Reklama

Geopolityka

Rosyjskie zbrodnie na Ukrainie: jak wymierzyć sprawiedliwość? [OPINIA]

Autor. Sztab Generalny SZU via Twitter

Zbrodnie popełnione przez Rosję na Ukrainie spowodowały, iż w debacie publicznej często pojawia się obecnie pojęcie ludobójstwa, a także odpowiedzialności przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym. Pojęcie ludobójstwa jest jednak często mylone ze zbrodnią eksterminacji, a Międzynarodowy Trybunał Karny nie jest jedynym (a także nie jest najbardziej efektywnym) środkiem wymierzenia sprawiedliwości za takie zbrodnie jak te popełniane na Ukrainie.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Zdefiniowanie ludobójstwa jako odrębnej zbrodni jest zasługą Rafała Lemkina, polsko-amerykańskiego karnisty żydowskiego pochodzenia. Nastąpiło to tuż po II wojnie światowej i w 1948 r. przyjęta została konwencja w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Inspiracją dla sformułowania tej zbrodni były dla Lemkina dwa wydarzenia XX w.: holokaust oraz ludobójstwo Ormian popełnione przez Turcję w 1915 r. Problem w tym, że polska nazwa (Lemkin definiował ją po angielsku jako „genocide") tej zbrodni jest lekko myląca, a często osoby powołujące się na nią i domagające uznania jakiegoś zdarzenia za ludobójstwo, nie znają jej definicji. Warto przy tym podkreślić, że fakt, iż jakieś działanie nie jest uznane za ludobójstwo, lecz „tylko" za zbrodnię wojenną lub zbrodnię przeciwko ludzkości, nie oznacza bynajmniej bezkarności lub niejako z definicji łagodniejszej kary. Radovan Karadzić, który został uznany winnym popełnienia zbrodni ludobójstwa w Srebrenicy przez Międzynarodowy Trybunał Karny dla b. Jugosławii (ICTY), skazany został na 40 lat więzienia, podczas gdy Ratko Mladić został uniewinniony spod tego zarzutu, ale uznany winnym 10 innych zarzutów i w rezultacie skazany na dożywocie.

Zbrodnia ludobójstwa jest w szczególności mylona z eksterminacją, która jest jedną z form zbrodni przeciw ludzkości, a zatem nie jest zbrodnią ludobójstwa. Wynika to wyraźnie ze Statutu Rzymskiego (ustanawiającego Międzynarodowy Trybunał Karny), który zbrodnię ludobójstwa definiuje w art. 6, a eksterminację wymienia w art. 7 ust. 1 (b). Eksterminacja definiowana jest przy tym jako „celowe stworzenie takich warunków życia \[...\] które są obliczone na wyniszczenie części ludności". Tymczasem istotą zbrodni ludobójstwa jest zamiar zniszczenia w całości lub części określonej grupy narodowej, etnicznej, religijnej lub rasowej. Różnica dotyczy przede wszystkim motywu i istnienia zbrodniczego planu, a za zbrodnię tę odpowiadają niebezpośredni wykonawcy (którzy mogą odpowiadać jednak za inne zbrodnie np. zabójstwo), lecz ci, którzy ją zaplanowali. Warto przy tym dodać, że ludobójczy plan niekoniecznie musi być realizowany metodami krwawymi tj. poprzez masowe mordy lub stworzenie warunków życia prowadzące do fizycznego wyniszczenia (np. pozbawienie żywności, leków, etc.), ale również w formach bezkrwawych takich jak transfer dzieci z jednej grupy do drugiej czy też masowe sterylizacje. W Afryce, m.in. w odniesieniu do ludobójstwa w Rwandzie w 1994 r. oraz zbrodni popełnianych w Kongo, uznano, że ludobójstwem były masowe gwałty kobiet, gdyż ze względów kulturowych wyłączały zgwałcone kobiety z cyklu prokreacyjnego.

Reklama

Czytaj też

Nazwa genocyd znacznie lepiej oddaje istotę zbrodni ludobójstwa, gdyż wywodzi się od słów „genus" (rasa, plemię) i „caedere" (zabijać). Celem wprowadzenia tej zbrodni nie było natomiast chronienie jednostek,, lecz grup (etnicznych, narodowych, religijnych czy rasowych), uznanie, że każda z takich grup ma prawo do bezpiecznej egzystencji i rozwoju. Jeśli zatem motywem masowego mordu nie jest realizacja odgórnego planu wyniszczenia danej grupy, lecz kaprys zezwierzęconych, wyzbytych moralności, zapijaczonych żołdaków, to nie jest to ludobójstwo. Znaczenie uznania określonego czynu za ludobójstwo (a nie zbrodnię wojenną lub przeciwko ludzkości) ma przy tym wymiar bardziej polityczny niż karny. Sprawcy holokaustu, a także ludobójstwa Ormian, nie zostali osądzeni za tę zbrodnię. W czasie procesów norymberskich nie była ona jeszcze zdefiniowana. Warto przy tym podkreślić, że nie chodzi o problem zdefiniowania takiej zbrodni przed jej popełnieniem, ale w chwili sądzenia. Ogólna zasada nie retroaktywności (braku możliwości sądzenia za czyn, który nie był uznawany za przestępstwo w chwili i miejscu jego popełnienia) nie ma bowiem zastosowania do ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości, zbrodni wojennych i zbrodni agresji. Wynika to z tzw. klauzuli Radbrucha formułującej pojęcie „ustawowego bezprawia", która była podstawą procesów norymberskich.

Obecnie, w szczególności w kontekście wojny na Ukrainie, klauzula ta nie ma jednak dużego znaczenia, gdyż nastąpiła kodyfikacja zbrodni ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości i zbrodni wojennych w prawie międzynarodowym (choć nie wszystkie kraje ratyfikowały wszystkie konwencje w tym zakresie, a niektóre dokonały tego z zastrzeżeniami). Rosja jest jednak stroną konwencji dot. zbrodni ludobójstwa. Nie jest natomiast stroną Statutu Rzymskiego, niemniej pośrednie uznanie Międzynarodowego Trybunału Karnego i Statutu Rzymskiego przez m.in. Rosję nastąpiło w wyniku przyjęcia przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucji 1593 (2005), w oparciu o rozdział VII Karty Narodów Zjednoczonych oraz art. 16 Statutu Rzymskiego, upoważniającej MTK do ścigania ówczesnego prezydenta Sudanu Omara Baszira za zbrodnie popełnione w Darfurze. Z klauzuli Radbrucha wynika bowiem również „zasada myślących bagnetów", która głosi, że istnienie zbrodniczego rozkazu nie zwalnia z odpowiedzialności karnej żołnierzy go wykonujących. Innymi słowy, rozkazy wydane przez rosyjskie przywództwo państwowe i dowództwo wojskowe nie zwalniają wykonawców tych rozkazów, w tym szeregowych żołnierzy, od odpowiedzialności karnej za ich czyny jeśli stanowią one zbrodnie w rozumieniu prawa międzynarodowego (konwencji genewskich, Statutu Rzymskiego, konwencji ws. ludobójstwa, czy konwencji ws. tortur). Dotyczy to nie tylko samych działań wojennych i atakowania ludności cywilnej, ale również traktowania jeńców oraz wypełniania prawnomiędzynarodowych obowiązków okupanta (bez znaczenia jest przy tym to, że Rosja nie uznaje się za okupanta, gdyż status ten reguluje prawo wojny tj. art. 42 konwencji haskiej z 1907 r. oraz IV konwencja genewska, a nie subiektywne podejście zainteresowanego państwa).

Czytaj też

Zbrodnia ludobójstwa jest wprawdzie kategorią prawną, ale ma większe znaczenie polityczne niż prawnokarne. Dlatego częściej określone działania uznawane są za ludobójstwo na drodze deklaracji politycznych, w tym uchwał parlamentów. Np. 33 państwa, w tym Polska, uznały ludobójstwo Ormian, co nie ma żadnego znaczenia z punktu widzenia czyjejkolwiek odpowiedzialności karnej, gdyż wszyscy sprawcy dawno nie żyją, natomiast ma znaczenie w wymiarze odpowiedzialności politycznej, w tym ewentualnego zobowiązania Turcji do finansowego zadośćuczynienia. W wymiarze sądowym za ludobójstwo uznany został m.in. mord w Srebrenicy oraz rzeź Hutu w Rwandzie, niemniej sądy międzynarodowe z dużą rezerwą podchodzą do orzekania odpowiedzialności za tę zbrodnię. Warto przy tym jeszcze raz podkreślić, że odpowiadają za nią osoby, które stworzyły zbrodniczy plan, a zatem w przypadku uznania, iż doszło do ludobójstwa na Ukrainie, odpowiadać będzie za to przede wszystkim Putin oraz ewentualnie inne osoby z jego otoczenia.

Z tego punktu widzenia uznanie, że doszło do ludobójstwa na Ukrainie jest pożądane, gdyż uniemożliwi normalizację relacji z putinowską Rosją, zwłaszcza jeśli postępowanie w tej sprawie zostanie wszczęte w MTK. Państwa-strony Statutu Rzymskiego, a są nimi w zasadzie wszystkie państwa demokratycznej Europy (czyli Turcja nie jest), będą miały bowiem wówczas obowiązek zatrzymania osób oskarżonych o tę zbrodnię, bez względu na posiadany przez nie immunitet. Warto też dodać, że nie tylko wydarzenia w Buczy (i inne tego typu masakry) mogą zostać zaklasyfikowane jako ludobójstwo (jeśli zostanie wykazane istnienie ludobójczego planu, co na obecnym etapie zostało już dostatecznie uprawdopodobnione), ale również dochodzą sygnały o wywożeniu tysięcy ukraińskich dzieci w głąb Rosji co spełnia przesłanki bezkrwawego ludobójstwa (transferu dzieci z jednej grupy do drugiej). Ponadto odpowiedzialność za zbrodnię ludobójstwa mogą również ponieść osoby podżegające do niej, w szczególności autor niesławnego artykułu w RIA Nowosti Timofiej Siergiejcew. Przypomina to bowiem casus Hassana Ngeze, rwandyjskiego dziennikarza, skazanego przez Międzynarodowy Trybunał Karny dla Rwandy na dożywocie za „nawoływanie do ludobójstwa" w swoich artykułach i audycjach radiowych.

Zbrodnia ludobójstwa nie jest, oczywiście, jedyną zbrodnią, za którą powinni odpowiedzieć Rosjanie. Co więcej, o ile zarzut ludobójstwa będzie mógł być postawiony tylko niewielkiej grupie osób ze ścisłego kierownictwa Rosji o tyle zarzuty zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości mogą być postawione tysiącom Rosjan. Dotyczy to w m.in. traktowania jeńców oraz naruszania praw ludności na terenach okupowanych, przy czym prawo humanitarne wyraźnie stanowi, że jego zastosowanie nie zależy od tego czy wojna jest wypowiedziana i czy któraś ze stron nie nazywa ją wojną. Zgodnie z art. 4 III konwencji genewskiej jeńcem jest nie tylko członek regularnych sił zbrojnych, ale również członkowie formacji ochotniczych (i to bez względu na ich obywatelstwo) jeśli wchodzą one w skład tych sił zbrojnych lub spełniają dodatkowe warunki (stały znak rozpoznawczy, dowództwo, jawne noszenie broni, przestrzeganie prawa wojny), przy czym dotyczy to również ruchu oporu na terenach okupowanych. Status jeńców wojennych ma również ludność niezorganizowana w siły zbrojne, która spontanicznie chwyta za broń w celu odparcia inwazji, jeśli jawnie nosi broń i przestrzega prawa wojny. Te regulacje są bardzo istotne, gdyż Rosja jawnie je gwałci m.in. uznając zagranicznych członków, uznanych przez ukraiński rząd Ukrainy formacji ochotniczych, za „najemników" i „terrorystów" (grożąc im wieloletnimi wyrokami w łagrach). Co więcej, przypadek brytyjskiego ochotnika Aidena Aslina, weterana walk przeciwko Państwu Islamskiemu w szeregach Międzynarodowych Brygad przy kurdyjskich oddziałach YPG, od 2018 r. służącego w ukraińskiej armii, którego Rosja uznaje za „najemnika", pokazuje wysoki stopień lekceważenia prawa humanitarnego (prawa wojny), które w ograniczonym stopniu przestrzegane było nawet przez hitlerowców.

Czytaj też

Poza ludobójstwem, zbrodniami wojennymi i zbrodniami przeciwko ludzkości pozostaje jeszcze jedna zbrodnia wyróżniona w międzynarodowym prawie karnym: agresja. Problem polega na tym, że kwestia definicji agresji i warunków jurysdykcji i odpowiedzialności od dekad budzi wątpliwości. Zbrodnia ta podlega jurysdykcji MTK, który ą definiuje ją jako „użycie siły zbrojnej przez państwo przeciwko suwerenności, terytorialnej integralności lub politycznej niepodległości innego państwa, lub w inny sposób niezgodny z Kartą Narodów Zjednoczonych". Warto przy tym przypomnieć, że art. 2 ust. 4 Karty Narodów Zjednoczonych stanowi, że członkowie ONZ zobowiązani są do „powstrzymywania się w swych stosunkach międzynarodowych od stosowania groźby lub użycia siły przeciwko całości terytorialnej lub niepodległości któregokolwiek państwa". Problem w tym, że wątpliwości definicyjne w odniesieniu do pojęcia agresji związane są m.in. z koncepcją interwencji humanitarnych (mających częściowe oparcie w ONZ-owskiej doktrynie Responsibility to Protect), a także innych interwencji zbrojnych (związanych m.in. z zagrożeniem ze strony niektórych państw dla międzynarodowego pokoju). Poza tym warunkiem wykonywania jurysdykcji w tym zakresie jest uprzednie poddanie się państwa oskarżonego o tę zbrodnię (odpowiedzialność karna odnosi się do politycznego przywództwa, które odpowiada za podjęcie decyzji o agresji) jurysdykcji MTK lub skierowanie wniosku w tej sprawie przez Radę Bezpieczeństwa. W przypadku Rosji oba te przypadki jednak odpadają, co jednak nie do końca nie wyklucza możliwości wszczęcia przeciwko Putinowi i innym osobom z przywództwa Rosji postępowania w tym zakresie, zwłaszcza, że wojna napastnicza jest przestępstwem w rosyjskim kodeksie karnym.

Jurysdykcja MTK nie jest bowiem jedyną drogą wymierzania sprawiedliwości za tego typu zbrodnie. Co więcej, MTK póki co okazał się projektem kosztownym i mało efektywnym. Od czasu rozpoczęcia jego działalności w 2002 r. roczny budżet MTK wynosi 100-150 mln dolarów, podczas gdy do tej pory wydał on tylko 2 prawomocne wyroki więzienia, w których kara była wyższa niż 1 rok więzienia lub grzywna (najwyższym wyrokiem było 14 lat więzienia). MTK jest przy tym całkowicie odrębną instytucją w stosunku do wcześniej działających trybunałów karnych ad hoc powołanych dla sądzenia zbrodni w b. Jugosławii (ICTY, który ma też siedzibę w Hadze) i Rwandy (ICTR). Znaczenie miałoby wyłącznie wszczęcie postępowania przez MTK przeciwko Putinowi, Szojgu, Miedwiediewowi, Gerasimowowi, Zołotowowi czy  Dwornikowowi w zakresie zarzutów zbrodni agresji  (co jest niemożliwe) i ludobójstwa.

Czytaj też

MTK nie jest jednak jedyną opcją wymierzenia sprawiedliwości za popełnione zbrodnie. Pomijając to, że w przeszłości obok wspomnianych trybunałów ad hoc stosowano tez trybunał hybrydowy (Special Court for Sierra Leone), to nie można zapominać o jurysdykcji uniwersalnej. Idea jurysdykcji uniwersalnej polega na tym, że szczególne zbrodnie, których karalność regulowana jest przez prawo międzynarodowe, powinny być ścigane przez każde państwo, które się tego podejmuje (nawet jeśli taki czyn jest legalny w kraju, w którym zostaje popełniony i nie ma w nim elementu międzynarodowego). Jurysdykcja uniwersalna jest obecna m.in. w kodeksach karnych Belgii i Niemiec. W tych ostatnich to właśnie na jej podstawie doszło do skazania Anwara Raslana, b. funkcjonariusza syryjskiego reżimu odpowiedzialnego za torturowanie więźniów w Syrii. Również w polskim kodeksie karnym są elementy jurysdykcji uniwersalnej (art. 113 kk). Nie należy również zapominać, że postępowania takie może prowadzić również sama Ukraina. Oczywiście, w takiej sytuacji pozostaje kwestia ujęcia sprawcy, gdyż można się spodziewać, że nie tylko Rosja, ale wiele innych krajów nie będzie w tym zakresie współpracować z ukraińskim wymiarem sprawiedliwości (np. Turcja, będąca obecnie głównym celem rosyjskiej turystyki).

Istnieje jednak jeszcze jedna, choć kontrowersyjna, opcja wymierzania sprawiedliwości zbrodniarzom: stworzenie komanda śmierci. Niektórzy politycy ukraińscy już wspominają o takiej możliwości, przy czym należy uznać, że choć jest cienka granica między terroryzmem sponsorowanym przez państwo a tzw. „target killing" to metoda ta nie jest całkowicie nielegalna w świetle międzynarodowej praktyki. Zwykle kojarzy ona się z izraelską operację wymierzoną w członków organizacji Czarny Wrzesień, odpowiedzialnych za zabicie izraelskich sportowców na olimpiadzie w Monachium. Jednak pierwsi taką metodę zastosowali Ormianie po I wojnie światowej. Najbardziej głośne było przy tym zabójstwo Talaata Paszy, jednego z trzech głównych winowajców ludobójstwa Ormian. Po I wojnie światowej przeniósł się on do Berlina, gdzie 15 marca 1921 r. został zabity przez ormiańskiego studenta Soghomona Tehliriana. Proces Tehliriana przekształcił się w sąd nad Talaatem Paszą i jego zbrodniami. W rezultacie Tehlirian został całkowicie uniewinniony pod pretekstem niestabilności psychicznej spowodowanej traumą.

Czytaj też

Reklama

Komentarze (5)

  1. Wewo

    Ta wojna, zachowanie rosyjskiego społeczeństwa i żołnierzy oraz tzw. elit pokazały, że Rosja to kraj o wyjątkowo mendowatym i prymitywnym charakterze. Stalinizm ciągle żywy.

    1. Ech...

      No ale wychdza lepiej niz dzilania USa w ostanich latach. Duzo lepiej 1 milion zabitch w Iraku to sporo wiecej nzi 20 tys w Ukranie.

    2. ito

      Najpierw należałoby dowieść zaistnienia zbrodni, a następnie odpowiedzialności za nie. Na razie toczy się ostra wojna propagandowa, o zbrodniach opowiada strona konfliktu, która wielokrotnie popisała się wyjątkową fantazją i minimalną wiarygodnością. A warto mieć w pamięci skandal z "białymi hełmami", które dochrapały się na propagandowym oszustwie statusu kandydata do pokojowej nagrody nobla- a kiedy sprawa się rypła znikły jak sen jaki złoty- i co ciekawe zachód starannie o nich zapomniał, zamiast ścigać za sprowokowanie bezprawnych ataków na suwerenne państwo (którą to prowokacje kraje NATO entuzjastycznie wykorzystały). Natomiast tworzenie "komand śmierci", pomijając bezprawność, jest niebezpieczne- powiedzonko "terror rodzi terror" nie wzięło się znikąd.

    3. Valdore

      @Ito, dowodów na rosyjskie zbrodnie na Ukrainie jest pod dostatkliem wiec daruj sobiebajki z rosyjskeij propagandy

  2. Bryxx

    Jestem zwolennikiem kary śmierci. Tak, to dzisiaj nie popularne. Wiem. Jestem zwolennikiem kary śmierci właśnie za zbrodnie wojenne. Za gwałty wojenne , choć fakt za zwykłe acz brutalne gwałty także. Uważam zbrodnie wojenne, akurat za takie jakie bezwzględnie zasługują na karę śmierci. Ba, uważam za zbrodniarzy wojennych wszelkiej maści najemników, co za tym idzie każdego najemnika za winnego kary śmierci. Ale ,o ile uważam ze każdego najemnika schwytanego , należy karać śmiercią,to jednak, wszystkie inne zbrodnie wojenne należy udowodnić i wtedy karać śmiercią. Do tego uważam że nic nie usprawiedliwia zbrodni wojennych, w sumie to żadnych zbrodni. Ale udowodnionych. Tyle. Takie jest moje zdanie.

    1. Valdore

      @Bryxx, znowu... Ale dla twojej zerowej wiedzy: najemnicy nie podlegają ochronie w czasie wojny więc możesz ich spokojnie rozstrzelać zaraz po złapaniu, ale NAJEMNIKÓW, anie żołnierzy których rosyjscy zbrodniarze tak nazywają. Do tego musiałbys wybić wszystkich wagnerowców, jak i 2/3 rosyjskeij armii,

    2. Bryxx

      To nie ty przypadkiem twierdziłeś że zbrodnicza firma Blackwater nie istnieje? Tymczasem najemnicy tej firmy są na Ukrainie obecni od 2014 roku non stop w 2015 byli tam już w sile 500 najemników., zatrudnianych przez Ukrainę, obok najemników z drugiej amerykańskiej firmy Silent Professionals. Aktywny nabór do"pracy" na Ukrainie prowadza cały czas w tym także u nas. Pieniądze jakie oferują wskazują że "praca" na Ukrainie to największe ryzyko. Nigdzie indziej takiej kasy nie oferują. Kilka innych firm także oferuje "pracę " na Ukrainie. Zresztą jedna z nich reklamowała się całkiem niedawno na tym portalu. Nieodróżnianie zawodowego żołnierza (jakich my mamy, bo mamy zawodową armię) czy kontraktowego od najemnika i zabieranie głosu......

    3. Valdore

      @Bryxx, sam chciałeś: Blackwater nie istnieje, ta firma rozpadła sie po wydarzeniach w Iraku, a bajki z rosyjskiej propagandy sobie daruj, Jak widać dalej wybielasz rosyjskich bandytów i zbrodniarzy. I ty się dziwisz ze uważają ciebie za Rosjanina:)

  3. Był czas_3 dekady

    Decydentom rosyjskim włos z głowy nie spadnie, jak niemieckim katom z czasów II Wojny Światowej.

    1. Valdore

      A to ciekawe bajki bo całkiem sporo niemeickich zbrodniarzy marnie skończyło.

  4. Ech...

    Co z amerykanami i 1 milnem zabitych w Iraku albo 20 lat okupacji w Afgastanie?

  5. andys_2

    "Rosyjskie zbrodnie na Ukrainie: jak wymierzyć sprawiedliwość?" Aby wymierzyc sprawiedliwosc , nalezy udowodnić popełnienie przestepstwa. Do tego słuzy sad. Jakoś nie widzimy checi prowadzenia czynnosci sądowych przez Ukrainę. Informacje w mediach , to jedno , a twarde dowody to drugie.

Reklama