Reklama

Geopolityka

NATO daje odpór Rosji. Będzie inwazja? [KOMENTARZ]

Od lewej: wiceminister obrony Rosji Aleksander Fomin, wiceszef MSZ Rosji Aleksander Gruszko, sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
Od lewej: wiceminister obrony Rosji Aleksander Fomin, wiceszef MSZ Rosji Aleksander Gruszko, sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
Autor. NATO

Za nami kilka dni pełnych napięcia, generowanego przez wizję najpierw bilateralnych rozmów amerykańsko-rosyjskich, a następnie spotkania w formacie NATO-Rosja. Napięcie wzmacniały pytania o spójność relacji transatlantyckich w obliczu kolejnego wyzwania dla bezpieczeństwa europejskiego, pochodnej mało transparentnej koncentracji wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą. Czy Zachód wychodzi z tego maratonu pokonany, czy jednak w przyszlość patrzy z większym optymizmem, jeśli chodzi o diagnozę własnych możliwości działania?

Na wstępie należy zaznaczyć, iż ważną, a może najważniejszą konkluzją ostatnich dni jest stwierdzenie, że Rosja gra i grać będzie zgodnie z własnymi zasadami. Czyli nie stroniąc od zastraszania innych aktorów międzynarodowych, przy użyciu siły militarnej czy surowcowej. Jak również poprzez próby skłócenia innych państw między sobą czy też budowanie nawet najbardziej skrajnych nastrojów i ich odpowiednie animowanie w innych społeczeństwach. Tak samo miało być w aspekcie koncentracji wojsk przy granicy z Ukrainą i dodania do tego szantażu gazowego wobec państw europejskich, który widzimy na przełomie 2021/2022 r. Dzieje się tak, gdyż rzeczywisty zasób możliwości działania systemu władzy stworzonego w Rosji jest ograniczony. Przede wszystkim dlatego, że w porównaniu do Zachodu, ale też Chińskiej Republiki Ludowej Rosja nie może działać w oparciu o efekty sprawnego systemu ekonomicznego. Problematyczna jest też sfera oferty ideologicznej, mogącej przyciągać innych. Pozostaje więc, klasycznie, jedynie potencjał militarny (lecz już nie ten sam co w przypadku ZSRS) i surowcowy (lecz już też nie ten sam, co w latach ubiegłych) i właśnie możliwość prowadzenia gier polityczno-dyplomatycznych.

Jednocześnie zakres rosyjskich ambicji i resentymentów mocarstwowych nadal pozostaje na bardzo wysokim poziomie. Przecież to prezydent Władimir Putin wielokrotnie wprost mówi o upadku ZSRR jako o największej tragedii geopolitycznej XX w. Stąd też, silna potrzeba ciągłego lokowania się w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, państwami UE czy też Chińską Republiką Ludową w roli przynajmniej równorzędnego mocarstwa. A także pragnienie posiadania zależnych od siebie tzw. stref wpływów. Nie bez przyczyny dyplomacja rosyjska twierdzi, że istnieją bezpańskie państwa w Europie. Stąd też, emocjonalnie i politycznie tak cenne dla Kremla i jego wizji świata było wezwanie Waszyngtonu do bezpośrednich rozmów, tuż po koncentracji wojsk na granicy z Ukrainą. Można jednak wątpić, czy będzie to skuteczne na dłuższą metę. Obecnie, władze z Kremla, wydaje się, przesadziły w swoich żądaniach i w ocenie stanu Zachodu. Wywołaly przy tym niekorzystne z punktu widzenia własnych interesów trendy w regionie.

Za nami bardzo ważne rozmowy amerykańsko-rosyjskie (Genewa), ale przede wszystkim sojusznicze w ramach samego NATO (Bruksela). Te ostatnie wynikały naturalnie z tych pierwszych spotkań bezpośrednio ze stroną rosyjską. Nie osiągnięto jednak żadnych łatwych do zaprezentowania efektów końcowych, które byłyby przydatne biorąc pod uwagę specyfikę dzisiejszych czasów. Gdzie szybkość podawania informacji musi współgrać z jej uproszczonym i łatwym do przyjęcia, a częstokroć sensacyjnym wymiarem. Nie ma miejsca na szarości, ostrożne podchodzenie do wielokrotnie długotrwałych procesów, potrzebna jest jednowymiarowa, prosta i szybka odpowiedź na nawet najbardziej skomplikowane pytania. Trzeba przy tym uznać, że dla interesów rosyjskich to idealne środowisko działania. Pozwala bowiem grać na emocjach, nawet jeśli są one w znacznej mierze efektem własnej gry informacyjnej czy też radykalnego upraszczania sytuacji międzynarodowej przez dane społeczeństwo lub (i) jego elity.

Właśnie to o zaproponowano Amerykanom - stworzenie łatwego do zrozumienia i przyjęcia ciągu przyczynowo-skutkowego. Mówiąc obrazowo - Rosja to potęga militarna, skłonna najechać inne państwo, a więc Rosja pragnie dyskusji z innym mocarstwem i przesunięcia granic stref wpływów. Ciągu łatwego do zrozumienia, ale całkowicie pomijającego inne procesy jakie zaszły i zachodzą przestrzeni regionalnej oraz globalnej. Chociażby w zakresie ugruntowania się wartości sytemu obrony kolektywnej (restauracji tego myślenia zwłaszcza po 2014 r.), ale też większego zrozumienia dla korelacji własnych zdolności wojskowych z przewagą gospodarczą po stronie umownego Zachodu.

Czytaj też

W przypadku obrony kolektywnej, tak jak pisałem już wielokrotnie na łamach Defence24.pl państwa, począwszy od USA, a skończywszy na całej gamie podmiotów europejskich ponownie zauważyły zależność swojego bezpieczeństwa od agregacji siły w ramach relacji sojuszniczych. Było naturalne w okresie zimnej wojny, ale następnie uległo osłabieniu). Nie może więc zaskakiwać, że nawet państwa pozostające poza Sojuszem, dziś wskazują, iż ich odpowiedzią na problemy związane z agresywną polityką Rosji może być zainicjowanie drogi do przestrzeni natowskiej. Z przekąsem można stwierdzić, że gdyby NATO było tak nieskuteczne jak mówią jego krytycy, nie tylko w samej Rosji, to chyba ani Szwecja, ani Finlandia nie rozważałyby takich scenariuszy na poważnie. Tym bardziej nie pojawiayłby się one w ich przestrzeni informacyjnej jako element odpowiedzi na możliwe dalsze pogorszenie się poziomu bezpieczeństwa europejskiego.

Jeśli zaś chodzi o kwestie ekonomiczne, to zauważmy, że nie bez przyczyny tak często w ostatnich dniach mowa jest o mocnej odpowiedzi w zakresie sankcji wobec Rosji. Wbrew pozorom nie powinno to być obiektem drwin, trzeba bowiem pamiętać jakiego rodzaju elita rządzi na Kremlu i jaki ma stosunek do własnego komfortu życia. Nie mamy do czynienia z siermiężnym, internacjonalizmem rewolucyjnym, niezależnym od ponoszonych kosztów. Mamy za to do czynienia z ludźmi uwłaszczonymi na symbiozie aparatu państwa, szczególnie siłowych resortów i tych segmentów gospodarki, które gwarantują największe wpływy (surowce). Obniżenie komfortu życia poprzez sankcje to również zagrożenie dla widzenia władzy przez obywateli, rodzi bowiem pytania o stabilność rządów. Tego zaś Kreml obawia się częstokroć bardziej niż nawet przysłowiowych czołgów czy rakiet. Stąd mamy taką, a nie inną narrację wokół „kolorowych rewolucji" i tak szybką reakcję na wydarzenia, takie jak w przypadku Kazachstanu.

Czytaj też

Pytaniem otwartym pozostaje na ile daliśmy sobie wmówić obraz władz rosyjskich, jako zdolnych do agresji za wszelką cenę. Cenę poniesioną przede wszystkim w wymiarze ich pozycji wewnątrz kraju. Bowiem nawet ekstaza związana z nielegalnym przejęciem Krymu nie wystarczyła do całkowitego przykrycia wielu lat obciążeń związanych z tym faktem. Nie należy jednocześnie zapominać, że Moskwa rzeczywiście jest bardziej skłonna do sięgania po szeroko pojmowane środki militarne. Takiego scenariusza nie można wykluczyć, mając na uwadze nie tylko samą Ukrainę, ale również postawę w Syrii, czy wysyłanie najemników do państw afrykańskich. Tak czy inaczej należy wbrew wszelkim pozorom zauważyć i odczytać odpowiednio sprawę zagrożenia kolejnymi sankcjami gospodarczymi nawet, jeśli możemy kwestionować np. obecne działania wokół Nord Stream 2. Oczywiście, gdyby strona rosyjska zdecydowała się na ponowną agresję w stosunku do Ukrainy. Ponowną, bo należy podkreślić, że już w 2014 r. strona rosyjska dokonała zaboru terytorium tego państwa z użyciem wojska i nadal je okupuje (Krym) oraz destabilizuje (Donbas).

Po rozmowach genewskich i brukselskich można uznać, że wbrew pozorom to właśnie strona natowska ma teraz większy komfort strategiczny. W zachowaniu prezentowanym przez Sekretarza Generalnego Sojuszu Jensa Stoltenberga oraz zastępcę Sekretarza Stanu USA Wendy R. Sherman, chodzi, oczywiście, o ukazanie jedności względem pewnych kluczowych wartości, na których jest osadzona platforma natowska. Zauważmy, że potwierdzono, iż nie będzie wyjątków jeśli chodzi o dotychczasowe standardy NATO, co oznacza odmowę wejścia w rosyjskie gierki geopolityczne, jak rosyjska próba blokowania rozszerzenia Sojuszu o inne podmioty międzynarodowe, nie tylko samą Ukrainę. Słowami Jensa Stoltenberga NATO nie tyle otworzyło drzwi, co raczej zatrzymało klucz do nich i zagwarantowało sobie, że Rosjanie nie dopiszą swojego „aneksu" do Traktatu Północnoatlantyckiego.

Co więcej, potwierdzono, że droga do NATO nadal istnieje i jest to naturalna decyzja członków Sojuszu oraz zainteresowanego, danego suwerennego państwa. Można dość prześmiewczo stwierdzić, że ten fakt może być niezrozumiały z perspektywy liderów polityczno-wojskowych wychowanych w innym sposobie myślenia, na czele z tzw. „bratnimi interwencjami" jako czymś naturalnym. Najważniejsze jest, że NATO i USA w tej chwili nie pozwoliły podyktować sobie warunków jeśli chodzi o własne zasady i pryncypia. Rosjanie zostają z niczym innym jak tylko ogólną debatą nt. możliwości rozszerzenia się Sojuszu w przyszłości. To może być szczególnie bolesne dla obecnych interesów Kremla, jeśli spojrzy się na przypadek Szwedów czy Finów.

Czytaj też

Analogicznie postąpiono, w przypadku strony natowskiej ze wszelkimi roszczeniami wobec proponowanego przez Rosjan ograniczenia możliwości wzmacniania państw sojuszu na wschodniej flance i nie tylko tam. Przypomnijmy, że mowa była o redukcji lub wręcz wycofaniu nowych zasobów natowskich wśród sojuszników, którzy pojawili się po rozszerzeniach z lat 90. XX w (w tym w Polsce). Widać przy tym konsekwencję, w pracy jaką wykonali dyplomaci na szczytach NATO, jakie miały miejsce chociażby w Warszawie. Jak wskazał zarówno Jens Stoltenberg jak i Wendy R. Sherman strona natowska nie ma sobie nic do zarzucenia jeśli chodzi o podjęte działania. Zauważmy bowiem, że wszelkie wzmocnienia były i są ukierunkowane na obronę oraz odstraszanie. Co najważniejsze, sojusznicy nigdy nie ukrywali ich wymiaru przez Rosją i nie tylko przed tym państwem. Trzeba również dodać, że przecież to właśnie złamanie wszelkich zasad międzynarodowych w związku z polityką władz Kremla wywołało potrzebę reakcji w domenie obronnej w przypadku wschodniej flanki NATO. Wszelkie inne narracje, które próbuje osadzić strona rosyjska za pomocą propagandy są zwykłym kłamstwem.

Autor. https://www.nato.int/

Bardzo cenne stało się artykułowanie faktów odnoszących się do obniżenia poziomu bezpieczeństwa w relacjach NATO-Rosja właśnie w związku z działaniami stricte rosyjskimi. Widać to szczególnie, gdy przywoływano kazus INF i szerzej przestrzeni zbrojeń rakietowych. To nie NATO czy USA, przywróciły ten wątek do agendy europejskiej, ale właśnie postawa samych władz Rosji. Podobnie jeśli chodzi o erozję narzędzi z zakresu budowania zaufania polityczno-wojskowego. Może warto przypomnieć, że to strona rosyjska była kluczowa w przypadku erozji CFE, Otwartych Przestworzy, itd. Tak czy inaczej, spotkania genewsko-brukselskie stały się doskonałą okazją, aby zaprezentować konkretne fakty na arenie międzynarodowej. Osłabiono tym samym wszelkie próby relatywizowania czy też zwykłego użytkowania kłamstw na potrzeby propagandy rosyjskiej. W tym kontekście można i trzeba ponownie dodać, że właśnie stronie rosyjskiej na rękę są wszelkie elementy podważające nie tylko praktyczne działania NATO (np. eFP), ale również przekonanie o wspólnocie wartości oraz możliwości osiągania konsensusu między północnoamerykańskim członkami NATO (USA i Kanada) i ich europejskimi sojusznikami. Chodzi też o podkreślanie różnic poglądów w kontekście europejskich relacji wewnątrz NATO i na styku NATO-UE. Takie wydarzenia jak spotkanie w Genewie (bilateralne) i w Brukseli (multilateralne) stanowią ważne remedium na podobne wyzwania.

Nader czytelnie sformułowana została również diagnoza wyjścia z obecnej sytuacji kryzysowej. Przedstawiciele NATO i USA stwierdzili bowiem wprost, że jeśli Rosja chce sukcesu w zakresie negocjacji to podstawowym elementem jest odwołanie się do działania samej Rosji. Kreml musi dokonać deeskalacji, gdyż to tylko decyzje polityczne strony rosyjskiej odpowiadają za pojawienie się eskalacji. Przypomnijmy, że chodzi o nagłą i mało transparentną koncentrację wojsk przy granicy z Ukrainą. Istnieją jednak też inne, skrupulatnie podsycane obszary a konfliktów w Europie. Celne było stwierdzenie Sekretarza Generalnego Stoltenberga, że należy patrzeć też w stronę np. Mołdowy.

Autor. https://www.nato.int/

Doświadczamy tego codziennie w Polsce, jeśli spojrzymy na gwałtowną militaryzację Kaliningradu czy zachowania rosyjskie w rejonie Bałtyku. Diagnoza jest prosta, NATO i jego członkowie są skłonni budować, a raczej odbudowywać środki zaufania w Europie, dyskutować o kwestiach kontroli zbrojeń czy transparentności w sferze aktywności wojskowej, ale wszelkie środki by móc w ogóle o tym mówić są na Kremlu. Tak jak stwierdzono powyżej, nie ma symetrii względem działań NATO i Rosji. Co więcej, transparentność to wręcz niepodważalny atut strony natowskiej, bowiem ukazuje wolę do wypełniania misji sojuszu obronnego powstałego na zasadach Karty Narodów Zjednoczonych. Zaś z drugiej strony daje do myślenia np. Rosji, że agregacja realnej sił członków NATO jest fundamentem odstraszania przed konfliktem zbrojnym. Realnej, bo pozbawionej uproszczonych diagnoz, najczęściej krytycznych wobec potencjałów militarnych państw europejskich. Znamy bowiem dobrze narracje, że francuskie siły zbrojne są słabe i pozbawione możliwości działania, niemieckie to już zupełnie nie istnieją, podobnie jak brytyjskie, itd. Znów można byłoby zadać pytanie retoryczne, czy gdyby rzeczywiście tak było dla Rosji postrzeganie NATO byłoby tak ważne i istotne, od sfery propagandowej po krytykę praktycznych form działania.

Genewskie spotkanie dyplomatów ze Stanów Zjednoczonych i Rosji nie rozwiązało niczego, bowiem kluczem jest postawa Kremla. Jednak pozostawiło nas w sytuacji, gdzie widzimy, że stosowanie siły w celu zastraszenia i zmuszenia do negocjacji innych nie gwarantuje (już) sukcesu. Rosjanie muszą obecnie zdecydować czy iść na pełne zwarcie, co wiązałoby się z pogłębieniem kryzysu wokół Ukrainy czy też szukać mniej lub bardziej łatwego wyjścia poprzez drogę dyplomatyczną i być może inne środki oddziaływania. W przypadku zdecydowania się na ponowną agresję terytorium Ukrainy, w różnej skali, reperkusje dla systemu władzy na Kremlu mogą być trudne do przewidzenia. Od strat własnych i przede wszystkim obciążeń polityczno-dyplomatyczno-ekonomicznych, aż po zmianę relacji regionalnych (wspomniana możliwość rozpoczęcia procesów zbliżenia NATO-Szwecja/Finlandia). Straty własne są oczywiście powiązane z innym punktem wyjścia w zakresie sił ukraińskich, a także możliwego wsparcia dla nich udzielonego np. w sferze materiałowej czy też wywiadowczej przez inne państwa. Wprost należy zaznaczyć, że nie będzie łatwej powtórki z 2014 r., z działań, które i tak kosztowały sporo samych Rosjan.

Czytaj też

Jeśli zaś chodzi o sprzężenie zwrotne w sferze ekonomicznej, politycznej, etc. to ponownie należy przytoczyć wątek sankcji ekonomicznych. Zapewne nawet swoisty „zakup" kilkunastu byłych europejskich premierów czy ministrów do swoich spółek energetycznych nie będzie w stanie osłabić ostrza takich reperkusji finansowych. Zauważmy jak zachowali się Amerykanie przy obecnym szantażu gazowym wobec Europy, gdzie ruszyła flotylla gazowców. I jak to zmniejszyło możliwości oddziaływania na Europejczyków w grudniu. Aczkolwiek trzeba przy tym stwierdzić, że bylibyśmy w jeszcze bardziej komfortowej sytuacji, gdyby nie polityka władz niemieckich wobec kontraktów z Rosją właśnie w sferze gazowej. Konkludując, zapewne nawet dla najbardziej doświadczonych rosyjskich analityków ze służb specjalnych, ośrodków badawczych takich jak MGIMO, etc. trudne jest obecnie ustalenie wszelkich form ryzyka powiązanego z ponownym użyciem siły wobec Ukrainy. Postawa USA i NATO, wyrażona w ostatnich dniach zapewne tego im jeszcze nie ułatwia. To dobry sygnał nie tylko dla strony natowskiej, ale także dla ukraińskiej.

Przy czym nie wolno zbyt pochopnie ogłaszać wielkiego sukcesu. Pozostaje bowiem możliwość jednak użycia siły w innych formatach niż bezpośrednia inwazja, mogąca przerodzić się w konflikt pełnoskalowy w Ukrainie. Chodzi oczywiście o znaczącą aktywizację grup tzw. separatystów, ale też chociażby próbę wywołania strachu przez ataki terrorystyczne i sabotaż (fizyczny, ale i ten w domenie cyber). Zauważmy właśnie w tym kontekście sprawę zatrzymania przez SBU rosyjskiego agenta, który miał przygotowywać serię zamachów z użyciem materiałów wybuchowych w rejonie odesskim. Co więcej, Rosja może nawet w przypadku odrzucenia szans na realizację własnych interesów działaniami wojskowymi odwołać się do innych metod podprogowych. Przykładem może stać się uruchomienie własnej presji migracyjnej - również wobec państw członkowskich NATO i UE, a więc m.in. Polski, o skali zdecydowanie większej niż w przypadku aktywności reżimu w Mińsku.

Czytaj też

Jednego możemy być pewni, rosyjscy dyplomaci nie zaprzestaną, w żadnym ze scenariuszy rozwoju sytuacji, stawiać na kolejne konferencje, szczyty, etc. Ich organizacja i udział dają bowiem szansę przede wszystkim do pozycjonowania się w relacjach międzynarodowych w kategoriach mocarstwa. Jednakże odpowiednia postawa ich uczestników po stronie Zachodu (i nie dotyczy to tylko USA, ale też chociażby Niemiec czy nawet całej UE, itd.) pozwala na minimalizowanie efektów propagandowych, które chce osiągnąć Kreml jedynie do przestrzeni wewnątrz samej Rosji. Tak czy inaczej, wszelkie apokaliptyczne wizje o śmierci NATO, niepohamowanej woli USA do ucieczki z Europy i pilnej potrzebie uzyskania mitycznej autonomii strategicznej w obliczu niepowstrzymanej aktywności Rosji, już po raz kolejny zderzają się ze zdecydowanie inną rzeczywistością. Lecz trzeba się jednocześnie przygotować na to, iż największym naszym wrogiem, w rozumieniu tego co miało miejsce w przypadku Genewy-Brukseli, jest chęć łatwych diagnoz i prostego definiowania w sferze sukces-porażka.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (19)

  1. Palmel

    A po co Putin trzyma obalonego Janukowycza dojdzie do Kijowa posadzi tam Janukowycza a jego poprą oligarchowie którzy stracili na handlu z Rosją albo zajmie pierwsza lepszą miejscowość a tam wygłosi orędzie do narodu Janukowycz a ludzie go poprą

    1. Valdore

      Janukowycz jedyne co moe dostać od Ukraińcó to kaliber 7,62mm dokładnei pomiedzy swoje slepia.

  2. Szkoda wyjaśniać

    Kilka lat i Białoruś zrzuci dyktatora i dołączy do zachodu Kazachstan też ma dość rosji dołączy do Chin . Ukraina stanie się nieformalnym członkiem NATO ,a rosja stanie się najbiedniejszym krajem z ich wszystkich a przestarzałymi czołgami będą mogli orać pola bo na wojnie będą trumnami.

  3. Buczacza

    To co wydarzyło się wczoraj na tym forum. Przejdzie do historii tego forum. Ktoś złapany na pisaniu kłamstw i konfabulacji. Nie ma nic sobie do zarzucenia. Mało tego o to samo oskarża wszystkich innych. W tym przypadku jedno jest tylko pewne. A mianowicie bezwarunkowa miłość do rosji. Obojętnie w jakiej formie prawnej. Oraz wrogość i nienawiść do wszystkiego innego i innych... Osobiście podziwiam intelekt i percepcję świata... A wręcz chylę czoło... Reasumując nie jest moim celem sekowanie kogoś. W tym przypadku hehe. Ponieważ sam to robisz skutecznie. Sam stawiasz się na pozycji przegranej. Myślę że po 89 i 91 dalej masz traumę. We wtorek był wywiad z byłym prezydentem RP. On też do końca służył moskwie. Ciekawe, że jego poglądy odnośnie NATO, Ukrainy czy sytuacji są zbieżne z moimi. Na koniec współczuję ci z całego serca. Jeszcze bardziej współczuję twoim bliskim...

    1. Zniesmaczony

      @Buczu, ale to ty zacząłeś dyskusję swoim nienawistnym i pełnym pogardy dla ruskich wątkiem. Dlaczego ty nigdy nie masz niczego do powiedzenia w temacie, tylko rzucasz oskarżeniami i obrażasz ludzi, którzy napisali niewygodny dla ciebie komentarz?

    2. DIM

      @Buczacza. Przepraszam, ale z kim Pan tam rozmawia ? Z treści posta nie idzie odgadnąć.. Zechce Pan zauważyć, tu jest forum dyskusyjne, czyli proszę wymieniać argumenty merytoryczne lub milczeć. Zamiast demonstrować ciężko chorą imaginację.

    3. Buczacza

      Na pewno nie z tobą. Chodź mam coraz większe wątpliwości w twoim przypadku. Po raz 3 czytaj ze zrozumieniem. Adresat jest wymieniony... Na koniec to nie jest ani prequel ani tym bardziej sequel trylogii o Grekach... Na tym kończę mój udział w tym temacie...

  4. Ktos

    "Czy ktoś zna jakies dokumenty rządowe w których Polska zrzeka się Lwowa i ziem na wschodzie?" nooo to bedzie po pierwsze zatwierdzenie przez Sejm Polski rozbiorow... w ich wyniku Lwów i reszta Polski była czescia Rosji. Potem na 20 lat odzyskano niepodleglosc i po II WS podpisano z ZSRR umowe o przesunieciu granic. Oba dokumenty podpisano z Rosja/ZSRR wiec wydaje mi sie ze to wystarczajacy dowod na zrzeczenie sie tych ziem.

  5. kd12

    Dlatego popieram działania aktualnego ministra MON, który w swojej kadencji dla wzmocnienia potencjału zbrojnego Polski zrobił więcej niż jego poprzednicy od 1989 r.

  6. Andrzej B.

    Bajkonur za 50 lat może być centrum przeładunkowym helu3 i pierwiastków ziem rzadkich z Księżyca. Myślenie w kategoriach Polska, Ukraina, NATO, USA Europa, odchodzi do lamusa. Trzeba zacząć myśleć o przyszłości. Ziemia, Księżyc, Mars. Kazachstan to idealne miejsce przeładunkowe dla całej Europy, Azji i Afryki. Z Księżyce będzie wszędzie do Ziemi niemal równie blisko. Oczywiście można lądować w USA i transportować surowce z USA do Europy przez ocean, ale dużo prościej robić to pośrodku mało zaludnionego obszaru pośrodku największego szlaku handlowego miedzy trzema kontynentami. Panowie, Europa nie jest już centrum świata, tylko końcem łańcucha dostaw. Za 50-100 lat Putin może być uznawany za wizjonera równego Piotrowi I. Naprawdę przestańcie patrzeć na "czubek własnego nosa" .

    1. Adam S.

      @ Andrzej B. Piszesz o przyszłości w perspektywie 50 - 100 lat, a posługujesz się pojęciami sprzed 50 - 100 lat. Skąd w ogóle pomysł, że za 50 lat Kazachstan będzie rosyjski? Procesy historyczne idą w przeciwnym kierunku, i za 50 lat Kazachstan może być w NATO. 50 lat to dwa pokolenia, które nie znają już sowieckiej rzeczywistości, Byliby głupcami, gdyby godzili się na pozycję "rosyjskiej strefy wpływu" i chcieli dzielić się własnym bogactwem z Moskwą. Do tego czasu rosyjskie imperium kolonialne powinno już się rozpaść i Moskwa będzie stolicą sporego.... europejskiego państwa :) To zasadnicza uwaga do Twojego komentarza. O wątkach bajkowych typu "kosmicznego górnictwa" nie wypowiem się, bo niewiadomych jest tyle, że trudno coś przewidywać. Sądzę, ze raczej zajmą się tym prywatne firmy. Poza tym kluczowa będzie technologia, nie lokalizacja kosmodromu. Jeśli sprowadzi się towar z przysłowiowego Księżyca, to transport przez Atlantyk nie będzie żądnym problemem.

    2. CCCP

      taaaaaaaaaaaaa widać mamy tu kolejnego wizjonera na miarę obecnego cara :) Jaka pogoda w Ołgino?

    3. Valdore

      @Andrzej B. nich naajpierw Rosjanie w ogóle poleca gdzieś poza LEO bo obecnie nie sa w stanie nawet zrobić działającej rakiety( Angara goni w ilosci katastrof N-1) A Bajkonur za 50 lat nie będzie istniał patrzac jak Roskosmos sobie radzi:) Ale bajki ciekawe,opowiadasz jak te o Wilku i Zajacu.

  7. RadamelFalcao

    Moim zdaniem "Trzeba dotrzeć do źródła"... czyli Ameryka potrzebuje neutralności Rosji w swoim konflikcie z Chinami. Putin rozpoczął negocjacje i podał swoją stawkę. Żadne piękna słowa tutaj nic nie znaczą, jeśli USA uzna że im się opłaca deal z Rosja to będziemy tu mieli ZSRR is w Europie. Patrząc na potencjał Chin to całkiem prawdopodobne. Rosja ma bardzo dobra piwotalna pozycję i postanowili z tego skorzystać.

    1. JacekK

      Deal Rosja miała za Obamy. USA wycofały się z Europy Środkowej, zwinęły II flotę, dały cichą zgodę na Eurosję. Mając to wszystko Rosja zagrała przeciw USA w Syrii i gdzie tylko się dało. Koniec Obamy to odwracanie tej polityki. Rosja może wszystko obiecać ale jest to mniej warte od papieru, na którym jest napisane. Zarówno USA jak i Chiny wiedzą, że Rosja przyłączy się do zwycięzcy po ich wykrwawieniu. Pivotalność Rosji jest niewygodna i dla USA, i dla Chin.

    2. Prezes Polski

      Rosja ma za mały potencjał żeby USA chciały z nią dilować. W zamian za ew. oddanie Europy Rosja nie jest w stanie dać USA niczego. Neutralność w konflikcie z Chinami? Rosja ma z Chinami jeszcze większy problem niż USA. Obecne próby zbliżenia to tylko taktyczne zagrywki.

    3. Extern.

      @JacekK: Bardzo słuszna obserwacja z tym resetem za Obamy na którym USA się zawiodło. Teoretycznie nie powinni już ufać Rosji. Historia niestety pokazuje że co jakiś czas Amerykanie powtarzają te same błędy, bo nie oni muszą za nie płacić. Swoją drogą ciekawa koncepcja taki sojusz USA-Chiny przeciwko Rosji. Na jakiś przynajmniej czas rozwiązał by on te większe problemy tego świata gdyby się udało przywrócić Rosji jej pozycję z XV wieku, Ale mógłby zajść tylko wtedy jeśli USA pogodziły by się z faktem że Chiny już są dla nich nie do pobicia, a więc będą na świecie dwa równorzędne mocarstwa. Ciekawe czy są mentalnie w stanie coś takiego już przyznać.

  8. 99zs

    Dziwne jest że dla autora jest odkryciem że każdy korzysta z takich metod wpływu czy oddziaływania jakie są w zasięgu jego możliwości....

  9. DIM

    A propos naiwnej powiastki "ruszyła flota gazowców" hi hi... na ratunek zapewne :))). Zatem był rok 1991... "Dimitri, na pewno damy ci ładny statek, ale nie musisz czekać. Masz tu zadatek (i dość dużo forsy mi dali), jedź z dziewczyną na fajne wakacje, tylko co wieczór masz być pod telefonem. Po chyba ze 6 tygodniach stanu "jeszcze nie, ale napewno tak", media ogłaszają, że oto Hussein podstępnie, NIESPODZIEWANIE uderzył na Kuwejt. Wieczorem dzwoni telefon: Jutro o 10:00, stawisz się w załogowym... I rano czekało już na nas wiele autobusów, lotnisko, czarter, wylot nie wiadomo wciąż dokąd... przylatujemy do Dubaju, od razu autobusy przez pustynię, na Oceanie Indyjskim kołysze się już dziesiątki supertankowców, pełnych ropy, tyle że jeszcze bez załóg... - myśmy powieźli tę ropę do RPA. Po drodze kilkakrotnie zmienialiśmy w radio "imię statku" i "port przeznaczenia", dla niepoznaki, armator zarobił góry forsy na wzroście cen ropy. Nikt nie zajmuje się w tym biznesie filantropią...

    1. CCCP

      a car to filantrop? pozdrawiam ekipę Ołgino :)

  10. Rus (dałn)ol

    Niestety ale Rosja to najbardziej bandycki kraj świata. W swej krótkiej historii wykazali się tylko zdradą, milionami ofiar i upasli na terenach sąsiadów. Obecnie 30 krajów NATO im nawet nie dorównuje w podłości.

  11. nLL

    Dobry artykuł. Podpisałbym się pod każdym słowem.

  12. Jan z Krakowa

    Bardzo dobry i obiektywny artykuł, nic dodać ani nic ująć. Chyba będą zmiany w rosyjskiej dyplomacji, po tych nieudanych dla Rosji rozmowach. Będąc słabszym graczem, mając na karku Chiny, Turcję i jej sojuszników, nie przystępuje się do rozmów, już na wstępie wysuwając ultimatum wobec supermocarstwa jakim są USA.

    1. HeHe

      Zwracam uwagę na to, że to Amerykanie mają o wiele bardziej na karku Chiny a Turcja realizuje swoje interesy zupełnie rozbieżne od amerykańskich (vide Kurowie) i Erdogan odbywa oficjalne wizyty w Rosji. Notabene Turcy parę dni temu podpisali z ruskimi nową długoterminową umowę gazową co także jest symptomatyczne w ogólnej ocenie kontaktów rosyjsko-tureckich. Poza tym nie było żadnego""ultimatum" i wynika to jasno z podejścia obu stron zapowiadających dalszy ciąg rozmów czyli za wcześnie także na stwierdzenie co i dla kogo było nieudane. Nie oczekiwałbym zatem żadnych zmian w rosyjskiej dyplomacji.

    2. Autor Widmo

      To ultimatum, to krzyk rozpaczy Kremla podobny do kilkukrotnych żądań Stalina w kierunku USA o rozpoczęciu działań wojennych w Zachodniej Europie i utworzeniu drugiego frontu II wojny. Ciśnienie rośnie, a upust złych emocji Putin rozładuje w zemście na Ukrainie.

    3. HeHe

      Podejście do rozmów obu stron zaprzecza wystosowaniu jakiegokolwiek "ultimatum" przez kogokolwiek Gdyby tak było to nie byłoby zapowiedzi dalszego ciągu negocjacji a więc nie ma mowy o "krzyku rozpaczy". Zresztą "Stalin" w rozmowach z zachodnimi Aliantami używał argumentu drugiego frontu bardziej jako propagandowego który miał dowodzić niechęci ich pomocy w walce z Niemcami.

  13. Michallo

    Jak ruskie kacapy "odzyskają" Alaskę to przyznam, że USA i NATO się sypie

  14. Rain Harper

    Ukręcenie łba biznesowi na uchodźcach Łukaszenki było niebagatelnym wkładem Polski w ten wysiłek.

    1. Autor Widmo

      Póki co ma za co ich utrzymywać, bo będą jeszcze potrzebni na granicy z Ukrainą, aby docelowo w momencie drugiej agresji zablokować odcinek Polsko-Ukraińskiego pasa granicznego przed uchodźcami i wyeliminować jakąkolwiek pomoc ze strony NATO dla walczącej armii ukraińskiej.

    2. Rain Harper

      Będą rzucać kamieniami w AWACSa czy F-16?

  15. Tani35

    Casus stworzyli Amerykanie w ...Kosowie. Ruscy tylko przepisali ze zmianą na Krym. Gdybyście chcieli im anulować, musielibyscie oddac Serbii Kosowo. Ma się palić i będzie się paliło. I bez Rosji tego nie zalatwicie. Ale ,USA samo zrobiła Rosję mocarstwem i graczem politycznym na świecie. I po co ten płacz?

    1. Antonioo

      Płaczu nie ma, Rosji zostało 10 lat, potem albo wasalizacja przez Chiny ale przez Europę

    2. HeHe

      Jasne. Jeszcze w latach '70 ub. wieku panie w maglach mówiły o "wasalizacji" Związku Sowieckiego przez Chiny i o "chińskiej Syberii". O tej pory minęło 50 lat a sprawa ta dla współczesnych pań w maglach jest tak samo aktualna jak będzie za następnych 50 lat..

    3. Autor Widmo

      Jest jeszcze jedna opcja. Odbudowa pozycji w układzie pomiędzy Zachodem a Chinami w postaci dawnego ZSRR. Pozostało Kremlowi tak jak napisałeś mniej więcej 10-15 lat. Wasalizacji przez Europę Zachodnią nie będzie, bo ta odbywa się już w drugą stronę przy użyciu gazu i ropy której nie mają, natomiast pozostaje strach przed ciągle rosnącą potęgą Chin.

  16. HeHe

    "Zauważmy jak zachowali się Amerykanie przy obecnym szantażu gazowym wobec Europy, gdzie ruszyła flotylla gazowców. I jak to zmniejszyło możliwości oddziaływania na Europejczyków w grudniu." - to chyba najzabawniejszy, propagandowy fragment tego tekstu. Autor "zapomniał" jedynie dodać, że gazowce amerykańskie zostały skierowane do Europy dopiero wtedy, kiedy ceny gazu w Europie przekroczyły jego ceny w Azji a to najlepiej świadczy o amerykańskich intencjach "pomocy" :)

    1. Juras

      Zadna flota “ nie ruszyla “ I “ nikt “ jej niewyslal …!!! Gas zostal zakupiony i zgodnie z umowa dostarczony !!! Klamac trzeba umiec. !!!

    2. HeHe

      Rozumiem, że te pretensje są pod adresem autora artykułu ale w tym przypadku pisze on prawdę :)

    3. Autor Widmo

      Zauważ HeHe, że po wypłynięciu z portów amerykańskich gazowców, ceny gazu na giełdach spadły, a na Kremlu pojawiły się obawy i kolejny gospodarczy problem.

  17. Antonioo

    Przypominam, że Rosjanie sami stworzyli "casus", który nawet jakby NATO zgodziło się nie rozszerzać na wschód, pozwala ominięcie zawartych umów, postanowień, traktatów. Rosja jako że jest sygnatariuszem traktatu o zapewnieniu integralności terytorialnej Ukrainy, złamała ten traktat tworząc owy "casus" polegający na tym, że przeprowadzili referendum wśród ludzności Krymu, które to niby zdecydowało o tym że Krym stanie się częścią Rosji. Abstrahując od tego że była to fikcja, Rosjanie stworzyli drogę, żeby mimo traktatu ludzie danego terytorium mogą stanowić o sobie za pomocą referendum. I teraz wyobrażam sobie, że można to samo zastosować w przypadku kraju co do którego NATO i Rosja zgodiły się że nigdy nie będzie częścią NATO. Przez referendum wśród ludności, która sama zdecydowała by o chęci przynależności do NATO.

    1. Sarmata

      Smieszny jestes. Myslisz ze ktokolwiek w NATO oprócz PiSu chce walczyc za ukrainę? A więc wyjawię wielką tajemnice. Ukraina nigdy nie będzie w NATO i NATO nigdy nie będzie jej bronic. Nikt normalny nie wezmie do NATO kraju który ma konflikt z mocarstwem atomowym. Ukraina jest niczym w porównaniu z Rosją. Nie ma żadnych oficjalnych sojuszy wojskowych. Na dodatek jest krajem który powstał na ziemiach które wczesniej były czescią Polski,Rumuni, Słowacji,Węgier. I tak naprawdę te kraje NIGDY nie zrzekły się tych terenów. Tak że sprawa jest przemilczana ale kiedyś przy sprzyjających okolicznosciach...... Lwów ..... może znów być Polski. Ale to musi być wspólne akcja panstw sąsiednich. .

    2. Strażnik

      Nie żyjemy historia tylko teraźniejszością i przyszłością. Ani my ani Węgry czy jakikolwiek inny kraj nie będzie zabierał Lwowa Ukrainie. Jedyne państwo w naszym regionie która siła zabiera tereny innego kraju to Rosja i przed nią należy się chronić poprzez zwiększanie bezpieczeństwa - rozwój sił zbrojnych oraz służb, a także dyplomacji i walkę z DEZINFORMACJĄ Panie Sarmata.

    3. Chyżwar

      @Sarmata Nigdy nie mów nigdy. Były już podobne do twojej opinie, kiedy Polska chciała wstąpić do NATO. Wtedy ruscy także tupali nóżkami. Nikt nie przejął się tym tupaniem za bardzo, bo jesteśmy w NATO tak samo, jak Czechy, Węgry, Słowacja, Bułgaria Rumunia i tak dalej. Tak samo jak są tam dawne ruskie republiki takie jak Estonia, Liwa i Łotwa. Teraz przez swoje rozróby ruscy załatwili sobie tyle, że w Szwecji i co ważniejsze w Finlandii ożywa temat wstąpienia do NATO. Będą rozrabiać na Ukrainie, to będą mieli akces tych państw jak w banku. A wtedy mogą zapomnieć o swojej obecności na Bałtyku. Za Ukrainę nie trzeba walczyć. Wystarczy podesłać im sprzęt, dane wywiadowcze i co tam jeszcze trzeba. Wtedy będzie dużo plastikowych worków z "gruzem". Potem dojdą sankcje, trochę "zabawy" z bankowością i cyberprzestrzenią. Ciekawe jak w kacapowie zrobi się po tym?

  18. ggnago

    "Przypomnijmy, że chodzi o nagłą i mało transparentną koncentrację wojsk przy granicy z Ukrainą." ta i zbrodnicze tłumienie zamieszek przez'młodszych w Kirgistanie

  19. Buczacza

    No cóż nic dodać nic ująć. Rzeczywistość a'la kreml i hehe...

    1. HeHe

      To dziwne i niezgodne z "równoległą rzeczywistością" w której żyją tacy jak ty czy Davienek a przede wszystkim sprzeczne z twoją dotychczasową praktyką zgodnie z którą usiłowałeś za wszelką cenę coś dodać lub ująć pomimo tego, że nie było nic do dodania ani do ujęcia :)

    2. Zniesmaczony

      @HeHe, niestety @Buczacza, poza jego rewelacjami o silnikach odrzutowych eksportowanych z Polski do Rosji czy czerwonoarmistach walczącymi z Krzyżakami za pomocą brzytew to nie ma za wiele do powiedzenia.

    3. Buczacza

      Równolegle to twoja rzeczywistość. A dokładniej na kolanach przed moskwą... A jeśli już coś do mnie miałczysz.. To wypadałoby odpowiedzieć na pytanie z wczoraj. Kultura jak widać to rzecz abstrakcyjna. W twoim przypadku. Bo dla mnie to sztuka zostać złapanym na kłamstwie i konfabulacjach. I jednocześnie udawać, że nic się nie stało... Przyznaję się że nawet bez przesłuchaniem na łubiance. Ja tak nie potrafię...

Reklama