Polityka obronna
Macron chce obudzić Europę. Na stole wzrost wydatków na obronność i parasol atomowy

Prezydent Macron regularnie podkreśla, że chciałby, by to Francja była liderem europejskim w dziedzinie bezpieczeństwa, co potwierdzają szczytu w Paryżu i Londynie. Pytanie jednak, czy posiada ku temu odpowiednie narzędzia oraz, czy zamierza ich właściwie użyć?
Jak czytamy w „Le Figaro” Emmanuele Macron stara się z jednej strony zmobilizować partnerów europejskich do bardziej aktywnego działania i wzięcia odpowiedzialności za siebie i Ukrainę, a z drugiej cały czas próbuje gasić pożar, który powstał po sporze Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim. Nie wydaje się jednak, by było to motywowane zaufaniem do amerykańskiego sojusznika, a bardziej utrzymaniem jego zaangażowania na Ukrainie, co daje Europie czas.
To przejawiać ma się też w innych aspektach. Jak słusznie zauważa francuski dziennik, prezydent Macron chce niejako wyjść naprzeciw oczekiwaniom i odbudować zdolności państw europejskich do samoobrony. Nabrało to na znaczeniu po widocznych próbach zbliżenia pomiędzy Waszyngtonem a Moskwą, gdzie działania te nasuwają starania w realizacji koncepcji „odwróconego Nixona” - przeciągnięcia Rosji na swoją stronę przez USA przeciwko Chinom.
Francuski pomysł nie będzie miał jednak szansy na realizację bez kilku części składowych. Pierwszym niewątpliwie są wydatki obronne i tu nie ma co się oszukiwać - „Od trzech lat Rosjanie wydają 10% swojego PKB na obronność. Musimy zatem przygotować się na przyszłość” - powiedział prezydent, popierając propozycję, by nakłady te zwiększyć przynajmniej do 3-3,5% PKB (obecnie w przypadku Francji jest to około 2%). Pewną furtką miałoby tu być wsparcie ze strony Unii Europejskiej i jej funduszy.
Drugą kwestią, która przewija się w debacie publicznej, jest zdolność odstraszania nuklearnego i tu nie wyklucza się rozmieszenia francuskich głowic w krajach sojuszniczych. Rozszerzenie parasola ochronnego szczególnie powinno interesować wschodnią i północną flankę NATO w tym Polskę, ponieważ to jedyny element, którego nawet wspólne działania państw skandynawskich i grupy B9 nie będą w stanie w najbliższym czasie równoważyć względem Moskwy. Odważny krok Francuzów mógłby skutecznie rozwiązać ten problem.
Trzeci to kwestia potencjalnego zawieszenia broni lub pokoju na Ukrainie, gdzie Francja i Wielka Brytania mówią coraz głośniej o zaangażowaniu się armii europejskich w celu zachowania pokoju na wschodzie. To z jednej strony budzi podziały w społeczeństwach w Europie, ale może być też pokazem zdolności sojuszników w Europie oraz dowodem gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Jeśli zaangażowanie w obronę wschodniej Europy wyglądałoby na realne, to polityka siły prowadzona przez Rosję musiałaby się zatrzymać. Tu jednak rodzi się pytanie, czy za tymi deklaracjami i słowami pójdą również czyny, ponieważ na obecną chwilę obecność USA w Europie jest niezbędna.
Starszy Nadszyszkownik Sztabowy
Nawet gdyby mieli kasę, to nie ma łańcuchów dostaw dla przemysłu zbrojeniowego. Dlatego, czy dadzą 3, czy 6 czy 9 mln Euro to i tak dostaną jedną sztukę sprzętu, bo wiecej nie są w stanie szybko wytworzyć. Rozkręcenie przemysłu musi potrwać, a na drodze stoi jeszcze Zielony Ład, taksonomia, ekolodzy i ceny ETS2. Dlatego trzeba podzielić prace między kraje, a do tego jeszcze dochodzą związki zawodowe, bo praca na Zachodzie jest droższa.
Szczupak
Parasol atomowy nad Polską to najlepsza gwarancja bezpieczeństwa. Chyba nikt nie wierzy w gwarancję Rosji czy USA. W 1994 w Budapeszcie Ukraina oddała 2 tys glowic a w zamian miała nienaruszalność granic oraz niestosowania wobec niej przymusów ekonomicznych. Nas USA sprzedali sowietom już w Techeranie i sprzedadzą jak tylko będzie im to na rękę a Tramp ma Europę gdzieś.
LOUT
Napisałem już pod innym artykułem - Francja i UK to sobie mogą... pokiwać palcem w bucie co najwyżej. Obydwa kraje nie mają kasy, są zadłużone, mają wewnętrzne problemy i myślą ciągle, że mamy rok 1925 a nie 2025. Jedynym graczem w EUropie, który może cokolwiek zmienic, jest największa gospodarka i potęga ekonomiczna kontynentu, czyli Niemcy. Właśnie toczą się rozmowy koalicyjne CDU( przyszły Kanclerz F.Merz) z SPD (Scholz nie ma już nic do gadania, jest nowy szef - Klingbeil) o szybkim wdrożeniu specjalnych funduszy, w tym na Zbrojenie i przemeblowanie Bundeswehry. Ma to być przegłosowane jeszcze za kadecji rządu Scholza, bo w następnym Bundestagu nie ma 2/3 wiekszości dla popierajcych np. fundusz na zbrojenia w wysokości 400mrd. Euro(takie są przcieki do mediów), które mają być wydane, przede wszystkim, na olbrzymie ilości sprzętu!
gregoz68
1922 Rapallo
DanielZakupowy
Te same argumenty które wymieniłeś odnośnie Francji i Wielkiej Brytanii można przytoczyć odnośnie Niemiec - brak kasy, mają wewnętrzne problemy, słaba klasa polityczna która nie jest w stanie wznieść się wyżej niz własny interes forsowany nieudolnie w Brukseli. A forsowanie to daje efekt wprost odwrotny - rządy Merkel był tyleż stabilne co błędne, a Olaf to już kompletna porażka.
Pawelek
Nie zgadzam się z Tobą. Siłą jest Trójkąt Weimarski plus Wielka Brytania i sojusz tych krajów z Ukrainą. Francja, WG i Niemcy mają nowoczesne technologie wojskowe, w tym odpowiednik systemu Patriot. Polska ma kasę na zbrojenia, a Ukraina ma najlepszą i najpotężniejszą armię w Europie, z ogromnym bojowym doświadczeniem. Połączenie tych 5 krajów, jeszcze jakby dołączyła Turcja, Włochy, czy nawet Hiszpania, a na pewno dołączą kraje skandynawskie, czyli Norwegia, Szwecja i Finlandia, to Rosja nie ma szans, tylko musimy działać razem. Wystarczy, żeby wojska brytyjskie, francuskie i tureckie rozmieścić w Ukrainie na granicy z Białorusią, aby odciążyć wojska ukraińskie i przerzucić je na wschód, to już Rosjanie byliby w opałach. Świetnie ujął to Tusk: 500 mln Europejczyków prosi 350 mln Amerykanów, żeby obronili ich przed 140 mln Rosjan. Przecież to absurd. Europa jest na tyle silna, że sama się obroni przed Ruskim bandytą, tylko musi zacząć działać, a nie gadać.