- Komentarz
- Wiadomości
- Polecane
Arabowie w programie myśliwca stealth
Zjednoczone Emiraty Arabskie ogłosiły oficjalnie wejście do programu samolotu bojowego KF-21 Boramae. Wejście w program ma polegać na zapłaceniu rządowi koreańskiemu pieniędzy, które był jej winien dotychczasowy uczestnik programu, czyli Indonezja.

Autor. KAI
Nie jest jasne na ile krok ten będzie oznaczał wyrzucenie Indonezji z programu. Do tej pory zapłaciła ona zaledwie 1/5 z równowartości około miliarda dolarów (380 mld wonów z 1,27 bln wonów), które miała zapłacić Dżakarta w ramach swojego udziału w programie. Indonezyjczycy mieli w zamian wejść do łańcucha dostaw KF-21, a nawet składać własne samoloty – w indonezyjskiej wersji – na terenie swojego kraju. Dla koreańskiego programu Indonezja była wymarzonym partnerem, który miał do tego zamówić 50 dodatkowych samolotów, zwiększając tym samym wolumen produkcji KF-21 ze 120 do 170 maszyn. W praktyce sytuacja okazała się trudniejsza z powodu ociągania się Indonezji z płatnościami.
Do tej pory wspólny rozwój KF-21 wymagał zapłaty 1,27 biliona wonów do lutego tego roku, ale INNI zapłaciło tylko około 280 miliardów wonów, pozostawiając ponad 99 miliardów wonów niezapłaconych.
Zobacz też
ZEA pokryją brakującą część pieniędzy i można podejrzewać, że w związku z tym kompetencje i udział w produkcji KF-21 powędrują nad Zatokę Perską.. Indonezja albo wypadnie z programu, albo stanie się jego mniejszościowym udziałowcem. To ostatnie nie byłoby jednak takie złe biorąc uwagę, że to nadal potencjalny klient na kilkadziesiąt samolotów. Inną sprawą jest jednak to, że Indonezja podjęła ostatnio decyzje zakupowe kompletnie ignorujące samolot koreański. Zamówiono 36 francuskich Dassault Rafale i trwają przymiarki do zakupu 24 F-15EX.
ZEA mogą więc całkowicie zastąpić Indonezję w programie KF-X, a biorąc pod uwagę ich możliwości finansowe mogą stać się nawet udziałowcem większy. O możliwości wejścia Arabów do programu KF-X mówiło się co najmniej od wiosny tego roku, a decyzja ta praktycznie grzebie rosyjskie wysiłki stworzenia z nimi wspólnego „samolotu przeszłości". Rosjanie umizgiwali się w tej sprawie do państw arabskich, a szczególnie do ZEA, co najmniej od połowy ubiegłej dekady i podpisywali listy intencyjne. Najpierw w sprawie stworzenia „myśliwca przyszłości" bazowanego na MiGu-29, a potem podsuwając tam makietę nieistniejącego jeszcze Su-75 Checkmate. Pomysły , podobnie jak proponowanie Su-57E, czyli eksportowej wersji „Felona" spełzły jednak na niczym.
Zobacz też
Ścieżka koreańska wydaje się z punktu widzenia ZEA dużo bardziej obiecująca. Po pierwsze nie powoduje rozbratu z Amerykanami. Po drugie Koreańczycy już udowodnili, ze są w stanie tworzyć zaawansowane technicznie rozwiązania i – co dziś rzadkie – dotrzymują terminów. Po trzecie wreszcie ZEA nie zdołały zakupić amerykańskich samolotów 5. generacji F-35A Lightning II, po odmówieniu im sprzedaży przez administrację Joe Bidena (mimo, że wcześniej zatwierdził tą sprzedaż Donald Trump). KF-21 w wersji Block 2 albo Block 3 będzie rozwiązaniem zastępczym.
To już drugi przypadek, że kraj, któremu odmówiono F-35 idzie w takie alternatywne rozwiązanie. Pierwszym była Turcja, która po wyrzuceniu z programu Joint Strike Fighter zaczęła inwestować we własny program samoloty 5. generacji – TF-X – z samolotem Kaan. Co ciekawe, dekadę temu Republika Korei i Turcja dyskutowały na temat możliwości wspólnego przeprowadzenia programu KF-X, jednak porozumienia nie osiągnięto, bo Turcy chcieli mieć równorzędny udział w programie i posiadać wpływ na kluczowe decyzje.
Zobacz też
Tymczasem Republika Korei chciała finansować program w 60%, zaś resztę środków miał zapewnić partner bądź partnerzy zagraniczni (pod uwagę brano zarówno inne państwa, jak i firmy lotnicze oraz zbrojeniowe). Turcji zaproponowano więc podział udziałów 60 do 40, podczas gdy ta chciała podziału 50:50. Negocjacje na ten temat trwały do jesieni 2010 roku i ostatecznie zakończyły się fiaskiem, m.in. w związku z tym, że w międzyczasie Republika Korei znalazła innego partnera, chętnego do uczestnictwa w projekcie jako mniejszościowy udziałowiec. Była to właśnie Indonezja, z którą stosowną umowę podpisano 15 lipca 2010 roku. Indonezyjska część programu otrzymała miano IF-X (Indonesian Fighter X), a państwo to zobowiązało się do sfinansowania w 20% całego przedsięwzięcia. Dla Turcji pozostało więc już nie 40, a zaledwie 20% „wolnych udziałów", skutkiem czego Ankara wycofała się i rozpoczęła własny, oparty na podobnych założeniach, program.
Wygląda więc na to, że ZEA także będą obecnie 20-procentowym udziałowcem. Pytanie jednak, czy nie podejmą próby zwiększenia swojego udziału do tego co zostało zaproponowane kiedyś Turcji. Może to być kłopotliwe, ponieważ w przeciwieństwie do 2010 roku, teraz już wiadomo że program pod wieloma względami już się udał i nawet zarysowała się grupa potencjalnych klientów eksportowych (w tym Polska). Inna możliwość jest taka, że w program, po "brakujące" 20 proc. będą chcieli sięgnąć także inni gracze znad Zatoki Perskiej. Na Boramae łakomym okiem patrzą także Katar i Arabia Saudyjska. I przynajmniej ta druga jest zainteresowana pozyskiwaniem nowych technologii i produkcją broni we własnym przemyśle.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu