Przemysł Zbrojeniowy
Program Miecznik: Pół miliarda inwestycji w polskie stocznie
PGZ Stocznia Wojenna oraz Stocznia Remontowa Shipbuilding zamierzają zainwestować ponad pół miliarda złotych na inwestycje potrzebne do budowy trzech fregat w ramach programu „Miecznik”. Część z tych środków będzie pochodziła ze środków własnych (szczególnie w przypadku Remontowa Shipbuilding), ale za część będzie musiał zapłacić Zamawiający.
W czasie Forum Gospodarki Morskiej w Gdyni 14 października 2022 roku zorganizowano specjalny panel dyskusyjny poświęcony programowi wprowadzania trzech fregat „Miecznik" dla Marynarki Wojennej RP. Jego celem było przede wszystkim zaprezentowanie nie samych fregat, ale możliwości, jakie w związku z ich budową pojawiły się dla całego polskiego przemysłu. Swoje wystąpienia mieli więc członkowie konsorcjum realizującego projekt: Polska Grupa Zbrojeniowa, PGZ Stocznia Wojenna (PGZ SW), Remontowa Shipbuilding oraz dwaj najważniejsi partnerzy zagraniczni, koncerny: Babcock oraz Thales.
By pokazać skalę całego przedsięwzięcia, przedstawiciele dwóch najważniejszych stoczni realizujących budowę: PGZ SW oraz Remontowa Shipbuilding przedstawili szczegółowy plan przygotowań do realizacji programu – w tym jeżeli chodzi o rozwój infrastruktury i zakup niezbędnego wyposażenia.
Czytaj też
PGZ Stocznia Wojenna w Gdyni
PGZ Stocznia Wojenna, która w tym roku obchodzi stulecie swojego istnienia, w ramach przygotowań do budowy fregat „Miecznik" realizuje oddzielny program inwestycyjny, który według obecnych szacunków ma kosztować od 300 do 400 milionów złotych. Według Dyrektora Handlowego PGZ SW Andrzeja Wojtkiewicza „jest on niezbędny, by okręty klasy fregata, o takich parametrach i gabarytach, jakie są oczekiwane przez naszego klienta mogły w tej stoczni powstawać". Dodatkowo dla zabezpieczenia programu zakłada się podniesienie poziomu zatrudnienia w PGZ SW do tysiąca osób.
Efektem realizowanego w tej stoczni programu inwestycyjnego ma być przede wszystkim:
- Budowa nowej hali montażu finalnego o długości 150 m (+45 metrów), szerokości 38 m (szerokość wewnętrzna 31 m) i wysokości 43 m. To właśnie w niej będzie się odbywała integracja okrętów z już częściowo wyposażonych bloków, w tym dostarczonych drogą wodną przez stocznię Remontowa Shipbuilding (np. dużego megabloku części dziobowej). Wzorem dla tej hali będzie hala, jaką Brytyjczycy zbudowali w stoczni Babcock w Rosyth dla realizacji programu fregat Typu 31 (która jest jednak dwukrotnie większa);
- Budowy nowej hali wyposażeniowej z warsztatami, w której będzie przygotowywane całe wyposażenie okrętu wraz ze znajdującym się obok budynkiem z zapleczem biurowo-socjalnym dla obecnych i przyszłych pracowników (w tym miejscem dla biura technologiczno-konstrukcyjnego). To właśnie tam będą montowane systemy, które później będą trafiały na okręty. Ten obiekt będzie zbudowany ze środków pozyskanych ze zbycia części terenów PGZ Stocznia Wojenna, które nie były wykorzystywane w trakcie produkcji;
- Zmiana lokalizacji doku pływającego, który już teraz jest na wyposażeniu stoczni. Jest to efekt realizacji przez Port Gdynia własnego programu inwestycyjnego związanego miedzy innymi z poszerzeniem obrotnicy i to właśnie Port Gdynia ma przygotować nowe miejsce dla doku obok hali montażu finalnego;
- Zakup tzw. „plazmy", czyli urządzenia do cięcia blach z arkuszy przywożonych z huty. Urządzenie ma być zintegrowane z całym systemem informatycznym, w którym będzie powstawał projekt roboczy i stamtąd będą szły dane co do rozmiarów ciętych elementów (kontrakt na dostawę tej maszyny już jest podpisany i oczekuje się na jej dostawę);
- Zakup maszyny do obróbki profili, czyli do produkcji przede wszystkim usztywnień kadłubów. Podobnie jak w przypadku „plazmy", maszyna ta również będzie sterowana centralnie z systemu informatycznego, bez konieczności przenoszenia dokumentacji;
- Zakup zrobotyzowanego urządzenia do spawania sekcji przestrzennych. Ma to być jedna z największych nowości, jakie zostaną wprowadzone do polskiego przemysłu stoczniowego dzięki programowi „Miecznik". Robot zostanie zamontowany w jednej z istniejących obecnie hal, w której już jest przygotowywane odpowiednie miejsce. Robot ma pozwolić na zredukowanie kosztów produkcji poprzez zastąpienie ludzi w części prac spawalniczych. Pozwoli to uniknąć problemów, z jakim boryka się polski przemysł stoczniowy, związanych z ograniczonymi zasobami pracowników;
- Zakup „portalu do montażu usztywnień II rzędu" usprawniającego proces produkcji usztywnień (obecnie trwa już procedura zakupu portalu);
- Opracowanie i wdrożenie architektury ekosystemu informatycznego całego konsorcjum i partnerów technologicznych;
- Budowa środowiska modelowania 3D w chmurze;
- Wprowadzenie standardów bezpieczeństwa IT zgodnie z FedRAMP (Federal Risk and Authorization Management Program);
- Wprowadzenie systemu ERP (Enterprise Resources Planning) usprawniającego zarządzanie stocznią jako całością.
Tak rozbudowana infrastruktura ma nie tylko pozwolić na budowę fregat, ale w przyszłości zapewnić im wsparcie techniczne przez kolejne co najmniej 30 lat eksploatacji (do czego stocznia jest zobowiązana umową z Zamawiającym). PGZ SW liczy również, że prowadzone obecnie inwestycje mają się zwrócić w trakcie kolejnych programów okrętowych realizowanych dla potrzeb Marynarki Wojennej, licząc również na zamówienia eksportowe.
Czytaj też
Remontowa Shipbuilding w Gdańsku
Plany inwestycyjne stoczni Remontowa Shipbuilding przedstawiła Joanna Ryngwelska – kierownik projektu z Pionu Przygotowania i Realizacji Projektów. Już na początku zwróciła ona uwagę, że plany Remontowej już realizowane dla programu „Miecznik" nie są tak kosztowne i tak duże jak w przypadku PGZ SW, ponieważ spółka ta cały czas zajmuje się budową jednostek pływających „pod klucz". Nowe inwestycje są jednak potrzebne, by realizować terminowo harmonogram programu „Miecznik" i jednocześnie codzienny pakiet zamówień.
Do najważniejszych zadań inwestycyjnych w stoczni Remontowa Shipbuilding zalicza się:
- Budowę nowej hali o wymiarach 12x30x30 m do składania i wyposażania megabloków. Pozwoli ona na łączenie pojedynczych bloków w megabloki oraz prowadzenie prac wyposażeniowych niezależnie od warunków pogodowych. Ma to znacznie przyspieszyć proces produkcji, jak również zabezpieczyć w lepszy sposób montowane podsystemy. Hala ma także dawać możliwość bezpośredniego transportu megabloków bezpośrednio na dok pływający lub barkę. Ostateczna decyzja o przeprowadzeniu tej inwestycji nie została jeszcze podjęta;
- Budowę nowej hali do prac konserwacyjno-malarskich pozwalającej na obróbkę strumieniowo-ścierną bloków kadłubowych oraz ich pełen cykl malowania niezależnie od warunków pogodowych. Prace mają być przy tym wykonywane z zachowaniem poszanowania dla środowiska naturalnego jak również miejskiego otocznie stoczni (stocznia mieści się w otoczeniu Gdańska). Hala ma mieć wymiary 84x55 m, zawierać pięć komór z maksymalnymi gabarytami malowanego wsadu: 24x20x12 m (obecnie trwają negocjacje z potencjalnymi wykonawcami);
- Zakup numerycznej wycinarki plazmowo-gazowej PRO Master3D do zadań specjalnych i cięcia wyposażonej w głowice 3D ze „stołem" o rozmiarach 3,5x25 m. Maszyna ta pozwala na cięcia rur, kształtowników oraz arkuszy blach o grubości do 84 mm - w technologii 2D oraz 3D;
- Zakup maszyny MultiProfiler3D firmy STIGAL ze sterowaniem numerycznym do cięcia profili. Zapewnia ona w pełni zautomatyzowane przygotowanie kształtowników, profili łebkowych oraz rur przy wysokiej jakości krawędzi obrabianych elementów. Stocznia jest już gotowa do podpisania umowy i w ciągu 3-4 miesięcy zakłada się montaż tych urządzeń w halach produkcyjnych;
- Wprowadzenie linii prefabrykacji sekcji płaskich, która pozwoli na zastąpienie pracy ręcznej w produkcji sekcji płaskich o wymiarach 12x12z1,5 m. Linia ta będzie pozwalała na łączenie arkuszy blach, ich opis i zaznaczenie wymiarów kolejnych elementów stanowiących wyposażenie jednostki pływającej, montaż usztywnień pierwszego rzędu, ram kadłubowych oraz zautomatyzowany proces spawania dwoma robotami jednocześnie;
- Założenie drzwi roletowych do hal prefabrykacyjnych, które pozwolą na zachowanie niezbędnych warunków otoczenia przy wykonywaniu prefabrykacji kadłubowej, zapewnią ochronę przed czynnikami atmosferycznymi i zanieczyszczeniami, jak również przed dostępem osób niedopuszczonych do prac w Programie;
- Zakup (nadal rozważany) samojezdnego transportera modułowego o dopuszczalnym obciążeniu minimum 150 ton. Ma on mieć wymiary 8,4x2,4 m i pozwolić na transport sekcji przestrzennych oraz dennych po terenie stoczni (przede wszystkim z ciągu sekcji płaskich do hali prefabrykacji przestrzennej). Remontowa Shipbuilding nie chce jednak kupić nowego transportera, ale go odkupić od innych przedsiębiorstw pozbywających się takiego sprzętu. Można przy tym czekać „na okazję", ponieważ transporter nie jest obecnie niezbędny;
- Wprowadzenie nowego systemu transportu bloków o masie do 300 ton. Transport będzie się odbywał między halami produkcyjnymi, a nowo budowana halą konserwacyjno-malarską (z możliwością przejęcie bloków przez dźwigi pływające);
- Wprowadzenie systemu informatycznego ERP II pozwalającego na przepływ informacji w czasie rzeczywistym między np. magazynami i wydziałami stoczniowymi jak również na łączenie się serwerów specjalnym, zabezpieczonym łączem pomiędzy stoczniami biorącymi udział w programie „Miecznik". System już został zainstalowany w stoczni i prowadzone są prace wdrożeniowe (poszukiwani są obecnie np. dostawcy odpowiednich serwerów).
Wszystkie inwestycje realizowane przez Remontowa Shipbuilding mają kosztować od 100 do 140 milionów złotych w zależności od decyzji o docelowym, pełnym zakresie modernizacji infrastruktury stoczniowej (np. czy zostanie wybudowana nowa, duża hala do składania megabloków).
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Szwedzkie i duńskie okręty pomagają flocie norweskiej w patrolowaniu GIUK. Infrastrukturę krytyczna [wydobywczą i przesyłową] zabezpieczają m.in drony Hugin-ER, w powietrzu morskie samoloty patrolowe, nawet F-35A. Czyli dokładnie tak jak pisałem, tłumacząc GDZIE w razie zagrożenia skupi się NORDEFCO - nie na Bałtyku - a na GIUK i Morzu Północnym. I dokładnie tak samo będzie z 4 budowanymi korwetami/fregatami fińskimi "Squadron2020". Powtarzam - na Bałtyku Mieczniki nie mają prawa przetrwać, na GIUK to cudze interesy, zaś na Morzu Południowochińskim - katastrofa geostrategiczna dla Polski.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Załóżmy, że chcemy REALNIE utrzymać i Baltic Pipe i gazoport i naftoport na czas W. Wymaga to likwidacji A2/AD Królewca - saturacyjnym uderzeniem precyzyjnej artylerii rakietowej [Homar], lufowej [Kraby, Kryle] i dronowej [Gladius], przynajmniej neutralizacji A/AD Petersburga [to już broszka Szwedów/Finów - szerzej NORDEFCO z UK] - systemów C-RAM dla gazoportu i naftoportu [np. LM MHTK], dodatkowo osłony dronów [powietrze, powierzchnia, pod wodą] i jeszcze nakrycia realną ROZLEGŁĄ obroną przeciwrakietową/plot z lądu dla utworzenia chronionego korytarza komunikacyjnego [Patriot, L-SAM]. Całość spięta w multidomenowym sieciocentrycznym C5ISTAR/EW. Mieczniki nie spełniają żadnego z tych zadań - odwrotnie - same stanowią tylko obciążenie jako kłopotliwe obiekty do ochrony prak.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Piotr Glownia - Mieczniki na pewno nie ochronią dużych metanowców LNG. Po prostu z CAMM/ER nie zestrzelą ani supersonicznych Onyxów ani hipersonicznych Cyrkonów. Nawet same siebie nie ochronią. To samo tyczy gazoportu LNG. Eksplozja dużego metanowca odpowiada bombie termobarycznej o sile 200 KT. Zaś eksplozja gazoportu LNG jest szacowana jako odpowiednik bomby termobarycznej ca 5 MT. Przed W cały ruch metanowców zamrze - a gazoport zostanie opróźniony ASAP. Takie są nieubłagane realia. Zresztą podobnie naftoport Trójmiasta. Jedynie Baltic Pipe może utrzymać dostawy - a i to pod ostrymi warunkami PRAWDZIWEJ obrony prak na powierzchni [Patrioty, L-SAM] i dronowej obrony podwodnej na całej linii.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Piotr Glownia - fregaty nie służą do zadań antydywersyjnych. To nie jest jednostka do abordażu czy podobnych działań "bezpośrednich". To kwestia dla specjalsów - z kutrami szturmowymi. W dodatku działania demonstracyjne/pokazy siły/naruszenia itp. podczas pokoju nikt w sztormie nie przeprowadza - odwrotnie - one mają być medialne i pokazowe, więc zwykle pogoda "telewizyjna". Sumując - można zmienić konstrukcję kutrów szturmowych pod niezatapialność i dzielność morską - można też wykorzystać mini-Diugonie jako jednostki uniwersalne z modułami zadaniowymi i szybkie - ale na pewno Mieczniki w takiego typu działaniach - w ogóle nie mają sensu. Zresztą - główne zadanie kontroli Bałtyku - ale te "niemedialne" - to drony podwodne linii blokadowych i ochrony infrastruktury krytycznej - i rakietowo-dronowa powietrzna projekcja siły pokrywająca Bałtyk.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Piotr Glownia - kutry szturmowe klasy CB90 powstały w Szwecji do konkretnych zadań antydywersyjnych i kontroli obszaru wodnego - i tak zamierzam je stosować. Przy większej fali tego typu działania nie da rady zrobić - i tu korwety czy fregaty też nie mają NAWODNYCH zdolności do działań bezpośrednich. Kutrów szturmowych potrzebujemy do działań antydywersyjnych i przeciw wojnie hybrydowej - gdzie trzeba demonstrować własną determinację i obecność. Oczywiście - można je skonstruować jako w pełni zamknięte - jak zrzutowe szalupy ratunkowe - powiększyć rozmiary, dzielność morską itd - tylko po co, skoro akcja niemożliwa przy wyższej fali.?
Piotr Glownia
Polskie korwety mają problemy w pogodę sztormową. To małe okręty i mają pewien problem z zanurzeniem. Acz na Bałtyku jeszcze chyba pływają w sztorm? Fregaty Miecznik tych problemów mieć nie powinny. W odróżnieniu od "długoni" nie są napędzane silnikami strumiennymi, więc wysoka fala nie wyłącza ich silnika. Na oceanie w czasie sztormu fale bywają "ciut" większe, co nie spędza snu admiralicji UK, więc twoje twierdzenie, że fregaty Miecznik nie mają zdolności NAWODNYCH w trudnych warunkach sztormowych na oceanie _mija_ _się_ _z_ _prawdą_. Może przeoczyłeś ten malutki szczegół, że Miecznik to fregata oceaniczna??? Akcja przy wyższej fali niemożliwa dla "długonia", bo nie przenosi śmigłowca, ma niską burtę i silnik nie działa.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Jest jeszcze jeden aspekt seryjnej budowy kutrów szturmowych - łatwość przerzutu na Morze Czarne czy w dorzecze rzek Ukrainy - i bezpośredniego wsparcia Ukrainy. Zresztą to samo tyczy dronów podwodnych i lotniczych i powierzchniowych, mobilnych wyrzutni rakiet, samolotów, śmigłowców. My potrzebujemy aktywów PMW na Bałtyk i na Morze Czarne - do szybkiego przerzutu. Mieczniki, nawet Kormorany II - pomijając konwencję Montreaux - po prostu przerzut trwa zbyt długo - a saturacja projekcji siły z bastionu Krymu - zaporowa dla działań większych okrętów.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Piotr Glownia - kutry szturmowe to demonstracja obecności i szybkiej koncentracji w strefie kryzysowej. To "pokazowe" narzędzie do demonstracji i kontrdemonstracji siły - głownie na czas pokoju - w fazie hybrydowej. Gdyby miało dojść do incydentów kinetycznych - i to "na twardo" - i tak w razie czego zadziałają efektory z dronów podwodnych, rakiety, drony latające, lotnictwo - na każdą pogodę. Na czas W proponuję kutry szturmowe przesunąć na wody śródlądowe - a także część transportowych mini-Diugoni - dla wsparcia działań WP. - w dorzeczu Wisły, Bugu, Narwi.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
rwd - jestem w 100% za rozbudowa polskiego przemysłu stoczniowego, budową we własnych stoczniach licznej NAPRAWDĘ NOWOCZASNEJ i ODPOWIADAJĄCEJ POTRZEBOM i WYMAGANIOM PMW ery RMA. Zwłaszcza rozbudowa Przemysłu 4.0, robotyzacji, wpięcia w Internet Rzeczy/Internet Wszystkiego. Więcej - nadchodzi era - i to proszę sobie zanotować - gdy rywalizacja USA-Chiny ale i Rosja-Zachód spowoduje nieuchronnie przejście do skrytej asymetrycznej wojny podwodnej - dla niszczenia łańcuchów dostaw i wiarygodności strategicznej i sojuszniczej rywali. Dlatego już teraz winniśmy projektować statki o bardzo wysokiej przeżywalności na ataki podwodne - czy spod wody. Za dekadę będą schodzić jak świeże bułeczki - i to nie jest S-F.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Piotr Glownia - kutry szturmowe - załogowe. O dużo większej dzielności morskiej, niż obecne otwarte "gumiaki" Formozy. W sztormie trudno o działania dywersyjne i kontrdywersyjne obu stron - zresztą jak niby w takich warunkach przydadzą się fregaty? Co do mini-Diugoni - te mają być dronowe - bo straty w transporcie strategicznym wsparcia i zaopatrzenia na pewno będą - rzecz w tym by pozostały na akceptowalnym poziomie. Bo transport dużymi statkami i to jeszcze z wyładunkiem w portach-pułapkach - na czas W to zwyczajnie nierealne wobec ataków przełamujących od Trójmiasta po Szczecin. Natomiast rozproszony transport strategiczny mini-Diugoniami na całej szerokości brzegu - jest nie do zwalczania - a zwalczanie całościowo poniżej progu opłacalności w kalkulacji koszt/efekt.
Piotr Glownia
Tadeusz Żeleźny. Kutry nie mają dzielności na pogodę sztormową. To są po prostu za małe jednostki (SB-90E waży tylko 6.5 tony!), by je fale morskie podczas sztormu całkiem nie zakryły, a to nie są dronowe łodzie podwodne by nie utonęły i działały spod wody. Do tego dochodzi strumieniowy napęd, który zupełnie nie działa podczas wysokich fal. 3 metry wysokości fala sztormowa, a ty chcesz takiego "długonia" wiosłami ręcznie niczym kajak? W SB=90H wchodzi pół plutonu 18 żołnierzy desantu. SB-90E przewozi morski radar. Atutem jest szybkość 40 węzłów czyli 70 km/h. Starczy więc na potrzeby piechoty morskiej, kapitanatów portów, Formozy i Morskiej Straży Granicznej. Większe jednostki korweta/fregata na pogodę sztormową są po prostu konieczne.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Podsumowując - przedstawiony schemat rozbudowy ZDOLNOŚCI PMW - dokładnie odpowiada naszym potrzebom strategicznym - i jednocześnie daje środki do ich realizacji w bardzo specyficznych i niezwykle wymagających warunkach Bałtyku - w których "klasyczna" flota oceaniczna nie wypełni zadań i nie utrzyma się wobec krytycznej saturacji sensorów i projekcji siły na tym akwenie. Mieczniki nie wypełniają żadnego z ww zadań strategicznych - a na dodatek nie utrzymają się na wodzie wobec Onyksów i Cyrkonów. A generalnie PMW na przyszłą wojnę to mobilne wyrzutnie rakiet i antyrakiet, rozproszony dronowy transport strategiczny, roje dronów, dronizacja linii blokadowych i zabezpieczenia infrastruktury - wszystko wpięte sieciocentryczne w jeden krajowy kompleks C5ISTAR/EW obsługujacy wszystkie domeny WP.
rwd
Myślałem, że Miecznik jest już w budowie a tu okazuje się że panowie chcą najpierw swoją stocznię rozbudować, czyli zaczyna się jak ze Ślązakiem.. Proponuję zamówić fregaty zagranicą będzie taniej i szybciej w polskich stoczniach zamówić co najwyżej tratwy ratunkowe.
Piotr Glownia
Nie jakieś swoje, @rwd, lecz nasze polskie państwowe. Jeśli masz polskie obywatelstwo to znaczy się twoje osobiste, tylko posiadane wspólnotą narodową. Po to, by NASZE stocznie mogły produkować coś więcej niż kutry. Modernizacja i rozbudowa nie potrwa długo. Jak rozumiem produkcja i dostarczenie robota stoczniowego, może być najbardziej praco- i czasochłonnym zajęciem. To robią właśnie za granicą, gdzie "taniej i szybciej". Widzisz @rwd, nie masz co tak na tą zagranicę narzekać. Zagranica robi tak szybko jak może. Zrobotyzowane stocznie angielskie wypełnione zamówieniami na Typ 26 i 31(Miecznik) na parę lat. Gdzie chciałbyś złożyć to zamówienie by było "szybciej", lecz nie z katastrofalnie niską jakością? W Japonii? Też zajęci rozbudową własnej floty. W Korei Południowej? Budują serię okrętów podwodnych. W Szwecji, w zrobotyzowanej stoczni Kockums? Budują własne 3 OP, a idzie im wolniej niż w Polsce A31 będą gotowe.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Piotr Głownia - przewiduję nie setki, a 50 kutrów szturmowych klasy CB90. Co jak na linię brzegową i infrastrukturę przesyłową i off-shore - wcale nie jest zbyt dużo. Zwłaszcza na czas pokoju - do sygnalizacji kontroli naszego akwenu i naszej infrastruktury - i do szybkich interwencji w ramach podprogowej wojny hybrydowej - bo Rosja na pewno będzie takie rzeczy robiła, szukając "słabych punktów". Co do 200 mini-Diugoni - to posiadanie takiej rozproszonej floty transportowej [i do innych zadań z kontenerami zadaniowymi] - to KONIECZNOŚĆ STRATEGICZNA - do utrzymania transportu najważniejszego zaopatrzenia [bez "dobrej" woli Niemiec] i wsparcia dla Polski w czasie W.
Piotr Glownia
Tadeusz Żeleźny, założywszy sformowanie brygady piechoty morskiej, która zastąpi zmech w zadaniach obrony wybrzeża i co najważniejsze portów zlokalizowanych w terenach zurbanizowanych, które są niedostępnymi dla zmechu. Tak wówczas jest potrzeba około 50 sztuk SB-90h&e. Oprócz brygady piechoty morskiej powinny one trafić do kapitanatów portów i do Formozy. Drony są wykluczone jednak, bo nie można przeprowadzać inspekcji statków zatrzymywanych na morzu używając dronów. Być może w wersji SB-90E zapotrzebowanie mogłoby się pojawić się w morskiej SG, gdzie też potrzebują szybkich kutrów. Problem z kutrami jest, że nie mogą w warunkach sztormowych pływać po Bałtyku, więc korwety/fregaty nadal są konieczne w MW i SG.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Piotr Głownia - Przy czym te mini-Diugonie winny być dronami. Na czas pokoju - do budowy [dronami podwodnymi] podwodnych linii blokadowych i linii obrony infrastruktury przesyłowej i off-shore. Na czas przed W - do zaminowania stref blokadowych, szybkiego wzmocnienia Bałtów, szybkiego interwencyjnego transportu od Skandynawów i z UK. Co do kutrów klasy CB90 na czas W - powinny być przesunięte w sporej części na Zatokę Gdańską, Zalew Wiślany - i w dorzecze Wisły, Bugu i Narwi Dozorowo - i do zadań strcicte bojowych przy forsowaniu.. Zresztą część mini-Diugoni detaszować w dorzecze Wisły - dla uzyskania szybkich wewnętrznych dostaw zaopatrzenia i sprzętu i dla rozproszonych przepraw.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Piotr Głownia - "a zobowiązania wobec najważniejszego sojusznika - polskiego przemysłu". NO WŁAŚNIE - cały czas powtarzam - jestem jak najbardziej za rozbudową polskiego przemysłu stoczniowego, zwłaszcza w Przemyśle 4.0. I za masową produkcją w naszych stoczniach - ALE NIE Mieczników - tylko przynajmniej 200 szybkich uniwersalnych mini-Diugoni do transportu strategicznego i całej gamy misji z kontenerami zadaniowymi - przynajmniej 50 kutrów szturmowych dla specjalsów - z najróżniejszym bogatym wyposażeniem [proszę zerknąć na moje pierwsze wpisy do artykułu] - i na masową produkcję dronów podwodnych. Ba - wręcz apeluję o interwencyjne zakupy np. kilku oryginalnych CB90 na początek "tak jak są", nim rozkręcimy własna produkcję. Chodzi o konkretne zadania TUTUAJ w krótkiej perspektywie czasowej - i konkretnie sprofilowany do naszych potrzeb sprzęt - bo dynamika zdarzeń każe działać w trybie ekspresowym.
Piotr Glownia
Tadeusz Żeleźny, to nie jest tak, że źle myślisz, lecz zaczynasz od końca. Kto będzie głównym użytkownikiem w Polsce tych setek SB-90h&e? W Rosji mają bataliony Specnaz i brygady piechoty morskiej. W Szwecji mają WOT i pułk piechoty morskiej. W Polsce mamy Formozę, lecz spójrz na MON i na WP. Gdzie jest piechota morska czy górska? Zadania piechoty morskiej wrzucili brygadzie zmechu, a góry pozostawili gołe, niczym szeroko otwarte wrota na wjazd okupacyjny do Polski. Przy tej strategi zmechanizowanego samobója obronnego Polski, lepiej mieć już 3 Mieczniki, jak WOT, bo... przydadzą się nam Polakom w obronie Polski z Anglii, kiedy rząd Polski ucieknie w panice jak te trolle ze stępką w ręku, a WP jak zawsze legnie bohatersko w bitwie.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Piotr Głownia - i tak doszliśmy do tego, co zaznaczałem na początku - zobowiązania sojusznicze wypełniliśmy dawno temu PMW, lotnikami w Bitwie o Atlantyk, wywiadem i Enigmą [dzięki której np. zatopiono 200 U-botów] w II w.św. AŻ NADTO - moim zdaniem 100 krotnie. Plus wspieranie USA w wojnach w Zatoce i w Afganistanie. Teraz musimy koncentrować każdy zasób dla Polski i w Polsce - a nie odprawiać ślepo "bieda-SYMULOWANIE" zdolności i marnowanie zasobów - zupełnie bez sensu - bez elementarnej analizy, co NAPRAWDĘ potrzebujemy W NASZEJ ONKRETNEJ SYTUACJI względem Bałtyku, infrastruktury, przesyłów morskich i A2/AD Kaliningradu - co uprzednio rozpisałem.
Piotr Glownia
Tadeuszu Żeleźny, a zobowiązanie wobec najważniejszego sojusznika w obronie Polski, czyli jej przemysłu? Wsparcie polskiego przemysłu, także stoczniowego, w rozwoju i modernizacji, to patriotyczny obowiązek Polaków i psi obowiązek rządu Polski. Przemysł przekłada się w zwiększoną możliwość obrony Polski, także na lądzie. To nie tylko produkcja, technologie podwójnego wykorzystania, lecz też wykształceni pracownicy. Tutaj nie możesz symulować istnienia własnego narodowego przemysłu, a potem mobilizować rzesze niewykształconej obsługi turystycznej i prostych chłopów na zakupione z półki zagraniczne cuda techniki.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Piotr Głownia - nim pierwszy Miecznik uzyska status pełnej sprawności bojowej, infrastruktura pól wydobywczych i przesyłowych Morza Pólnocnego będzie zabezpieczona SZYBCIEJ i DUŻO LEPIEJ [z prawdziwymi zdolnościami prak, właśnie nabywanymi w kilku etapach przez Royal Navy - i przez europejską tarczę antyrakietową - a nie wykluczałbym udziału 1-2 z 4 niszczycieli Arleigh Burke przypisanych do osłony antyrakietowej Europy. Nie chodzi o symulowanie "listkiem figowym" CAMM rzekomej wartości Mieczników - bez zdolności antyrakietowych są celami dla rakiet hipersonicznych jak Onyksy, nie mówiąc o hipersonicznych Cyrkonach. Na Bałtyku nie mają miejsca ani zadań do realnego spełnienia - co najwyżej na głębszym Atlantyku. Ale to skrajnie szkodliwy absurd - wszystkie nasze wysiłki i wydatki winny iść tutaj - na potencjał w Polsce i dla Polski - bezpośrednio.
Piotr Glownia
Tadeusz Żeleźny. Obrona Polski nie zależy od MW, czy obrony wybrzeża. Rozwój MW należałoby rozpocząć od lotnictwa MW, a nie floty. Bez lotnictwa wszystko co pływa na Bałtyku nie ma sensu. MW dostaje to, co polskie stocznie wyprodukują, a te produkują w wyniku zamówień (wsparcia) MON. Mieczniki pozwolą MW i Polsce wywiązać się z zobowiązań sojuszniczych, nawet na Pacyfiku, co ma pewne znaczenie. Mieczniki to fregaty eskortowe plot. To podstawowa jednostka pływająca i klasyczny okręt każdej floty na świecie. Wstyd by polska MW nie miała. Takie Visby w Szwecji są za małe nawet według własnych użytkowników. Pieniądze idą na potencjał w Polsce i dla Polski, w stoczniach PGZ. 3 Mieczniki to problem MW. Stocznie będą potrzebowały doinwestowania, to MW dostanie następne Mieczniki, chce czy nie, a w przyszłości także Orki.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Piotr Głownia - na Morzu Północnym obrona pól wydobywczych i infrastruktury przesyłowej to sprawa NORDEFCO i UK z pomocą US Navy. Mieczniki nie mają ani systemów antyrakietowych ani AEGIS - jak niszczyciele klasy Arleigh Burke . To nie są fregaty antyrakietowe - tylko przeciwlotnicze ze zdolnościami CAMM/ER do zwalczania pocisków uskrzydlonych jak Kalibr - ale już nie supersonicznych Onyxów, co dopiero hipersonicznych Cyrkonów. Zresztą - ŻADNE europejskie niszczyciele czy fregaty nie mają zdolności na supersoniki.
Piotr Glownia
Tadeusz Żeleźny, lepiej zasłonić się liściem figowym, niż sterczeć na golasa, licząc na "wierność" sojuszników. Przynajmniej Miecznik da odpór realnym zagrożeniom na Morzu Północnym jak lotnictwo i rakiety manewrujące. Miecznik to fregata eskortowa, a nie niszczyciel Arleigh Burk czy krążownik Ticonderoga, więc i oczekiwania należy mieć odpowiednio skrojone w dół. Tacy Niemcy już raz próbowali sztuki z "kieszonkowymi pancernikami" i wyszli na tym jak Zabłocki na mydle. Też życzyłbym sobie, aby polskie fregaty miały potencjał AEGIS, lecz budowa okrętów w oparciu o import jest silnie uzależniona od tego, jak dalece możemy polegać na sojuszach. Miecznik na Morzu Północnym na pewno realnie wesprze tam wysiłki UK.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Przy wdrożeniu L-SAM na aerostatach HALE 40+ km, "to tak mimochodem przy okazji" CAŁY Bałtyk naszej strefy strategicznej zostałby pokryty szczelną saturacyjną kontrolą prak/plot. I to "od brzegu do brzegu" - z dużym zapasem - bo średnia odległość przeciwległych brzegów Bałtyku to poniżej 200 km. A co do powierzchni - wystarczyłoby wpięcie NSMów i RBS-15 w IBCS. Pod powierzchnią - linie kontrolne i blokadowe dronów podwodnych - z sensorami i mikrotorpedami - poczynając od Black Scorpion.. Z brzegu rakietotorpedy dalekiego zasięgu [np. indyjski SMART - 650 km] z brzegu ciężkie torpedy [np. SEA Hake Mod.4 ER - 150 km], i roje dronów przełamujących....
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Optymalnym rozwiązaniem byłoby wdrożenie koreańskiego [właśnie wdrażanego] systemu prak/plot L-SAM - z pełnym transferem technologii, z produkcją w Przemyśle 4.0, ze wspólnym rozwojem. Pułap przechwycenia przy odpaleniu z ziemi to 80 km, zasięg 250+ km [są sygnały, że 300]. Oczywiście odpalanie z aerostatów HALE dałoby zupełnie inne pułapy i zasięgi przechwycenia [zwłaszcza z pułapu 40 km] - faktycznie w pewnych parametrach lepiej, niż THAAD [na pewno czasem reakcji i być może pułapem]. I ten system HALE 40+km winien stanowić najwyższe piętro obrony Polski - całokrajowej, i saturacyjnej.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Chcąc uzyskać naprawdę stałą dyspozycyjność obrony prak wysokiego pułapu dla całej Polski - należy posadowić i sensory i efektory [jak PAC-3 MSE] na aerostatch HALE nowej generacji. Przykładem właśnie militaryzowany Thales Stratobus - pułap 20 km - wersja wojskowa ma być znacznie powiększona. Docelowo winny to być aerostaty pułapu ca 40 km - i o tyle by nastąpiło zwiększenie pułapu przechwycenia - i drastyczne skrócenie czasu reakcji i przechwycenia - tym bardziej, że horyzont radarowy z 20 km to 500 km, a z 40+ km to zgrubnie 1000 km, co zupełnie inaczej - bo nadmiarowo z czasem reakcji - ustawia cały system
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Nie muszę chyba tłumaczyć, że PAC-3 MSE wystrzelony z myśliwca przy powiedzmy 1,2 Mach maiłaby zasięg nie 120, a raczej dwakroć tyle, a pułap przechwycenia też znacznie większy względem odpalania z dna statycznej studni grawitacyjnej. Prawdopodobnie nawet 50 km w optymalnych warunkach odpalenia. No i czas reakcji i przechwycenia pocisku rakietowego - zupełnie nowa jakość. Natomiast problemem byłaby dyspozycyjność maszyn i pilotów. Właśnie dlatego uważam samoloty myśliwskie z PAC-3 MSE za ważne wyższe piętro obrony - ale nie docelowe. Aczkolwiek lepiej by było, by wszystkie AMRAAMY czy nawet przyszły AIM-260 - zamienić na najnowsza wersję PAC-3MSE - jako środka prak i plot zarazem.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Cały system Wisła plus Narew [plus niższe warstwy plot] spięty sieciocentrycznie przez IBCS jest nieoptymalny. System sensorów dla prak/plot będzie w praktyce pokrywał całe niebo Polski - a obrona antyrakietowa ma być nadal punktowa - zamiast całoobszarowej. Sieciocentryczność zapewnia rozproszenie nośników z efektorami - a ślepo trzymamy się obrony punktowej. Tymczasem nośniki z efektorami winny być rozproszone - i to nie tylko lądowe "na kołach" - F-16 C/D z F-35A i z FA-50 PL winny przenosić PAC-3MSE do DYNAMICZNEJ rekonfiguracji i nasycania obrony - tam, gdzie to potrzebne
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Mieczniki mają kosztować 10 mld zł, realnie w praktyce naszej organizacji i negocjowania umów będzie to 15 mld zł. Oby tylko tyle. Za 15 mld zł na pewno można by i dołożyć na rozbudowę Rędzikowa z AEGIS Ashore i SM-3 BlockIIA [czy na inne lokalizacje AEGIS Ashore] , czy zakupić ze trzy baterie [6 jednostek ogniowych w ROZPROSZENIU sieciocentrycznym] Patriotów do pokrycia z brzegu Bałtyku na 100 km. Bo główne wydatki na IBCS już są poniesione - dopinanie sieciocentryczne kolejnych baterii prak - przy nasyceniu już sensorami z Narwią - nie jest tak kosztowne - jak początkowe "koszty stałe" I fazy Wisły.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Osobiście uważam, że Polska winna przystąpić do europejskiego programu obrony nieba - o ile zapewniłby zaawansowane antyrakiety w relatywnie krótkim czasie [np. 3-4 lat] - i pod nasza kontrolą [a nie Berlina]. Z wpięciem w IBCS. A na razie jedyne sensowne antyrakiety do ochrony nieba Bałtyku - to SM-3 Block IIA z AEGIS Ashore Rędzikowa ca 2023 [oby] i Patrioty - czyli oba systemy z lądu. Właściwie najprostszym sposobem jest zwiększenie liczby Patriotów dla objęcia szczelnym pasem 100 km naszego akwenu morskiego - plus nowa umowa z USA rozbudowy AEGIS Ashore w Rędzikowie lub w nowej lokalizacji [nawet nad Wisłą - koło Warszawy]
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
cd Po hiobowych dla europejskich jednostek wielkoskalowych ćwiczeniach Polaris 21 [wyniki ujawnione dopiero w czerwcu tego roku] - Brytowie na gwałt przezbrajają swoje niszczyciele klasy 45 z CAMM na Aster 1 Block 30 - przy czym traktują to jako pomost do wprowadzenia Aster 1 Block 30 NT od 2023 - a prawdziwe skuteczne zwalczanie rakiet Mach 3+ [niekoniecznie hipersoników jak Cyrkony] ma dać dopiero Aster 2 BMD około.... 2028. Obecnie jeżeli ktoś chce mieć prawdziwy system antyrakietowy - nie wystarczy AEGIS - trzeba jeszcze antyrakiet - i to klasy SM-3 Block1B albo wyżej. Żadna europejska jednostka nie ma i tego i tego.