Reklama
  • Wiadomości

Czy sojusznicy wydrenują nas z kadr? [KOMENTARZ]

„Amerykańska korporacja” poszukuje wyspecjalizowanych kontraktorów do wypełniania zadań w Ukrainie z zakresu operacji ewakuacji, ochrony i odbijania wybranych osób i ich rodzin. Uwagę zwraca proponowane wynagrodzenie za dzień. Preferowani są Polacy.

Zdjęcie
Zdjęcie
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Poszukiwani są „agenci" obydwu płci z minimum pięcioletnim doświadczeniem wojskowym albo w prywatnej firmie najemniczej. Pracodawca wymaga znajomości broni zarówno zachodniej (NATO-wskiej) oraz „z ery sowieckiej", dobrej kondycji fizycznej, profesjonalizmu i dojrzałości. Kandydaci mogą pochodzić ze Zjednoczonego Królestwa, Stanów Zjednoczonych, Australii, Nowej Zelandii bądź Australii, ale także Ukrainy i... Polski.

Zobacz też

Wynagrodzenie za dzień dla kontraktorów ma oscylować między 1 a 2 tysiące USD dziennie plus „bonusy", a zatem jest bardzo wysokie, a na warunki polskie jest wprost ogromne (5-10 tys. złotych). Do pożądanych, ale nie krytycznych kwalifikacji zalicza się w ogłoszeniu znajomości języków środkowoeuropejskich i pochodzenie z krajów graniczących z Ukrainą bądź samej Ukrainy. Wszystko to wskazuje, że chodzi przede wszystkim o skuszenie do służby właśnie Polaków.

Reklama

Poszukiwani są przede wszystkim – choć nie tylko - kandydaci, którzy służyli wcześniej w siłach specjalnych albo są wojskowymi specjalistami w różnych dziedzinach. Mile widziane są doświadczenia z prowadzenia misji ratunkowych w środowisku wojennym, umieją rozpoznawać pojazdy i statki powietrzne, znają ukraińskie realia (teren, kultura itp.), mają doświadczenie w misjach rozpoznawczych, doświadczenie jako kierowca bojowy, doświadczenie prywatnym w sektorze bezpieczeństwa i prowadzeniu nadzoru.

Praca ma polegać na przeprowadzaniu rozpoznania przez akcjami ekstrakcyjnymi, działaniu we współpracy z lokalną ludnością, siłami zbrojnymi Ukrainy i innymi formacjami zbrojnymi, pracy na materiałach niejawnych itp.

Reklama

Oferowane wynagrodzenie jest tak wysokie, że wydaje się ono atrakcyjne nie tylko dla Polaków i Ukraińców, ale także dla kontraktorów z państw anglosaskich (inne kraje w wymaganiach minimalnych nie są wymieniane). Biorąc jednak pod uwagę preferowane cechy kandydata wydaje się, że głównym adresatem ogłoszenia są właśnie Polacy, ponieważ ukraińscy obywatele i tak służą, a przynajmniej są zobowiązani do służby w obronie swojego kraju.

Zobacz też

Wydaje się, że w związku z tym do niebezpiecznej, jak można zakładać - biorąc pod uwagę charakter wojny w Ukrainie i oferowane pieniądze – pracy na terytorium Ukrainy mogą zgłosić się liczni polscy specjaliści związani z szeroko pojętym bezpieczeństwem. Byli żołnierze wojsk specjalnych, podoficerowie, weterani misji i inni - tym także tacy, którzy skuszeni wizją ogromnego zarobku, zdecydują się nawet w tym celu porzucić służbę wojskową.

Reklama

W przypadku jeżeli wojna w Ukrainie przebiegnie szybko, zwycięsko i bez dużych strat nie będzie stanowiło to większego problemu – ludzie ci powrócą do kraju z pieniędzmi co może się trochę przełożyć nawet na ożywienie gospodarcze. Co jednak jeżeli duża część z tych ludzi nie powróci wcale albo jako pozbawieni praw do rent inwalidzi? Może to się przełożyć na realne osłabienie zdolności obronnych kraju, szczególnie w czasach, w których podobno mamy rozbudowywać siły zbrojne do mitycznych 300 tysięcy etatów. Kto wyszkoli wszystkich nowych żołnierzy i kto poprowadzi ich do obrony kraju?

Zobacz też

Nasuwa się pytanie, czy Polska nie jest w tej sytuacji traktowana instrumentalnie i tak jak w ciągu ostatnich lat została wydrenowana np. z personelu medycznego teraz nie zostanie pozbawiona specjalistów od spraw bezpieczeństwa? Po raz kolejny wyłania się bowiem ten sam problem – Warszawa znów nie jest w stanie konkurować oferowanymi zarobkami z rynkami zagranicznymi. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest oczywista i biorąc pod uwagę polskie perspektywy taki stan utrzyma się jeszcze długo. Pytanie tylko czy nasi sojusznicy muszą traktować Polskę w tak instrumentalny sposób i czy zwycięstwo w Ukrainie będzie warte trwałego osłabienia polskich kadr?

Reklama

Zobacz również

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama