Reklama

Polityka obronna

Forum Krynica – debaty strategiczne o roli wojska i odstraszaniu

Myśliwiec F-35 przeznaczony do testów nowej generacji bomb jądrowych B61-12
Myśliwiec F-35 przeznaczony do testów nowej generacji bomb jądrowych B61-12
Autor. Zachary Rufus/USAF

Gen. Wiesław Kukuła podkreślił, że paradygmat małej armii jest całkowicie błędny, a zainteresowanie ochotniczą służbą wojskową jest większe niż się spodziewano. Z kolei gen. Piotr Błazeusz stwierdził, że stała obecność USA w Polsce „już się dzieje”. Dodał też, że kwestia „nuclear sharing” nie może być tematem tabu. To tylko część tematów, o których debatowano na zakończonym 15 września Krynica Forum w ramach bloku tematycznego „Bezpieczeństwo strategiczne”.

Reklama

Jednym z najbardziej interesujących wydarzeń była debata „Polska wobec wojny na Ukrainie. Wyzwania, prognozy i nowa strategia bezpieczeństwa", w której rozmawiano o wyzwaniach z zakresu organizacji armii, dezinformacji oraz odpowiedzialności karnej za szpiegostwo, a także świadomości obywatelskiej dotyczącej zagrożenia. Uczestniczący w debacie Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Wiesław Kukuła stwierdził, że doświadczenia z Ukrainy pokazują, że należy całkowicie odrzucić paradygmat małej, naszpikowanej technologią armii, dodając, że promowanie takiej wizji wyrządziło wiele szkód. Skrytykował również pojawiający się często imposybilizm, tj. postawę opartą na szerzeniu przekonania, że nie da się dokonać rozbudowy armii. W tym kontekście warto przypomnieć, że celem jest podniesienie liczebności polskiej armii do 2025 r. do 250 tys. żołnierzy. Obecnie armia liczy już 175 tys., a w Wojskach Lądowych powstały 2 nowe dywizje. Gen. Kukuła podkreślił też, że wielkim sukcesem okazało się tworzenie Wojsk Obrony Terytorialnych, których wartość jako V rodzaju sił zbrojnych nie budzi obecnie wątpliwości, ale gdy w grudniu 2016 r. obejmował on dowództwo nad WOT to wylewała się lawina krytyki. Dzisiaj WOT liczy już 37 tys. żołnierzy i nie jest to koniec ich rozbudowy.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Wnioski z wojny na Ukrainie

Zdaniem gen. Kukuły problemem jest pojawiający się hejting rozbudowy sił zbrojnych. Generał  dodał, że kontrastuje to z nastrojami w społeczeństwie, które ocenia jako pozytywne w odniesieniu do wojska. Widać to zarówno w odniesieniu do rozbudowy WOT jak i gotowości wstępowania do Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej. Gen. Kukuła, stwierdził, że liczba ochotników była o 20 % większa od przyjętych przez Dowództwo założeń. Uczestniczący w debacie Kamil Pachecki z Klubu Jagiellońskiego stwierdził w tym kontekście, że znaczenie wysokich technologii w wojsku jest przeceniane, a wojna w Ukrainie pokazuje, że odbywa się ona wciąż według XX-wiecznych reguł, z kluczową rolą wojsk pancernych, artylerii i czynnika osobowego. Nie oznacza to oczywiście przeciwstawiania tradycyjnych środków nowoczesnej technologii bo taka opozycja jest z gruntu fałszywa. Natomiast Pachecki podniósł kwestię ewentualnego przywrócenia obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej. Okres kampanii wyborczej nie służy jednak wprowadzaniu rewolucyjnych i kontrowersyjnych zmian. Gen. Kukuła zapowiedział natomiast, że po wyborach zostaną wprowadzone kolejne formy służby i szkolenia wojskowego. Podkreślił też, że wojsko musi być przygotowane nie tylko do tego by wygrać ewentualną wojnę ale by wygrać ją tak by ponieść jak najmniejsze straty osobowe. Priorytetem jest bowiem przetrwanie narodu.

Czytaj też

W tym kontekście, już po debacie, w czasie dyskusji w kuluarach, podniesiona została kwestia zwiększenia roli pokolenia 40-latków w ewentualnych działaniach zbrojnych. W interesie państwa jest bowiem w szczególności zapewnienie przetrwania ludzi młodych, którzy dopiero wchodzą w cykl reprodukcyjny. Mitem jest również to, że czynniki takie jak lekka nadwaga, uniemożliwiają służbę wojskowa. Nikt nie będzie bowiem oczekiwał od takich żołnierzy wykonywania misji specjalnych. Różnice w warunkach fizycznych ludzi młodych oraz tych w średnim wieku powodują jednak, że konieczne jest uruchomienie innych programów szkoleń. Związane jest to też z dyspozycyjnością takich osób (kwestia zobowiązań zawodowych). Innym problemem jest również to, że żołnierz służby czynnej musi zachować apolityczność, co wyklucza z DZSW oraz WOT osoby, które są choćby radnymi, czy też w jakikolwiek inny sposób są zaangażowane politycznie. Tymczasem często takie osoby są zainteresowane przygotowaniem wojskowym.

Czytaj też

Można się zatem spodziewać, że powstanie nowa oferta dobrowolnej służby, która nie będzie służbą czynną, lecz formą aktywnej rezerwy. Dodatkowo służyłoby to zwiększeniu sprawności fizycznej osób w średnim wieku, co przydatne byłoby nie tylko na wypadek wojny ale również wpływałoby pozytywnie na ich kondycję zdrowotną (co z kolei oprócz bezpośrednich korzyści, ma również korzyści pośrednie dla budżetu państwa). Ponadto znaczna część społeczeństwa nie umie ani strzelać, ani nie zna zasad udzielania pierwszej pomocy osobom rannym, gdyż w pierwszej dekadzie po transformacji ustrojowej przedmiot o nazwie „Przysposobienie obronne" był traktowany lekceważąco, a wojsko z przyczyn finansowych robiło wszystko by ograniczać nie tylko obowiązek ale również możliwość dobrowolnej służby czy szkoleń (zwłaszcza studentów i absolwentów szkół wyższych). To jest właśnie obecne pokolenie 40-latków i tę lukę trzeba wypełnić. Warto dodać, że w przypadku wojny mobilizacja obejmuje osoby do 55 roku życia, bez względu na to czy zostały przeszkolone czy nie, a zatem ci którzy będą przeszkoleni będą nie tylko bardziej efektywni ale również będą mieli większą szansę przetrwania. Warto również przypomnieć, że obrona Ojczyzny nie jest kwestią indywidualnego wyboru, lecz jest obowiązkiem każdego obywatela, co wynika z art. 85 Konstytucji RP.

Czytaj też

Nuclear sharing gwarancją bezpieczeństwa?

Taka rozbudowa armii oraz militaryzacja społeczeństwa (w oparciu o zwiększone przygotowanie bojowe) ma wartość odstraszającą. Kilkakrotnie podkreślał to goszczący na Krynica Forum Prezydent RP Andrzej Duda. W jednym ze swoich wystąpień podkreślił on, że rozbudowa armii i jej potencjału ma doprowadzić do zdolności samodzielnego odparcia ataku, co jednak nie oznacza deprecjonowania znaczenia sojuszników. W tym kontekście Prezydent stwierdził, że fakt, iż potencjalny agresor dysponuje bronią jądrową, której Polska nie ma, jest jednym z ważniejszych powodów, dla których Polska potrzebuje nuklearnego sojusznika, którego arsenał działa odstraszająco, zniechęcając w ten sposób drugą stronę do jego użycia.

W tym kontekście warto podkreślić, że broń nuklearna spełnia w zasadzie wyłącznie funkcję odstraszającą i nie jest środkiem, którego użycie może zagwarantować zwycięstwo w konflikcie zbrojnym.Hans Morgenthau nazywał ją wręcz „bronią nieużyteczną" (w rozumieniu – niemożliwą do użycia). Jednakże bezpieczeństwo militarne oparte jest na trzech filarach, a nie jedynie obronie w przypadku wystąpienia działań zbrojnych. Równie ważna jest odporność i przede wszystkim odstraszanie, które ma zagwarantować, że wojny po prostu nie będzie, bo nikt nie waży się zaatakować. Do tego nawiązywał również I Zastępca Szefa Sztabu Generalnego WP gen. Piotr Błazeusz, który w czasie debaty „Bezpieczeństwo strategiczne Polski a współpraca polsko-amerykańska" stwierdził, że temat ewentualnego udziału Polski w programie „nuclear sharing" nie powinien być kwestią tabu i że sama debata na ten temat działa odstraszająco. Gen. Błazeusz uznał przy tym, że taki udział Polski jest bardzo prawdopodobny jako efekt coraz bardziej pogłębiającej się współpracy militarnej Polski i USA. Jego zdaniem zakupione przez Polskę F35 mogą być podwójnego przeznaczenia, tj. mieć zdolność do przenoszenia głowic jądrowych. Zastępca Szefa Sztabu Generalnego podkreślał przy tym pogłębiającą się współpracę polsko-amerykańską.

Autor. MON/Twitter

Na pytanie czy możliwa jest stała obecność USA w Polsce odpowiedział, że to już się dzieje i wskazał na Camp Kościuszko, w którym mieści się wysunięte dowództwo V Korpusu Sił Lądowych. Obecnie w Polsce przebywa już 10 tys. żołnierzy USA, jednakże gen. Błazeusz zwrócił uwagę również na to, że polscy dowódcy włączeni zostali w system dowodzenia tą wysuniętą obecnością. Podkreślił też rolę 2. Korpusu Polskiego utworzonego w lipcu br. w Krakowie. Ten związek taktyczny uformowany został na wzór amerykańskiego V Korpusu i ma zapewnić interoperacyjność z siłami USA. Uczestniczący w debacie min. Marcin Przydacz podkreślił natomiast, że od czasów prezydentury Baracka Obamy militarne zaangażowanie amerykańskie w Polsce rośnie, a relacje polsko-amerykańskie w tym zakresie układają się bardzo dobrze, bez względu na to czy rządzą Demokraci czy Republikanie oraz bez względu na różnice ideologiczne w innych kwestiach. Dodał, ze wybory w USA są sprawą tego państwa, co oznacza, że inne państwa nie powinny się angażować w ocenę kandydatów, a tym bardziej prezydentów. Zdaniem Przydacza Polska przyjęła właśnie takie podejście, co w czasie rządów Trumpa wpłynęło na rozbieżności z podejściem niemieckim.

Czytaj też

Kwestia współpracy z USA a także odstraszającej funkcji arsenału nuklearnego poruszana była również w panelu „The future of NATO – mapping the challenges", który odbywał się w obecności prezydenta Andrzeja Dudy, a brali w nim stali przedstawiciele przy NATO z Polski (Tomasz Szatkowski), Francji (Muriel Domenach), Słowacji (Peter Bator) oraz b. przedstawiciel z Norwegii, a obecnie ambasador agree Norwegii w Polsce (Oysten Bo). Ambasador Domenach wspomniała słowa I sekretarza generalnego NATO Lorda Ismaya, który filozofię NATO w odniesieniu do Europy wyraził w słowach „America in, Russia out, Germany down". Zdaniem Domenach słowa te straciły na aktualności tylko w odniesieniu do Niemiec, podkreślając tym samym, że Francja dążąc do zwiększenia europejskich zdolności bojowych nie ma na celu wyparcia USA z Europy. W czasie debaty wspomniane zostało również znaczenie ćwiczeń zdolności nuklearnych NATO dla odstraszania.

Czytaj też

O odstraszaniu mowa była również w czasie panelu patronackiego BBN „Polska odpowiedź na zagrożenia konwencjonalne i hybrydowe. Wnioski z prezydenckiego projektu ustawy". Rozmowa poświęcona była prezydenckiemu projektowi ustawy ws. działań na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Uczestniczący w debacie gen. Krzysztof Król, Szef Sztabu w Sojuszniczym Dowództwie Sił Połączonych w Brunssum, podkreślił, że projekt tej ustawy wynika z konieczności dostosowania przepisów do doktryny NATO, która w ostatnich latach ewoluowała.

Chodzi oczywiście przede wszystkim o percepcję Rosji jako zagrożenia oraz zwiększanie nacisku na funkcję odstraszania. Zdaniem gen. Króla projekt ustawy dobrze spełnia te założenia i dostosowuje również rozumienie zarządzania kryzysowego do reguł NATO. Zdanie to podzielali również inni uczestnicy debaty, w tym prof. Przemysław Paździorek z Akademii Sztuki Wojennej, który stwierdził, że projekt wypełnia szereg luk występujących w dotychczasowych regulacjach. Jego zdaniem niedoprecyzowana jest jednak rola Sztabu Generalnego w zakresie planowania strategicznego, które ma kluczowe znaczenie dla przełożenia intencji politycznych na możliwości wojskowe zdefiniowane w oparciu o kompleksową świadomość sytuacyjną (situation awareness). Kwestia ta wywołała kontrowersje wśród uczestników debaty. Pozostali paneliści tj. gen. Dariusz Łukowski (BBN) oraz dr Piotr Zuzankiewicz (MON) podkreślali też, że ustawa stwarza nowe, niezbędne instrumenty instytucjonalne i prawne. Chodzi m.in. o włączenie do systemu kierowania bezpieczeństwem marszałków Sejmu i Senatu.

Czytaj też

Ponadto dostosowuje ona System Kierowania i Dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP do zmienionych warunków w środowisku bezpieczeństwa. Chodzi w szczególności o stworzenie Dowództwa Połączonych Rodzajów Sił Zbrojnych. Ustawa daje też nowe narzędzia do reagowania na działania hybrydowe. Panel odbywał się w obecności szefa BBN min. Jacka Siewiery. Projekt ustawy został skierowany do Sejmu przez prezydenta RP w sierpniu br.

W ramach Forum Krynica odbywało się również Forum Polsko-Koreańskie, na które przybył m.in. premier Republiki Korei Han Duck-soo. Jest to już kolejny dowód na zacieśnianie się współpracy polsko-koreańskiej. Podkreślał to również prezydent Andrzej Duda, mówiąc o podobnej percepcji zagrożeń Polski i Korei Płd., wynikającej z położenia geopolitycznego. Wspomniane zostały również perspektywy transferu technologii towarzyszące polskim zakupom w Korei Płd. Sprzyjałoby to odporności obu państw, które mogłyby się wspierać sprzętowo, w zależności od tego, które by zostało zaatakowane. Bezpieczeństwo Korei Płd. i Polski jest bowiem ze sobą ściśle związane. W debacie uczestniczył też prezydent Litwy Gitanas Nauseda.

Reklama

Komentarze (19)

  1. SZAKAL

    Zbudowanie dużej liczebnie armii możliwe jest tylko w wariancie izraelskim czyli powszechnej służby wojskowej z dominującymi liczebnie rezerwistami. Model izraelski wymaga wysokiego poziomu świadomości obywatelskiej połączonej z powszechną akceptacją wiedzy o zagrożeniu ze strony Rosji , a to nie jest popularne w Polsce. Do wojska muszą trafić wyłącznie ludzie , którzy NADAJĄ SIĘ i CHCĄ bronić kraju a nie masa przypadkowych poborowych , traktujących wojsko jak odrabianie pańszczyzny.. Musimy pamiętać , że na szturmowców nadaje się najwyżej 10 procent poborowych. Wojsko potrzebuje specjalistów a nie zwykłego "armatniego mięsa". Stworzenie systemu ciągłego szkolenia rezerwistów do 45 roku życia , pozwoli nam na zbudowanie wartościowych jednostek bojowych.

    1. "Pułkownik" Michał

      @SZAKAL w pełni się z Panem zgadzam.

  2. "Pułkownik" Michał

    To zdumiewające, że naród który ponoć jest suwerenem podczas wyborów nie może zapoznać się z programowymi planami w zakresie obronności. Przecież uczciwa debata na ten temat sprawiłaby, że naród powinien zrozumieć potrzebę szkoleń. W mojej ocenie powinniśmy pójść w system Izraelski, choć ze skróconym względem niego szkoleniem początkowym. W skrócie. Dywizje obsadzone wojskiem zawodowym. 16 Brygad WOT (brygada na województwo). Brygady te powinny składać się z rdzenia w postaci zawodowców i normalnych żołnierzy WOT oraz pododdziałów szkoleniowych, które ogarniały by szkolenie rezerwistów w danym województwie. Szkolący się mieliby pierwszy okres szkolenia kilkumiesięczny, a potem co rok turami po 2 tyg. Byłaby to rezerwa pasywna. W razie "W" rezerwa ta uzupełniałby braki kadrowe brygad WOT, Rezerwa aktywna miałaby z tego tytułu pewne uposażenie, ale też częstsze szkolenia i w razie "W" byłaby przydzielana do jednostek liniowych.

  3. wert

    pobór obowiązkowy to pieśń odległej przyszłości. Zeby pobór miał sens trzeba sprzętu, bazy szkoleniowej, instruktorów etc. Nie tępych kaprali z fali., sprzętu z demobilu i malowania trawy na zielono Zeta była chora i powtórzenie jej błędów NIE wchodzi w rachubę. Póki co wykorzystuje się potencjał tej "gorszej" Polski B poprzez lokowanie tam nowych jednostek. JW jako bliskie miejsce pracy gdzie dojechać można w godzinę. Przed wojną każde większe miasto miało swój pułk. Poborowy blisko domu. Dochodzi czynnik morale- będę walczył w obronie rodziny i domu. To najwartościowszy żołnierz. No i preferencje dla rezerwistó typu pierwszeństwo w zatrudnieniu awansowaniu etc. Patriotyzm i służba winna być premiowana

    1. DBA

      wert@ Generalnie powszechny pobór nie ma sensu. Trzeba tylko znaleźc takie rozwiazanie aby corocznie szkolić ok. 20-30 tyś aktywnej rezerwy z 'terminem ważności" 20-25 lat. Bo masz rację - teraz wykorzystując tą Polske B może uda sie z bólami ukompletować 5 dywizji. A czy pobór może być dobrowolny - oczywiście, że tak - np dla chętnych do poboru preferencyjny kredyt na mieszkanie, może nawet częśxciowo umarzany po odbyciu ZSW i 10 latach w aktywnej rezerwie, z kolei dla 'pacyfistów" wyższe podatki przez 15-20 lat., stypendia dla chcacych studiować po odbyciu ZSW. Bo oczywiście patriotyzm i morale sa ważne , ale obecnie 20 latek chce żyć najlepiej . Wtedy znajda sie pewnie chetni w Polsce A

  4. easyrider

    Silne lobby rusofilskie i germanofilskie, stąd hejt. Moskwa zawsze będzie dążyła do poszerzenia swojej strefy wpływów na, co najmniej, kraje byłego Układu Warszawskiego. Berlin zmierza natomiast do budowy Europy pod swoim berłem, z fasadową suwerennością mniejszych państw. Skądinąd wcale się z tym nie kryją. Dlatego też silna polska gospodarka czy armia są im zbędne w tej układance, podobnie jak silna pozycja amerykańska w Polsce. Nucklear sharing będzie przez ich lobby intensywnie atakowany. Nie ma innego sposobu zastopowania niemieckich dążeń niż wystąpienie z Unii Europejskiej. Nasze bezpieczeństwo nie ma związku z Unią, co próbuje się wmawiać ludziom, tylko z NATO. Sama Unia, pod niemieckim wpływem, osłabia spójność NATO i już dawno przestała spełniać rolę dobrego obszaru gospodarczego.

    1. Szczupak

      TY chyba nie wiesz że do tej UE idzie 75% tego co wyprodukujemy. Co po wyjściu z UE? Bezrobocie 50% , marazm i biedą. Wystarczy 1 kraj by zablokować eksport z Polski.( przykład zboża z Ukrainy do państw UE). Chcesz skazać Polaków na biedę? WB za kilka lat wróci do UE ale już bez specjalnego traktowania jak wcześniej- oni jako państwo i tak mieli rynki zbytu w swoich koloniach na całym świecie my zaś tylko mamy San Escobar. No oczywiście można oprzeć kraj na konsumpcji( troszkę już tak mamy ininflacja najwyzsza z Wegrami w UE) ale to ma krótkie nóżki i tak jak opieranie się na gospodarce wojennej przynosi tylko zgliszcza gospodarce.

    2. ciekawy1

      Nie prawda. Silna Polska tylko gdy silna gospodarczo. Po wyjściu z UE unia zniszczy naszą gospodarkę cłami, takich o jakich już teraz się mówi w kontekście państw produkujących z dużym śladem węglowym. Polska powinna pozostać w strukturach UE ale nie może dać się zdominować w UE, stąd prawo weta żywotnym interesem Polski.

    3. DBA

      easyrider&Szczupak@ oboje bredzicie. Ani W, Brytania nie wróci do UE, ani Polska z niej nie wystąpi. Wartościa dodana naszej obecnosci w UE jest systematyczne zdobywanie w niej coraz lepszej pozycji , choćby w grupie państw z naszego rejonu. Ani tego nie osiągniemy potrzasajac szabelką ( choć co jakiś czas nie zawadzi walnąć pieścia ), ani z pokorą wysłuchując pouczeń płynąc głównym sciekiem. Na współpracę gospodarczą z UE jesteśmy skazani od akcesji z prostego powodu - warunkiem akcesji było pozbycie sie dążeń narodowych w gospodarce z likwidacja wielu gałęzi przemysłu. Ale również nie mozna tylko gadać jak PiS tylko trzeba konkretnie działać

  5. Prezes Polski

    Jeśli chodzi o wnioski z Ukrainy, to kompletnie się nie zgadzam. Wiodącą rolę mają tam drony i systemy WRE. Okazało się, że rola dronów była niedoceniana i obie strony się zwyczajnie niedostatecznie przygotowały. Czołgi jak się okazuje zostały sprowadzone do roli wsparcia ogniowego. Artyleria - ruscy zaczęli z przytupem i wystarczyło na kilka miesięcy. Teraz nawet im brakuje amunicji. Okazuje się, że wiodąca jest nie tyle rola artylerii, bo zwyczajnie nikogo nie stać na strzelanie miesiącami po 20 tys. pocisków dziennie, ile amunicji precyzyjnej. Jak wypadamy na tym tle? Drony - leżymy! Czołgi - ma być ich dużo, tylko po co? Amunicja precyzyjna: mają być himarsy, duży plus, ale 155mm tylko bezsensowny apr155, nędza. Systemy WRE - naprawdę słabo, wręcz tragicznie. I ci ludzie rządzą polską armią.

    1. Rusmongol

      Chciałeś dronami albo wre forsować rosyjskie umocnienia?

    2. Davien3

      @Rusmongo bez WRE czy dronów do korygowania ognia nie sforsujesz rosyjskich umocnień i finał.

    3. zmiej

      Czyli drony do rozpoznania pozycji wroga, więc będziemy mieć je świetnie rozpoznane - tylko nie będzie czym ich atakować bez czołgów... POwscy fahofcy.

  6. ciekawy1

    Z uwagi na to że aktywna rezerwa będzie zapewne zapleczem dla skadrowanych batalionów i brygad pewnie z nowoczesnym, nowozakupionym uzbrojeniem, powinna się składać raczej z ludzi młodszych, pozyskiwanych w ramach drugiego etapu szkolenia Dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej, których okresowe przeszkolenie zapewni ich zdolności mobilizacyjne na kolejne dekady na skomplikowanym sprzęcie. Mobilizacyjny 40-latkowie, którzy swój pobór przechodzili na poradzieckim sprzęcie dekady temu powinni być przeszkalani do lekkich brygad Korpusu Rezerwowego lub WOT, który by stanowił wsparcie w wypadku przeciągającego się konfliktu, przy walkach w terenie zabudowanym i wsparciu umocnień.

  7. OS-INT

    Jest kwestią dyskusyjną, czy program współdzielenia amerykańskiej broni jądrowej w ramach NATO jest zgodny z zasadami układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Artykuł pierwszy tego układu zakazuje państwom nuklearnym przekazywania kontroli nad swoją bronią jądrową innym krajom. Natomiast artykuł drugi zabrania państwom nienuklearnym przyjmowania broni jądrowej pod swoją kontrolę. Wedle powyższych postanowień, artykuły te są łamane przez NATO. Według przeciwników Nuclear Sharing, samoloty należące do krajów należących do projektu, zostały przystosowane do przenoszenia amerykańskiej broni jądrowej, a piloci tych samolotów są szkoleni przez Amerykanów w tym celu, co mimo wszystko nie jest zgodne z układem o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.

    1. xdx

      Kompletna bzdura. Nuclear Sharing jest po to aby broń pozostawała pod kontrola USA. To kto przenosi broń nie ma zbytniego znaczenia, szczególnie w nowych rodzajach bomb aktywacja jak również jej deaktywacja odbywa się w locie i może do ostatniej chwili być przerwana - dlatego właśnie B-1 nie przenoszą już bomb nuklearnych bo dla nich musiały być aktywowane przed lotem. Nowa doktryna USA tego zabrania.

    2. Davien3

      @OS-INT NS nie jest sprzeczny z NPT obojętnie co na ten temat mówi Rosja tak samo szkolenie pilotów do dokonywania ataków nuklearnych nie jest sprzeczne z NS. przeczytaj jeszcze raz to co napisałeś bo chyba nie czytałeś przed przepisaniem.

  8. DIM1

    Re: Nuclear sharing. Z tego co wiem, dzisiejsze NS poglega na przerzuceniu na kraj sojusznika kosztów magazynowania i ogólnie gotowości do użycia dalej AMERYKAŃSKIEJ broni jądrowej. Której jednak nie da się użyć bez rozkodowania, uzbrojenia je kodami dysponowanymi jedynie przez służby USA. Reasumując - pod warunkiem precyzyjnego przygotowania wywiadowczego, gotowość Sił Zbrojnych RP do odpalenia kilkuset precyzyjnych rakiet konwencjonalnych, w jednej salwie, będzie znacznie skuteczniejszym straszakiem, niż i tak niepolska w dysponowaniu "użyczona" nam broń jądrowa.

  9. ciekawy1

    Ze smutkiem uważam, że najlepsze rozwiązanie to obowiązkowa służba, być może ograniczona do 2-3 mies. oraz zachęta do specjalistycznej służby na kolejne 9 mies. dla aktywnej rezerwy oraz osób wiążących swoją przyszłość z wojskiem zawodowo.

  10. Prezes Polski

    Bawi mnie to parcie na nuclear sharing. Chcecie to sobie zróbcie własną bombę atomową. A włączenie polski do programu nic nam nie daje. Pojawi się magazyn z bombami pod całkowitą kontrola armii USA. I co to zmieni? Bo jakoś nie widzę różnicy. Z RFN jest 30min lotu dalej, żadna różnica. A jeśli chodzi o trening polskich pilotów w zrzucaniu tych bomb, to czemu nie. USA nie powinny mieć z tym problemu.

    1. Rusmongol

      Ciekawe czy USA podziela twój punkt widzenia i tak bez problemu pozwolili by komuś wejść i przejąć ich bomby magazynowane na terenie Polski...

    2. Wuc Naczelny

      " A jeśli chodzi o trening polskich pilotów w zrzucaniu tych bomb, to czemu nie. USA nie powinny mieć z tym problemu." Taki trening to jest outsorcing misji samobójczych.

    3. ciekawy1

      @Prezes Polski są potrzebni i ludzie i drony...

  11. Trotlow

    Będą mieli 300 tys. armię, jak zrobią łapankę, dobrowolnie nigdy sie tyle nie uzbiera :)

    1. Granatowy

      Ja bym się nie śmiał. Zapewne nie wiesz ilu mlodych ludzi jest zafascynowane armią, bronią i nie ma szans na zdobycie wykształcenia lub dobre zarobki. Armia może okazać się kuszącą propozycją jeśli zagwarantuje pewne odchody i możliwości dalszego kształcenia.

  12. Sorien

    Pobór obowiązkowy jedno. W czasie wojny zniesienie 55 letniego progu - wojna to nie zabawa czy robota. To walka o życie o naród- walka o życie nie zwalnia nikogo że względu na jego wiek .... ba z punktu widzenia przetrwania narodu lepiej jak za ojczyznę życie odda starszy człowiek niż młody zdolny do reprodukcji

  13. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    cd Mamy trzy opcje - skaptować do sojuszu Flanki UK - które mają broń jądrową - i pod przykrywką UK rozszerzyć ją na cały sojusz regionalny. Bo USA na pewno nigdy nie zrobi wymiany typu Nowy Jork za Helsinki czy Warszawę. Druga opcja to choćby pro forma unia polityczna z Ukrainą - na tyle - by "bocznymi drzwiami" mieć legalnie atom - bo po złamaniu Traktatu Budapesztańskiego 1994 w 2014 i niedotrzymaniu gwarancji przez gwarantów - Ukraina automatycznie wraca w pełni legalnie do statusu państwa atomowego z prawem do 1300 głowic plus środki przenoszenia - w tym strategiczne. Trzecia droga to atom ze Szwecją i Finlandią - Finowie wyprosili Rosjan z elektrowni, mają swój uran i swój w pełni suwerenny przemys Yellow Cakes.

  14. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    NATO Nuclear Sharing jest rozwiązaniem słabym i zupełnie niewystarczającym. Dla Rosji wojna o Ukrainę jest jedynie WSTĘPEM [jako opanowanie przedpola] do przełamania siłą Polski - szerzej "kordonu sanitarnego" Flanki NATO - która uniemożliwia realizację głównego celu - własnego supermocarstwa Lizbona-Władywostok. Im bardziej Rosja słabnie wobec Chin - tym bardziej jest zdeterminowana do realizacji tego celu KAŻDYMI ŚROKAMI - w tym bronią atomową - najpierw terrorem, potem "deeskalacyjnym" użyciem, potem zwiększaniem stopniowo uderzeń "taktycznych" dla wymuszenia kapitulacji. Jedynym wyjściem jest sojusz państw Flanki - i wspólny atom skutecznego strategicznego odstraszania jądrowego.

  15. Pt

    Ja zawsze twierdziłem, że skoro Rosja umieszcza głowice na Białorusi to NATO na to powinno odpowiedzieć podsuwając broń jądrową bliżej granicy ze ,,ZBiRem". NATO i Polska przemilczało ruch Rosjan chyba na zasadzie: ,,a może nikt nie zauważy" i potem jest wielkie zaskoczenie i oburzenie w mediach jak wychodzi kwestia broni jądrowej. A to jest błąd MON-u i Prezydenta RP. Skoro oni podsuwają rakiety to my też je jako NATO mamy i też je podsuniemy. I to trzeba było roztrąbic w mediach.

    1. mf303

      Logika tego "wywodu" zaprawdę przedziwna.

    2. Patryk.

      @Pt, przecież Polska nie posiada broni atomowej. Więc co ma przesunąć? Skłóciliśmy się z większością Unii, kilkoma państwami NATO, jesteśmy niewiarygodni (najnowszy temat: wizy) i mamy oczekiwać, że posiadacze atomówek przesuną je na nasz teren? Na początek należy czynić starania w kierunku nuclear sharing, ale poczynając od poprawy stosunków z partnerami oraz sojusznikami.

    3. Wuc Naczelny

      "Ja zawsze twierdziłem, że skoro Rosja umieszcza głowice na Białorusi to NATO na to powinno odpowiedzieć podsuwając broń jądrową bliżej granicy" Jasne a jak Rosja se zaminuje wszystkie pola, to my powinniśmy zrobić to samo. Jak wyślą na postrach 20% ludności do łagru, to my też.

  16. DIM1

    Rozbudowa sił zbrojnych RP, konkretnie zwiększenie ich liczebności, jak na razie opiera się na błędnych założeniach. Ponieważ przyjmuje się, że żołnierz kosztuje tyle, ile wyda na niego MON. To jest nieprawda, żołnierz kosztuje znacznie więcej, ponieważ na jego miejsce w gospodarce cywilnej zatrudniać trzeba obcokrajowca. Czyli wysyłającego zarabiane pieniądze do swego kraju, po czym trzeba będzie jeszcze długo wypłacać mu, do gospodarki jego kraju, a nie polskiej, należną uczciwą część emerytury. Czyli jest to równoznaczne finansowo z dodatkowa pożyczką zagraniczną. Toteż spojrzałbym raczej na Izrael. Czyli państwo, o nowoczesnych siłach zbrojnych rzędu 180 tysięcy osób, gotowe w ciągu niemal godzin rozbudować je do prawie pół miliona. A każdy żołnierz "cywil" zna już swe miejsce w jednostce, sprzęt, kolegów, zadania, często trenowane. I wtedy całość wydanych pieniędzy pozostaje w krajowej gospodarce.

    1. Prezes Polski

      Popieram cię całkowicie. Skadrowana (na miarę potrzeb) armia z dużą rezerwą mobilizacyjną w naszej sytuacji ma sens. 300 tys. armia jest nie do wyobrażenia. Dlaczego planowanie nie poszło w tę stronę? Bo u nas władza od czasów komuny traktuje ludzi jak idiotów i potencjalnych przestępców lub wywrotowców. Gdyby była armia typu milicyjnego, trzeba byłoby dać ludziom do domu wyposażenie, może i broń. Musiałby być powszechny dostęp do broni (proszę bez głupawych tekstów, że kto chce to sobie pozwolenie wyrobi). Jednym słowem władza straciłaby całkowity monopol na dostęp do środków przemocy. I to się władzy w głowie nie mieści...

    2. DIM1

      Dodam, że w Izraelu pracuje, praktycznie kto tylko może, zarobione przezeń pieniądze zostają w krajowej gospodarce. Czemu czemu służą m.in. bardzo wysokie ceny żywności tak, by opłacało się produkować ją nawet na pustyni, pięciokrotnie używając tę samą kroplę wody. A liczba cudzoziemców - gastarbeiterów jest tam, w porównaniu do Europy, zupełnie minimalna. I zajmują niemal wyłącznie najniżej płatne, proste miejsca pracy. Plany rozbudowy Wojska Polskiego to odwrotność tej sytuacji - w ich efekcie góry pieniędzy przez wiele dziesiątek lat odpływać będą z Polski w świat. Niodwołalnie ! Jest to wielki błąd ekonomiczny, a przecież można osiągnąć równie dobry efekt także nie obciążając tak naszych dzieci i wnuków. Patrz mój wpis poprzedni.

    3. DIM1

      I kolejna sprawa: Istotą dawniejszej polskiej ZSW, był jej ustrój bliski niewolnictwu. Ekonomicznie było nawet gorzej, gdyż niewolnik w starożytnych Atenach otrzymywał jednak 10% należnej wolnemu człowiekowi zapłaty,. Gdy młody Polak praktycznie nic. W społeczeństwie obywatelskim poborowy winien otrzymywać płacę żołnierza zawodowego. A całe społeczeństwo ma na to pracować. Wypłaty te i tak pozostaną w gospodarce krajowej. To w nawiązaniu do moich dwóch poprzednich postów.

  17. beryl556

    Jak w kraju będzie taka sytuacja jak w 2000 roku to może będzie 300000 tys oczywiście jak reszta nie ucieknie za granice. Czytaj musi być bieda i bezrobocie. Może PiS dobrego dąży.?

    1. hermanaryk

      Kolego beryl, 300000 tys. = 300 mln :)

  18. Wuc Naczelny

    Mr Kukuła zapomina, że idea Małej, Naszpikowanej Technologią Armii polegała na tym żeby pokomunistyczne śceiki nie przeżerały wszystkiego na żołd i nie ustawiały przetargów tylko inwestowały w technologię, bo jakby sowiety najechały na Kyrm w 2014, to możnaby te firmy rozpędzić tak, aby kupowanie broni na rozpoczęciu 3 wojny światowej nas nie zubożło spowrotem do komuny. Ale Kukuła lubi komunę, w czasach komuny wojsko było najważniejsze.

  19. tkin ważny

    Każdy idiota wie, że posiadanie arsenału atomowego to większe bezpieczeństwo, oprócz państw, które taki arsenał posiadają. Dla nich każdy myślący o swoim bezpieczeństwie to zagrożenie ich dominacji. Kto chce twierdzić, że w głowach ruskich zakwitła by myśl, że uda im się zająć Ukrainę w trzy dni gdyby ta miała broń jądrową w ilości 1/3 ruskiego posiadania. Słucham nazwiska. Do wojny by nie doszło. W trzy godziny to przestałaby istnieć Rosja, Moskwa i on osobiście takie myślenie musiałby brać pod uwagę Putin. Ukraina została zaszantażowana, Izrael nie. Takie są fakty a z faktami się nie dyskutuje.

Reklama