Siły zbrojne
Kable podwodne – nowy priorytet rosyjskiej marynarki wojennej
Państwa zachodnie są zaniepokojone aktywnością rosyjskiego okrętu szpiegowskiego „Jantar”, który realizuje swoje misje dokładnie tam, gdzie na dnie znajdują się transatlantyckie kable podwodne. Istnieje więc podejrzenie, że Rosjanie przeprowadzają w ten sposób misje szpiegowskie lub przygotowują się do przyszłych akcji sabotażowych.
Okręt „Jantar” (projektu 22010 typu „Krius”) stanowi nowe zagrożenie, którego obawiają się obecnie kraje zachodnie. Jednostka klasyfikowana oficjalnie jako statek oceanograficzno-badawczy stanowi jednak rzeczywistą zagadkę, ponieważ prowadzi badania w bardzo nietypowych dla Rosji akwenach. Jej obecność zarejestrowano bowiem m.in. w okolicach Syrii i Zatoki Perskiej oraz u wybrzeży obu Ameryk. Na wschodnim Morzu Śródziemnym zadaniem „Jantara” było najprawdopodobniej odszukania szczątków dwóch samolotów: MiG-29KR oraz Su-33, które wpadły do wody podczas rejsu lotniskowca „Admirał Kuzniecow” w 2016 roku.
Ale inne rejony pływania rosyjskiego okrętu „badawczego” były już najczęściej akwenami, na których dnie wcześniej położono telekomunikacyjne kable podwodne. W krajach zachodnich połączono to od razu z wyposażeniem „Jantara”, które wyraźnie jest nastawione na wykrywanie, lokalizowanie i identyfikowanie obiektów rozmieszczonych na dnie morza. Rosyjski okręt jest stosunkowo dużą jednostką mając wyporność 5230 ton, długość 108,1 m i szerokość 17,2 m. Jego wymiary pozwalają więc pomieścić w kadłubie kompleks sonarowy, który może zapewnić wstępne namierzenie szukanego obiektu.
Najważniejsze zadania Rosjanie realizują jednak za pomocą różnego rodzaju pojazdów podwodnych (załogowych i bezzałogowych). Są one przygotowane do zanurzania się nawet do głębokości 6000 m i wykonywania tam różnych prac, a więc teoretycznie są zdolne do prowadzenia operacji sabotażowych.
To właśnie z tego powodu irlandzkie siły zbrojne ogłosiły alarm i rozpoczęły dokładne śledzenie „Jantara”, gdy ten się pojawił u zachodnich wybrzeży Irlandii. Irlandczycy przypuszczali bowiem, że zadaniem rosyjskiego okrętu jest zlokalizowanie położonych na tym akwenie transatlantyckich kabli podwodnych. Potwierdził to system automatycznej identyfikacji statków AIS (Automatic Identyfication System), którego Rosjanie podczas swojego pływania nie wyłączyli do 18 sierpnia 2020 r.
Z systemu tego wynikało, że 17 sierpnia 2021 roku „Jantar” zatrzymał się na pozycji znajdującej się między dwoma podmorskimi kablami telekomunikacyjnymi: „Celtycko-nordyckiego” - łączącego Irlandię z Norwegią oraz „AEConnect-1” łączącego Irlandię ze Stanami Zjednoczonymi. Rosjanie pozostali tam do końca następnego dnia, by później popłynąć na południowy zachód. Irlandczycy zwrócili jednak uwagę, że przed zatrzymaniem się, rosyjski okręt wyraźnie poruszał się równolegle do przypuszczalnej trasy podwodnego kabla „Celtycko-nordyckiego” (jego dokładna lokalizacja jest utajniona). Podejrzewa się dodatkowo, że w miejscu przebywania rosyjskiego okrętu znajduje się „dodatkowa infrastruktura podwodna” krajów NATO – związana np. z wykrywaniem atomowych okrętów podwodnych.
Rzeczywisty cel działań „Jantara” nie jest jednak znany. Wbrew temu co twierdzą irlandzkie siły zbrojne, misja Rosjan może mieć w rzeczywistości bardziej charakter propagandowy niż szpiegowski Zastanawia przede wszystkim sam sposób wykorzystanie przez Rosjan systemu AIS. Ich okręt opuścił bowiem swoją bazę Olenia Guba koło Murmańska 8 sierpnia 2021 roku i nie był rejestrowany w światowym systemie śledzenia ruchu jednostek pływających. Może to oznaczać, że Rosjanie płynęli w kierunku Irlandii z wyłączonym systemem AIS.
Kiedy już jednak przypłynęli na miejsce to włączyli transponder, jakby wyraźnie chcieli zaznaczyć, gdzie dokładnie się znajdują i sprowokować spekulację, co mogą robić. Tymczasem „Jantar” jako okręt wojenny nie podlega takim samym przepisom jak jednostki cywilne i wcale nie musiał włączać systemu AIS. Rosjanie go jednak włączyli, by po ostentacyjnym pokazaniu się koło Irlandii zaraz go wyłączyć (ostatnia zarejestrowana pozycja rosyjskiego okrętu jest sprzed pięciu dni). Tymczasem wszyscy pamiętają, że gdy „Jantar” został wykryty przez brazylijską marynarkę wojenną w lutym 2020 r. w pobliżu kabli podwodnych biegnących z Rio de Janeiro, to załoga działała z wyłączonym systemem AIS i nie odpowiadała na zapytanie Brazylijczyków odnośnie celu rejsu i prowadzony tam prac.
Podobną tajemnicą okryta była misja w marcu 2020 roku koło Cherbourgu, na kilka tygodni przed pierwszymi próbami morskimi francuskiego, atomowego okrętu podwodnego „Suffren” typu Barracuda. Francuzi podejrzewali m.in. że rosyjska jednostka próbowała nielegalnie rozstawić pod wodą urządzenia pomiarowe, dające możliwość zarejestrowania sygnatury akustycznej pierwszej Barracudy.
Czytaj też: Kto tak naprawdę zginął na „Łoszariku”?
Obecnym spekulacjom sprzyja fakt, że Olenia Guba, skąd wypłynął „Jantar” to baza, w których stacjonują bardzo tajemnicze jednostki rosyjskie. To właśnie tam ma m.in. przebywać podwodny okręt szpiegowski AS-12 „Łoszarik” (uszkodzony w wyniku pożaru 1 lipca 2019 roku, w którym zginęło 14 osób) zdolny do zanurzania się poniżej głębokości 3000 m oraz miejsce szkolenia przez Rosjan do celów wojskowych ssaków morskich: wielorybów białucha, fok oraz delfinów butlonosych.
Dodatkową przyczyną „podejrzliwości” ma być fakt, że „Jantar” działając w ramach Floty Północnej, podlega również pod Główną Dyrekcję Badań Głębinowych Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej (GUGI). Jest to tajny departament Minoborony, który zarządza szpiegowskimi okrętami podwodnymi i szkoli specjalistów w zakresie działań głębinowych.
Ale sam sposób przeprowadzenia całego zadania przeczy tym spekulacjom. Po pierwsze Rosjanie w misjach szpiegowskich działają skrycie i nie afiszują się w miejscach, gdzie później mogłoby dojść np. do podwodnego wybuchu lub znalezione zostałyby urządzenia podsłuchowe. Gdyby do takiego zdarzenia doszło koło Irlandii to podejrzenie od raz padłoby na Rosjan. Byłoby to więc nielogiczne.
Nie można też przesadzać z oceną rzeczywistych zdolności rosyjskiego okrętu. I nie ma tu znaczenia, że „Jantar” jest stosunkowo nową jednostką, którą zakontraktowano 16 lutego 2009 roku, której stępkę położono 8 lipca 2010 roku, którą zwodowano 5 grudnia 2012 roku i którą wprowadzono do służby 23 maja 2015 roku. Na tym sześcioletnim okręcie zastosowano bowiem pojazdy podwodne, które w części pamiętają czasy Zimnej Wojny.
Najważniejszym z nich jest niewątpliwie załogowy mini-okręt podwodny AS-37 „Ruś” projektu 16810 (o wyporności około 25 ton, długości 8,4 m, szerokości 3,9 m i wysokości 3,85 m), który został opracowany jeszcze w latach osiemdziesiątych XX wieku przez biuro projektowe „Małachit”. Nie wzbudza on zaufania ani swoim wyglądem, ani ujawnionym wyposażeniem - chociaż ma podobno zdolność do zanurzania się na głębokość do 6000 metrów (dzięki kulistej komorze ciśnieniowej z fotelami dla dwóch operatorów).
Specjalnie dla AS-37, na prawej burcie okrętu „Jantar” znajduje się obszerny hangar, z całym, ramowym systemem opuszczania i podnoszenia pojazdu. Podobne, choć mniejsze rozwiązanie zastosowano na rufie – chociaż bez hangaru. Umieszczone tam dwa, różnej wielkości żurawie ramowe, które pozwalają już na opuszczanie do wody kilku typów pojazdów podwodnych. Rufowa instalacja może dodatkowo być wykorzystana do opuszczania holowanych sonarów obserwacji bocznej, pozwalających na dokładne mapowanie dna morskiego – a więc lokalizowanie obiektów podwodnych.
Najważniejsze są jednak systemy podwodne z własnym napędem, w tym jedno- lub dwuosobowy pojazd ARS-600, który jest rosyjską wersją zaprojektowanego w Kanadzie pojazdu podwodnego Deep Worker. Mając specjalne ramię pozwala on na wykonywanie prac na głębokości do 600 m (maksymalne zanurzenie tego systemu to oficjalnie 1000 m). Urządzenie to może być transportowane w standardowych kontenerach i takie kontenery były również widziane na pokładzie rufowym „Jantara”. Ze zdjęć wynika, że umieszczono w nich także niewielką komorę dekompresyjną dla płetwonurków, ponieważ sam okręt najprawdopodobniej nie posiada takiego systemu jako integralne wyposażenie. Na rufie „Jantara” dostrzeżono również przewodowo sterowane roboty podwodne, wśród których może być opracowany w Rosji pojazd RT-1000 PLI-1.
W przypadku tego rosyjskiego okrętu widać jednak bardzo wyraźnie sankcje nałożone na Rosję za atak na Ukrainę i zajęcie Krymu. Wśród wyposażenia „Jantara” nie wymienia się bowiem głębokowodnych, autonomicznych pojazdów podwodnych, takich jak Hugin norweskiego koncernu Kongsberg. Znacząco ogranicza to możliwości rosyjskiej jednostki, o czym świadczy jego nieudana misja przy poszukiwaniu wraku argentyńskiego okrętu podwodnego ARA „San Juan”, który zaginął 15 listopada 2017 roku. Pomimo, że rozkaz o udziale w misji poszukiwawczej wydał osobiście prezydent Rosji Władimir Putin, cała operacja zakończyła się fiaskiem.
Czytaj też: Jak odnaleziono okręt podwodny ARA „San Juan”?
Wrak argentyńskiego okrętu podwodnego został natomiast odszukany bardzo szybko przez statek wsparcia przemysłu offshore „Seabed Constructor” z amerykańskiej firmy Ocean Infinity, którego wyposażenie (w tym pojazdy Hugin) okazało się skuteczniejsze niż najnowszego, tajnego rosyjskiego okrętu „szpiegowskiego”.
Nie należy jednak przy tym zapominać, że pokładowe systemy „Jantara”, pomimo swojej prostoty, są w stanie bez problemu opuścić „coś” na dno i np. położyć obok kabla podwodnego. Z kolei aktywowanie tego „czegoś” może nastąpić dopiero w momencie, gdy na powierzchni, w pobliżu nie znajduje się żadna nawodna, rosyjska jednostka pływająca. Zaniepokojeniu krajów zachodnich nie można się więc dziwić, nawet jeżeli całe zamieszanie jest sztucznie prowokowane przez rosyjski aparat propagandowy.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie