Reklama
  • Wiadomości

"Spacer słoni" w wykonaniu tajwańskich F-16

Tajwańskie siły powietrzne wykonały klasyczny spacer słoni (ang. elephant walk), a więc poderwały w jednym momencie całą formację swoich maszyn bojowych. W tym przypadku mowa była o starcie aż 12 najnowszych samolotów wielozadaniowych F-16V. Doszło do tego w bazie lotnictwa wojskowego Chiayi, gdzie stacjonują maszyny należące do 4th Tactical Fighter Wing (ROCAF - Siły Powietrzne Republiki Chińskiej). Oprócz elementarnego znaczenia wizerunkowego w kontekście napięć na linii Chińska Republika Ludowa - Republika Chińska na Tajwanie, był to element istotnego praktycznego szkolenia załóg oraz ich obsługi naziemnej na wypadek potrzeby odparcia uderzenia przeciwnika na wyspę.

Tajwański F-16 w starszej wersji
Tajwański F-16 w starszej wersji
Autor. Al Jazeera, CC BY SA 2.0 via Wikipedia.

Najbardziej uwagę świata przyciągnął rzeczywiście wspomniany spacer słoni w wykonaniu tajwańskich F-16, o czym może świadczyć depesza agencji informacyjnej Reuters. Jednakże, w ramach samego przedsięwzięcia szkoleniowego ćwiczono także awaryjne starty samolotów F-16V czy też ich szybką obsługę naziemną w warunkach zagrożenia. Podkreśla się, że dla strony tajwańskiej kluczowe jest właśnie obecnie uzyskanie wysokiej efektywności jeśli chodzi o obsługę naziemną i możliwość kolejnego startu samolotów bojowych. Wszystko dlatego, że samoloty Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ChALW) prowadzą od dłuższego czasu swego rodzaju zmasowaną kampanię przelotów w pobliżu wyspy. Trzeba zaznaczyć, że mowa jest o tajwańskiej strefie identyfikacji obrony powietrznej, która jest dość szeroko zakreślona. Jednocześnie należy zauważyć, że częstokroć sama strefa jest w Polsce mylona z przestrzenią powietrzną nad wyspą. Taka aktywność maszyn ChALW jest uznawana za pokaz rosnących możliwości operacyjnych lotnictwa podlegającego pod władze w Pekinie, ale również jako element swoistej wojny na wyczerpanie zasobów i możliwości tajwańskich sił powietrznych.

Zobacz też

Obecne ćwiczenia lotnictwa sił zbrojnych Republiki Chińskiej na Tajwanie są elementem przygotowań do odpowiedniego zabezpieczenia zbliżającego się okresu świątecznego, związanego z obchodami chińskiego nowego roku. Już w zeszłym roku tajwańskie siły zbrojne sygnalizowały, w analogicznym okresie, wymóg zachowania czujności, na wypadek próby wykorzystania rozprężenia społeczeństwa w trakcie świąt przez ChALW. Trzeba bowiem pamiętać, że w Azji dość dobrze rozumie się chociażby lekcję wyniesioną z operacji północnowietnamskiej z 1968 r., właśnie w święto nowego roku (w Wietnamie Tết), gdy rozpoczęła się szeroko zakrojona ofensywa mająca na celu zaskoczenie Amerykanów i ówcześnie istniejącego rządu w Sajgonie.

Wracając bezpośrednio do relacji między Pekinem i Tajpej, to Tajwańczycy zakładają, że w obecnym 2022 r. można spodziewać się ofensywy informacyjnej Chińskiej Republiki Ludowej, jeśli chodzi o hasła zjednoczeniowe. Ma to nastąpić szczególnie w momencie potencjalnego poluzowania restrykcji pandemicznych w regionie, dzięki czemu do Chińskiej Republiki Ludowej mogliby być ponownie zapraszani goście, pojawiający się w ramach programów wymian i kooperacji zagranicznej. Co ważne, taka kampania miałby dotyczyć również samych Tajwańczyków, m.in. z wykorzystaniem kontaktów bezpośrednich, ale też poprzez użytkowanie relacji z różnymi stowarzyszeniami tajwańskimi. Jednocześnie, możemy również zauważyć, że Pekin stara się grać kartą „agresywnego Tajwanu" w regionie. Albowiem doszło do interesującego podchwycenia przez Pekin doniesień, że zamieszki w Honiara stolicy Wysp Salomona są cyt. „sponsorowaną przez Tajwan próbą obalenia demokratycznego rządu i wpłynięcia na relacje z Chińską Republiką Ludową" \[pierwotne źródło Solomon Star\]. Trzeba przypomnieć, że niedawno chiński kontrwywiad budował w samych Chinach Ludowych nastrój walki z siatkami szpiegowskimi tajwańskiego wywiadu.

Zobacz też

Zaś w relacjach Republiki Chińskiej na Tajwanie ze Stanami Zjednoczonymi można zauważyć interesujący wątek związany z nowymi założeniami amerykańskiego NDAA. Zawarto w nim zapisy o możliwej kooperacji strony tajwańskiej z amerykańską Gwardią Narodową, w celach szkoleniowych. Amerykański „Newsweek" sugeruje, że w Waszyngtonie rozważa się obecnie listę stanów, których jednostki Gwardii mogłyby się stać elementem ramowym takiej współpracy wojskowej (ang. State Partnership Program - SPP). Na czele propozycji ma znajdować się Gwardia Narodowa stanu Hawaje, aczkolwiek rozważane są również stany Kalifornia, Oregon, Alaska, Minnesota czy też Waszyngton. Przy czym zauważa się, że już obecne relacje wojskowe z US INDOPACOM właśnie przez misję łącznikową w Honolulu mogą być kluczowe dla wyboru właśnie wspomnianego stanu Hawaje. Jednakże, gwardziści z Hawajów są już obecnie obciążeni podobnym partnerstwem z Indonezją i Filipinami, stąd propozycje innych amerykańskich stanów.

Przypomnijmy, że Gwardia Narodowa Stanów Zjednoczonych ma odegrać kluczową rolę w reformie zasobów rezerw kadrowych dla tajwańskich sił zbrojnych. Chodzi o przywrócenie im możliwości bycia realnym wsparciem militarnym dla aktywnych jednostek na wypadek zagrożenia zbrojnego wobec Tajwanu. Co ciekawe, zwraca się uwagę, że program SPP swoimi korzeniami sięga współpracy stanu Illinois z Polską właśnie w aspekcie działań Gwardii Narodowej. Zaś w samym tylko regionie Indopacyfiku istnieje 10 podobnych relacji między jednostkami Gwardii z poszczególnych stanów a państwami. Wspomniano już o Indonezji z Hawajami; Filipinach z Hawajami oraz jednostkami Gwardii Narodowej na Guam, ale też Tajlandią i Malezją z Gwardią Narodową stanu Waszyngton, Mongolią ze stanem Alaska oraz Wietnamem ze stanem Oregon.

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama