Geopolityka
Odmrażanie dialogu polityczno-wojskowego między USA i Chinami [KOMENTARZ]
Amerykanie i Chińczycy mieli zdecydować się na ważny krok w zakresie swoich relacji polityczno-wojskowych. W Singapurze rozmowę mają przeprowadzić szefowie obrony obu mocarstw globalnych. A wszystko w tle ważnej konferencji Dialogu Shangri-La, odnoszącej się do pytań z zakresu polityki obronnej, czy też technologii wojskowych.
Sekretarz obrony USA Lloyd J. Austin oraz chiński minister obrony Dong Jun spotkają się w Singapurze. Jest to niewątpliwie kluczowe wydarzenie dla relacji między oboma mocarstwami globalnymi w wymiarze ostatnich dwóch lat. Przede wszystkim dlatego, że ostatnie tego rodzaju bezpośrednie rozmowy miały miejsce jeszcze w 2022 r. Później, w związku z decyzjami władz w Pekinie szefowie obrony nie mieli okazji na bezpośrednie spotkania i nawet ograniczoną wymianę opinii. To zaś było odebrane za próbę niejako ukarania USA za ich coraz większą asertywność w relacjach z sojusznikami oraz partnerami w Indopacyfiku. Przy czym, oficjalnie miała być to bezpośrednia odpowiedź Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL) na wizytę Nancy Pelosi (ówczesna spikerka Izby Reprezentantów Kongresu USA) na Tajwanie.
Czytaj też
Wizyta Pelosi na Tajwanie zablokowała kluczowe kanały komunikacji z ChRL
Chińczycy mieli ją odczytać, z racji pozycji Pelosi jako próbę wzmocnienia politycznej pozycji Tajwanu. Zaś strona chińska cały czas uznaje Tajwan za tzw. zbuntowaną prowincję i ostrzega, że jest w stanie nawet siłowo przywrócić swoją władzę. Przy czym, dla Amerykanów Tajwan to kluczowy partner w regionie, którego bezpieczeństwo w znacznym stopniu zależy od zdolności USA do odstraszania strony chińskiej przed dokonaniem inwazji lub próbą wprowadzenia całkowitej blokady. Stąd też, w ostatnich latach sygnalizują nie tylko wymiar polityczny relacji z Tajwańczykami (wizyty na wyspie, ale i wizyty w Waszyngtonie). Lecz przede wszystkim luzują ograniczenia w zakupach nowoczesnej broni w USA dla tajwańskich sił zbrojnych. W tym miejscu można przy okazji wskazać na bardzo interesujące porównanie dokonane przez Dmitria Alperovitcha na łamach Foreign Affairs (tytuł: Taiwan Is the New Berlin. A Cold War Lesson for America’s Contest With China, 15 maja 2024) jeśli chodzi o rolę współczesnego Tajwanu. Użył on bowiem określenia tzw. Nowy Berlin, oczywiście odnosząc się do okresu zimnej wojny i podziału Berlina na strefy Zachodnią i Wschodnią, gdzie alianci zachodni rezydowali w swoich strefach w morzu sowieckiej obecności w NRD. Tak czy inaczej, mamy więc coś w rodzaju narastającej masy krytycznej, szczególnie jeśli chodzi o aktywność wojskową. Trzeba jednak zauważyć też, że Amerykanie wytrzymali presję ze strony ChRL w tym przypadku i nie starali się na siłę załagodzić przestrzeni spornej, kosztem przede wszystkim bezpieczeństwa Tajwanu.
Czytaj też
Dlatego też, obecnie L.J. Austin oraz D. Jun staną przed wymogiem zmierzenia się z całym katalogiem zaległych de facto spraw polityczno-wojskowych. Lecz co interesujące, jak zauważyli dziennikarze z „The Washington Post”, sam chiński minister jest obecnie o wiele słabiej osadzony w tamtejszym systemie decyzyjnym, jeśli chodzi o obronność. Mianowicie, miano na niego scedować przede wszystkim wątki odnoszące się do dyplomacji wojskowej. Przejawem tego odseparowania od procesów decyzyjnych, planistycznych i strategicznych ma być niewłączenie Dong Jun do Centralnej Komisji Wojskowej Partii.
Czytaj też
Nie zmienia to jednak faktu, że Amerykanie i Chińczycy będą mogli rozegrać całe spotkanie w sferze dyplomatycznej, symbolicznej, ale i przekazać sobie ważne komunikaty z poszanowaniem ważnego poziomu reprezentacji w sprawach wojskowych, szczebla ministerialnego. Takich gestów i ich praktycznego wymiaru nie można jednocześnie ani przecenić, ani nie do cenić. Przy tym, rzeczywiście należy być jednak szczerym i uznać, że oba państwa nie wymażą rywalizacji i zaniechają szeroko zakrojonych działań w zakresie wzmacniania własnych zdolności wojskowych. Liczy się raczej umiejętne przekazanie komunikatów mogących nakreślić pewne granice w ramach własnych działań.
Od rozmów głów państw, do rozmów na szczeblu operacyjnym
Singapurska rozmowa, odbywająca się w ramach Dialogu Shangri-La (31 maja - 2 czerwca 2024) może być również kolejnym krokiem do odbudowania bardziej sprawnych kanałów komunikacji dyplomatyczno-wojskowej. Zauważmy bowiem, że strona chińska zablokowała przez wiele miesięcy również kluczowe kontakty na niższych szczeblach, a obejmujących relacje wojskowe. Trzeba podkreślić, że było to nawet o wiele bardziej niebezpieczne niż brak spotkań szefów obrony. Od 2022 r. narastało bowiem w rejonie Indopacyfiku wiele potencjalnych płaszczyzn konfrontacji, oczywiście odnoszących się do możliwości pojawienia się jakiegoś incydentu. Zaś bez sprawnego i drożnego kanału komunikacji i konsultacji, mogły pojawić się krytyczne dla rozwoju sytuacji opóźnienia między stroną amerykańską i chińską. Zauważmy, że w rejonie Filipin, Tajwanu, itd. częstokroć okręty, samoloty wojskowe (i szpiegowskie) obu mocarstw poruszają w bardzo niestabilnym środowisku.
Czytaj też
Doświadczenie nakazuje uznać, że kiedyś w sposób mniej lub bardziej celowy może dojść do kolizji, a nawet jakiejś formy użycia siły. I właśnie od sprawności kanałów dyplomacji, w tym dyplomacji wojskowej będzie zależało, czy nie przerodzi się to w poważniejszy konflikt. Pierwszą oznaką zmian było spotkanie na najwyższym szczeblu między Xi Jinping-iem oraz Josephem Bidenem jeszcze w listopadzie 2023 r. oraz późniejsza rozmowa już w kwietniu 2024 r. W obu przypadkach skupiano się na sprawach dużych, złudnie licząc na przełom strategiczny. Jednakże, tylko przestrzeń ekspercka dostrzegała właśnie wypracowanie zgody na odblokowanie relacji wojskowych. Wielokrotnie na łamach Defence24.pl ukazywaliśmy to za jeden ze swoistych bezpieczników wobec sytuacji w Indopacyfiku. Dlatego, przypomnijmy znaczenie kwietniowego posiedzenia na Hawajach w ramach Military Maritime Consultative Agreement Working Group. Spotkali się tam na dwudniowych obradach wojskowi z USA i ChRL. Sprawy zaś dotyczyły wznowienia rozmów na szczeblu operacyjnym, których ostatnia edycja miała miejsce, aż w 2021 r.
Indopacyfik i jego bezpieczeństwo to sprawa globalna
Dlatego też, właśnie teraz należy spoglądać na Singapur z dużą dozą ostrożności, ale i uznając znaczenie tych rozmów. Szczególnie, że Lloyd J. Austin oraz Dong Jun będą mieli również okazje na rozmowy z innymi liderami polityczno-wojskowymi z regionu. Dong Jun przykładowo odbył już rozmowy z premierem Singapuru Lawrencem Wong. Nie bez przyczyny pojawia się tutaj premier Singapuru, gdyż w tym samym czasie to państwo wraz z Australią, Malezją, Wielką Brytanią i Nową Zelandią ogłosiło, że w tym roku dojdzie do jednych z największych manewrów wojskowych w takim formacie państw partnerskich (Five Power Defence Arrangement FPDA). Manewry mają obejmować znaczne ilości statków powietrznych, załogowych (w tym maszyny 5 generacji oraz zaawansowane maszyny ISR) i bezzałogowych. Widać więc otwarcie, że w Indopacyfiku stawia się na odpowiednie wyważenie elementów rywalizacji, ale z jednoczesnym zrozumieniem, iż należy starać się zminimalizować ryzyko błędnego odczytania np. manewrów wojskowych i wystąpienia konfrontacji. Do tego właśnie służą z jednej strony formaty spotkań, jak ten Dialogu Shangri-La, ale i właśnie niższe formy komunikacji wojskowej. Zauważmy, że takim przykładem są chociażby rozmowy chińsko-indyjskie a odnoszące się do starć na linii rozgraniczenia (gdzie dochodziło do incydentów z użyciem siły).
Czytaj też
Podsumowując, słysząc o spotkaniu w Singapurze lub raczej spotkaniach z udziałem sekretarza obrony USA Lloyda J. Austina oraz chińskiego ministra obrony Dong Jun trzeba wyrazić duży optymizm. Najbardziej niebezpieczne są bowiem te momenty, gdy chińsko-amerykańskie relacje wojskowo-dyplomatyczne są zamrożone lub znacząco ograniczone. Wówczas istnieje bowiem największe ryzyko kryzysu, nawet przy w pełni działającej klasycznej dyplomacji, a nawet spotkaniach na szczeblu liderów państw. I może jeszcze na sam koniec warto nadmienić, że w ramach konferencji Dialogu Shangri-La, aż nadto widoczne jest, że Indopacyfik to także przestrzeń zainteresowań państw natowskich, zachodnich, europejskich. Widać to bez zbędnych upiększeń w samej agendzie, zawierającej gości z poziomu ministerialnego oraz najwyższych kręgów dowódczych nie tylko z samego regionu, ale i obszaru transatlantyckiego. Podkreślając znaczenie stwierdzenia, że dziś wydarzenia w Indopacyfiku przekładają się również na nasze bezpieczeństwo, daleko od Tajwanu, Filipin, Morza Południowochińskiego, czy Cieśniny Malakka.
sprawiedliwy
Tajwan to nowy Berlin zachodni a Ukraina to nowa Kuba ( odwrócone lustro ) A co do Singapuru- ostatnie badania opinii publicznej całego świata wykazały że mieszkańcy są bardzo pro rosyjscy ( czolwka światowa obok mieszkańców Wietnamu)
Alone
Szachy już powoli są układane na planszy świata. USA będzie w kryzysie wyborczym w listopadzie, aby go pogłębić Chiny uruchomią wraz z ruskimi swoje "siły wewnętrzne", czyli grupy imigrantów w USA, Kanadzie i UE, aby nie można było pomóc ani Filipinom i Tajwanowi, kiedy będzie okno pogodowe bez tajfunów w listopadzie. W Europie będzie wysyp info o kryzysie energetycznym, nowa KE będzie jeszcze głupsza od obecnej (obym mylił się), straszenie wojną jeszcze bardziej, aby zatrzymać wsparcie militarne UA i ostatnich zmuszenie do quasi kapitulacji. U nas za to politycy przepalą miliardy na forty zamiast amunicję produkować i środki medyczne na wypadek W.
Wania
Piękna analiza. Ale w relacjach rosja-chiny to Chiny decydują. Rosja wysłała ostatnio dwa pełne samoloty z prezydentem na czele żeby uprosić pomoc z Chin. Pierwsze efekty już są - Chiny zablokowały sprzedaż dla Rosjan na największym portalu aukcyjnym. Rosja została sprzedana Chinom przez Putina - import z chin to już prawie 40% importu Rosji. Dla Chin eksport do USA i UE to ponad 40% a do Rosji niecałe 3%. Przy czym Chiny są uzależnione od importu żywności z USA i ewentualna blokada Chin oznacza niedobory żywności. Więc czekamy, kiedy USA da zielone światło do zrobienia referendum na Syberii, które zdecyduje o przyłączeniu tych ziem do Chin. Śmierć setek tysięcy Rosjan to jest cena którą Putin jest gotów ponieść - perspektywa zagrożenia dla niego i rodziny już nie. Dlatego broń jądrowa w konfrontacji z Chinami nie będzie brana pod uwagę.
staryPolak
im silniejsze porozumienia (l.mn) miedzy USA i Chinami tym większa szansa na rozsypanie się Rosji i tym wieksze prawdopodobieństwo że Chinom po prostu spadnie Syberia do ręki.. A Rosja? Jedno z państw już tylko w europejskiej części, Moskwa, Leningrad, Petersburg.
Podszeregowy
Na propagandę komunistów Tajwan powinien odpowiadać , że zbuntowaną prowincją Chin są opanowane przez komunistów Chiny kontynentalne.