Reklama

Siły zbrojne

NATO musi bronić wschodniej flanki i środków wzmocnienia. "Rosja chce destabilizacji" [KOMENTARZ]

Fot. Duński Leopard 2A5 w czasie strzelań. Fot. Markus Rauchenberger/US Army.
Fot. Duński Leopard 2A5 w czasie strzelań. Fot. Markus Rauchenberger/US Army.

Sojusz Północnoatlantycki podjął decyzje o bezprecedensowym wzmocnieniu obecności wojskowej w Europie Środkowo-Wschodniej, przekładające się na istotne zwiększenie bezpieczeństwa państw bałtyckich i Polski. Jest jednak prawdopodobne, że Rosja będzie dążyć do osłabienia spójności Sojuszu i stopniowego ograniczenia zakresu środków obronnych, wykorzystując niekorzystne trendy na scenie politycznej w Europie Zachodniej i w USA. 

Ogłoszone przez Sekretarza Generalnego NATO ustanowienie obecności czterech batalionowych w Polsce i krajach bałtyckich grup bojowych stanowi faktyczny przełom w dotychczasowej polityce Sojuszu Północnoatlantyckiego. Oznacza to bowiem, że w wypadku potencjalnej agresji przeciwko tym krajom, siły sojusznicze będą mogły wejść do działań od razu, a nie dopiero po wprowadzeniu jednostek wzmocnienia.

Co prawda tych zakres sił może nie być w pełni wystarczający do samodzielnego odparcia ataku na dużą skalę, ale stanowią one element szerszego systemu wspólnej obrony, a mechanizmy wprowadzania wojsk wzmocnienia – włącznie ze schematami podejmowania decyzji – są ciągle udoskonalane. Jeszcze przed posiedzeniem Rady Północnoatlantyckiej szef MON Antoni Macierewicz wskazał, że na szczycie mają zostać podjęte decyzje dotyczące uaktualnienia planów ewentualnościowych.

Ponadto, po szczycie w Walii w znacznie większym stopniu prowadzone są działania z zakresu rozpoznania, nadzoru i wywiadu potencjalnych zagrożeń na wschodniej flance. Poszczególne, prowadzone ćwiczenia przyczyniają się też do przyspieszenia możliwości reagowania sił zbrojnych poszczególnych państw. Również Stany Zjednoczone zdecydowały się na znaczne wzmocnienie obecności wojskowej w Europie Środkowo-Wschodniej, a czas reagowania wojsk USA znacząco się skrócił w stosunku do stanu sprzed 2014 roku. Dodatkowe środki, jak rozmieszczenie pełnej, rotacyjnej brygady pancernej oraz sprzętu dla kolejnej brygady wraz z pododdziałami szczebla dywizyjnego spowodują kolejne zwiększenie możliwości reagowania.

Natomiast same batalionowe grupy bojowe w istotny sposób wzmacniają potencjał bojowy, zwłaszcza w krajach bałtyckich. A potencjalny przeciwnik musi mieć świadomość, że nie uda mu się uniknąć konfrontacji z pododdziałami z dużych, rozwiniętych państw NATO, a nie tylko z krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Dlatego Rosja będzie najprawdopodobniej dążyć do zmiany tych ustaleń, w znacznym stopniu utrudniających podejmowanie agresji wobec tych krajów. Przypuszczalnie będzie to podejmowane poprzez wywieranie wpływu na scenę polityczną w krajach, w których może to spowodować osłabienie środków obronnych. Już obecnie w niektórych krajach Europy Zachodniej część polityków krytykuje wdrażanie środków wzmocnienia.

Przykładem jest niedawna wypowiedź niemieckiego szefa MSZ Franka-Waltera Steinmeiera, który – choć formalnie nie sprzeciwił się działaniom podejmowanym na szczycie w Warszawie i wcześniej w Walii – został odczytany jako przeciwnik prowadzenia ćwiczeń na dużą skalę, czy przerzutu wojsk. Stanowisko Steinmeiera zostało niedawno poparte przez włoską minister obrony Robertę Pinotii, a francuski prezydent Francois Hollande miał według agencji AFP powiedzieć, że Rosja jest partnerem, a nie zagrożeniem.

Co więcej, w krajach NATO w najbliższej przyszłości będą się odbywać wybory parlamentarne lub prezydenckie, które mogą niekorzystnie zmienić scenę polityczną. Przykładem są Stany Zjednoczone, gdzie jednym z dwóch najważniejszych kandydatów jest Donald Trump, który wielokrotnie wypowiadał się przeciwko Sojuszowi Północnoatlantyckiemu.

Wybory prezydenckie odbywają się również we Francji, jednym z kandydatów jest Marine Le Pen, która otwarcie opowiada się za wyjściem z Paktu Północnoatlantyckiego. Wreszcie, Niemcy będą wybierać członków Bundestagu, a poparcie dla partii CDU/CSU, której przedstawiciele w największym stopniu opowiadają się za wzmacnianiem wschodniej flanki NATO spada m.in. wskutek kryzysu migracyjnego. Co więcej, na scenę polityczną w Republice Federalnej wejdzie przypuszczalnie partia Alternatywa dla Niemiec, która otwarcie kwestionuje podstawy współpracy transatlantyckiej.

Nawet jeżeli skrajne partie nie będą miały bezpośredniego wpływu na decyzje podejmowane przez kolejne rządy, będą niekorzystnie oddziaływały na scenę polityczną, gdyż przedstawiciele obecnych władz mogą oferować wyborcom „zmiękczenie” obecnego kursu wobec Rosji z uwagi na korzyści gospodarcze, czy nastroje części opinii publicznej. Przykładem takiego postępowania jest wspominana wypowiedź szefa niemieckiego MSZ Franka Waltera-Steinmeiera.

W opinii autora artykułu Rosja w najbliższym czasie może wstrzymać się od podejmowania otwartych i jawnie agresywnych działań wobec państw Zachodu czy krajów partnerskich, jak Ukraina. Świadczy o tym np. niedawna wypowiedź prezydenta Putina, który miał proponować ustalenie zasad bezpieczeństwa lotów nad Morzem Bałtyckim.

Takie postępowanie bynajmniej nie będzie jednak oznaczało zmiany kursu wobec Zachodu czy powrotu do przestrzegania zasad prawa międzynarodowego. Wręcz przeciwnie – Rosja, dysponująca kilkudziesięcioma tysiącami żołnierzy na Krymie i w Donbasie, „rutynowo” łamiąca prawo międzynarodowe, w tym umowy rozbrojeniowe, jak choćby będzie pokazywała siebie jako „ofiara agresji” NATO – sojuszu suwerennych państw, który na terytorium swoich członków, krajów brutalnie okupowanych przez ZSRR w przeszłości rozmieszcza niewielkie jednostki o charakterze obronnym, liczące w sumie przypuszczalnie kilka tysięcy żołnierzy.

Podjęcie ewentualnych, otwartych działań na dużą skalę przez Moskwę mogłoby spowodować dalsze retorsje Zachodu, podobnie jak miało to miejsce po zestrzeleniu samolotu MH-17 i wprowadzeniu regularnych jednostek do Donbasu (sankcje gospodarcze UE obowiązują nadal). Jednocześnie utrudniłoby to Rosji działania propagandowe w celu osłabienia NATO, podejmowane w zasadzie już w chwili obecnej. A ewentualne ograniczenie środków obronnych w przyszłości (wskutek niekorzystnych zmian na scenie politycznej), które zostały właśnie wdrożone, może być odczytane wprost jako zachęta do agresji i skokowo zwiększyć ryzyko dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej. I właśnie do tego przypuszczalnie będzie dążyć Federacja Rosyjska.

Z drugiej strony, cały czas występuje ryzyko podjęcia przez Moskwę agresywnych, zaskakujących działań na dużą skalę. W NATO – zwłaszcza w krajach europejskich (zarówno naszego regionu, jak i na zachodzie kontynentu) - nadal występują istotne braki w zdolnościach obronnych. Oczywiście pierwsze środki adaptacyjne zostały już podjęte, ale ich zakres jest nadal niewystarczający, a realizacja obarczona ryzykiem politycznym, szczególnie w państwach na zachodzie kontynentu.

Decyzja o ustanowieniu relatywnie niewielkiej obecności wojskowej w Europie Środkowo-Wschodniej musi bowiem być powiązana z realnym i wiarygodnym systemem odstraszania ewentualnej agresji. To z kolei łączy się z koniecznością posiadania zdolności do szybkiego i znacznego wzmocnienia tych sił, i to w warunkach stosowania przez potencjalnego przeciwnika strategii antydostępowej, utrudniającej udzielenie wsparcia. Obejmuje ona użycie środków walki radioelektronicznej, zaawansowanych rakiet balistycznych czy OPL dalekiego zasięgu, pokrywającej także część ugrupowania wojsk własnych.

Dlatego obok decyzji o ciągłej obecności rotacyjnej i dążenia do utrzymania sojuszniczej spójności bezwzględnie konieczne jest wzmacnianie ogólnego poziomu zdolności NATO, zwłaszcza w najbardziej zaniedbanych obszarach – naziemnej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, artylerii, walki radioelektronicznej czy konwencjonalnych wojsk lądowych. Co więcej, państwa zachodnie muszą podwyższyć stopień gotowości całości swoich sił, a nie tylko niewielkich jednostek wydzielanych do natychmiastowej reakcji,  co wiąże się z większym zapotrzebowaniem choćby na zakupy amunicji czy części zamiennych.

Szczególną rolę odgrywa tutaj Republika Federalna Niemiec, choćby ze względu na posiadany potencjał gospodarczy i brak zaangażowania poza obszarem traktatowym i na terytorium kraju w takim stopniu, jak np. we Francji. I to zapewne Berlin będzie celem najszerzej zakrojonych działań propagandowych Moskwy, gdyż może zostać uznany za bardziej „podatny” na nie, niż na przykład Kanada. Na razie niemiecki rząd odgrywa w działaniach NATO – wbrew pozorom – bardzo konstruktywną rolę, ale to może ulec zmianie wskutek wyborów parlamentarnych.

Podsumowując, wynik szczytu NATO jest dużym sukcesem z punktu widzenia krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Rozszerzenie obecności wojskowej w większym stopniu było mało realne, nie tylko z uwagi na polityczny sprzeciw i chęć dochowania deklaracji zawartych w Akcie Stanowiącym NATO-Rosja z 1997 roku, ale też potencjalne trudności z wydzieleniem większych sił do trwałego stacjonowania poza granicami kraju. To wiąże się bowiem z koniecznością formowania nowych jednostek, i to w sytuacji gdy – z uwagi na cięcia budżetowe – siły zbrojne największych krajów NATO, jak Niemcy, ale też Wielka Brytania czy Włochy borykają się z problemami w utrzymaniu gotowości istniejących jednostek i to pomimo, że ich liczebność jest w zdecydowanej większości przypadków istotnie niższa niż jeszcze kilka lat temu.

Przyjęte ustalenia istotnie wzmacniają poziom bezpieczeństwa, ale ich skuteczność jest warunkowana dwoma czynnikami. Po pierwsze, muszą mieć charakter trwały, a więc władze państw NATO powinny dążyć do ich utrzymania w dłuższym okresie czasu. Po drugie, muszą być wsparte zwiększeniem ogólnego poziomu zdolności NATO, co jest obarczone ryzykiem politycznym, podobnie jak punkt 1. Moskwa będzie prawdopodobnie dążyła do osłabienia spójności Paktu Północnoatlantyckiego, aby te warunki nie zostały spełnione. Szczyt warszawski nie jest więc końcem, a jedynie kolejnym etapem na drodze do wzmacniania zdolności obronnych Europy Środkowo-Wschodniej i całego Sojuszu.


Czytaj więcej: Szatkowski: Newport pokazało, że można tchnąć nowe życie w NATO. Następny krok - w Warszawie

Czytaj więcej: Niemiecki ekspert o działaniach NATO. "Putin na pewno jest zaskoczony"

Czytaj więcej: Ekspert dla Defence24.pl: Niemcy pokazują minimum solidarności sojuszniczej

Czytaj więcej: Brytyjski ekspert o szczycie NATO: "Pomoże uleczyć część ran, które powstały po Brexit"

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (11)

  1. i taki sobie

    " Po co mają to robić, jak NATO przecież ich obroni :). Skandalem jest, że prawie wszystkie kraje nie wywiązują się ponoszenia odpowiednich nakładów na wojsko. Powinni za to wyrzucać z sojuszu! " - To cytat poważny i dobrze odbijający stan NATO ? NATO - to klika dwóch krajów AMERYKI , WIELKIEJ BRYTANI - czytaj ANGLI . To była kolonia Angielska ( AMERYKA ) . Reszta to śmieci z zasobem ziemi gdzie można się przechadzać . Wartość bojowa - - - 0 , ? O czym tu panowie dyskutować ? W tłumie lepiej się rzuca kamieniami ? ROSJA - jeden kraj = przeciw jak to jeden określił zbieraninie innych narodów ? Wartość bojową przeciwstawić naprzeciw siebie dwóch rywali o dominację w ŚWIECIE = ciekaw jestem takiego wyniku ? POLSKA armia za komuny wartość bojowa w Europie po ANGLI , FRANCJI na trzecim miejscu ? Dziś wartość bojowa 0,5 za AUSTRIĄ - taki oto sukces naszego wojska mamy ?

    1. bender

      Tia, a swistak zawija w sreberka i zawija... Nie wytlumaczysz i takiemu sobie, ze to co wypisuje to brednie, ze jesli cos juz porownywac, to trzeba by zastosowac wspolna miare. Ciekaw jestem jak doszedl do tej 3 pozycji militarnej w Europie za komuny. Ogolna liczba zolnierzy i sprzetu w sluzbie dala mu taka pozycje? A moze udzial wydatkow militarnych w PKB? Moze naklady przeliczone na USD? Bzdura jest kazde slowo powyzszego postu. Lacznie z tym porownaniem do Austrii. Jestesmy klasyfikowani o niebo wyzej, bo Austriacy maja nizsze PKB od Polski a wydaja ponizej 1% na obronnosc (0,81%).

  2. Ernest Treywasz

    Po wpisach widać że spór przebiega głównie na osi ruska V kolumna-NATO entuzjaści. Rozumiem rozdrażnienie Rosji, która nie dostaje od Zachodu tego, co jej zdaniem słusznie jej się należy - uznania jej mocarstwowej pozycji w Europie. Zdaniem Rosji to, co się stało po 1989, czyli faktyczna klęska Kremla w zimnej wojnie było oszustwem, bo sowiety wycofały się z konfrontacji militarnej z Zachodem na pewnych warunkach, które potem zostały złamane. Innymi słowy, zaszło coś podobnego do Jałty, tylko w drugą stronę. Układy w Reykyaviku i późniejsze, związane ze zjednoczeniem Niemiec, nie zawierały w sobie żadnej oficjalnej klauzuli, która by formalnie przesądzała los Europy Środkowo-Wschodniej. Deklaracja NATO z 1997 nie ma mocy traktatu międzynarodowego, i właśnie została podważona. Moskwa przywykła do sytuacji że realna siła militarna którą dysponuje, daje jej przywilej ostatecznej interpretacji takich porozumień. Ten przywilej został zignorowany, co samo w sobie jest wyzwaniem rzuconym Kremlowi, na który Putin musi zareagować, jeśli nie chce stracić twarzy. Brak reakcji oznaczałoby, że Rosja traci wiarygodność w projekcji siły, dlatego MUSI ją przywrócić, bo z powodu sytuacji ekonomicznej straciła już inne środki nacisku. W tej sytuacji wyniki szczytu w Warszawie muszą nas napawać najwyższym niepokojem. NATO nie dało Rosji marchewki i zamiast uzbroić się w gruby kij, straszy ją jakimś patyczkiem. Rosja poczeka jeszcze do wyborów w USA i spróbuje dogadać się z Trumpem. Albo Trump im da to, czego chcą, a zalicytują raczej wysoko, albo będą musieli powiedzieć w tym pokerze "sprawdzam". W przeciwnym razie grozi im totalna implozja.

    1. caraczal bieda szturm z Francy

      jasne mamy Tu takich jak VII zmiana. i innnych np: to NATO prowokuje Rossije. To Angole latali bombowcami z lat 50-tych pod Soczi cara czy "wyzwolony" Krym. albo - po co nam uzbrojony Master made in Italy. bo dla nich makaroniarzy lepszy tani gaz raspucia. A w przetargu na LIFTowanie za Iskry i SU22 obiecywali Uzbrojenie 2-giej eskadry i Dostawy do LISTOPADA br!!

  3. tak tylko...

    Po wpisach widać, że rosyjska propaganda działa na 105%, próbując deprecjonować szczyt w Warszawie. Ja rozumiem wasz bul i rozgoryczenie, że Rosja jest w odwrocie. Patrząc na obecne procesy z perspektywy dziesiątek, a nawet setek lat widać, że Rosja jest w całkowitym odwrocie, jej granice zostały odepchnięte na wschód do tych z przed 400 lat. Dzisiaj amerykańscy żołnierze stacjonują w krajach bałtyckich, Ukraina zbliża się do NATO, a przecież tak niedawno był jeszcze ZSRR i Układ Warszawski i taka sytuacja była nie do pomyślenia. Niemożliwe stało się faktem, dlatego rozumiem wasz bul i bezsilność. Pozdrawiam wszystkich troszczących się o Polskę i tych promujących Rosję i rosyjski punkt widzenia.

  4. SZELESZCZĄCY W TRZCINOWISKU

    fenomen..... sukcesu "Warszawskiego Szczytu".....spotkanie politycznych "osobliwości " schodzących do lamusa ..których siła sprawcza politycznego i ekonomicznego oddziaływania .za kilka chwil będzie równa zero..oraz osobników politycznych którzy li tylko z czystej poprawności politycznej oraz wyrachowanemu cynizmowi przyjechali by móc epatować-grać hasłami by " grać wiarygodnego sojusznika NATO"..a przy okazji ugrać coś..HIPOKRYZJA .magików ludzkich emocji ..... JAK MAWIAŁ KLASYK ..... umysł ludzki chwyta się kierunkowości odwrotnej delektując się wizjami lepszego pociesza się harmonią w dysharmonii zwaną iluzją. ubraną w teatr symboli ...więc niektórym wystarczy fatamorgana, by stwierdzić, że doszli do źródła consensusu o sile sprawczej...bzdura bo to oznacza stagnacje ..więc naruszenie egoistycznych interesów benificjentów ..wiedzą żę lud potrzebuje "wina i igrzysk " więc dano ludowi spektakl pt. "Szczyt NATO"....gdzie tematem głównym odbywającym się w kuluarach był brexit Wlk. Brytanii (czyli o pieniądzach czyli o "bożku" naszych czasów)..a reszta to spektakl gdzie poprzestawiano pionki na szachownicy ładu światowego by rozgrzać emocje szarych ludzi ..ale nie ostudzić bo ludzie na tym etapie ewolucyjnym potrzebują "drażnienia" wtedy w człowieku budzi się geniusz tworzenia .. " Człowiek bro­ni się przed strachem za po­mocą lęku" ... i toby było w temacie ...Człowiek ta­ki już jest-zastępu­je strachem większą część swoich emocji...Strach nie jest długot­rwałym nau­czy­cielem obowiązku..jak mawiał Cyceron....okiełznasz strach zabijesz lęki ..ale one dają napęd życiu ..ale może się mylę...'Mylić się jest rzeczą ludzką''- Seneca

  5. caraczal bieda Szturm z francy

    chwila..US przetestuje zestawy maskowania w liczbie 9...na jesieni br w polskich warunkach?!? czyli mniemam Abrams'y w sile kompanii? a Kanada "do" 6 F-18, okresowo...to i tak Chyba? lepiej jak EUROfightery gdy przepuszczali suki24 Wielokrotnie w strone USCook'a. a "rola" makaroniarzy z wypuszczeniem 1 NAGIEGO mastera - gdy konkurenci oferowali przynajmniej z 3 lufowym 20mm w pakiecie...jasne

    1. 1andrzej

      1 po grzyba ci w samolocie szkolnym 3 lufowe działko? W samolotach pasażerskich to pewnie haubice 155 mm ... 2 Mieli zestrzelić amerykańce sukę? Zrobiliby to bez żadnego problemu. tylko co potem? 3 Gdyby przetestowali 9,5 zestawów to dopiero byście płakali na Kremlu.

  6. Mk

    Jaki jest powòd ze Litwa, Łotwa i Estonia nie mogą same wystawić po 1 brygadzie pancernej? Dlaczego nie stać ich na kilkadziesiąt czołgòw, transporteròw i trochę porządnej artylerii? Nie rozumiem.

    1. happy

      najwieksza w tym towarzystwie litwa ma 2,8mln mieszkancow wiec bredzisz

  7. VII zmiana

    Tak na siłę wciągnąć Rosję w niechcianą wojnę a potem zwalić na niż winę ! Piękny plan.Zamiast robić z Rosją interesy tak jak niemcy to pchamy się do wojny która kolejny raz zrobi z Polski ruiny i zgliszcza a z narodu znów zostaną same popłuczyny ...

    1. ---

      Człowieku, czy ty nie rozumiesz, że Polski i Polaków NIGDY nic dobrego ze strony Rosji nie spotkało?

    2. Tomasz

      Co to za brednie wypisujesz ? Ukraina i Krym wciągała Rosję w wojnę ? Polska groziła uderzeniem broni atomowej na Moskwę ? Polskie samoloty latają bez transponderów wzdłuż granic Rosji ? Polska może być tylko wolnym narodem albo lokajem Rosji, innej możliwości nie ma i świadczy o tym nasza historia.

  8. Duda

    Gadanie gadanie... Az znudzilo sie czytac. Nas obywateli interesuja czyny!oprocz rajdu Dragonow i bazy w radzikowie stany nie zrobily nic (nie wspominajac o nato).kieruje sie do monu i A Macierewicza o podanie: Jaki system wybierzemy w o.przeciwlotniczrj i przeciw rakietowej?ktore lodzie podwodne i korwety wraz z patrolowcami beda bronily baltyku?ktore helikoptery wielozadaniowe beda lataly nad naszymi glowami i ktore szturmowki beda przenosily rakiety spike i niekierowane 70?????

  9. tak tylko...

    Oczywiście, że Rosja chce destabilizacji NATO, dlatego zastanawiające są motywy czytelników promujących Rosję i rosyjski punkt widzenia. Ja rozumiem, że można mieć odmienne poglądy od tych, które wspierają polską racją stanu, ale dlaczego? Żadna z tych osób nie wyjaśnia tego, a to dziwne, bo uczciwi ludzie zawsze są w stanie uzasadnić motywy swojego postępowania...

    1. wed

      Najprostsze wyjaśnienie podsuwa historia - analogicznie jak w 1945 roku, kiedy już Rosjanie wejdą zbrojnie do Polski, ludzie, o których Pan(i) piszę będą pokazywać swoją prorosyjską działalność na poparcie starań o udział w odpowiedniku PKWNu, czy innej formy kolaboracji.

  10. franca

    "Sukces" Warszawskiego Szczytu jest bardzo kruchy, bo opiera się "tylko" na chęci podtrzymania wiarygodności Sojuszu. (i USA) A tendencje odsrodkowe są mocniejsze niż w UE. We Francji to nie Le Pen jest zagrożeniem, a chęć odzyskania swobody manewru z czasów gdy była członkiem NATO " w połowie".  I jest to równie popularne na lewicy i prawicy. Wystarczy też zerknąć na liste gości Putina i ich deklaracje, by niuansowac "lepszosc" CDU/CSU nad SPD. Ameryka z Trumpem, czy bez, będzie bardziej zainteresowana Pacyfikiem niż Europą. Obecne decyzje dają tylko czas Europie, by podjęła niezbędne kroki do usamodzielnienia się w kwesti bezpieczeństwa i przetrawila Brexit. Tym którzy myślą, że ewentualna śmierć żołnierzy USA, Francji, itd doprowadzi automatycznie do pełnego zaangażowania się w konflikt, radzę przypomnieć sobie np konflikt w Libanie. Nie takie żaby kraje Zachodnie przelykaly. Dzisiaj trudno przewidzieć, jaką decyzje by podjęli, ale jest pewne, że los tej garstki żołnierzy, był by brany pod uwagę " na marginesie". Świat się zmienia, nawet skostniala Europa przeżywa zmiany jeszcze kilka lat temu niewyobrażalne. A my ciągle chcemy, żeby było jak przedwczoraj i trwało tak wiecznie.

    1. VII zmiana

      Tym którzy myślą, że ewentualna śmierć żołnierzy USA, Francji, itd doprowadzi automatycznie do pełnego zaangażowania się w konflikt, radzę przypomnieć sobie np konflikt w Libanie.- tylko że w tedy był potężny ZSRR i kupa jego sojuszników na bliskim wschodzie Egiptu nie wyłączając .

  11. Afgan

    Nie chcę siać tutaj jakiegoś lęku i niepewności, jednak kiedy zmieni się główny lokator Białego Domu, to wszystko to może być warte tyle co papier toaletowy. Jest takie przysłowie "Potrafisz liczyć, to licz na siebie". W jednym zdaniu można streścić wszystkie nasze problemy z zakresu bezpieczeństwa.

Reklama