zdążyli już przyzwyczaić się do wzrostu kosztów programu Hunter. W 2016 r. oszacowano bowiem cenę budowy australijskich fregat na 30 miliardów australijskich dolarów. Dwa lata później, w czerwcu 2018 r., poinformowano, że program będzie kosztował co najmniej 44,3 miliardy AUD. Pięć lat później zapowiada się kolejny wzrost wydatków.

Reklama

Jak na razie nie stawia się zarzutów, że australijska marynarka wojenna specjalnie próbowała wprowadzić polityków w błąd, zaniżając koszty oraz kamuflując, jaki okręt będzie przez nią dokładnie budowany. Jednak coraz więcej wskazuje, że rzeczywiście mogło dojść do intencjonalnego przekłamywania, zarówno samych wymagań (zawyżając uzyskane realnie zdolności), jak i możliwości własnego przemysłu.

Już wiadomo, że manipulowano klasą okrętów. Nowe australijskie okręty zostały bowiem zakwalifikowane jako fregaty, podczas gdy przez swoją wielkość (wyporność około 10 tys. ton) bardziej przypominają niszczyciele. Dla porównania, fregaty typu FREMM, jedne z najlepszych w swojej klasie okrętów na świecie, mają wyporność do 6700 ton. Z kolei najlepsze niszczyciele na świecie, typu Arleigh Burke, mają wyporność około 10 tys. ton.

Czytaj też

Po drugie, manipulowano kosztami, a właściwie stosunkiem ceny do uzyskiwanych za nią zdolności. Założenie, że jeden Hunter będzie kosztował około pięć miliardów australijskich dolarów (3,32 miliardy USD/2,67 miliarda GBP), oznaczało, że Australijczycy planują zapłacić za swoje "fregaty" dwa razy więcej, niż Amerykanów kosztują niszczyciele typu Arleigh Burke, a Brytyjczyków fregaty Typu 26 (o wyporności większej niż 8000 ton). Szczególnie ten drugi przypadek może szokować, ponieważ brytyjski okręt, wyceniony obecnie na około 1,31 miliarda funtów, powstał na bazie projektu okrętu GCS (Global Combat Ship), zaproponowanego przez koncern BAE Systems właśnie do australijskiego programu Hunter.

"Proces zamówień wojskowych i powiązane procesy doradcze nie skupiały się na stosunku jakości do ceny, a kluczowe zapisy, w tym uzasadnienie podejmowania decyzji, nie zostały zachowane (...). Dotychczasowe wydatki związane z umową nie były skuteczne w realizacji kamieni milowych projektu, a projekt ma 18-miesięczne opóźnienie i dodatkowe koszty, w dużej mierze spowodowane niedojrzałością projektu".
Fragment raportu Australijskiego Narodowego Urzędu Kontroli dotyczącego programu Hunter

Z raportu Australijskiego Narodowego Urzędu Kontroli wynika również, że Departament Obrony nieprawidłowo realizował procesy zakupowe. Stwierdzono, że "nie zachowano kluczowych dokumentów wyjaśniających, dlaczego poszczególne firmy zostały wybrane do dalszych etapów w postępowaniach przetargowych". Z audytu wynika także, że australijski Departament Obrony "nie przeprowadził efektywnego ograniczonego procesu przetargowego na projekt okrętu", a stosunek jakości do ceny trzech konkurencyjnych projektów nie został oceniony przez urzędników tak, jak zakładano.

Szczególnie niepokojąca jest informacja, że nie zachowały się kluczowe wyliczenia, które pokazałyby, dlaczego koncern BAE Systems znalazł się w pierwszej trójce przed stocznią Fincantieri, oferującą już działające operacyjnie fregaty typu FREMM. Trzecim konkurentem dla brytyjskiej propozycji była hiszpańska stocznia Navantia, proponująca zmodyfikowaną i również sprawdzoną fregatę typu F-100 Álvaro de Bazán.

Autor. Australijska marynarka wojenna

Departament Obrony oczywiście tłumaczy się, że w swoim systemie zarządzania dokumentacją ma ponad 730 000 dokumentów związanych z projektem Hunter, a nie odnaleziono jedynie kilkunastu z nich. Jednak problem polega na tym, że "zagubiono" właśnie te, które tłumaczyły podjęcie decyzji o wyborze projektu GCS.

W raporcie zwrócono uwagę, że kryterium wyboru nie była ocena projektów pod kątem ich dojrzałości. W ten sposób podjęto się ryzykownej operacji wprowadzenia okrętu, którego jak na razie nikt jeszcze nie sprawdził w działaniu. Co więcej, sami Australijczycy skomplikowali brytyjski projekt, łącząc własne, prototypowe radary z amerykańskim system kierowania ogniem Aegis i szwedzkim system dowodzenia i kontroli Saab 9LV (zastosowanym m.in. na australijskich fregatach typu ANZAC).

Czytaj też

Tak negatywa opinia może mieć zły wpływ nie tylko na przebieg programu Hunter. Australijski rząd zaczął być bowiem naciskany nie tylko na zmniejszenie liczby zamówionych fregat i zastąpienie ich mniejszymi, bardziej "zwinnymi" jednostkami, ale również na przyjrzenie się planom budowy przez Australię atomowych okrętów podwodnych w programie AUKUS. Podejrzewa się bowiem, że i w tym przypadku Departament Obrony wspólnie z marynarką wojenną zaniżył rzeczywiste koszty realizacji zadania, licząc na to, że później nie będzie można się z niego wycofać.

Efektem tego wzrostu kosztów jest jak na razie wstępna propozycja zmniejszenia liczby zamówionych fregat typu Hunter z dziewięciu do sześciu. Decyzja w tej sprawie została jednak odłożona do września 2023 r., a więc do wykonania planowanego na ten czas przeglądu nawodnych sił australijskiej marynarki wojennej.

Nie zmienia to faktu, że fregaty typu Hunter zostały w grudniu 2022 r. umieszczone na liście "projektów budzących obawy" (z ang. "projects of concern"). Z listy tej wynika, że co najmniej 28 projektów prowadzonych przez Departament Obrony jest opóźnionych w stosunku do harmonogramu łącznie o 97 lat, a co najmniej 18 z nich przekracza budżet (przy różnicach wynoszących co najmniej 6,5 miliarda AUD).

Reklama
Reklama

Komentarze (6)

  1. Madderdin

    Wychodzi że syf jest wszędzie gdzie zaczyna się wojsko. Tak jak piszecie z okrętami,choćby brytyjski burdel z nowym bwp... Ile są w plecy kaski?

  2. szczebelek

    W przypadku wojsk lądowych nagłe zmniejszenie ilości bewupów tłumaczono, że marynarka jest najważniejsza po czasie Australia kupuje mniej okrętów podwodnych i być może mniej fregat, bo Departament Obrony zgubił rachunki 🤔🤔🤔

    1. DIM1

      @Szczebelek. Zaniżanie prognozowanego kosztu, w niektórych krajach, jest stałym trickiem dla przepchnięcia zakupu. Parlament wyraża zgodę np. na 2 miliardy Euro plus stocznia na własność (przykład op 214 dla Grecji), gdy okręty są już w budowie, firma żąda więcej "z uwagi na wzrost kosztów", zatrzymuje pracę stoczni, problemy spadają na kooperantów, są niepokoje społeczne... Parlament upoważnia rząd do asygnowania kolejnych 2,2 mld... potem okazuje się, że okręt trzeba przeprojektować, następnie przebudować bo... dostarczyć dodatkowe mechanizmy/elektronikę... Potem okazuje się, że nowoczesne torpedy i antytorpedy to kolejnych kilkaset milionów, albo nieprzyjaciel w ogóle nie będzie się bać, potem okazuje się, że łączność... 1,8 mld, bo inaczej okręty są łatwo wykrywalne, potem znów coś... Stąd oceniam całość na rząd wielkości 7 mld. Ale mowa była o 2 mld, inaczej nikt, nigdy by się nie zgodził, wobec bardzo kiepskiego współczynnika koszt/efekt.

  3. Franek Dolas

    Zamawia się u sojuszników co z punktu widzenia strategii obronnej jest zrozumiałe. Dopóki ktoś nie "wziął w łapę" to niema co robić tragedii.

    1. DIM1

      @Franek Dolas. NIGDY nie udowodnisz, że ktoś "wziął w łapę". W Grecji uchwalono nawet ustawę, że "kierownictwo resortów nie odpowiada za decyzje podjęte w trakcie sprawowania urzędu". Kuriozum ? I co z tego ??? Toteż zanim skazano personel MON, z ministrem włącznie (8 do 18 lat więzienia wyroki) , bodaj 19 osób, najpierw przeprowadzono porównanie ich wydatków i przychodów. A potem skazano ich, ale za "pranie brudnych pieniędzy" - wszak nie potrafili wykazać źródła przychodów. I to było jedyne co im dowiedziono. Np. "skąd Pani wzięła gotówkę na firanki do mieszkania, za 40 tysięcy euro". Albo "Jakim cudem kupił Pan mieszkanie za 150 tysiecy Euro, nie biorąc pożyczki". A straty były wielomiliardowe. Posiedzieli po kilka lat i wyszli... Niektórzy przez szpital psychiatryczny, ale wyszli.

  4. DIM1

    Skromnie przypomnę, że grecki program 4 nowoczesnych, małych okrętów podwodnych oceniam na rząd 7 mld Euro. Ale to tych Euro, które były, nie dzisiejszych Euro, o drastycznie pomniejszonej już sile nabywczej. Ani nie sądzę, by taniej wyszedł program turecki, jakkolwiek (przynajmniej) nie będzie tam ekstra kosztu poprawiania skrajnie spartaczonego początkowo projektu 214. Nawet wymiarami zewnętrznymi tureckie 214 różne sa od wcześniejszych, tych dla Grecji. A już zupełnie najgorszy, nie do użytku, był ten pierwszy, budowany w RFN. Dwie kolejne komisje odbiorcze nie chciały go przyjąć... mimo zmian ich przewodniczących.

  5. Nowoczesny

    Taki sam burdel jak w Polsce i tak naprawdę wszędzie. Wszyscy chwalą się tylko sukcesami ,o porażkach rzadko mówią.

  6. Chyżwar

    Wojsko chce należycie przygotować się do wojny, więc robi, co robi.