Reklama

Geopolityka

Orędzie Macrona. Słowa są, czas na czyny [KOMENTARZ]

Autor. PBS

Wczorajsze orędzie prezydenta Francji było krótkie, ale treściwe. Dobrze by się stało, gdyby za tymi słowami poszły jednak czyny.

W swoim wystąpieniu Emmanuel Macron podkreślił, że Federacja Rosyjska stała się zagrożeniem dla bezpieczeństwa Francji, jak i całego kontynentu. Dodał, że Rosja odpowiada za to, że wojna na Ukrainie przybrała już charakter wojny światowej, gdzie zaangażowanie państw z różnych kontynentów (Iran, Korea Północna) jest bezsprzecznie widoczne.

Reklama

Macron: dziś nie można wierzyć Rosji

Prezydent Francji nie ukrywał, że jednym z najważniejszych aspektów obrony pokoju w Europie jest dalsze wspieranie Ukrainy - poprzez dalsze dostawy oraz na arenie międzynarodowej. Tyczy się to także rozmów na temat potencjalnego zawieszenia broni. Zdaniem Macrona „nie można dzisiaj wierzyć Rosji na słowo”, ponieważ jest ona w stanie podważyć każde porozumienie w imię swoich neoimperialnych ambicji.

    Przekonywał, że rozejm w obecnej wojnie „nie może być zbyt kruchy” i że „droga do pokoju nie może prowadzić przez porzucenie Ukrainy”. „Musimy nadal pomagać Ukraińcom w stawianiu oporu dotąd, aż będą mogli negocjować z Rosją trwały pokój” - oświadczył. Wspomniał o idei rozmieszczenia na Ukrainie sił europejskich, ale zastrzegł, że może to stać się wtedy, gdy zawarty zostanie pokój, i po to, aby go gwarantować.

    Macron przypomniał o dotychczasowych zabiegach Francji i Wielkiej Brytanii związanych z Ukrainą i zapowiedział, że w następnym tygodniu w Paryżu odbędzie się spotkanie szefów sztabów państw gotowych zagwarantować przyszły pokój. Zapowiedział też „decydujące kroki” na czwartkowym nadzwyczajnym szczycie UE, a odwołując się do zapowiadanych w Brukseli decyzji o finansowaniu obronności, uznał, że „Europa obrony staje się rzeczywistością”.

    „Pozostajemy przywiązani do NATO i naszego partnerstwa ze Stanami Zjednoczonymi, ale musimy zrobić więcej, by wzmocnić naszą niezależność w sferze obrony i bezpieczeństwa” - powiedział Macron.

    Reklama

    ,,Wkraczamy w nową erę"

    Tymi słowami prezydent Francji określił aktualną sytuację międzynarodową. Odnosiło się to nie tylko do agresywnej polityki rosyjskiej, ale też do zmian w Białym Domu, które wydają się przybliżać Waszyngton do ponownego resetu z Federacją Rosyjską.

    Potencjalne zmniejszenie zaangażowania Amerykanów w Europie, a szczególnie na wschodniej flance NATO, rodzi znaczne zagrożenie z kilku powodów. Po pierwsze będzie to mogło podważać wiarygodność USA jako sojusznika w ramach Paktu Północnoatlantyckiego. Po drugie, da Rosji większą pewność siebie w możliwości dokonywania dalszych prowokacji lub wystosowywania żądań względem sąsiadów. Po trzecie, kwestie bezpieczeństwa sceduje na mieszkańców Europy.

    Scenariusz, gdzie sojusznicy europejscy w najbliższych latach zwiększaliby konsekwentnie swoje nakłady na bezpieczeństwo, a USA stopniowo zmniejszałyby (na przestrzeni lat) zaangażowanie, byłby jeszcze do przyjęcia w ogólnym rozrachunku (choć i tak mniej korzystny, niż gdyby USA zachowały swoją obecność w Europie). Wszakże to jest warunek konieczny, niezależnie w tym momencie od zdania Donalda Trumpa, choć z pewnością jego działania i słowa są swego rodzaju „uderzeniem obuchem” w partnerów. Jednak gdyby wycofanie się Amerykanów nastąpiło nagle, to w tym momencie Europa obudziłaby się w nowej rzeczywistości.

      I to zdaje się widzieć prezydent Macron, który coraz głośniej podkreśla znaczenie francuskiej broni nuklearnej, czy parasola atomowego, który mógłby zostać rozszerzony na inne państwa. W sytuacji kryzysowej rzeczywiście to właśnie Paryż wydaje się mieć najwięcej kart w dłoni (mówiąc językiem prezydenta Trumpa). Jednak to wszystko nie obejdzie się bez zwiększenia wydawanego PKB na obronność.

      Należy jednak zadać sobie pytanie, na ile te wypowiedzi to deklaracje bez pokrycia, a na ile realne zobowiązania. Choć obecny kurs Emmanuela Macrona napawa optymizmem i wydaje się być mocnym akcentem w kierunku budowy własnych zdolności, to jednak nie można mieć pewności co do utrzymania tego kursu w perspektywie najbliższych lat. Zwłaszcza że władza we Francji również w niedługim czasie ulegnie zmianie i należy wtedy liczyć na to, że kurs ten, już po zakończeniu prezydentury przez Macrona, zostanie utrzymany. Ale nie będzie tego, jeśli zmiany nie zaczną się tu i teraz.

      Reklama
      WIDEO: Ta wojna nas nie obudziła
      Reklama

      Komentarze (2)

      1. user_1074157

        Ławrow odpowiedział macronowi, że jakiekolwiek wysłanie europejskich wojsk na ukrainę zostanie uznane za udział w wojnie przeciwko Rosji.

      2. yeti65

        Trump chce upiec 2 pieczenie na jednym ogniu. 1)Reset z Rosją i próba odciągnięcia ich od Chin. 2) Wymuszenie na Europie posłuszeństwa (Rosja jako straszak).

      Reklama