Reklama

Geopolityka

Posiedzenie Rady NATO-Rosja: Taktyczna korekta kursu Kremla?

W środę odbędzie się drugie w ostatnim czasie spotkanie Rady NATO-Rosja. O ile kwietniowe posiedzenie zakończyło się na wymianie (nie)uprzejmości i powtórzeniu znanych pozycji, lipcowe spotkanie może potwierdzać korektę kursu polityki zagranicznej Kremla.

Agenda środowego spotkania obejmuje szereg kwestii, z których większość - jak na przykład sytuacja w Afganistanie, konflikt na Ukrainie czy też obrona przeciwrakietowa w Europie - jest stałym elementem rozmów obu stron. Z pewnością Sojusz szczegółowo przedstawi również decyzje dotyczące wzmocnienia wysuniętej obecności na wschodniej flance, zaś Rosjanie powtórzą swoje argumenty o braku zasadności takich ruchów oraz agresywnemu zwiększaniu potencjału NATO "przy granicach Rosji". Choć każde z tych zagadnień ma ogromne znaczenie dla relacji obu stron, to nie wydaje się, by posiedzenie Rady przyniosło znaczącą modyfikację pozycji.

Ciekawie zapowiada się natomiast kwestia ewentualnego porozumienia obniżającego ryzyko wypadków z udziałem wojska. Po stronie NATO panuje praktycznie pełna zgoda co do konieczności minimalizacji niebezpieczeństwa nieplanowanej eskalacji, spowodowanej przez wypadek na morzu lub w powietrzu. Mniejsze zainteresowanie tą kwestią wyrażali jednak Rosjanie, którzy - jak mówił podczas Warsaw Summit Experts' Forum Dmitri Trenin - starają się kompensować asymetrię w relacjach z NATO, poprzez ponoszenie większego ryzyka.

Niespodziewanie jednak, podczas niedawnej wizyty w Finlandii, prezydent Putin wyraził gotowość do rozmów na temat ewentualnego porozumienia zobowiązującego wszystkie samoloty wojskowe latające nad Bałtykiem, do włączania transponderów. Towarzyszył temu wypowiedzi stałego przedstawiciela przy NATO Aleksandra Gruszko, który stwierdził, że Rosja jest zainteresowana uaktualnieniem porozumień o unikaniu wypadków militarnych.

Jak należy interpretować ten zwrot w rosyjskiej postawie, ale też relatywnie łagodną relację na postanowienia szczytu w Warszawie?

Jednym z możliwych wytłumaczeń jest dążenie Kremla do wzmocnienia pozycji "gołębi" w ramach NATO oraz zmiany dominującej narracji opisującej stosunki Sojuszu i Rosji. W relacjach ze szczytu NATO dominował obraz Rosji jako źródła zagrożenia czy też "eksportera niestabilności". Ostra reakcja ze strony Kremla wzmocniłaby i utrwaliła ten przekaz, a nawet mogła sprowokować dalsze kroki ze strony Sojuszu. Z kolei zgoda na wspomniane rozmowy i ewentualny "sukces" posiedzenia NATO-Rosja pomoże utrzymać atmosferę niejednoznaczności odnośnie do relacji obu stron. To z kolei jest niezbędne dla wygrywania podziałów wewnątrz Sojuszu wynikających m.in. z rożnych potencjałów i wrażliwości na zagrożenia ze strony Rosji i wzmacniania swoich wpływów w obszarze zachodniego sąsiedztwa.

Z drugiej strony, osiągnięcie porozumienia obniżającego ryzyko wypadków wojskowych pozbawiłoby Kreml jednego z narzędzi polityki zagranicznej. Być może rosyjskie władze uznały, że jest to minimalna cena, jaką muszą zapłacić za utrzymanie otwartych drzwi do normalizacji relacji z Zachodem. Inne odczytanie tej sytuacji wysuwa na pierwszy plan wskazanie przez wspomnianego Aleksandra Gruszkę istniejących umów o unikaniu wypadków, jako podstawy do rozmów między NATO a Rosją. Takie umowy podpisało jeszcze z ZSRR 11 obecnych państw NATO (m.in. USA, Francja, Niemcy, Wielka Bryrania, Włochy), oczywiście żadne ze wschodniej flanki. Potencjalnie stwarza to możliwość eskalowania napięcia lub też wzmacniania różnic między państwami sojuszniczymi. 

Należy pamiętać, że długoterminowym celem Rosji niezmiennie pozostaje zdyskredytowanie i osłabienie NATO, w szczególności w Europie Środkowo-Wschodniej. Świadczą o tym choćby działania podejmowane w czasie szczytu, w tym publikacja fałszywych wywiadów polskich generałów, czy np. wypowiedź Michaiła Gorbaczowa o zagrożeniu wojennym ze strony Sojuszu. Nie da się więc wykluczyć, że osiągnięcie porozumienia będzie połączone z działaniami informacyjnymi, przedstawiającymi Rosję jako "ofiarę", aby próbować skłonić opinię publiczną państw zachodnich do osłabienia w perspektywie czasu środków wzmocnienia przyjętych w trakcie szczytu, istotnie zwiększających bezpieczeństwo naszego regionu.

Czytaj więcej: NATO musi bronić wschodniej flanki i środków wzmocnienia. "Rosja chce destabilizacji" [KOMENTARZ]

Reklama

Komentarze (2)

  1. Redrum

    Typowy jeden krok w tył, by w odpowiedniej sytuacji zrobić dwa do przodu, najlepiej z zaskoczenia. Że też na Zachodzie jeszcze się na to nabierają.

  2. efekt

    Kiedy Rosjanie są słabi, zaczynają kreować sytuację, które pozwolą im przeczekać i się wzmocnić. Tak dzieje się właśnie dziś. Ich strategia jest już wielokrotnie sprawdzona a każdy nowy wódz zachodniego potencjału z racji nie znajomości psychiki Rosji i ich strategii daje się nabrać. Dla przykładu: 14.09.1812 Napoleon wkracza do Moskwy, Car śle do niego sygnały honorowej kapitulacji na rzecz Cesarza Francuzów. Lecz po miesiącu bezowocnych oczekiwań na odpowiedź Napoleon zarządził 18 października odwrót Wielkiej Armii. Ten 1 miesiąc kosztował go utratę hegemonii w Europie. Gdyby opuścił Moskwę o 2 tygodnie wcześniej jego armia przezimowałaby w Smoleńsku ( lub gdyby posłuchał Polaków na Ukrainie). Niestety Moskwę opuścił 18.10 a już 3 dni później zaczęły się niespotykane nawet jak na Rosję mrozy i mroźne wiatry. W pamiętnikach można poczytać historie jak o poranku odziały liczące po 500 żołnierzy nie można było dobudzić ponieważ pozamarzali w nocy. Dziś Moskwa kreuje sytuacje aby wygrać na czasie ( może zmieni się Prezydent - Trump- i odpuści) może rozpadnie się UE. Rosja jest słaba i należy ją zniszczyć jak mongołowie to zrobili.

    1. olo

      100% tylko na zachodzie nie ma dzisiaj polityków pokroju KOWBOJA który docisnął manetkę gazu aż ZSRR się rozpadło. Dziś można zrobić to samo z mniejszymi kosztami bo Rosja to dużo słabsze państwo niż ZSRR. Rosjanie tylko mówią że wytrzymają i głód a jakoś Jelcynów obalili. Tak samo teraz gdy okaże się że Putin to tylko jest mocny jak baryłka ropy jest za < 100$.

    2. AWU

      Należy pamiętać słowa gen Pattona. "The difficulty in understanding the Russian is that we do not take cognizance of the fact that he is not a European, but an Asiatic, and therefore thinks deviously. We can no more understand a Russian than a Chinaman or a Japanese, and from what I have seen of them, I have no particular desire to understand them, except to ascertain how much lead or iron it takes to kill them. In addition to his other Asiatic characteristics, the Russian have no regard for human life and is an all out son of bitch, barbarian, and chronic drunk. " Tak jak my wszyscy, lubię przeciętnego Rosjanina który jest w stanie okazać serce, (moja babcia przeżyła Syberię dzięki pomocy prostych rosyjskich ludzi którzy sami byli ofiarami swego państwa) jednak jako naród Rosja nie rokuje chyba żadnych nadziei. Od momentu gdy Moskwa uzyskała niepodległość nie potrafi zbudować dobrobytu gospodarując swe nieprzebrane bogactwa naturalne które powinny ją uczynić najbogatszym narodem świata. Pasożytują od ponad 500 lat grabiąc sąsiadów. Również nasuwa się pytanie kiedy Moskwa wygrała samodzielnie z równorzędnym przeciwnikiem?

Reklama