Reklama
  • Analiza
  • Opinia

Rosja przeciwko Ukrainie w 2022 roku: warunki i scenariusze [PROGNOZA]

W 2022 roku istnieje co najmniej kilka możliwych „ognisk zapalnych” na świecie. Z punktu widzenia Polski stosunkowo największe ryzyko wiąże się jednak z potencjalnym zaostrzeniem agresji Rosji wobec Ukrainy. Dlatego to temu obszarowi poświęcamy pierwszą z szeregu prognoz rozwoju sytuacji geopolitycznej na 2022 rok, autorstwa Jacka Dankowskiego.

W. Putin
W. Putin
Autor. kremlin.ru

Mając na uwadze szeroko pojmowane bezpieczeństwo na świecie, wydaje się, że do największych wyzwań jakie stoją aktualnie przed decydentami, należą wyzwania płynące z konfliktów, które mają potencjał, mimo wszystko, przeistoczenia się w konflikty o zasięgu globalnym. Do takich konfliktów należy zaliczyć konflikt pomiędzy Rosją i Ukrainą, spór wokół Tajwanu oraz zapalne ogniska na Bliskim Wschodzie, gdzie wiodącą role odgrywają: Izrael, Iran, Syria i Arabia Saudyjska. Oczywistym jest, że znaczna cześć konfliktów może przeistoczyć się z ogniska lokalnego w konflikt o zasięgu regionalnym, czy też globalnym. Wszystko jednak zależy od zaangażowania czynników zewnętrznych, które dokonując analizy zysków i strat w stopniu większym lub mniejszym zdecydowałyby się na zaangażowanie po którejś ze stron.

Wydaje się jednak, że pomimo napięć w wielu miejscach na świecie, rok 2022, co do zasady, nie przyniesie znaczących przełomów w zakresie bezpieczeństwa w żadną ze stron. Niemniej jednak, z perspektywy Polski i Europy, ze szczególną uwagą należy monitorować rozwój sytuacji wokół kryzysu pomiędzy Rosją i Ukrainą. Wiele wskazuje, że z uwagi na zaangażowanie najważniejszych aktorów sceny geopolitycznej świata, jest to aktualnie najbardziej zapalny punkt, który może stanowić podłoże do eskalacji w kierunku regularnej wojny. Inną kwestią jest prawdopodobieństwo eskalacji, które należy ocenić jako mało prawdopodobne z uwagi na słabą pozycję negocjacyjną Federacji Rosyjskiej.

Rosja-Ukraina

Z opinii ekspertów wynika, że konflikt na linii Moskwa -- Kijów ma podłoże czysto polityczno-ekonomiczne, którego powodem jest dążenie Rosji do certyfikacji North Stream 2. W tym wypadku Ukraina stała się dla Rosji podmiotem, który ma być kartą przetargową w negocjacjach z NATO, USA i wydaje się UE. Zdaniem ekspertów, NS2 ma być dla Moskwy mocną „kroplówką", która w konsekwencji przyczyni się do wzmocnienia pozycji Rosji na arenie międzynarodowej, w tym odtworzenia, jak to Rosja podkreśla, stref wpływu.

Zobacz też

Wniosek taki płynie z analizy zysków, jakie przyniosły Rosji np. gazociąg Jamał, czy też NS1, a w konsekwencji przełożyło się na rozbudowę i modernizację potencjału militarny o czym tak dumnie wspomniał ostatnio minister obrony FR S. Szojgu. Potencjału, który jest niezbędny Rosji do oddziaływania na podmioty zewnętrzne z zamiarem osiągania rosyjskim celów strategicznych. W tej kwestii certyfikacji NS2 jedyną niewiadomą z jaką mierzy się prezydent Władymir Putin, pomimo podbijania przez niego stawki negocjacyjnej, są nieprzekraczalne granice zdefiniowane na potrzeby negocjacji przez NATO, USA i EU. Należy zwrócić przy tym uwagę na wypowiedzi części polityków i ekspertów którzy twierdzą, że Putinowi pozostało już tylko liczyć na Berlin. Niemcy, które z tylko wiadomych sobie powodów dążą wspólnie z Rosją do uruchomienia projektu NS2. Niemcy mają jednak mocną kartę przetargową wynikającą z ich silnej pozycji gospodarczej.

Zobacz też

Według danych Eurostatu w 2020 roku 25% PKB UE wytworzyły Niemcy, Francja 17,2%, Hiszpania 8,9%, a Polska 3,9%. Zadawane jest przy tym pytanie do czego może doprowadzić synergia działań Rosji i Niemiec? Oraz dlaczego Putin nie zamierza rozwiązać obecnych wyzwań na drodze dyplomacji, a konsekwentnie, jak za czasów Związku Radzieckiego, dąży do konfrontacji, która doprowadziła do upadku ZSRR i Układu Warszawskiego. O czytymm sam Putin najwyraźniej zapomina, nie zauważając, że otoczenie, w tym samoświadomość i percepcja państw jak np. Ukrainy, diametralnie zmieniły się. Być może są to jednak przyzwyczajenia z przeszłości, co znalazło odzwierciedlenie w słowach szefa dyplomacji FR S. Ławrowa który stwierdził, że Polska i państwa Europy Środkowo-Wschodniej to terytoria osierocone". Terytoria, którymi, jak zdaje się sugerować dyplomata rosyjski, Rosja powinna się „na nowo zaopiekować". Wypowiedź Ławrowa skomentował ironicznie Nigel Gould-Davis z MISM:„... Nie suwerenne, niezależne, ani wolne, ale bez właściciela (bezpańskie).".

Jeśli natomiast NS2 nie jest, jak to daje do zrozumienia FR,  powodem agresywnej postawy Moskwy wobec Ukrainy, a w szerszym ujęciu wobec NATO, USA i UE (w szczególności Polski i Państw Bałtyckich), to powstaje pytanie w jakim celu Rosja miałaby zaatakować Ukrainę, czy też wchłonąć Białoruś. Wiadomym jest, że zarówno Ukraina jak i Białoruś mierzą się z wewnętrznymi problemami społeczno -- ekonomicznymi. Zatem aneksja Ukrainy, czy też włączenie Białorusi w żaden sposób nie wzmacnia pozycji Rosji na arenie międzynarodowej, a jedynie obarczy ją kolejnymi wyzwaniami, znanymi z własnego podwórka, związanymi z zapewnieniem bytu milionów Ukraińców i Białorusinów (o innych państwach nie wspominając). Zgodnie z nieoficjalnymi danymi około 80% Białorusinów wykazuje dążenia prozachodnie. Natomiast Moskwa poprzez bezprawną aneksję Krymu i Donbasu pomogła zjednoczyć Ukrainę i ugruntować jej polaryzację geopolityczną, co obecnie jest kością w oku Rosji. Rosja poprzez swoje działania doprowadziła do „przełomu" w Gruzji i Mołdawii. Jedynie działania zbrojne w Gruzji (w 2008 roku) oraz podtrzymywanie napiętej sytuacji pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem wstrzymało wysiłki tych państw przed wstąpieniem do NATO i UE.

Zobacz też

Oznacza to, że brak zasobów finansowych, do czego dojdzie w wypadku niepowodzenia procesu certyfikacji NS2, spowoduje, że Rosja nie wzmocni swojej pozycji na arenie międzynarodowej. Zatem rok 2022 może być dla Moskwy przełomowym w jej dążeniach do odbudowy, jak to zaplanował Putin, silnej pozycji międzynarodowej. Wydaje się jednak, że pomimo agresywnej postawy wobec mocnych graczy jak NATO, USA i UE, Rosja osiągnęła apogeum swoich możliwości. Oznaczałoby to, że bez zmiany retoryki, w tym odstąpienia od grożenia Ukrainie, Rosja dokona samoizolacji. Innymi słowy jeśli Rosja byłaby dzisiaj na tyle silna, na ile próbuje kreować ją Putin, już dawno odtworzyłaby to co sama nazywa jej strefą wpływu. Zatem kluczem do przyszłości mocarstwowej pozycji Rosji jest NS2, którego uruchomienie w głównej mierze zależy od wpływów Niemiec.

Tylko, że w tej sytuacji, efekt w postaci zysku Rosji, może spowodować w dłuższej perspektywie rozwiązanie NATO i popchnięcie UE w kierunku innym jak zakładali ojcowie założyciele -- być może takie założenia przyjęto w związku z budową NS2. Dlatego też Putin zdaje sobie sprawę z faktu, że brak certyfikacji NS2 może być jego końcem. Po pierwsze dlatego, że Moskwa nie będzie w stanie finansować programów zbrojeniowych wykorzystywanych do umacniania jej pozycji. Po drugie budżet państwa nie zaspokoi wewnętrznych potrzeb i pomimo tego, że Rosjanie są pokorni" wobec swoich władz (uwarunkowanie historyczne oraz skuteczne narzędzia manipulacji), to w którymś momencie gra na emocjach obywateli FR może przynieść protesty, których Putin tak bardzo się obawia (co widać na przykładzie Białorusi i wcześniej Ukrainy). W konsekwencji mogłoby to skończyć się wewnętrznym przełomem politycznym. W wypadku jednak dalszej eskalacji przez Rosję agresywnej postawy w regionie, a w ostateczności ewentualnego (dziś mało prawdopodobnego z uwagi na słabość Rosji) ataku na Ukrainę, wywołałoby to zdecydowaną postawę państw bezpośrednio zainteresowanych utrzymaniem pokoju w regionie. Zatem wojna o zasięgu ponad lokalnym (na chwilę obecną mało prawdopodobne) może zacząć się wraz z brakiem certyfikacji lub certyfikacją North Stream 2 (wyraźne konflikty interesów stron). Dlatego też Europa, USA i NATO muszą postawić Moskwie twarde warunki, przy jednoczesnym umożliwieniu rozwoju Rosji. Zachód, w tym NATO, USA i UE zdają sobie sprawę, że brak dyplomatycznego rozwiązania sytuacji kryzysowej na linii Moskwa - Kijów i ewentualny atak Rosji na Ukrainę, a na pewno na Polskę i Państwa Bałtyckie, może spowodować otwarty konflikt na wyniszczenie nie w skali lokalnej, ale być może w skali globalnej. A przynajmniej takie zasięg miałyby skutki gospodarcze. 

Właśnie niepewność Rosji co do zachowania Zachodu jest powodem dlaczego Rosja nie wszczęła jeszcze ataku na Ukrainę. Jednoznaczne i spójne stanowisko Zachodu oznaczałoby, że Rosja musiałaby porzucić zamiary mocarstwowe, i w tych okolicznościach być może stałaby się przewidywalnym i pożądanym partnerem dla państw regionu. Rosja jako mocarstwo nie ma racji bytu i z dużym prawdopodobieństwem nie stanie się nim w pojedynkę, gdyż nie jest to w interesie USA i Chin. Chyba, że zajdzie zależność o której wspomniano wyżej. W tym kontekście pewną niewiadomą, a wręcz wyzwaniem jest dwugłos płynący z Niemiec. Brak jednoznacznego stanowiska nowego Kanclerza Olafa Scholza wobec NS2 jest zdaniem niektórych analityków pewnego rodzaju bodźcem zachęcającym Rosję do konsekwentnego wzmacniania stanowiska i działań zmierzających do uruchomienia gazociągu.

Zobacz też

Wydaje się jednak, że gra Niemiec w dobrego i jednocześnie złego policjanta, a przez to utrzymywanie stanu niepewności po stronie zachodnich sojuszników, została przejrzana i dlatego podnoszone są głosy sprzeciwu na poziomie rządów, wzywające Berlin do wycofania się z projektu. Wszak jak inaczej można rozumieć podawane w mediach różnice zdań niemieckich polityków, ekspertów i dziennikarzy w sprawie NS2 jak nie zaplanowaną operacją informacyjną mającą na celu przykrycie prowadzonych w tle działań zmierzających do uruchomienia spornego projektu. Zatem oczywistym jest, że dla dobra ogółu Niemcy powinny zrobić krok w tył i zauważyć, że dla większości państw europejskich punktem odniesienia jest Bruksela. Bruksela, która ma podstawy prawne do zajęcia w imieniu 27 państw jednoznacznego stanowiska w sprawie NS2, a nie Berlin, który jest tylko i wyłącznie jednym z państw UE.

Idąc dalej należy stwierdzić, że racji nie mają ci, którzy uważają, że zaangażowanie USA na Pacyfiku pozbawia Europę siły oddziaływania na FR. Kwestię zaangażowania USA na Pacyfiku i w Azji należy rozpatrywać w szerszym kontekście jak tylko kontynentalne Chiny. Należy pamiętać, że w rejonie Indo-Pacyfiku po stronie USA jest wiele państw, w tym Wielka Brytania i Australia (trójporozumienie AUKUS) oraz Japonia, Korea Południowa, Malezja, Indonezja, Singapur, Nowa Zelandia i Kanada. Kanada, która często w analizach jest pomijana, a która z racji posiadania marynarki wojennej odgrywa ważną rolę w oddziaływaniu na Północy, wiążąc liczne siły FR.

Należy też pamiętać, że w Europie pomimo zaangażowania się m.in. na Pacyfiku, ważną rolę odgrywa Wielka Brytania, stanowiąc tym samym znaczący wkład w gwarancję bezpieczeństwa środkowoeuropejskiego. Często w kontekście bezpośredniej konfrontacji z Rosją mówi się o Finlandii i Szwecji. Należy więc przypuszczać, że Finlandia i Szwecja mają znaczny wpływ np. na zablokowanie (w ostateczności) wejścia do partu w St. Petersburgu, poprzez który dostarczane są drogą morską towary niezbędne do egzystencji Rosji. Z analizy dostępnych źródeł wynika, że import towarów do Rosji po wodach Bałtyku odbywa się w 80% przy użyciu statków zarejestrowanych pod banderami państw należących do UE.

Zobacz też

Powyższe kwestie wskazują na trudną sytuację FR, która próbuje robić groźną minę do niełatwej dla niej gry. Zatem należy postawić pytanie jakie kryteria pozwalają Putinowi na grę pozorów. W zasadzie jedynymi kryteriami jakimi kieruje się Putin, jest wiara w nieskuteczność UE do zachowania spójności i jedności, Unii borykającej się z wewnętrznymi wyzwaniami, oraz wiara w brak ewentualnej reakcji ze strony NATO i USA na podjęte przez Rosją działania na Ukrainie. W tym wypadku Moskwa jest świadoma zależności niektórych państwa UE od Rosji (głównie gaz i ropa). Ważne jest natomiast, aby rozumieć, że nie chodzi tu o „bicie chłopca", a przekonanie do współpracy na zasadach powszechnie uznawanych za pożądane.

Dlatego też w interesie USA jest wsparcie Europy i utrzymanie w niej jedności i spójności -- patrz chociażby zwiększenie przez USA dostaw gazu w reakcji na ograniczenie przez Rosję przesyłu gazu do Europy i wzrost jego cen. Zatem w interesie m.in. Polski, jest utrzymanie w Europie USA i poprzez nie wywieranie presji na Niemcy wspierające Rosję w kwestii NS2. Otwartym pytaniem pozostaje przyczyna takiego postępowania Niemiec? A odpowiedzią, że utrzymanie pokoju w Europie leży nie tyle w Moskwie (zbyt słaba i uzależniona od NS2), ile właśnie w Berlinie dążącym do federalizacji Europy zgodnie z Porozumieniem koalicji tworzącej nowy rząd RFN. Na to jednak nie godzi się Europa Środkowo-Wschodnia.

Dlatego też głównym wyzwaniem roku 2022 w zakresie zapewnienia pokoju w Europie, będzie dla znacznej części Zachodu powstrzymanie NS2, z jednoczesnym pozostawieniem Rosji możliwości współpracy gospodarczej z Zachodem, a przez to umożliwienie zabezpieczenia jej wewnętrznych potrzeb społeczno-ekonomicznych.

Zobacz też

W kontekście powyższego Rosja mimo wszystko zdaje sobie sprawę, że NATO, USA i wbrew pozorom UE, wysłały silny przekaz co do przyszłości Ukrainy, nie pozostawiając tym samym Rosji szerokiego pola manewru. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że Moskwa w wyniku zaplanowanych na początek 2022 roku rozmów z USA, NATO i UE usłyszy koniec szantażu, damy Wam jednak szansę wyjścia z twarzą.". Czy ta szansa oznacza jednak zgodę na NS2, a przez to eskalację napięcia w Europie? Na chwilę obecną Rosja przyjęła zaproszenie do rozmów z NATO w dn. 12.01.2022 r. W dn. 10.01.2022 r. będą kontynuowane również rozmowy z USA. W tym wypadku Rosja musi zmierzyć się z oficjalnymi wypowiedziami np. wiceprezydent USA Kamali Harris która ostrzegła, że Stany Zjednoczone są gotowe nałożyć na Rosję sankcje, jakich nikt dotąd nie widział", czy też administracji prezydenta USA Joe Bidena z której wynika, że niektóre z rosyjskich propozycji bezpieczeństwa są nie do przyjęcia, ale Waszyngton odpowie konkretniejszymi pomysłami w kwestii formatu rozmów.". Natomiast dzień później dojdzie do spotkania przedstawicieli Rosji z Organizacją Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).

W kontekście powyższego oczywistym jest, że NATO, w tym USA i UE muszą znaleźć rozwiązanie zapewniające utrzymanie pokoju w Europie. Pokoju, który dzisiaj leży w Moskwie i Berlinie, które mają świadomość, że kontynuacja certyfikacji NS2 może doprowadzić do eskalacji sytuacji, oraz czego nie należy wykluczać, rozlania się konfliktu poza wymiar lokalny, czy też regionalny. W szerszym ujęciu może oznaczać koniec Sojuszu Północnoatlantyckiego, a przez to osłabienie pozycji USA w konfrontacji nie tylko z Pekinem (tu racje USA są zabezpieczone poprzez liczne sojusze w Azji i na Pacyfiku oraz w relacjach z państwami anglosaskimi), ale też ze wzmocnioną przez Berlin Rosją. W tym miejscu Zachód powinien pamiętać słowa profesora Juliana Lindleya--Frencha, doradca ds. wojskowych wielu brytyjskich gabinetów i autora książki na temat przyszłej wojny (Future War and Defence of Europe), który stwierdził:

„Jeśli Amerykanie i Europejczycy okażą się teraz słabi, w przyszłości mogą zapłacić za to straszliwą cenę, zwłaszcza ci mieszkający na wschód od linii Odry i Nysy".

Wsłuchując się natomiast w głos prezydenta Putina, certyfikacja NS2 spowodowałaby znaczne obniżenie cen gazu w Europie (nie precyzuje których odbiorców obniżka dotyczyłaby). Z pewnością Putin, i nie tylko on, miał na myśli drugą połowę 2022 roku. Zatem skoro takie są altruistyczne intencje Rosji, to powstaje jednak pytanie w jakim celu Rosja, poniekąd za zgodą Niemiec wywiera presję militarną na Ukrainę? Przecież sam prezydent Putin głosi, że Rosja nie ma planów ataku na Ukrainę. Tym samym potwierdza, o czym mówią sami Niemcy, że NS2 jest projektem polityczno-gospodarczym, swojego rodzaju narzędziem nacisku.

WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133
Reklama
Reklama