- Wiadomości
- Komentarz
Kto opóźnia ofensywę na Strefę Gazy? [KOMENTARZ]
Zdaniem redakcji „New York Times” Waszyngton „doradził” rządowi Izraela opóźnienie uderzenia lądowego na palestyńską enklawę – Strefę Gazy. Celem opóźnienia ma być akcja uwolnienia zakładników. W całej sprawie jest także drugie dno, czyli wojskowy rekonesans przed wielką operacją zbrojną.

Opóźnienie lądowej ofensywy – czy raczej kontrofensywy po ataku Hamasu – przeciwko Strefie Gazy należy rozpatrywać na trzech płaszczyznach. Z wnętrza izraelskiej armii słyszymy wypowiedzi dowódców do żołnierzy, iż „obejrzą Gazę od środka”, i że „Hamas zostanie zniszczony wraz z infrastrukturą”. Nie jest wszelako pewne czy Siły Obronne Izraela (Cahal) są do takiej operacji gotowe. Jak pisałem w jednym z ostatnich artykułów wciąż na poligonie „Baladia”, który imituje duże miasto, trwają ostatnie wojskowe ćwiczenia. W masie wojska i sprzętu mobilizacja robi wrażenie. Z komunikatów armii wynika, że mobilizacja objęła ponad 300 tys. żołnierzy. U bram Strefy Gazy, jak na defiladzie stoją ustawione czołgi i transportery – co już jest krytykowane przez ekspertów jako zbytnia nonszalancja. To efektowna manifestacja siły. Bezsprzecznie na papierze Cahal powinien sprawnie podbić Strefę Gazy, a specjalsi oraz saperzy zniszczyć tunele i bunkry dżihadystów z Hamasu. Problem w tym, że nikt nie zna odpowiedzi na pytanie w jakiej kondycji są oddziały liniowe IDF. Morale żołnierzy jest wysokie, ponieważ ta wojna, jak żadna inna, ma wielki mandat społeczny do przeprowadzenia odwetu. Pod znakiem zapytania stoi jednak wyszkolenie i utrzymanie dyscypliny, które zawiodło w sobotę, 7 października. Hamas wygląda na zdeterminowany, by Strefę Gazy zamienić w Stalingrad i zatomizować świat Zachodu ze światem islamu przemieniając lokalny konflikt w światowy dżihad.
Zobacz też
Hamas przygotowany do bitwy miejskiej
Jeżeli Hamas wraz z Islamskim Dżihadem w pierwszych godzinach ofensywy wystrzelił 3 tysiące rakiet, a atak lądowy wraz z powietrznym (na paralotniach) przypuścił na wielu kierunkach oznacza to, iż do walki przygotowywał się pieczołowicie. Islamiści wciąż prowadzą ataki rakietowe z obszaru enklawy, więc nie wyczerpali swojego arsenału. Brygady al-Quassam, czyli oddziały liniowe Hamasu na pewno przygotowały bunkry i tunele do walki w Strefie Gazy, a zbrodnie podczas ofensywy wręcz wyglądają jak celowe sprowokowanie Izraela do odwetu. Wygląda to tak, jakby Hamas pragną by Siły Obronne Izraela wkroczyły do Gazy i wytoczył Hamasowi bitwę, do której islamiści widocznie silnie się przygotowywali. Oznacza to, że izraelskim wojskowym opóźnienie ofensywy jest na rękę, ponieważ potrzebny jest rekonesans. Izraelskie służby wojskowe (Aman) oraz cywilne (Szin Bet) w teorii powinny znać w Strefie Gazy każdy kamień i każdą uliczkę. Wywiad sygnałowy zawiódł, ponieważ Hamas przeszedł na sieć gońców i zrezygnował z telefonii komórkowej. Pozostaje, więc HUMINT, czyli wywiad osobowy. Izrael tak czy inaczej odciął już Strefę Gazy od internetu. Problem w tym, że gdy rozpoczęła się „powódź Al-Aksa”, czyli ofensywa Hamasu, siły bezpieczeństwa islamistów wyłapywały „palestyńskich kolaborantów”. Ich los jest nieznany, ale możemy się domyśleć, że Hamas pozbył się wszelkich zwolenników porozumienia z Izraelem, co mogło wystraszyć kogokolwiek kto mógłby przekazać Izraelowi wrażliwe informacje. Wywiad lotniczy może być skuteczny, bo tutaj Izrael ma ogromną przewagę technologiczną, ale zadajmy sobie pytanie na ile spenetruje on sieć tuneli i ukrytych umocnień.
Zobacz też
Wczoraj stacja „CNN” podała cytując źródła Hamasu, iż wewnątrz Strefy Gazy doszło do wymiany ognia pomiędzy izraelskim oddziałem, a Palestyńczykami. Hamas stwierdził, że „izraelski oddział wpadł w zasadzkę w Khan Junis”. Co warto odnotować, mówimy o „dzielnicy” Strefy Gazy, która znajduje się po środku enklawy i jeżeli to prawda oznacza, iż Cahal puścił awangardę swoich wojsk na kierunku zachodnio-południowym. Spekulacje dotyczące ofensywy – w związku z ultimatum o wycofaniu ludności cywilnej na południe – wskazują, że Izrael może uderzyć od północy i właśnie na Khan Junis, odcinając sektorowo Hamas od Rafy (południowej granicy enklawy). Wymiana ognia może potwierdzać, że armia izraelska przeprowadza rekonesans, a wyciągając wnioski z Ukrainy doskonale wszyscy wiedzą, że zwiad bojem potrafi się skończyć kompromitacją, więc izraelskie oddziały będą to robiły bardziej zachowawczo. To także poligon dla sił specjalnych Izraela, które na pewno obecnie są bardzo aktywne. I to specjalsi muszą brać na siebie ciężar pierwszej fazy walk. Izrael dysponuje oddziałami Mista'arvim – czyli formacją komandosów, którzy imitują oddziały arabskie. Na pewno dokonują oni teraz głębokiego rekonesansu. Hamas podał, że w trakcie „zasadzki” zniszczył czołgi Merkawa i buldożery, co może wskazywać na to, iż była to ciężka jednostka liniowa. Z pewnością propaganda islamistów przesadza, ale kierunek ten jest oczywisty, gdy dojdzie do inwazji na Strefę Gazy i izraelscy żołnierzy ruszą na wielu kierunkach.
Zobacz też
Biden potrzebuje czasu
Jak podaje „New York Times” prezydent USA, Joe Biden doradził Tel-Awiwowi opóźnienie ofensywy, celem załatwienia sprawy zakładników przetrzymywanych przez Hamas. Należy także odnotować geopolityczne tło tego opóźnienia. Wzrasta kaskadowo presja państw muzułmańskich na Izrael. I o ile armia może dokonać odwetu pomimo tego „międzynarodowego ciśnienia”, to staje się to zmorą dla Waszyngtonu, który musi obawiać się wielkiej wojny na Bliskim Wschodzie. Animozje pomiędzy państwami regionu nikną wobec solidarności z bombardowaną Strefą Gazy, co jest konsekwencją pro-palestyńskich protestów ulicznych. W jednym obozie nagle znalazły się skłócone ze sobą: Iran oraz Arabia Saudyjska. Jordania z królem Abdullahem II i Egipt z prezydentem Sisim, które mają prozachodnie władze, nie miały wyjścia i odeszły od stołu szykowanego jordańskiego szczytu, który nie doszedł do skutku. Kierownictwo Hamasu – jeżeli spodziewało się takiego obrotu wydarzeń – zaprogramowało zatem pułapkę na Izrael. Co ciekawe, nie doszło do „zachodniego” szczytu w Jordanii, ale udało się przeprowadzić szczyt w Kairze, na którym jedynym konsensusem było wspólne potępienie przez państwa muzułmańskie zbombardowania „szpitala w Gazie”. Ponad podziałami w łonie islamu i muzułmańskich etnosów (Turków, Arabów, Persów) w świat poszedł jasny komunikat o potępieniu Izraela. Jak wiemy z dostępnych nagrań wideo i zdjęć, eksplozja w szpitalu mogła być prowokacją Islamskiego Dżihadu lub samego Hamasu. Spotkanie w Kairze odbyło się bez amerykańskiej i izraelskiej delegacji. Prezydent Autonomii Palestyńskiej, dotąd zajadły przeciwnik Hamasu, w swej przemowie zaznaczył, że „Palestyńczycy nie opuszczą swojej ziemi”. Hamasowi, organizacji liczącej 10 tys. członków (działaczy partii i zbrojnych islamistów) udało się tak zantagonizować region, że decydują oni finalnie składzie rozmów pokojowych. Z każdym dniem wzrasta geopolityczna presja na Izrael by odwołał inwazję na Strefę Gazy. Jeżeli IDF dostanie rozkaz do ataku, presja będzie spotęgowana, jeżeli izraelscy żołnierze wrócą do koszar, państwo okaże słabość, która będzie sygnałem dla regionu, że Tel-Awiw słabnie jak nigdy dotąd. Dlatego swoją poprzednią analizę zatytułowałem „Palestyńska pułapka”.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]