Reklama

Rumuńskie wybory ważne dla obronności [OPINIA]

Rumunia żołnierze
Rumuńscy żołnierze w trakcie ćwiczeń ARF na manewrach pk. "Steadfast Dart 25"
Autor. NATO, nato.int

W Rumunii ostatecznie zakończył się długi i pełen turbulencji proces wyboru nowego prezydenta. Tym samym, u jednego z naszych najważniejszych sojuszników regionalnych w ramach NATO i UE pojawiła się szansa na uzyskanie większej stabilizacji na arenie politycznej, która jest niezbędna z racji wyzwań ekonomicznych stojących przed tym państwem. Oczywiście ściśle związanych również ze zdolnością do ponoszenia potencjału wojskowego.

Reklama

Po licznych zawirowaniach wokół procesu wyborów prezydenckich w Rumunii (w tym unieważnienia pierwszej tury i jej późniejszym powtórzeniu), zwycięzcą drugiej tury został Nicusor Dan, który uzyskał niemal 54 proc. głosów. Jako polityk jest on lokowany jako kandydat centrowy, co ważne akcentując przy tym również silne wątki proeuropejskie. Już po wyborze zapewnił m.in. w rozmowie z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, że Rumunia pozostanie stabilnym partnerem w relacjach w Unii Europejskiej. Trzeba pamiętać, że Rumunia jest bardzo istotnym państwem dla współczesnej polityki francuskiej, szczególnie pod kątem wątków związanych z bezpieczeństwem i obronnością. Nicusor Dan, burmistrz Bukaresztu, pokonał w wyborach George Simiona, którego określano jako kandydata bardziej eurosceptycznego. Przypomnieć należy, że ten ostatni uzyskał najwyższy wynik w pierwszej, powtórzonej, turze wyborów to jednak nie zagwarantowało mu ostatecznego zwycięstwa, gdyż ostatecznie mógł liczyć zaledwie na lekko powyżej 46 proc. głosów.

Niezbędna stabilizacja w polityce

Wraz z zakończeniem bardzo trudnego procesu wyborczego, w Rumunii pojawiła się szansa na ustabilizowanie sytuacji społeczno-politycznej, która de facto wstrząsnęła jeszcze pod koniec 2024 r. obrazem tego kluczowego dla wschodniej flanki NATO państwa. Nicusor Dan już teraz zaapelował do swoich i nie tylko swoich wyborców o wspólną budowę Rumunii i rozpoczęcie nowego etapu w polityce tego państwa. Przy czym, nie tylko sam nowy prezydent, ale całe władze rumuńskie będą musiały zmierzyć się z możliwością wystąpienia znacznych problemów gospodarczych w kraju. To właśnie sprawy w przestrzeni ekonomicznej mogą być niezmiernie istotne również w kontekście pozycji rumuńskiego państwa w sferze obronności.

    Rumuński kołowy bojowy wóz piechoty Piranha V oraz wielozadaniowy pojazd HMMWV należący do armii Macedonii Północnej.
    Rumuński kołowy bojowy wóz piechoty Piranha V oraz wielozadaniowy pojazd HMMWV należący do armii Macedonii Północnej.
    Autor. NATO FLF BG Romania/X

    Tak czy inaczej, właśnie z perspektywy bezpieczeństwa i obronności możliwa stabilizacja sytuacji politycznej w Rumunii jest bardzo pozytywnym sygnałem dla całej wschodniej flanki NATO oraz relacji wewnątrz UE. Rumunia, to obok Polski jeden z bezsprzecznych filarów NATO w regionie. Państwo podejmuje obecnie szeroko zakrojone procesy modernizacyjne w obrębie własnego potencjału wojskowego o których częstokroć można było przeczytać na łamach Defence24. Przykładowo, Rumunia zakłada obecnie chociażby znaczne zmiany w obrębie wyposażenia własnych wojsk lądowych, kierując swoją uwagę na sprawę pozyskania nowych bojowych wozów piechoty, ale i zwiększenie zasobów kołowych transporterów opancerzonych. Podobnie jak w przypadku Polski, rumuńscy planiści zakładają skokowe zwiększenie siły artylerii w domenie lądowej i tu krytyczne ma być wprowadzenie do służby nowych AHS K9A1. Trzeba również odnotować możliwość progresu względem posiadanego zasobu samolotów bojowych. Mowa jest o modernizacji posiadanej grupy samolotów wielozadaniowych F-16, ale i pozyskaniu już platformy powietrznej piątej generacji w postaci F-35 Lightning II. Co też powoduje, że państwo to jest i będzie ważną częścią interoperacyjności sił sojuszniczych w operacjach nie tylko w powietrzu, ale także pod kątem działań połączonych.

    Reklama

    Kluczowy sojusznik na wschodniej flance NATO

    Jeśli chodzi o system obrony powietrznej to na pierwsze miejsce wysuwają się kwestie implementacji pozyskiwanych od USA systemów Patriot (Rumunia zdecydowała się na rozwiązania starsze niż w przypadku Polski). Przy czym, doświadczenia strony rumuńskiej z systemami bezzałogowymi wlatującymi w ich przestrzeń powietrzną z racji wojny w Ukrainie wymuszają chociażby zwiększone inwestycje w systemu C-UAV oraz tym samym opl niższych warstw. Co więcej, sama sytuacja na Morzu Czarnym i status Rumunii powoduje presję na zwiększenie efektywności w procesach modernizacyjnych tamtejszej marynarki wojennej. Ta ostatnia borykały się ze znacznymi opóźnieniami oraz problemami natury polityczno-technicznej. Nie zmienia to faktu, że Rumunia już teraz widzi np. zagrożenia płynące z pochodnych wojny w Ukrainie również na tym akwenie. Wspominając chociażby o niezbędności posiadania odpowiednich środków ISATR, ale również np. zdolności do przeciwdziałania zagrożeniom minowym na Morzu Czarnym. Tak czy inaczej, mowa jest o państwie dążącym do zwiększenia jakościowego i ilościowego (w tym zwiększenia liczebności wojska) swojego potencjału militarnego w perspektywie kolejnych lat. Stabilna pozycja prezydenta jest tym bardziej niezbędna wobec takich wyzwań w sferze polityczno-wojskowej, szczególnie z racji jego ulokowania w systemie politycznym tego państwa.

      Wracając do silnie akcentowanych na początku spraw ekonomicznych, zauważmy, że strona rumuńska planuje wydawanie ok. 8.55 mld Euro na kwestie związane z obronnością, chcąc podnieść poziom alokacji środków budżetowych z 2.24 proc. PKB do możliwych nawet 2.5 proc. w kolejnych latach. Chociaż przed wyborami pojawiały się głosy o możliwości planowania tranzycji do nawet 3 proc. PKB. Oczywiście, niezmiernie istotne staną się w tym kontekście ustalenia z najbliższego szczytu NATO w Hadze, gdzie poziom wydatków na obronność zostanie zapewne mocno zaakcentowany przez Amerykanów. Stąd też, tak ważnym wyzwaniem dla władz państwa w tym nowego prezydenta będzie praca nad stabilnością ekonomiczną państwa i zagwarantowaniem niezbędnych środków finansowych.

      PKW w Rumunii podczas ćwiczeń.
      PKW w Rumunii podczas ćwiczeń.
      Autor. ppor. Michał Krajewski
      Reklama

      Amerykanie, Francuzi i Polacy

      Z wyzwań polityczno-wojskowych oraz szerzej z zakresu bezpieczeństwa nowy prezydent Rumunii będzie miał przed sobą wysoce skomplikowany układ regionalny. Od utrzymania niezbędnych zdolności wobec napiętej sytuacji w Ukrainie, po relacje z Mołdawią. Przy czym, Rumunia jest dziś w dość dobrej sytuacji, jeśli chodzi o nakreślenie relacji sojuszniczych. Przede wszystkim widoczna jest obecność sił USA, w tym lokalizacja w państwie obiektów Aegis Ashore w Deveselu. Co więcej, cały czas trwają prace nad doskonaleniem bazy Mihail Kogalniceanu Airbase (MKAB). Jest to jeden z najważniejszych obiektów tego typu w całym regionie i to z perspektywy działania tylko USA, ale całego NATO. Skala tamtejszych inwestycji naturalnie przywołuje porównania do niemieckiego Ramstein. Rumuński obiekt planuje się ulokować na powierzchni prawie 3000 hektarów, co może pozycjonować go jako jedną z największych baz na kontynencie (dla porównania słynny niemiecki hub i baza to ok. 2000 hektarów). Podkreślić należy, że w rumuńskim Sibiu zlokalizowane jest dowództwo natowskiego Multinational Corps Southeast.

        Drugim filarem, oprócz widocznych Amerykanów, są Francuzi. Trzeba podkreślić, że nowa polityka administracji Emmanuela Macrona względem państw wschodniej flanki NATO została skanalizowana szybkim rozwinięciem francuskiej misji pk. Aigle właśnie w Rumunii. Grupa bojowa NATO działa tam od 2022 r. z francuskimi siłami zbrojnymi jako elementem ramowym (obiekty bazy Cincu). Oprócz Francuzów zaangażowani są w niej wojskowi z Belgii, Królestwa Niderlandów, Portugalii, Północnej Macedonii oraz Polacy i Amerykanie. Politycznie jest to coś w rodzaju bramy otwierającej perspektywę wschodniej flanki na takie państwa, jak Portugalia które mają zdecydowanie inne priorytety strategiczne oraz ocenę zagrożeń na kontynencie niż państwa naszego regionu. Tym samym, kooperacja francusko-rumuńsko-polska może być ważnym ogniwem dla niezbędnej refleksji strategicznej.

        Lecz dla strony rumuńskiej, co wiemy doskonale sami w Polsce, jest to niezmiernie trudna misja bycia państwem przyjmującym (host nation). Szczególnie z perspektywy całego niewojskowego elementu infrastrukturalnego, który także wymaga sprawnego i posiadającego niezbędne kompetencje aparatu państwa. I przede wszystkim stabilności politycznej, odpowiadającej za chociażby planowanie i realizację kluczowych inwestycji strukturalnych w sieci drogowe, kolejowe, modernizację portów, itp. kwestie.

        Autor. Armata României/Facebook
        Reklama

        Co więcej, w Rumunii można zobaczyć całą plejadę nowoczesnych francuskich systemów uzbrojenia, od czołgów podstawowych Leclerc i eksportowych samobieżnych haubic CAESAR, aż po systemy opl SAMP/T Mamba. To samo, jeśli chodzi o szereg ćwiczeń sojuszniczych w tym z udziałem strony amerykańskiej. Oprócz wspomnianych relacji z USA i Francją, Rumunia odgrywa również rolę w kontekście relacji z Turcją. Widać to można było z perspektywy kooperacji sił morskich (szczególnie zwalczania min morskich) obu ważnych natowskich państw, ale także w powietrzu, jeśli chodzi o działania wzmocnionego Air Policingu.

          Strategiczna polsko-rumuńska kooperacja wojskowa

          Na koniec należy podkreślić wagę relacji polsko-rumuńskich, które powinny znaleźć się w perspektywie analizy wyzwań stojących przed nowym prezydentem Rumunii. Oba państwa, jak zostało już wskazane to ogniwa niezbędne dla całej wschodniej flanki NATO. Oba państwa mogą się dzielić doświadczeniami niezbędnymi dla rozwoju misji państwa przyjmującego, ale i będącego hubami logistycznymi dla działań flankowych oraz pomocy wojskowej dla partnerów NATO. Podkreślenia wymaga fakt, że polscy żołnierze rotują w ramach PKW Rumunia i cały czas są niejako dawcami bezpieczeństwa dla strony rumuńskiej. Lecz jest to działanie dwustronne, gdyż w tym samym czasie rumuńscy wojskowi są ważnym ogniwem natowskiej grupy bojowej rozlokowanej w Polsce.

          Rumuni w ramach działań eFP pod dowództwem Amerykanów są dyslokowani w strategiczny rejon w pobliżu słynnego Przesmyku Suwalskiego (Bemowo Piskie). Odpowiadając przy tym za ważny element związany z obroną przeciwlotniczą. Nie mówiąc już o tym, że oba państwa integruje pod względem wojskowym podobne podejście do próby wzmacniania sprzętowego i ilościowego swoich sił zbrojnych. Stąd też, niezbędnym jest widzenie swoich własnych i sojuszniczych doświadczeń wyrażanych w licznych ćwiczeniach oraz manewrach z udziałem wojskowych z obu państw w formatach NATO.

            Podsumowując, należy uznać, że zamknięcie bardzo trudnego procesu wyboru prezydenta w Rumunii to dobry sygnał dla bezpieczeństwa całej wschodniej flanki NATO. Trzeba również podkreślić, że powinno się odejść w przestrzeni polskiej od pewnego deprecjonowania roli strony rumuńskiej w systemie zależności sojuszniczych, które niestety było obserwowane np. w wypowiedziach pewnych publicystów. Miało to miejsce właśnie w kontekście zakończonych tam wyborów prezydenckich. Polska i Rumunia są ważnymi sojusznikami i partnerami w NATO i UE, zaś wybór Nicusora Dana należy odczytywać za szansę na utrzymanie dobrych relacji również pod kątem kwestii związanych z bezpieczeństwem oraz obronnością. Przy widzeniu dalszych możliwości, chociażby w zakresie zacieśniania kooperacji między przemysłami obronnymi obu państw.

            WIDEO: Szef Sztabu Generalnego dla Defence24: Musimy móc uderzać na odległość nawet 3000 km
            Reklama

            Komentarze

              Reklama