- Komentarz
- Wiadomości
Serwis ukraińskich T-64 w Bumarze [KOMENTARZ]
Dzięki umowie podpisanej przez Polską Grupę Zbrojeniową i Ukroboronprom, ukraińskie czołgi rodziny T-64 będą serwisowane w Polsce, w Zakładach Mechanicznych Bumar Łabędy. Jest to duża szansa dla polskiej zbrojeniówki, ale również duże wyzwanie.

Autor. VoidWanderer https://uk.wikipedia.org/wiki/%D0%A4%D0%B0%D0%B9%D0%BB:T-64BV,_Kyiv_2018,_04.jpg
Zacząć należałoby od wyzwań jakie stoją przez polskim przemysłem zbrojeniowym, bo choć czołgi rodziny T-72, które były produkowane w Zakładach Mechanicznych Bumar Łabędy, wywodzą się z rodziny czołgów T-64, to są to jednak konstrukcje bardzo odmienne od siebie.
Zobacz też
Oznacza to, że PGZ musi w zakresie serwisowania czołgów T-64, blisko współpracować z Ukroboronpromem, a w prace zaangażowani muszą być ukraińscy specjaliści zaznajomieni z tymi wozami bojowymi.
Kolejny problem są podzespoły, szczególnie te kluczowe, których produkcja została wstrzymana. Nie chodzi tutaj tylko o podzespoły, których produkcję wstrzymano lata lub dekady temu, ale również o te, których produkcję zatrzymała rosyjska inwazja.
Zobacz też
Zacznijmy od systemów kierowania ogniem. Pamiętajmy, że czołgi T-72M i T-72M1 nie posiadały nigdy prawdziwego systemu kierowania ogniem, a jedynie celownik-dalmierz laserowy TPD-K1. Natomiast T-64B/BW posiada system kierowania ogniem 1A33 Ob, a wersja T-64BM - SKO 1A43U Roś.
Nie wiadomo jakie są zapasy kompletnych systemów kierowania ogniem oraz podzespołów do nich, jakimi dysponować może Ukraina, a nieuniknionym jest topnienie tych zapasów wraz z toczącą się wojną i znacznie wyższym stopniem zużycia sprzętu wojskowego.
Zobacz też
Oznacza to, że albo PGZ otrzyma od Ukroboronpromu transfer technologii, który pozwoliłby na rozpoczęcie produkcji co najmniej kluczowych podzespołów a najlepiej całych systemów kierowania ogniem. Choć należy uczciwie przyznać, że zarówno SKO 1A33 Ob, jak i 1A43U Roś są rozwiązaniami już przestarzałymi.
Alternatywą byłoby zintegrowanie nowoczesnych polskich rozwiązań w zakresie elektrooptyki i elektroniki. Polski przemysł dysponuje już takimi konstrukcjami, opracowanymi choćby dla zdalnie sterowanego systemu wieżowego ZSSW-30. Oczywiście wymagałyby one dostosowania do uzbrojenia czołgu oraz należałoby się liczyć ze zwiększeniem kosztów remontów sprzętu, bo de facto taka wymiana prowadziłaby do jego modernizacji.
Zobacz też
Większym problemem będzie uzupełnianie zapasów tych podzespołów, których nigdy nie produkowaliśmy i nie mamy do nich kompetencji. Czyli przede wszystkim napęd czołgów rodziny T-64 w postaci silników 5TD i 6TD.
Silniki 5TD nie są produkowane już od dłuższego czasu, co już teraz powoduje pewne problemy w utrzymaniu i modernizacji czołgów T-64. Należy też podkreślić, ze osiągi tych jednostek napędowych są niewystarczające, albowiem podstawowy wariant 5TDF generuje około 700 KM natomiast zmodernizowany 5TDFM generuje 850 KM. Są to moce zbyt małe dla wozów, które w toku modernizacji mogą przytyć do 45 ton lub nawet więcej.
Zobacz też
Rozwiązaniem są silniki 6TD-1 o mocy 1000 KM lub 6TD-2 o mocy 1200 KM. Niestety pomimo faktu iż 6TD bezpośrednio wywodzi się z 5TD, silniki te różnią się wymiarami oraz osprzętem, np. inny jest eżekcyjny system chłodzenia, który wymaga przebudowy przedziału napędowego, a to z kolei wymaga podniesienia pierścienia oporowego wieży.
Taka modernizacja została przeprowadzona w wypadku czołgów T-64BM2, jednak podnosi ona koszty oraz wydłuża czas potrzebny na przywrócenie wozów do sprawności bojowej. Jest to problem istotny również dlatego, że dla silników 5TD i 6TD nie ma alternatyw jeżeli chodzi o źródło napędu dla czołgów T-64.
Zobacz też
Jednym z wyjść byłoby podjęcie próby rozpoczęcia produkcji silników tego typu w Polsce, miałoby to oczywiście pewne korzyści, jako że polski przemysł zyskał by nowe kompetencje. Z drugiej strony, choć 5TD i 6TD są nowocześniejszymi jednostkami napędowymi od W-46 i jego modyfikacji (stosowanych w wozach T-72 i pochodnych), to nadal nie są to silniki nowoczesne i być może wymagałyby kolejnych inwestycji w prace rozwojowe, które miałyby na celu unowocześnienie ich konstrukcji.
Ponadto podjęcie się takiego przedsięwzięcia, czyli budowy zdolności do produkcji tego typu silników, wymagałoby dość znacznych inwestycji i należy dobrze się zastanowić oraz przeprowadzić stosowne analizy czy jest to gra warta przysłowiowej świeczki.
Zobacz też
I w końcu z innych istotnych podzespołów - uzbrojenie główne czyli armata. Tutaj wbrew pozorom, mimo że Polska nigdy nie produkowała armat rodziny 2A46, to dzięki lufowni jaką posiada Huta Stalowa Wola, możliwe byłoby rozpoczęcie produkcji tych armat w naszym kraju. Oczywiście konieczne było by przekazanie przez stronę ukraińską dokumentacji technicznej do swoich wariantów tejże armaty, takich jak KBA3.
Jak więc widać przed Polską Grupą Zbrojeniową stoi wiele wyzwań jeżeli chodzi o serwis ukraińskich T-64. Poza remontami należy przewidywać, iż być może nie tylko pożądane ale wręcz konieczne będzie opracowanie i wdrożenie swego rodzaju modernizacji tych czołgów, tak aby zastąpić nie produkowane od lat i dekad podzespoły, których zapasy się kończą.
Zobacz też
Polska powinna jednak podjąć to wyzwanie, gdyż może zyskać pewne kompetencje, które choć może nie będą przydatne dla Sił Zbrojnych RP, pozwolą wspierać Ukrainę przez dłuższy okres czasu. Dodatkowo, być może w przyszłości, wspólnie z Ukrainą pozwolą walczyć o rynki zagraniczne w Azji i Afryce, gdzie sprzęt po radziecki będzie eksploatowany jeszcze przez wiele dekad i warto wykorzystać ten potencjał.
Ponadto serwis czołgów T-64, jeżeli zostanie dobrze wykorzystany nie tylko przez PGZ, ale również zarząd oraz załogę Zakładów Mechanicznych Bumar Łabędy, pozwoli tym zakładom nie tylko przetrwać ale być może odżyć. Ponadto Siły Zbrojne Ukrainy eksploatują także duże ilości czołgów rodziny T-72, do których kompetencje Bumar posiada.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]