Reklama

Geopolityka

Rosja: "neo-stalinizm" odpowiedzią na porażki na froncie [OPINIA]

Autor. kremlin.ru

W przypadku próby kontynuacji wojny w Ukrainie, przez kolejne miesiące Kreml będzie musiał najprawdopodobniej odwołać się do narzędzi państwa totalitarnego. Inaczej wysoce prawdopodobne jest wystąpienie znacznej niestabilności wewnętrznej w kraju, zagrażającej tamtejszemu systemowi władzy. Przede wszystkim może to podważyć szczególną koncentrację władzy i procesów decyzyjnych wokół Władimira Putina lub każdego jego następcy. Stąd też, możliwe jest, że Rosja zaczęła agresję jako państwo autorytarne, a wojnę napastniczą zakończy jako silny autorytaryzm lub wręcz system odwołujący się do zasad totalitarnych.  

Reklama

Dziś nawet przy trwających ciągle  zmaganiach wojennych wiadomo, że Rosjanie zamierzali przeprowadzić inwazję Ukrainy w modelu pokazowej operacji bojowej. Najważniejsze jednak, że toczonej obok niejako normalnego życia społeczeństwa. Długotrwała koncentracja wojsk na granicach Ukrainy miała być może nie tylko sam cel wojskowy i oczywiście propagandowy, względem napadniętej Ukrainy oraz innych państw świata, ale też wobec obywateli. Przyzwyczajajno ich do świadomości nieuchronności działań bojowych, ale w formacie czegoś w rodzaju tej propagandowej „operacji specjalnej". Należy zauważyć, że nie wybrano modelu wojny, nie stworzono przekazu pełnoskalowego o potrzebie mobilizacji narodu na poziomie emocji znanej przede wszystkim z okresu „wielkiej wojny ojczyźnianej". Pojęcie operacji specjalnej miało dać komfort społeczeństwu rosyjskiemu, że nie dojdzie do większych zaburzeń w funkcjonowaniu przestrzeni społeczno-ekonomicznej. Zaś finalnie, budowany przez lata propagandowy profesjonalizm wojska miał gwarantować szybkość działania bojowego i przede wszystkim sukcesy symboliczne, jak to rozgrywano w obliczu inwazji na Krym w 2014 r. Zauważmy, że wyciszano – biorąc pod uwagę siłę i możliwości rosyjskiej machiny propagandowej – przestrzeń narracji o agresji przeciw Ukrainie. Ponownie można przypuszczać, że zamierzeniem było stoczenie walki symultanicznie do utrzymania jak największej izolacji przestrzeni wewnątrzrosyjskiej, a także gwarantując jej jak najniższe koszty ekonomiczne oraz gospodarcze. W tym ostatnim przypadku miało dziać się to dwutorowo. Po pierwsze, przez wcześniejsze przygotowanie mechanizmów wsparcia własnej przestrzeni finansowo-gospodarczej narzędziami bazującymi przede wszystkim na rezerwach. Po drugie, poprzez rozbudowane i kultywowane metody wpływania na jedność reakcji poszczególnych państw świata, a w głównej mierze Europy. Poprzez kupowanie polityków, aż do najważniejszego uzależniania państw takich jak Niemcy od gazu. Kreml zapewne szykował się więc na pewne reperkusje polityczne, ale podobnie jak w przypadku działań wojskowych kluczem do ich zmarginalizowania miała być efektywność w przejęciu inicjatywy. Jak również ufność względem swobody izolacji konfliktu również na arenie międzynarodowej. Dziś można zastanowić się czy swoistym elementem testowym dla takiego modelu działania nie była interwencja rosyjska w Kazachstanie.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Wracając do możliwości zwrócenia się władz Rosji ku narzędziom znanym państwom totalitarnym i, musimy zauważyć, że jest to ściśle powiązane z niepowodzeniami na polach bitew. Przede wszystkim, poniesione straty wojskowe w Ukrainie nie są już elementem łatwym do ukrycia przed opinią publiczną. Szczególnie przy wykorzystaniu metod jedynie autorytarnych, a więc zaledwie ograniczających działania opozycji, opozycyjnych mediów, kontroli społecznej, etc. Żeby utrzymać działania bojowe i jednocześnie akceptację strat własnych, które w żadnym razie nie zakończą się przy wysyłaniu kolejnych jednostek do walki trzeba uzyskać nową mieszankę mobilizacji narodu i jego kontroli. To można jedynie osiągnąć już jedynie radykalnym systemem represyjności, inwigilacją, presją na przeciwników politycznych w zakresie ich masowej emigracji z kraju, itd. Wchodzi się tutaj, w najlepszym razie, na grunt znany bardzo represyjnym systemom autorytarnym, balansującym już na granicy totalitaryzmu. Szczególnie, jeśli chodzi o wdrożenie wiary i przekonania w kierunek działań strategicznych obrany przez ludzi pokroju Putina. Szacując, że zginęło już ok.10-15 tys. żołnierzy rosyjskich w przeciągu zaledwie lekko ponad trzytygodniowej kampanii, widać ogrom problemu dla propagandy, aparatu nadzoru społeczeństwa, służb podlegających Kremlowi. W przeciągu całej inwazji i okupacji Afganistanu wojska sowieckie miały straty na poziomie ok. 15 tys. zabitych i 60 tys. rannych, a i tak nie udało się tego kamuflować w samym ZSRR.S traty wojenne były jednym z powodów przyspieszonej erozji sowieckiej władzy. Chociaż za działaniami Sowietów stała silna przestrzeń ideologiczna (internacjonalizm komunistyczny) oraz kultywowany niemal od rewolucji bolszewickiej aparat represji. Kto jak kto, ale były podpułkownik KGB stacjonujący niegdyś w NRD wie o tym doskonale. Bowiem właśnie ówczesne Niemcy Wschodnie, analogicznie do obecnie terytorium chociażby Białorusi, były wykorzystywane jako wielki szpital dla kontyngentu inwazyjnego, nie mówiąc nawet o kostnicy. Widząc swoje porażki Kreml musi nie tylko rozważać zaostrzenie kursu (to dzieje się chociażby poprzez system prawny w kraju, ale też gwałtowne rozbijanie każdego, nawet wielce symbolicznego aktu oporu społeczno-politycznego), ale też spróbować dać swoistą alternatywę.

Sygnałem do takiego kierunku mogła być groteskowa na pierwszy rzut oka swego rodzaju masówka z udziałem Putina na stadionie Łużniki. Możliwe, że jest było to jednak coś więcej. Czyli testowanie odwołania się do użytkowanego, ale raczej w sensie przekazów propagandowych, mitu wielkiej wojny ojczyźnianej. Tak, aby wywołać emocje pełnej mobilizacji i przede wszystkim podłączyć emocjonalnie naród do koncepcji agresji przeciwko Ukrainie. Odchodząc od technokratycznego konfliktu obok społeczeństwa, a raczej odnosząc się do niebezpiecznego formatu wojny wręcz industrialnej. Gdzie sukces wojskowy musi być okupiony poświęceniem wszystkich innych aspektów życia całego społeczeństwa. Co pozwala przetrwać np. sankcje międzynarodowe oraz ich efekty w przestrzeni aprowizacji, stanu finansów państwa, działania gospodarki. Lecz, najważniejsze, ma pozwolić na akceptację znacznych strat osobowych i sprzętowych wśród wojsk inwazyjnych. Sama Ukraina może jednak być czymś zbyt słabym, aby uruchamiać tego rodzaju emocje społeczne. Zauważmy, że we wstępnym okresie przygotowania do inwazji nie doszło do dehumanizacji przeciwnika w sensie całościowym czyli na poziomie narodu. W rosyjskiej propagandzie skupiano uwagę na prezentowaniu jedynie obrazu władz Ukrainy (określanych nadal epitetami „neonazistowskie", „faszystowskie", ale też jako „narkomani", etc.). Problematyczne jest dziś odwrócenie tego trendu, szczególnie, gdy weźmie się również wszelkie aspekty narracji o kooperacji narodów słowiańskich pod umownym berłem przywódców Kremla. Stąd znakiem ostrzegawczym są i będą zwiększone akcenty propagandy ukierunkowanej na obrazowanie Stanów Zjednoczonych, NATO, a nawet Polski jako zagrożenia z którym musi walczyć Rosja. Z naszej perspektywy odczytujemy to w głównej mierze w kategoriach zastraszania oraz wywierania presji politycznej na pomoc dla walczącej Ukrainy. Jednakże, nasilenie akcentów antyzachodnich może być papierkiem lakmusowym odchodzenia od dotychczasowego wzorca autorytaryzmu strony rosyjskiej. Integracja ma następować względem wroga zewnętrznego (niczym w trakcie działania tzw. interwentów w 1917 r. i później), zasypując braki ideologiczne. Dziś rosyjska propaganda może mówić o tym, że żołnierze polegli w walce z „nazistami" czy „faszystami", kolejny krok to dodanie na usługach Zachodu, a kolejnym może być wręcz mówienie o walce bezpośredniej z grupami specjalnymi sił Zachodu.

Czytaj też

Trzeba też zastanowić się nad możliwością wprowadzenia totalitarnych metod, znanych lepiej z okresu chociażby stalinowskiego, do działań armii. Już teraz pojawiają się idee postawienia za jednostkami liniowymi czegoś w rodzaju jednostek zaporowych, chociażby obsadzanych przez najemników. Słychać również o swego rodzaju koncepcji jednostek karnych, do których mieliby trafiać w pierwszej kolejności opozycjoniści. Takie formacje miałyby priorytet jeśli chodzi o wysyłanie ich na front w Ukrainie i śmiało można uznać za prawdopodobne hipotezy o używaniu ich w rodzaju struktur „rozpoznania bojem". Nawet, jedynie dyskusja nad takimi pomysłami nakazuje nam mocną refleksję nt. filarów możliwego totalitarnego postępowania Kremla. Innym aspektem może być wykonanie czegoś w rodzaju „wielkiej czystki" wśród kadry oficerskiej. Szczególnie jeśli chodzi o jednostki, które nie chciały narażać swoich żołnierzy, piętnowały przygotowanie epizodów taktycznych i operacyjnych w ramach agresji, podważały kompetencje dowództwa i jego niezbędne wsparcie dla walczących wojsk. Tacy weterani-oficerowie już teraz są zagrożeniem dla władzy autorytarnej, więc może istnieć przekonanie o potrzebie zastosowania ostrzejszych narzędzi wobec nich. Szczególnie, gdy zauważmy postawę części środowisk siłowików-emerytów przed agresją. Pojawiały się chociażby apele o nie rozpoczynanie wojny z Ukrainą. Dziś możemy mieć silną masę krytyczną bazującą na weteranach, także wojny w Ukrainie. W celu utrzymania władzy represje mogą pójść również w ich kierunku. Chodzi o oskarżenia o szpiegostwo, defetyzm, sabotaż wysiłku wojennego, itp. Stąd pojawiające się refleksje względem narzędzi stosowanych w okresie stalinizmu.

Inaczej można również spojrzeć na tarcia i potencjalne rozliczenia wśród aparatu służb specjalnych w Rosji. Możemy mieć do czynienia nie tylko lub nie z taktycznymi starciami, ale ze strategicznym pozycjonowaniem się pod nowy system działania reżimu. Nie będzie on potrzebował swoistego balansu sił, a raczej ponownej integracji wobec działań zintegrowanego aparatu represji i inwigilacji, w warunkach wojennych. Stąd nie musi chodzić o jakieś łączenie agencji, ale o łączenie siły poszczególnych nominatów Kremla w zakresie ich kompetencji i władztwa. Odpowiadając na zapotrzebowanie pełnej kontroli oraz sterowania mediami, sieciami teleinformatycznymi, tropieniem spisków realnych i urojonych, sprawdzaniem wierności, etc. Szczególnie, że niezależnie od losów wojny w Ukrainie władze na Kremlu i nawet sam Putin muszą zdawać sobie sprawę ze skutków długofalowych tej agresji. Względem stanu armii, możliwości eksportu surowców, kooperacji polityczno-dyplomatycznej, itd. Nie mówiąc już o stanie życia społeczeństwa, które jednak było w znacznym stopniu kupione małą stabilizacją Putina, a także konsumpcjonizmem, który pojawił się wśród części Rosjan- uwiedzionych synergią stabilizacji politycznej i mocarstwowymi roszczeniami, połączonymi z podpięciem ich państwa do międzynarodowej gospodarki. u podstaw myślenia o efektywnym autorytaryzmie leżywymuszanie nie wiary w ą wyjątkową pozycjęwładzy, ale jedynie podległości.Tym, którzy to zaakcepotują oferowane są pewne frukty. Izolacja, sankcje, przedzierające się przez warstwy propagandy dane o stratach, a nawet problemy z aprowizacją w sklepach... nie wspominając o ograniczeniach w zakresie pracy na Instagramie, muszą być czymś zrównoważone. Rosja nie jest w stanie zaoferować dziś ani silnej ideologicznej wizji kolejnej utopii w stylu świata komunizmu, ani nie jest w stanie uznać, że będzie efektywnie trwać w rodzaju wymuszonej samowystarczalności jak Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna. Pojawia się więc pewnego rodzaju pustka, stąd jeszcze bardziej realna staje się groźba sięgnięcia po pokusę totalitaryzmu. Przynajmniej w zakresie represji i indoktrynacji.

Czytaj też

Rosjanie mogą więc dziś stać nie tylko przed dylematem jak wojna zmieni ich życie, ale przede wszystkim jak wojna może zmienić system władzy. Dla Zachodu jako całości, ale również dla nas z polskiej perspektywy, istnieje nie tylko potrzeba przygotowania się do jednego kryzysu, jakim jest agresja Rosji względem Ukrainy. lecztakże musimy być gotowi j do odpowiedzenia sobie na pytanie jak potencjalne trendy totalitarne w rosyjskim aparacie władzy mogą przekładać się na obniżenie bezpieczeństwa w kolejnych latach. Słuchając Putina na Łużnikach czy widząc promowanie znaku wojsk inwazyjnych czyli litery „Z" można bowiem odnieść wrażenie, że ponowny flirt z totalitaryzmem jest jedną z możliwości w Rosji. I co więcej, nie musi on być istotowo zjednoczony jedynie z jedną osobą, a więc obecnym prezydentem. Stąd należy inwestować w analitykę wojenną, ale też nie zapominać o ciągłym monitorowaniu samej Rosji. Oddając przy tym zasługi wybitnemu gronu ekspertów od Rosji, którymi dysponuje także polska przestrzeń analityczna (OSW, PISM, etc.). Generalnie odpowiednia refleksja analityczna właśnie w tym aspekcie jest równie istotna w naszej polityce odstraszania, co realizacja ambitnych programów obronnych.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (9)

  1. Waldemar Marszałek

    Podziwiam generała Skrzypczaka, jego znajomość tematu i jak zawsze celne uwagi. W Wyborczej generał Waldemar, sprawiedliwy wśród narodów świata, celnie zauważył, że na narodzie ukraińskim dokonywany jest holocaust. Ludobójca Stalin wywołał Hłodomor na Ukrainie, podczas którego zmarło około 3,5 ludzi. Generale Waldemarze Putinowi jeszcze do tego daleko, to co on uprawia to raczej opricznina, doskonała znajomość Rosji i jej historii. Generał Waldemar wykazuje się również wielkim znawstwem techniki wojskowej, bomby termobaryczne, czy jak kto woli paliwowo-powietrzne, nie są zabronione przez żadną konwencję. Polskie lotnictwo posiada bombę LBPP-100, Amerykanie zrzucili MOAB na Tora-Bora, a Antoni Macierewicz twierdzi, że przyczyną katastrofy smoleńskiej był wybuch bomby termobarycznej, a nie zderzenie z ziemią. Co pan generał na to, czy to raczej sztuczna mgła, Waldemar się zna.

    1. Patrzący z ukosa

      Holokaust na Ukraińskich? Nooo, to już jest antysemityzm pełną gębą.

  2. Patrzący z ukosa

    Neostalinizm to mamy w Polsce. Szykany wobec nauczycielki, która nie popiera Ukrainy (nie popiera tez Rosji) to klasyczny stalinizm. Nie wolno już mieć własnego zdania na historię swojego kraju, tylko zdanie zgodne z jedynie słuszną linia partii.

  3. DDR

    Międzynarodówka zdążyła już go ogłosić drugim Hitlerem niestety przy aktywnym udziale wielu dziennikarzy i polityków Po co budzić ludzi zwłaszcza na zachodzie ze snu o dobrym wujaszku Joe

    1. Jameson

      To się pakuj Iwanie i uciekaj od tego zgniłego zachodu, Twój raj zaczyna się za Bugiem i chętnie Cię przyjmą, mają teraz dużo wolnych miejsc i ogólnie podobno dobrze płacą.

    2. ΚrzysiekS

      Zanim zaczniesz wyzywać innych od onuc albo Iwanów zastanów się który kraj Unii Europejskiej ogłosił "strefy wolne od LGBT". Nawet w ultra-pruderyjnym UK epoki wiktoriańskiej osoby nieheteronormatywne miały więcej praw niż obecnie w polsce.

    3. Niezaszczepiony

      A jaki to kraj ma te strefy Krzysiu ?

  4. Adam S.

    Procesy totalitaryzacji Rosji opisywane w tekście już się przecież odbywają. 15 lat za krytykę władzy i za "klamstwa" przedstawiające prawdę o wojnie - to obraz obecnej Rosji, a nie przyszłej. Mamy zsyłki "uchodźców" z Donbasu na Syberię i kadyrowskie oddziały zaporowe na froncie ukraińskim. Putin doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że terror musi rozkręcić TERAZ, zanim skończą się wszystkie towary w sklepach i ludzie na poważnie zaczną protestować. Rosja błyskawicznie podąża drogą Korei Północnej. Pytanie brzmi: czy Europa i świat równie błyskawicznie potrafi zmienić swoje nastawienie do niej?

    1. Jameson

      Już zmienił, pytanie, czy Putin praktycznie zdegradowany do pariasa, drugiego Kima, który nie będzie mógł wychylić nosa poza Białoruś czy inne podległe kraje (być może Indie czy Chiny go zaproszą, ale też nie koniecznie chętnie) odpuści, czy nie będzie miał już wtedy nic do stracenia? Pozostaje liczyć na przewrót w tym kraju, ale to znowu drugie pytanie, kto za Putina? Jeżeli Nawalny to należy się Rosji drugie otwarcie - którego chyba nie dostali w 91 roku, a jeżeli jakiś kolejny satrapa utrzymujący tę korupcyjna-mafijną strukturę, to zachód niestety powinien utrzymać sankcje i izolować ten kraj dalej w pewien sposób nawet po zakończeniu wojny i wycofaniu wojsk. Tylko wtedy znowu patrz punkt pierwszy, zostaje atomowe mocarstwo które zostało zdegradowane gospodarczo o min. 20 lat.

    2. Μonkey

      "Nowe rozdanie" o jakim mówisz może się odbyć jedynie w warunkach, w których zachodzi proces syntezy jąder wodoru. Nawalny to stulejarz, pacynka Putina, która służy do skoncentrowania gniewu społeczeństwa. Jaki normalny więzień w Rosji miałby w celi dostęp do konsoli do gier? Większość cieszy się jeśli dostanie jedzenie i nie zostanie wykorzystana przez współosadzonych.

    3. Adam S.

      Rosja już już nigdy nie będzie "mocarstwem atomowym", to będzie kraj z bronią jądrową, jak Korea Północna lub Pakistan. Coś za mocno nam te zlepki propagandowe weszły w świadomość. Czas je wyrzucić z głowy, bo już NIC nie świadczy o "mocarstwowości" Rosji. Chyba tylko rozmach kłamstw. A co dalej? Ścieżka Reagana - bankructwo Rosji i rozpad na kilka lub kilkanaście państw post-kolonialnych. Jeśli Kanada może żyć bez Londynu, to Syberia może żyć bez Moskwy. Rosja bez azjatyckich kolonii nie będzie już "wielika" i taka zachłanna.

  5. mc.

    W wielu komentarzach na tym portalu brzmią nuty defetystyczne. Więc "dla pokrzepienia serc" - Ukraina walczy już prawie miesiąc i jeżeli nie ustaną dostawy broni i zaopatrzenia będzie walczyć dalej. W ciągu tego miesiąca Rosjanom udało się tylko jedno - mają śmiertelnego wroga w Ukraińcach (nawet tych mówiących tylko po rosyjsku). Cały świat poznał też czym jest Rosja. Wszyscy wiemy już co jest dla danego kraju ważne (patrz: Niemcy, Izrael, Szwajcaria, Holandia, Belgia). Wiemy też na kim możemy polegać, a kto od razu rozpocznie negocjacje w naszym imieniu, nie pytając nas o zgodę. A co do Ukrainy.... wiele, bardzo wiele krwi przelewają, ale gdyby nie oni to MY musielibyśmy przelewać tę krew. A jaki będzie koniec ? Moim zdaniem - rozpad ZSRR tj. Rosji, podporządkowanie ich wschodnich terenów Chinom. Ukraina błyskawicznie będzie odbudowana (wiele europejskich krajów czeka na korzyści z tego) dzięki pieniądzom Rosyjskiego Banku Centralnego.

  6. JAGODA

    Kacapy zawsze ”dbali” o swoich. Pałowanie, wywozy, strzelanie w plecy. Im dalej od Paryża tym gorsze jedzenie, brudniejsze toalety i głębsze kieliszki.

  7. Radzyn1985

    Tego się obawiam, że wojna będzie trwać miesiącami a kto wie czy nie więcej a Rosja zmieni się kompletnie w państwo totalitarne. Ukraina będzie tzw. spaloną ziemią do której nikt nie będzie chciał wracać. A co dalej zrobią ruscy? Obyśmy nigdy nie przeżywali to co w zasadzie każde pokolenie Naszych przodków - wojna trochę lat spokoju i znowu wojna.

  8. mc.

    Armii rosyjskiej trzeba się bać. Ale najbardziej boją się jej Rosjanie w wieku 18-27 lat.

  9. Buczacza

    Ten neo- stalinizm jest obecny w przestrzeni publicznej od lat. Ba władze poszły o krok do przodu. I skutecznie zachamowaly jakiekolwiek zmiany. A następnie cofnęły ideologicznie rosję putina do lat 80-tych. Czyli de facto do czasów zsrr. Ten proces trwał przez ostatnie kilkanaście lat. Dziś współczesna rosja putina niczym się nie różni od zsrr breżniewa... Pewnie nawet pinokio hehe vel veritas vel macorr zgodzi się ze mną...

Reklama