Reklama

Siły zbrojne

Abramsy dla Polski: decyzja MON i rządu to początek drogi [OPINIA]

Fot. Mark Schauer
Fot. Mark Schauer

Wicepremier Jarosław Kaczyński i szef MON Mariusz Błaszczak ogłosili rozpoczęcie programu wieloletniego, mającego na celu zakup 250 czołgów M1A2 SEP v3 dla 18 Dywizji Zmechanizowanej. Następnie do Stanów Zjednoczonych wysłano Letter of Request, czyli zapytanie w sprawie ich zakupu w drodze umowy międzyrządowej. W praktyce jest to początek procesu, mającego zaowocować wdrożeniem tych czołgów. O ile czołgi zostaną wyprodukowane w USA, to w trakcie ich wprowadzania szczególnie istotne będzie zabezpieczenie cyklu życia Abramsów, w miarę możliwości z udziałem polskiego przemysłu zbrojeniowego. Może to przynieść duże oszczędności, ale i zwiększyć bezpieczeństwo eksploatacji czołgów.

Nasza armia, w krótkim czasie – pierwsze dostawy, jeśli wszystko dobrze pójdzie już w przyszłym roku, wzbogaci się o dużą liczbę najnowocześniejszych w tej chwili na świecie czołgów Abrams, bo to najnowsza wersja, która wchodzi na uzbrojenie armii amerykańskiej – powiedział wicepremier Jarosław Kaczyński. Dodał, że to będzie „nowa jakość, jeśli chodzi o uzbrojenie Wojsk Lądowych”.

Szef MON Mariusz Błaszczak uściślił, że finansowanie tego programu zostanie zapewnione uchwałą Rady Ministrów spoza budżetu resortu, a jego wartość wyniesie 23,3 mld złotych. Ta kwota obejmie jednak nie tylko same czołgi, ale też pojazdy wsparcia oraz bogaty pakiet logistyczny, szkoleniowy i znaczne zapasy amunicji. Jak podkreślił z kolei Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych generał Jarosław Mika, wraz z czołgami zakupione zostaną także symulatory. Kwota programu rządowego obejmuje też rozbudowę infrastruktury.

W praktyce dzisiejszy komunikat oznacza, że podjęto kierunkową decyzję o zakupie czołgów ze Stanów Zjednoczonych, rozmowy w tej sprawie ze stroną amerykańską trwają już od pewnego czasu. Jak poinformował minister Błaszczak, rozpoczęła się formalna procedura Foreign Military Sales, poprzez wysłanie dokumentu Letter of Request określającego dokładne zapotrzebowanie strony polskiej. Kolejnymi krokami będą notyfikacja Kongresu oraz negocjacje, zwieńczone – o ile wszystkie te działania zakończą się powodzeniem – podpisaniem z władzami USA umowy międzyrządowej na dostawę czołgów wraz z pakietem dodatkowego wyposażenia.

Od wysłania LoR do podpisania umowy może minąć kilka miesięcy. Przykładowo, w wypadku F-35 o przekazaniu Amerykanom zapytania szef MON poinformował podczas konferencji Defence24 DAY 28 maja 2019 roku, a umowę podpisano w styczniu 2020 roku. 

Następnie Pentagon zawrze kontrakt z producentem czołgów (General Dynamics Land Systems) na ich dostawę, jak i – w pewnym zakresie – zapewne z dostawcami innych pojazdów oraz sprzętu towarzyszącego (przykładowo, wozy zabezpieczenia technicznego M88 Hercules są standardowo produkowane przez BAE Systems). Polska będzie pozyskiwać czołgi na podobnych zasadach jak USA, a więc z wykorzystaniem elementów zmagazynowanych wozów M1A1, jednak po pełnym wyzerowaniu ich resursów i dodaniu nowych komponentów. Czołgi będą mieć m.in. nowoczesne opancerzenie (aczkolwiek mogące się w szczegółach różnić od konfiguracji amerykańskiej) i nową architekturę systemów elektronicznych oraz generowania energii, pozwalającą na dodawanie innych usprawnień, a także szereg zmian wprowadzonych wcześniej w wersji M1A2 SEP v2, jak choćby system kierowania ogniem działający na zasadzie hunter-killer z dwoma kamerami termowizyjnymi 2 generacji.

Następnie czołgi będą stopniowo dostarczane do Sił Zbrojnych RP. Równolegle powinien odbywać się proces szkolenia, ale i przygotowania infrastruktury. Kroki w tym kierunku powinny być podjęte już teraz. O ile jeśli chodzi o szkolenie, to na początkowym etapie będzie ono zapewne realizowane z udziałem Amerykanów (tym bardziej że Abramsy w tej samej wersji będą niedługo w magazynach w Powidzu), to przygotowanie infrastruktury trzeba rozpocząć w zasadzie już „od zaraz”, aby czołgi trafiły do odpowiednio przygotowanych instalacji. Inaczej, niż było to w przypadku Leopardów 2 przeniesionych kilka lat temu z Żagania do Wesołej, dla których infrastruktura wciąż powstaje.

Jest też otwartą kwestią czy i w jakim stopniu ta przygotowana dla Leopardów będzie mogła być wykorzystana dla Abramsów, gdy te trafią do warszawskiej brygady. Jak i to, dokąd trafią Leopardy, skoro warszawska brygada ma zostać uzbrojona w nowe czołgi.

Większych inwestycji mogą natomiast wymagać jednostki docelowo znajdujące się w strukturach 19 Lubelskiej Brygady Zmechanizowanej, czyli bataliony czołgów z Lublina (formowany) oraz z Żurawicy, pierwotnie podporządkowany 21 BSP i uznawany za jeden z najlepiej wyszkolonych w Wojsku Polskim. Obie te jednostki dziś wykorzystują T-72, w części po modyfikacji. Trzeba też będzie zadbać o przyjęcie odpowiedniej liczby żołnierzy. Samo poszerzenie załóg o ładowniczych nie powinno być problemem, ale trzeba też szkolić (i utrzymywać w służbie, tworzyć rezerwy) dla specjalistów.

Trzeba też będzie się przygotować na specyfikę wykorzystania tych czołgów – chociażby fakt, że z uwagi na masę ok. 67 ton wymagają one mostów powyżej klasy obciążeniowej MLC 70, standardowej choćby dla Leoparda 2A5/2PL, odpowiadającej maks. 63,5 ton. Można jednak mieć nadzieję, że po kilku latach służby Abramsów w Polsce, nawet we wcześniejszej wersji M1A2 SEP v2, wojsko było świadome tej konieczności i podjęło odpowiednie środki.

Reklama
Reklama

Samą eksploatację Abramsów w Wojsku Polskim rozpocznie wprowadzenie pierwszych czołgów, a następnie zgrywanie pododdziałów i ich certyfikacja. Po kilku latach osiągną one pełną gotowość. Już dziś trzeba jednak myśleć o tym, co dalej, a mianowicie o utrzymaniu cyklu życia czołgów.

Powszechnie wiadomo bowiem, że dla nowoczesnego sprzętu wojskowego, a takim niewątpliwie są Abramsy koszt 30-40 letniego cyklu życia stanowi nawet około 70 proc. całej puli przeznaczanej na ten sprzęt w czasie eksploatacji, a koszt zakupu to „tylko” 30 proc. W zakresie tych czołgów podjęto decyzję, by pozyskać je na bazie umowy międzyrządowej, w formule FMS, co wiąże się z krótkim terminem dostaw, na co zwracano uwagę podczas ogłaszania programu. Inni oferenci, jacy uczestniczyli w programie czołgu nowej generacji Wilk, oferowali współprodukcję czołgów, ale to mogłoby się wiązać z dłuższym terminem dostaw.

Sprawa cyklu życia Abramsów jest jednak wciąż otwarta, ale o jej rozwiązaniu MON i PGZ powinny myśleć już teraz. Z komunikatów resortu wynika, że pewien pakiet zdolności zostanie pozyskany przy zakupie i skierowany do wojskowych zakładów remontowych. To na pewno krok w dobrym kierunku. Trzeba jednak iść dalej.

Oprócz okresowych przeglądów czy obsług, które są z zasady przeprowadzane przez wojsko czy w jednostkach, czołgi będą potrzebować także remontów, a w przyszłości modyfikacji i modernizacji z udziałem przemysłu. Teraz jest dobry (i w zasadzie jedyny możliwy!) moment, by rozpocząć tworzenie takiego potencjału. Jeśli o tym zapomnimy, to za kilka lat od wprowadzenia Abramsów trzeba będzie zawierać kolejne umowy FMS na ich modyfikacje. A tworzenie takiego potencjału w kraju da nam większą autonomię (i bezpieczeństwo) eksploatacji, ale też możliwości zmian konfiguracji czołgów, choćby poprzez integrację systemów obserwacyjnych czy łączności krajowej produkcji. Bo to, że kiedyś – w cyklu życia Abramsa – trzeba je będzie wymienić nie ulega wątpliwości.

Polski przemysł ma potencjał, by silnie zaangażować się we wsparcie czołgów, nawet jeśli są one pozyskane z zewnątrz. Najlepszym dowodem jest historia Leopardów 2A5, które dziś służą w Wesołej. Zostały one – jako używane – zakupione w ramach polsko-niemieckiej umowy międzyrządowej, ich dostawy rozpoczęły się w 2014 roku. Na przełomie 2015 i 2016 roku postanowiono, że wsparciem ich eksploatacji zajmą się Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne w Poznaniu, które wcześniej w ograniczonym zakresie wykonywały prace przy Leopardach, natomiast za remonty i modernizację czołgów Leopard 2A4 i 2PL będą odpowiadać gliwickie Zakłady Mechaniczne Bumar-Łabędy.

Decyzję o takim podziale pracy podjęto z wielu względów – m.in. dlatego, że gliwickie zakłady potrzebowały nowych zleceń w sytuacji, gdy (jeszcze wtedy) nie zakładano szerszych prac nad czołgami T-72/PT-91, w których specjalizował się zakład (dziś są remontowane i modyfikowane w Bumarze z powodzeniem), a budowa wież Hitfist do KTO Rosomak, jakie powstawały tam na licencji, właśnie się zakończyła. Gliwickie zakłady nie były jednak wcześniej zaangażowane w prace na nowoczesnych czołgach. Dziś, po kilku latach, program Leopard 2PL jest mocno opóźniony, bo do dziś dostarczono zaledwie 16 czołgów, dostawy rozpoczęły się w ubiegłym roku. Na tę sytuację miało wpływ wiele czynników, również po stronie wojska i partnera niemieckiego, niemniej wszystko to ma miejsce mimo relatywnie dużych nakładów, mających w założeniu wesprzeć budowę potencjału w Gliwicach. A wśród przyczyn problemów pojawiają się też opóźnienia związane z elementami czołgu, które nie miały podlegać modernizacji, a jedynie utrzymania/przywrócenia sprawności.

Z kolei poznańska spółka, prowadząc inwestycje głównie z własnych środków i stopniowo budując potencjał w ramach współpracy z partnerami niemieckimi (m.in. KMW, Renk) zdołała utworzyć kompleksowy potencjał do wsparcia eksploatacji Leopardów. Z informacji przekazanych niedawno Defence24.pl przez Inspektorat Wsparcia wynika, że w Poznaniu tylko w latach 2018-2020 przywrócono sprawność 54 Leopardów 2A5, czyli większości używanych przez Siły Zbrojne RP (2018 – 9, 2019 – 28, 2020 – 20 czołgów), to jest więcej niż połowę wozów tego typu na wyposażeniu Wojska Polskiego. Jednocześnie WZM Poznań zaczęły oferować modyfikację Leopardów 2A5, skupiając się m.in. na kamuflażu wielospektralnym, środkach łączności, systemach optoelektronicznych czy karabinach maszynowych – dostarczanych przez polskie przedsiębiorstwa. Czołgi zintegrowane z tym sprzętem były prezentowane podczas targów MSPO.

Wszystko to odbyło się dzięki odpowiedniemu zarządzaniu, nastawieniu na współpracę i zaangażowaniu załogi. W Poznaniu w 2019 roku uruchomiono Centrum Serwisowo-Logistyczne czołgów Leopard z nowoczesną infrastrukturą, spółka tworzy też we współpracy z KMW własny łańcuch dostaw.

Można więc śmiało postawić tezę, że poznańskie WZM są dziś najlepiej w Polsce przygotowane do wsparcia „zachodnich” czołgów, o czym zresztą mogą się przekonać żołnierze 1 Brygady Pancernej eksploatujące te czołgi. Zaniechanie wykorzystania ich potencjału byłoby tutaj błędem.

Oczywiście otwartą kwestią jest, w jakiej formule można by je włączyć w system eksploatacji Abramsów, w jakim stopniu będą to umowy międzyrządowe, a w jakim biznesowe itd. Nie powinno jednak ulegać wątpliwości, że polski przemysł powinien być zaangażowany w cyklu życia Abramsów, a zakładem najlepiej przygotowanym do tego są WZM. Ewentualne zaniechania mogą skutkować albo obniżeniem gotowości polskich czołgów, albo koniecznością wydawania w USA – na przykład za dekadę – dużych kwot nawet na proste remonty i modyfikacje, wykraczające poza prace prowadzone w jednostkach wojskowych. A tego powinniśmy unikać.

Realizacja tak dużego programu, jak i kolejnych zapowiedzianych będzie też wymagać dbałości o stan finansów państwa oraz determinacji i zaangażowania po stronie decydentów. Nie ma wątpliwości, że Wojsko Polskie potrzebuje nowego sprzętu, a sytuacja w bezpośrednim otoczeniu naszego kraju jest bardzo napięta, a nawet się pogarsza. Nie powinniśmy jednak tracić z oczu cyklu życia sprzętu.

Reklama
Reklama

Komentarze (5)

  1. ZeD

    23,3 mld zł za 250 czołgów 93 200 000 za sztukę, tak na oko 4x przepłacone. Ciekawe co Naczelnik chcę za to kupić?

    1. Na zachodzie Białorusi stacjonują najlepsze ich dywizje. Jedna w Brześciu 3 km od Polski. Więc o czym my mówimy? Czy my tu mamy iść na rzeź? Jedyny rząd który zauważył ten problem. PO zlikwidowała wszystkie jednostki wojskowe po tej stronie wisly

    2. BUBA

      I ciagle lataja wolno

    3. BUBA

      W ta cene sa wliczone nie tylko czolgi ale i inny sprzet +amunicja+szkoleni i etc. Wiec zastanow sie cp piszesz. Chyba ze jestes z Uralu i nie znasz realiow to co innego.

  2. gruf

    Moze autor napisze co oznacza "poczatek nowej drogi", raczej widzę ciemność. Ciekawi mnie jedna sprawa czy bedą zmieniac klucze do śrub z calowych na metryczne czy moze sami bedziemy je dorabiac, a jak z paliwem do tych czołgów. Gdzie ta nowa droga.

    1. AREK

      Paliwo kupimy z rafinerii w Pensylwanii, tylko te ma homologacje do turbin Abramsów

  3. AREK

    30 letni szrot po ''rekapitalizacji'' to ta nowa droga? li tylko aby USA nie robiło problemów przy nacjonalizacji TVN. za 23,6 mld złotych - drogi TVN.

    1. szrot to:

      Piszesz o T-72B3?

  4. xXx

    Zastanawiające jest zachowanie związkowców. W szczególności Solidarności. Pamiętam jak Siemoniak (PO) zdecydował zakupić licencje na podwozie K9 do Kraba. Wówczas posądzano go o sprzymierzanie kapitałowi obcemu i oczywiście zdradę. (Akurat to było standardowe oskarżenie związkowców pod adresem PO). Krzyku było co niemiara, jak to PO odbiera miejsca pracy Polakom. Tłumaczono im, że podwozia docelowo będą produkowane w Polsce przez polskie firmy. Nic nie trafiało do nich. PO była zła i koniec. Obecnie kiedy kupujemy z półki 250 Abramsów, cisza. Jeszce raz. Cisza. Nikt nie protestuje, że zabierane są miejsca pracy Polakom. Nie chodzi mi o to, że jestem przeciwnikiem zakupu Abramsów. Jakie te czołgi są, wiadomo. mają swoje zalety jak i wady, ale obecnie są zdecydowanie najlepsze. I to jest fakt. Chodzi mi o brak jakiegokolwiek udziału polskich firm w tym deal'u. A może jednak było kilka lat temu zamiast na 500+, to wydać kasę na K2PL i rozwój. No tak, ale wtedy nie byłoby kolejnej kadencji. I tak to niestety wygląda.

  5. Michnik

    A amunicja?