Reklama

Polityka obronna

Co przyniesie szczyt NATO w Waszyngtonie? [WYWIAD]

Autor. NATO North Atlantic Treaty Organization/Flickr/CC BY-NC-ND 2.0

Już jutro rozpocznie się szczyt Paktu Północnoatlantyckiego w Waszyngtonie. O tym, co może się wydarzyć rozmawiamy z Robertem Pszczelem, analitykiem Ośrodka Studiów Wschodnich, byłym polskim dyplomatą i dyrektorem Biura Informacji NATO w Moskwie w latach 2010-2015.

Wojciech Kozioł Defence24: Czy w związku ze zbliżającym się szczytem NATO w Waszyngtonie możemy ze strony Sojuszu spodziewać się przełomowych decyzji w kontekście bezpieczeństwa wschodniej flanki? Polskie władze przekazywały, że będzie podnoszona kwestia Tarczy Wschód, wzmocnienia wschodniej granicy Polski oraz państw bałtyckich?

Robert Pszczel, Ośrodek Studiów Wschodnich: Odpowiedź na tak postawione pytanie, zwłaszcza biorąc pod uwagę słowo „przełomowy”, którego Pan użył, będzie brzmieć: raczej nie. To nie znaczy, że nie będzie ważnych decyzji i dyskusji. To będzie trzeci, taki pełnokrwisty, szczyt po Madrycie i Wilnie od rozpoczęcia pełnoskalowej wojny. Podczas tych szczytów podjęto absolutnie zasadnicze, najbardziej fundamentalne decyzje, by wspomnieć przykładowo przyjęcie nowej Koncepcji Strategicznej. Inaczej zostały rozłożone akcenty. Przecież niedawno NATO mówiło jednoznacznie, że nie widzi bezpośredniego zagrożenia w najbliższym czasie. Teraz to się zmieniło.

Druga sprawa, o której trzeba wspomnieć, bo to była kluczowa decyzja w Wilnie, to fakt, że plany obronne zostały zatwierdzone na najwyższym szczeblu. Nowe założenia, zestawy planów obronnych o charakterze regionalnym, bardzo szczegółowe, bardziej przypominające te z okresu zimnej wojny niż jakikolwiek plan po 1990 roku czy nawet po wejściu do Sojuszu Polski w 1999 roku. To jest kolosalna różnica.

Tam jeszcze są inne kwestie, jest cała doktryna obronna i odstraszania, więc ciężko oczekiwać, że nagle Sojusz miałby z racji tego szczytu koniecznie na siłę wypracować jakieś zupełnie inne założenia. Ten szczyt będzie przede wszystkim wydarzeniem, gdzie dyskusja będzie dotyczyć głównie sprawy implementacji. To znaczy, trzeba sprawdzić, w którym punkcie jesteśmy i wcisnąć konkretne guziki, by przyspieszyć proces transformacji, którą przechodzi NATO. Na przykład, jak jest mowa o gotowości sił, która była na takim a takim poziomie, wielkość sił reagowania liczonych na prawie pół miliona i tak dalej.

Czytaj też

A co z wydatkami obronnymi?

Kolejna jest kwestia finansowania. 2% PKB? No dobrze, ale co dalej? Zobaczymy, jak to będzie na szczycie, bo liczba państw osiągających ten pułap wzrasta. Ale nie wszyscy ten cel zrealizowali. Miejmy nadzieję, że szczyt w Waszyngtonie da nam nowe dane i następni przekroczą tę barierę wydatków, państwa członkowskie się zresztą zobowiązały niej. Są kwestie dotyczące systemu dowodzenia, pewne rzeczy, które dotyczą pomocy dla Ukrainy i też pośrednio wiążą się z kolektywną obroną. W nowym pakiecie wsparcia dla Ukrainy jest mowa o wspólnych szkoleniach, dostarczaniu uzbrojenia, pewnych zobowiązaniach finansowych, nowych zadaniach dla dowództw, chociażby w Bydgoszczy.

To wszystko sprawia, że trudno na szczycie oczekiwać jakichś nowatorskich i przełomowych decyzji, dokumentów, choć wiadomo, że wiele z nich nie zostanie pokazanych opinii publicznej.

Co do Tarczy Wschód. NATO jest odpowiedzialne za kolektywną obronę i to się nie zmieni. Jeśli zaś mówimy o środkach wsparcia i zabezpieczenia granicy jako takiej, to tu Sojusz, co tajemnicą nie jest, nie dysponuje jakimiś specjalnymi środkami. Tu bardziej należałoby kierować wzrok w kierunku funduszy Unii Europejskiej.

Zobaczymy też, co sojusznicy uzgodnią w sprawie zagrożenia o charakterze hybrydowym. Przypomnijmy, że jeszcze na szczycie w Warszawie w 2016 roku sojusznicy uznali, że mogą aktywować Artykuł 5 w przypadku ataków poniżej progu wojny, a wiemy, z czym mamy do czynienia dzisiaj.

Reasumując, nie wydaje mi się, żebyśmy się mogli spodziewać epokowych decyzji. Wiele istotnych doktryn i planów już zostało przyjętych. Natomiast szalenie ważną będzie kwestia oceny, w którym punkcie jesteśmy oraz deklaracji idących w kierunku dalszego wsparcia dla Ukrainy, o których na pewno usłyszymy.

Przywódcy państw - członków NATO
Przywódcy państw - członków NATO
Autor. NATO; oficjalna strona internetowa

Czytaj też

Reklama

W kontekście dalszej współpracy z Ukrainą i związanym z tym wsparciem padła nazwa miasta Bydgoszcz. Kilka dni temu prezydent Duda oraz wicepremier i szef MON Kosiniak-Kamysz zapowiedzieli, że będą mocno starali się działać na rzecz finalizacji projektu Centrum Analiz, Szkolenia i Edukacji NATO-Ukraina właśnie w tym mieście. Jakie znaczenie będzie miało to centrum nie tylko dla Sojuszu, w tym Polski oraz Ukrainy?

Oczywiście te deklaracje ze strony najwyższych decydentów w Polsce mają bardzo duże znaczenie, bo Polska w ogóle odgrywa kluczową rolę w pomocy dla Ukrainy. Zarówno, jeśli chodzi o środki własne, jak i bycie hubem transportu i logistyki. Do tego dodać należy wsparcie polityczne oraz wiele innych kwestii. Co do samego Centrum, na szczycie będą dyskutowane kroki do osiągnięcia pełnych zdolności operacyjnych. Pewne decyzje zostały już podjęte na spotkaniu ministrów obrony parę miesięcy temu, więc wiadomo, że takie centrum powstanie. Ono zresztą już funkcjonuje, natomiast na razie z ograniczoną liczbą osób, więc musi osiągnąć tę pełną gotowość operacyjną, aby wypełniać wszystkie swoje zadania.

Przykładowo, jednym z elementów funkcjonowania centrum będzie dzielenie się lekcjami z wojny na Ukrainie. To jest bardzo ważna sprawa. Tak jak Sojusz ma wiele do zaoferowania, pomijając już amunicję, sprzęt oraz inne formy pomocy, to samo dotyczy Ukraińców. Rola Bydgoszczy w tej nowej układance powinna być dosyć istotna. To jest bardzo dobrze, że władze polskie przywiązują do tego wagę, bo w końcu centrum to mieści się na terytorium Polski.

Chciałbym dodać, że to będzie jeden z nowych elementów tego pakietu, w tym sensie, że NATO przejmie odpowiedzialność za koordynację czy też realizację tych ustaleń, które zapadają w ramach tak zwanej Grupy Ramstein. Do tej pory to głównie koledzy amerykańscy zajmowali się koordynacją wszystkiego, co następowało po zachodnich deklaracjach. Bydgoszcz jako jedno z dowództw, które już od lat mieści się na terytorium Polski, będzie w tym procesie odgrywało niebagatelną rolę. Nie będzie to też jedyne centrum, bo całościowo będzie to koordynowane przez SACEUR oraz dowództwo strategiczne w Norfolk.

Są tam też kwestie dotyczące interfejsu politycznego i mam nadzieję, że będzie czas na omówienie tej kwestii na szczycie. Zobaczymy, co sojusznicy uzgodnią.

Czytaj też

Reklama

Wracając jeszcze do samego szczytu. Od kilku miesięcy, głównie za sprawa sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, mówi się o utworzeniu specjalnego funduszy dla Ukrainy, przy którego okazji pada kwota 40 mld dolarów w skali roku. To kwota, która miałaby trafiać w ramach całego Sojuszu do Ukrainy. Czy poza tym pojawiają się jeszcze inne postulaty wsparcia, które mogą zostać podjęte w Waszyngtonie?

Rozpakujmy sobie to wszystko dla lepszej przejrzystości. Jedna rzecz to jest to, o czym wspomniałem, co niektórzy nazywają misją, ale można to nazwać pakietem. To jest to przejęcie przez NATO roli koordynatora implementacji całego wysiłku w zakresie dostaw sprzętu, amunicji, części zamiennych, szkolenia. Kwestia logistyki ma tu szczególne znaczenie, bo obecnie mamy trzy takie huby, jeśli chodzi o wspieranie Ukrainy. Dwa mniejsze w Rumunii i Słowacji, a największy i kluczowy jest w Rzeszowie. W momencie, kiedy NATO przejmuje odpowiedzialność za implementację, również w tej części logistycznej, to oznacza, że wszystkie koszty związane z funkcjonowaniem tego pokrywa NATO w ramach budżetu operacyjnego. To też na barkach NATO spoczywa zapewnienie bezpieczeństwa hubom. To są rzeczy niebagatelne i bardzo istotne.

Ważne jest też finansowanie tej pomocy.

Pan tutaj użył dość powszechnie stosowanego słowa „fundusz”. To jest trochę nieścisłe, bo nie mówimy tutaj o funduszu podobnego do tych znanych z Unii Europejskiej. Mówimy tu de facto o deklaracjach lub zobowiązaniach państw członkowskich Sojuszu, że gotowe są wyasygnować łącznie w skali roku właśnie te około 40 mld dolarów na pomoc wojskową dla Ukrainy. One miałyby się następnie z tych obietnic rozliczać. Natomiast jak by miał ten podział wyglądać? Gdy mówimy na przykład o budżecie NATO, to tam skala wydatków jest ustalana według różnych kryteriów. Natomiast tutaj to powinno być na zasadzie, że 50% z tej sumy miałyby zadeklarować Stany Zjednoczone, a pozostałe 20 mld dolarów reszta sojuszników.

Tu raczej należy mówić o deklaracji politycznej, ale to jest ważna sprawa, ponieważ chodzi o to, by Ukraina wiedziała, że tego typu zobowiązania finansowe to będzie, podkreślmy to, minimum, co będzie otrzymywać od państw członkowskich na właśnie wsparcie w zakresie wojskowym, sprzętu, szkolenia i tak dalej. Tak bym opisał to, co jest w tej chwili planowane i co, miejmy nadzieję, zostanie zatwierdzone na szczycie. Toczą się jeszcze pewne dyskusje co do szczegółów, bo państwa takie zobowiązania finansowe traktują bardzo poważnie, ale jestem przekonany, że taka deklaracja zostanie podjęta.

Czytaj też

Reklama

Czy gdzieś w tych dyskusjach, bo takie pytania pojawiają się nie tylko w NATO, ale również na Ukrainie, pojawia się wątek otwarcia drogi do Sojuszu Ukrainie? Nie mówimy tu oczywiście o automatycznej deklaracji w tej sprawie, ale bardziej o otwarciu formalnej drogi do członkostwa.

Znaczy, droga do NATO, szlak, jak zwał tak zwał, ona została najpierw otwarta w 2008 roku na szczycie w Bukareszcie bez podania daty. W ostatnim okresie kwestia nabrała znowu rumieńców. Natomiast trzeba być uczciwym. Stanowisko Stanów Zjednoczonych, Niemiec, ale też kilku innych członków Sojuszu, które otwarcie mówią, że nie ma gotowości z ich strony, żeby cokolwiek w tej kwestii przyspieszać. Dopóki tak naprawdę nie zakończy się wojna.

Mówiąc trochę cynicznie, ale realistycznie, to zamyka sprawę. Byłoby trochę naiwnym spodziewać się, że szczyt przyspieszy coś, jeśli chodzi o proces decyzyjny na przykładzie, że ktoś powie „jeszcze nie teraz, ale za pół roku zaczniemy o tym rozmawiać”. Tego zwyczajnie nie będzie. I nie należy się tego spodziewać, bo nie ma takiej woli politycznej.

Natomiast to, o czym się mówi, to pakiet pomocowy, o którym wspomniałem. On też niejako będzie obejmował rzeczy, które będą potrzebne Ukrainie w celu dostosowywania się do standardów NATO. To jest ważne. Funkcjonuje już od pewnego czasu tak zwana Rada NATO-Ukraina, są różne gremia robocze pracujące nad wsparciem dla Kijowa w różnych aspektach.

Nie należy bagatelizować, ale też nie przeceniać umów dwustronnych, które Ukraina podpisuje z różnymi krajami. To wszystko składa się na taki obraz, że przybliża Ukrainę, by nie tracić czasu. Natomiast jeśli mówimy o decyzji politycznej, ona realistycznie rzecz biorąc, nie zapadnie przed zakończeniem wojny. Taka jest logika tych stanowisk państw. Są oczywiście różnice między nimi, co jest sprawą jasną i oczywistą. Stanowisko Polski czy innych państw regionu jest zdecydowanie bardziej ofensywne, to znaczy, chciałyby jednak ten proces przyspieszyć.

Jak do tego mają się mechanizmy decyzyjne NATO?

Wystarczy tylko brak zgody ze strony jednego państwa, by takie decyzje nie zapadły. Obecnie jest wystarczająca grupa państw, która nie jest gotowa, w ich mniemaniu, przyjąć ryzyka, że jakiekolwiek deklaracje miałyby sugerować, że NATO jest gotowe już teraz nawet na włączenie się do konfliktu zbrojnego. Na to te kraje nie są gotowe. Sojusz nie uważa siebie za stronę konfliktu i nie ma takich rozmów, by do niego przystąpić.

Wspomaganie Ukrainy – tak. Poparcie dla jej członkostwa i przyspieszenie tego po zakończeniu wojny - tak. Natomiast na dziś to będzie raczej pakiet, który przybliży ją do tego celu, który pomoże jej spełniać konkretne wymogi i ja osobiście byłbym bardzo zdziwiony, gdyby to stanowisko na szczycie się zmieniło. Konsensusu w tej sprawie, by przyspieszyć ten proces, nie ma i kropka.

Reklama

Komentarze

    Reklama