Geopolityka
USA rozszerzają obecność wojskową na Filipinach [KOMENTARZ]
Filipiny przyznały Stanom Zjednoczonym większy dostęp do swoich baz wojskowych, dając tym samym dostęp do czterech dodatkowych obiektów wojskowych w kraju oprócz wcześniej uzgodnionych pięciu. Decyzja jest podyktowana rosnącymi obawami przed zagrożeniem ze strony Chin – poinformował Reuters.
2 lutego sekretarze obrony USA Lloyd Austin oraz Filipin Carlito Galveza , ogłosili decyzję, która daje siłom amerykańskim dostęp do czterech dodatkowych obiektów wojskowych w kraju oprócz wcześniej uzgodnionych pięciu. Tym samym e umowa o wzmocnionej współpracy obronnej (EDCA) z 2014 roku, która pozwala na wspólne szkolenia, wstępne rozmieszczenie sprzętu i budowę obiektów takich jak pasy startowe, magazyny paliwa i mieszkania wojskowe, ale nie na stałą obecność została rozszerzona. We wspólnym komunikacie Filipiny i USA poinformowały także, że oba kraje zdecydowały się przyspieszyć wdrożenie tzw. umowy o wzmocnionej współpracy obronnej, której celem jest wspieranie połączonych szkoleń, ćwiczeń i interoperacyjności. Ostatnio siły amerykańskie zintensyfikowały i poszerzyły wspólne szkolenia skupiające się na gotowości bojowej i reagowaniu na katastrofy z filipińskimi wojskami na zachodnim wybrzeżu kraju, które wychodzi na Morze Południowochińskie, oraz w północnym regionie wyspy Luzon, położonym stosunkowo blisko Tajwanu.
Czytaj też
Od teraz Stany Zjednoczone będą posiadały na Filipinach w ramach umowy dostęp do dziewięciu obiektów. Obecnie USA posiadają na Filipinach pięć baz: Fort Magsaysay oraz bazy lotnicze Cesar, Lumbia, Ebuen, Bautista. USA uzyskały dostęp do tych miejsc w 2016 roku. Jak pisze Reuters obie strony nie sprecyzowały jeszcze , gdzie będą zlokalizowane nowe obiekty, zaznaczając, że USA w tej sprawie nadal konsultują się z władzami Filipin. W minionym roku pojawiły się informacje, że Waszyngton miał poprosić o dostęp do baz na wyspie Luzon, która najbliżej znajduje się Tajwanu oraz na Palawanie, w pobliżu spornych Wysp Spratly na Morzu Południowochińskim. Luzon jest dla USA najbardziej atrakcyjna, ponieważ można tam rozmieścić rakiety, pociski i systemy artyleryjskie, które mogłyby być użyte do ewentualnego powstrzymania ataku chińskiego na Tajwan. W oświadczenie Departamentu Obrony USA przekazały również, że decyzja o dodaniu czterech kolejnych filipińskich obiektów dla amerykańskiego dostępu w ramach umowy wojskowej pomoże w skutecznym reagowaniu na klęski żywiołowe i na "inne kryzysy, w tym na Morzu Południowochińskim".
Decyzja Filipin jest dla USA bardzo ważna, ponieważ w regionie Indo-Pacyfiku w rejonie Tajwanu, Waszyngton uzyskuje ważnego sojusznika obok Australii, Republiki Korei, Japonii i Tajlandii. Filipiny są najbliżej Tajwanu, a ich najbardziej na północ wysunięty masyw lądowy Luzon jest oddalony od wyspy o zaledwie 200 km (120 mil). Dzięki temu , e w razie ewentualnego konfliktu lub kryzysu U.S. Navy czy Korpus Piechoty Morskiej, będzie mógł szybko interweniować. Filipiny są bardzo ważne w ewentualnym konflikcie o Tajwan, ponieważ kraj ten nie może pozwolić sobie na zachowanie o neutralności ponieważ jest blisko Tajwanu, więc jest strategicznie istotny.Dodatkowo Filipiny są położone na wschód od Morza Południowochińskiego, przez które odbywa się około 30 procent światowego handlu morskiego. Filipiny to naturalny bufor ochronny zarówno dla Chińczyków przed agresją ze wschodu jak i dla Amerykanów, dla których Filipiny stanowią barierę oddzielającą Chiny od ich sił na Pacyfiku. Gdyby wybuchła wojna o Tajwan Filipiny mogłyby być prawdopodobnym miejscem dla tajwańskich uchodźców. A same wyspy Filipin mogłyby zostać narażone na atak ze strony Chin. Co ciekawe. Jose Manuel Romualdez, ambasador Manili w Waszyngtonie powiedział w minionym roku, że Filipiny pozwoliłby siłom amerykańskim na korzystanie ze swoich baz w przypadku konfliktu na Tajwanie, zastrzegając przy tym, że doszłoby do tego, jeśli o będzie to ważne i nie ucierpi przy tym bezpieczeństwo kraju.
Dlatego decyzja Filipin o dostępie do baz nie wynika jedynie z dobrej woli , a jest podyktowana kalkulacją. Dzięki umowie USA mają zapewnić fundusze na modernizację zaniedbanych Sił Zbrojnych Filipin. Waszyngton ogłosił niedawno 100 milionów dolarów zagranicznego finansowania wojskowego i 82 miliony dolarów na obiekty EDCA, te kwoty nie są imponujące zwłaszcza w kontekście pomocy dla Ukrainy, ale dają Filipinom zastrzyk gotówki na modernizację armii. Ameryka od lat jest zaangażowana w pomoc dla Filipin.Ponad stu Amerykanów od lat dostarcza informacji wywiadowczych i wsparcia bojowego filipińskim oddziałom walczącym z trwającym od dziesięcioleci muzułmańskim powstaniem, które znacznie osłabło, ale nadal stanowi główne zagrożenie dla tego państwa.
Czytaj też
Filipiny oczekują także od USA obrony Filipińczyków na Morzu Południowochińskim. Podczas spotkania uzgodniono, że oba kraje wznowią wspólne patrole na Morzu Południowochińskim. Decyzja ta jest podyktowana tym, że Chiny roszczą sobie prawa do obszaru Morza Południowochińskiego, w tym do wysp i raf, które Filipiny uważają za swoje własne. Chińskie okręty regularnie śledzą filipińskie statki rybackie, często je przechwytując i zmuszając do zawrócenia ze spornych obszarów.
Czytaj też
Władzę chińskie sprzeciwiły się decyzji Filipin dającej większy dostęp USA do filipińskich baz wojskowych, mówiąc że podważa stabilność regionalną i podnosi napięcia – „Jest to akt, który eskaluje napięcia w regionie i zagraża regionalnemu pokojowi i stabilności" - powiedziała na briefingu rzeczniczka MSZ Chin Mao Ning.
USA i Filipiny wzmacniają współpracę
Pod koniec listopada ubiegłego roku, doszło do porozumienia między krajami, gdzie Stany Zjednoczone zgodziły się przeznaczyć 66,5 mln dolarów na rozpoczęcie budowy obiektów szkoleniowych i magazynów w trzech bazach wojskowych, w ramach podpisanego w 2014 roku paktu bezpieczeństwa z Filipinami (Enhanced Defence Cooperation Agreement – EDCA). Umowa między USA a Filipinami pozostawała bez praktycznej realizacji w 2016 roku po dojściu do władzy prezydenta Rodrigo Duterte, który prowadził politykę prochińską. Sześć lat władzy Duterte było wyzwaniem dla sojuszu amerykańsko-filipińskiego. Duterte odmówił wizyty w USA w czasie swojego urzędowania oraz uderzył w porozumienie o siłach wizytujących (VFA) z 1998 roku, określające zasady rozmieszczenia wojsk amerykańskich na Filipinach - kluczowe dla realizacji współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa w ramach EDCA. Na początku 2020 roku Duterte ogłosił, że anuluje VFA. Jednak ostatecznie pod presją, filipiński przywódca wstrzymał się z realizacją tej zapowiedzi. Powrót do dobrych relacji z USA nastąpił za prezydentury Ferdinanda Marcosa Jr. Jednakże wydaje się, że nowy przywódca także balansuje miedzy Pekinem a Waszyngtonem, zdając sobie sprawę z trudnego położenia geopolitycznego. Tuż przed ogłoszeniem swojej kandydatury w wyborach otwarcie poparł strategiczną relację ustępującego prezydenta Rodrigo Duterte wobec Pekinu, mówiąc, że nie można iść na wojnę z Chinami. Jak przypomina Japan Times po dojściu do władzy Marcos określił Chiny jako "najsilniejszego partnera" jego kraju w odbudowie gospodarczej po pandemii, a nawet określił Chiny jako "niezawodnego partnera". Podczas spotkania z chińskim ministrem spraw zagranicznych Wangiem Yi, nowy filipiński prezydent obiecał kontynuować politykę chińską swojego poprzednika, aby zapoczątkować "nową złotą erę" dwustronnych relacji. Mimo tego, prezydent ocieplił relacje z USA, zdając sobie sprawę, że musi balansować między tymi dwoma państwami. Teraz wydaje się, że Filipiny ostatecznie opowiadają się po stronie amerykańskiej dając Amerykanom dostęp do baz. Nowy prezydent protestuje także przeciwko nękaniu filipińskich rybaków przez chińską straż przybrzeżną i "milicję morską". Filipiny wyraziły również obawy dotyczące chińskiej eksploatacji zasobów rybnych i energetycznych na wodach, które uważają za filipińskie. Ruch Filipin dający USA dostęp do większej liczby baz sprawia, że kraj ten jednoznacznie już opowiada się po stronie amerykańskiej.
Czytaj też
W czasie zimnej wojny na Filipinach znajdowały się amerykańskie bazy wojskowe w Subic i Clark. Bazy marynarki wojennej i sił powietrznych zostały zamknięte na początku lat 90., po tym jak filipiński senat odrzucił umowę w sprawie przedłużenia ich istnienia , ale amerykańskie siły powróciły na ćwiczenia bojowe na dużą skalę z filipińskimi oddziałami na mocy umowy o siłach wizytujących z 1999 roku. W międzyczasie doszło do napięć na tle ich przyszłości, co na Filipinach wywołało nastroje nacjonalistyczne i antyamerykańskie. Po zamknięciu baz, Pentagon nadal utrzymywał znaczącą obecność w tym kraju poprzez rotacyjny dostęp do różnych baz, jak również poprzez regularne ćwiczenia z filipińskim wojskiem. 15 listopada ubiegłego roku wojska filipińskie zakończyły wspólne ćwiczenia Combined Arms and Littoral Live Fire Exercise (CALLFEX). Pod rządami nowej administracji Filipin, obaj sojusznicy mają radykalnie zwiększyć liczbę wspólnych ćwiczeń wojskowych z około 300 w 2022 roku do nawet 500 w 2023. W coroczne ćwiczenia Balikatan w 2023 roku może być zaangażowanych nawet 15 000 żołnierzy - w 2022 roku było to 9000 żołnierzy z obu państw.
Czytaj też
Filipiny realizują obecnie ambitny 15-letni program modernizacji wojska, który będzie kontynuowany do 2027 roku. Program ten ma kosztować ponad 40 miliardów dolarów i ma na celu rozwiązanie długotrwałych braków w obronie Filipin. Od roku 2015 Departament Stanu USA przekazał Filipinom ponad 463 miliony dolarów na pomoc w zakresie bezpieczeństwa, głównie poprzez zagraniczne finansowanie wojskowe, międzynarodowe kształcenie i szkolenie wojskowe oraz finansowanie operacji pokojowych w ramach Global Peace Operations Initiative.
Sorien
Przy ewentualnym konflikcie nic to nie da czy Chiny wygrają czy przegrają ... Konflikt rozstrzygnie się w dwa tygodnie max za sprawą wymiany ciosów rakietowych . Jeżeli Chiny nie daj Boże by potopiły lotniskowce i wygnały flotę USA z zachodniego Pacyfiku to automatycznie każdym siłą zachodu które zostaną pod rakietowym chińskim parasolem zostanie poddać się albo walczyć samobujczo.... Najlepsze co można robić to na predce inwestować w obronę rakietową i siły rakietowe
kapusta
@Sorien - po pierwsze nawet najbardziej pesymistyczne gry wojenne zakładają utratę przez USA dwóch lotniskowców - radzę sprawdzić ile Amerykanie ich obecnie posiadają, zanim zaczniesz pisać takie ciekawostki. Po wtóre w żadnym scenariuszu Chiny nie są w stanie nawet opanować Tajwanu, a co dopiero rozpoczynać wojny z innymi krajami regionu. Po trzecie już ruski atak na Ukrainę pokazał ile warte są bajki o tym, że wojnę da się rozstrzygnąć w dwa tygodnie uderzeniami rakietowymi. Po czwarte nawet gdyby te wszystkie banialuki się sprawdziły, to już widzę jak Korea, Japonia czy Singapur uznają że albo się Pekinowi poddają, albo będą walczyć "samobujczo". A po piąte to weź skończ dziecko podstawówkę, bo jak patrzę na taką ortografię to mam ochotę twoją polonistkę postawić przed sądem...