Reklama

Geopolityka

Rosjanie planują już letnią kampanię przeciw Ukrainie

Autor. Sztab Generalny Ukrainy/Facebook

Szanowany na całym świecie ośrodek analityczno-badawczy RUSI wydał 22 kwietnia tego roku raport zatytułowany „Operacja Z: agonia imperialnego złudzenia” (ang. Operation Z: The Death Throes of an Imperial Delusion ). Jego autorzy, tj. Jack Watling oraz Nick Reynolds dążyli w nim do ujęcia zarówno przyczyn dotychczasowych porażek rosyjskiej inwazji na Ukrainę, ale też uzyskania szerszej perspektywy na możliwe dalsze scenariusze rozwoju wojny. Warto przybliżyć polskiemu czytelnikowi kilka z wątków wspomnianego opracowania.

Reklama

Przede wszystkim, na samym wstępie Watling oraz Reynolds zauważają, że rosyjska agresja była skrojona (przynajmniej w założeniach politycznych) na uzyskanie efektów propagandowych już 9 maja tego roku. Stąd przekonanie na Kremlu, że cele wojskowe będą do zrealizowania w krótkim okresie czasu, bez większej mobilizacji społeczeństwa na potrzeby wojny. Tak, żeby finalnie móc skonsumować zyski z kolejnego etapu swoistej „operacji krymskiej" z 2014 r. Lecz finalnie, twarda rzeczywistość realizacji kampanii na polach bitew zadała cios pierwotnej wizji strony rosyjskiej. Autorzy raportu RUSI podkreślili, że pierwsze godziny to coś w rodzaju klasycznego działania militarnego rosyjskich sił zbrojnych. Ukraina odczuła przede wszystkim spektrum akcji Rosjan w ramach walki radioelektronicznej, a także prób zakłócania systemu obrony powietrznej za pomocą bezzałogowych statków latających. Rosjanie oczywiście wyprowadzili też uderzenia rakietowe na wybrane wcześniej cele po stronie ukraińskiej. I przede wszystkim rozpoczęli coś w rodzaju skoku na Kijów, poprzez operację zajęcia portu lotniczego Hostomel pod stolicą Ukrainy.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Lecz właśnie przygotowanie do tego rajdu zaczęło zmieniać sytuację agresorów. Watling oraz Reynolds podkreślają, że przede wszystkim jednostki powietrznodesantowe otrzymały plany działania na trzy dni przed ich realizacją. Zaś jednostki należące do sił zmechanizowanych oraz Rosgwardii zaledwie w 24 godziny przed inwazją. W sumie, nie uzyskano przede wszystkim odpowiedniego całościowego zgrania działań jednostek, nie mówiąc o wielowariantowym ujęciu na potrzeby wystąpienia problemów z realizacją pierwotnych planów ataku. Finalnie, część rosyjskich jednostek wysforowała się głęboko w awangardzie inwazji, ale utraciła kontakt z resztą sił agresorów. Rosjanie mieli mieć możliwość w 48 godzin osiągnąć przedmieścia Kijowa, ale nie udało się tego wykonać w sposób skoordynowany. Watling oraz Reynolds zauważają, że dochodziło nawet do tego, że siły Rosgwardii mające odpowiadać za pacyfikację tyłów nagle znajdowały się na pierwszej linii walk. Zaś obrona ukraińska szybko zauważyła mankamenty rosyjskiej inwazji i zaczęła izolować poszczególne rosyjskie oddziały oraz je systematycznie niszczyć. Oprócz łamania oporu czysto wojskowego, obrońcom Ukrainy udało się w sposób znaczący podważyć odporność psychologiczną żołnierzy zaangażowanych w zbrojną napaść. Co więcej, kolejne dni walk na kierunku kijowskim wykazały, że Rosjanie nie zgromadzili odpowiednich sił, aby myśleć o zajęciu w toku walk stolicy Ukrainy.

Rosjan zaskoczyło również dobre rozpoznanie sił ukraińskich, które skutkowało zwiększoną precyzją rażenia artylerii. Na rzecz zwiększonej świadomości sytuacyjnej ukraińskich dowódców oddziaływała reakcja ludności na zajmowanych przez Rosjan obszarach. Cywile informowali bowiem masowo o ruchach rosyjskich agresorów. Jednakże, Ukraina sięgała też po efektywny tandem systemów bezzałogowych oraz sił operacji specjalnych. Za sprawą tych czynników Rosjanie byli na terenie sobie wrogim. Ponosząc straty w kolumnach wojskowych za sprawą najbardziej znanych z filmików wojennych (publikowanych w mediach społecznościowych) zasadzek, gdzie główną rolę grały ppk i inne lekkie środki rażenia broni pancernej oraz pojazdów. Lecz zdaniem ekspertów RUSI o wiele efektywniejsze było zastosowanie ukraińskiej artylerii. Rosyjska artyleria miała problem z namierzaniem celów, ale tego samego nie można powiedzieć o ukraińskich artylerzystach. Cytowani dowódcy ukraińscy twierdzą, że pociski przeciwpancerne zwolniły tempo rosyjskich działań, ale ich eliminacja to już sprawa artylerii.

Czytaj też

Następujące po sobie problemy z atakiem rosyjskim, doprowadziły rosyjskich dowódców do podejmowania ryzyka w rejonie walk. Lecz co ważne, Rosjanie ograniczyli również przemieszczanie własnych najnowszych systemów walki radioelektronicznej i obrony przeciwlotniczej w głąb zajmowanego terytorium, obawiając się ich utraty. Przez co, ich skuteczność w zakresie oddziaływania na ukraińskich obrońców też spadła. Stąd po pierwszym tygodniu spadła znacząco presja wywierana na ukraińskie systemy radarowe przez rosyjskie WRE.

Ukraina, zdaniem Watlinga oraz Reynoldsa podjęła też strategiczną decyzję o priorytetowym potraktowaniu obrony Kijowa. Stąd też, w ten rejon ściągła dodatkowe siły i środki nawet kosztem innych rejonów walk. Przez co, chociażby obrona na południu czy też w Donbasie miała dać czas na konsolidację działań ukraińskich. Jednakże, wszyscy zdawali sobie sprawę, że Ukraina nie ma wystarczających zasobów, aby w pierwszej fazie dać odpór całościowej inwazji rosyjskiej. Zakładano przy tym, że Rosjanie mogą niestety zająć znaczne obszary Ukrainy. Warto nadmienić, że w walkach z agresją wojska ukraińskie poniosły znaczne straty. Dotyczy to nawet najbardziej zaangażowanych w działania ukraińskich specjalsów. Jednak, starania obrońców dały czas na wymaganą mobilizację rezerw kadrowych. Zwiększyła się również presja na rosyjskie kolumny zaopatrzeniowe, obniżając skuteczność zaopatrywania wojsk agresora. Cytowana jest opinia ukraińskich dowódców, która wskazywała, że rosyjskie wyposażenie zdawało egzamin w walkach z Ukraińcami, ale na szczęście przewagi niwelowało niekompetentne jego zastosowanie.

Czytaj też

Jeśli chodzi o obecne przegrupowanie i uderzenie w Donbasie, Watling oraz Reynolds twierdzą, że widać w tym aspekcie walkę między FSB a wojskowymi. Ich hipoteza zakłada, że najprawdopodobniej pierwsze plany były w sposób znaczący kreowane przez ludzi ze służb specjalnych. Jednakże, wraz z wyznaczeniem gen. Dwornikowa nastąpiło przerzucenie odpowiedzialności za dalsze prowadzenie kampanii na siły zbrojne. Generalnie, analitycy RUSI widzą przy tym możliwość zwiększenia mobilizacji zasobów rosyjskich na potrzeby dłuższej kampanii w Ukrainie. Wojsko ma widzieć możliwość prowadzenia inwazji długo, planując już letnie działania zbrojne. Stąd też podjęli ryzyko konsolidacji sił i środków przed uderzeniem na Donbas, nawet jeśli wiadomo było, że da to czas Zachodowi na wsparcie Ukrainy. Rosja może więc już dziś planować systematyczne odrywanie, kawałek po kawałku, ukraińskiego terytorium i to przy uwzględnieniu znacznych strat. Dlatego też, bitwę o Donbas nie należy traktować jako decydującej dla całej wojny. Obie strony szykują się na długotrwały konflikt zbrojny.

Analiza RUSI odnosi się też do działań podejmowanych obecnie względem rosyjskiego społeczeństwa. Według analityków Watlinga oraz Reynoldsa widać było nieprzygotowanie rosyjskich władz do pełnego skonsolidowania społeczeństwa wokół inwazji. Jednakże, dziś podejmowane są starania do maksymalizacji kontroli nad debatą społeczną w Rosji oraz wbudowania w przekazy większej dozy mobilizacji na potrzeby wojny. W pierwszym przypadku FSB ma za zadanie podnieść poziom kontroli nad komunikacją przez obywateli w Rosji, a także nasycić przestrzeń życia obywateli niezgadzających się z Kremlem strachem przed konsekwencjami prawnymi oraz inwigilacją. Transformacja przekazu widoczna jest również w pozycjonowaniu NATO jako wroga w swojej propagandzie. Jest to wysoce cenne, gdy Rosjanie chcą przedstawiać swój obraz wojny na świecie. Zmiana zachodzi również w przypadku odnoszenia się do kodu kulturowego, opisującego propagandową wizję tzw. wielkiej wojny ojczyźnianej czyli II wojny światowej widzianej oczami sowieckiej narracji. W tym ujęciu defilada na 9 maja 2022 r. może nie być punktem zamykającym już myślenie o inwazji na Ukrainę, ale generującym nową emocję do dalszych kampanii.

Czytaj też

W znacznej części swojego raportu, Watling oraz Reynolds zastanawiają się też nad konsekwencjami wojny jeśli chodzi o rosyjski przemysł oraz ekonomię. Zauważają, że agresja odbiła się na kwestiach produkcji zbrojeniowej. Rosjanie stracili dopływ ważnych komponentów dla rakiet, łączności, etc. Mogą go próbować niwelować państwowo usankcjonowaną kradzieżą technologii i wywiadem, ale czas na odtworzenie takich kompetencji krajowych może przełożyć się na efektywność wojskową. Optymistyczne dla Rosji są jednak utrzymujące się wysokie ceny gazu i ropy. Jednak i w ich przypadku Moskwa musi zakładać swoją słabość jeśli chodzi o zastosowanie tej obusiecznej broni. Albowiem uderzając w ekonomię Zachodu i jego społeczeństwo można podburzać na rzecz zaprzestania pomocy dla Ukrainy. Lecz wpływa się przy tym na myślnie o potrzebie uzyskiwania niezależności od Rosji przez zaatakowane tą bronią państwa Zachodu. Tak czy inaczej, Kreml już wie, iż przyjął złe założenia wobec oceny postawy Ukrainy, ale też państw Zachodu i woli wprowadzania oraz egzekwowania sankcji.

Watling oraz Reynolds zwracają uwagę, że wraz z inwazją Ukrainy wzrasta realne zagrożenie dla Mołdawii. Szczególnie, gdy widzi się możliwość odreagowania porażek przez FSB właśnie na gruncie mołdawskim . Żeby ukazać, że NATO wspierając Ukrainę musi wiedzieć, że Moskwa będzie zdolna do destabilizacji sytuacji w innych regionach Europy w tym na Bałkanach. Aczkolwiek, trzeba też pamiętać, że rosyjskie problemy w kampanii zbrojnej w Ukrainie przekładają się na rosyjską pozycję strategiczną względem innych podmiotów. Przykładowo, jeśli Rosjanie zastosują w Ukrainie większą ilość swoich systemów rakietowych to zabraknie ich w planach względem odstraszania NATO, nie mówiąc o delikatnej kwestii relacji z Chinami i szerzej pozycjonowania Rosji w Azji.

Reklama

Komentarze (4)

  1. Gulden

    Cóż,gdyby zamiast FR,z ukraińcami walczyło USA,to z tego Kraju już dawno byłyby zgliszcza,bo potraktowano by ich tak jak Irak,swego czasu-czyli po prostu zwalcowano by ich....I NIKT by się nie martwił ofiarami wśród cywili,zniszczeniami infrastruktury, amerykanie by od pierwszego dnia niszczyli wszystko, co uważaliby za słuszne zniszczyć,od pierwszych minut konfliktu.I po zapewnieniu sobie panowania w powietrzu,wprowadziliby do akcji wojsko po ziemi,dobijając to,co ukraińcom udałoby się zmobilizować,wraz cywilami co by się za bliskożołnierzy znajdowali.Ba,narracja tego konfliktu byłaby taka,że zachód cały,zachodziłby w głowę,jak można było tolerować tak rządzony kraj...Ba bohaterscy żołnierze USA,chodziliby w aureoli wyzwolicieli,i rozdających cukierki zuchów,w przeciwieństwie do barbarzyńskich, uzbrojonych nie wiedzieć czemu ukraińców...

    1. Eee tam

      Wzruszyła mnie twoja historia zwłaszcza że Irak jest od dawna wolny i robi sobie co chce i z kim chce

    2. komik

      Jest taka delikatna różnica pomiędzy Ukrainą a Irakiem, że ten drugi kraj rządzony był przez psychola terrorystę, który Kurdów truł bronią chemiczną, sponsorował terroryzm i terroryzował własny naród. Jak to ma się do władz Ukrainy? Nijak, no chyba, że się jest kremlowskim trollem pasionym na tamtejszej propagandzie.

    3. Pucin:)

      @Gulden - Aleppo i Syria - mówi ci to coś!!!!!

  2. gregoz68

    Zapewne buraczaną plus koty... w marcu:) Lenin w październiku wiecznie żywy.

  3. Anonymous

    Jaki powinien być priorytet Polskiej racji stanu? Brutalnie ale szczerze: "gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.". Ani Rosja, ani Ukraina nie są krajami przyjaznymi Polsce. Pomoc humanitarna poszkodowanym cywilom jest oczywiście naszym obowiązkiem, ale NIE WOLNO pozwolić na wciągnięcie Polski do wojny o banderowską Ukrainę, czy amerykańskie strefy wpływów.

    1. Gulden

      -realista-Uważaj,ani chybi zostaniesz uznany za rosyjskiego szpiona,agenta Kremla,sympatyka putina,wroga narodu polskiego,i tak dalej...Obecnie mamy do czynienia z jeszcze większym(o ile to w ogóle możliwe)poziomie fanatyzmu,"jednomyślnienia",i powtarzania sloganów,które nam serwują w TV,Na krytykę,lub wręcz artykuowanie sprzeczności w medialnym przekazie,miejsca nie ma.A wydawałoby się,że covidowe szaleństwo to już był top w tym zakresie.Okazuje się,że niestety, nie.Na chwilę obecną jest jeszcze gorzej,a to chyba niestety nie koniec tego szaleństwa.Co do meritum,nasze spece z Wiejskiej,niestety,aż się palą do wzięcia udziału w wojence...Taak,nie ma to jak wejść do wojny na początku,i zapewnić sobie zaszczytną pozycję kraju frontowego...

    2. Perun Shogun

      Wiele lat popieralem JKM w jego ideach panstwa wolnosciowego i polityki realnej. Ale to co obecnie wyczynia JKM oraz p. Braun to jest jawna zdrada stanu, niestety. Tak cynicznie i koniecznie jest utrzymanie wojny Ukrainsko-Rosyjskiej i separacji Niemiec od Rosji latami, nie miesiacami. Nasze t-72, bwp1, migi czy su to zlomy, ktorych nalezy sie pozbyc. Z pewnoscia jest odpowiednio duzo chetnych zolnierzy i oficerow polskich chetnych oddac zycie juz teraz za Wolnosc Nasza i Wasza. I to powinien byc cel obecnych wladz. Nie przekazanie samych czolgow ale wszystkich chetnych do wziecia udzialu w tym czyms co sie tam dzieje na takiej zasadzie jak Legin Bialoruski czy Wolnej Rosji, z przeniesieniem taj wojny na Bialorus i skrocenie frontu oraz zagrozenia.

    3. Anonymous

      @Perun Shogun, 2 maj (13:20) Nie ma przeszkód jeśli chcesz wziąć udział w tym konflikcie. Jest nawet jakiś międzynarodowy legion do którego możesz się przyłączyć. Oczywiście łatwiej jest wysyłać innych na swoje wojenki...

  4. Lek

    'otrzymały plany działania na trzy dni przed ich realizacją", ale rok wcześniej ćwiczyły desant na lotnisku prawie identycznym jak w Hostomelu. Tych dwóch panów raczej są dziennikarzami niż fachowcami.

Reklama