Reklama

Geopolityka

Konfrontacja Iranu z talibami coraz bardziej prawdopodobna

Flaga Islamskiego Emiratu Afganistanu
Flaga Islamskiego Emiratu Afganistanu
Autor. Witold Repetowicz/Defence24.pl

W Afganistanie narasta fala terroru w stosunku do szyickiej mniejszości etnicznych Hazara. Jednocześnie mnożą się incydenty między Iranem a talibami. Oficjalnie obie strony bagatelizują groźbę konfrontacji, ale w Iranie narasta krytyka wobec takiego podejścia do talibów. Pojawiły się też doniesienia o skierowaniu przez Iran dodatkowych sił na granicę z Afganistanem.

Reklama

Seria ataków terrorystycznych na szyickich Hazara rozpoczęła się od wybuchu w szkole w hazarskiej dzielnicy Kabulu Daszte Barczi, do którego doszło 19 kwietnia. Zginęło w nim 7 uczniów, a ponad 20 zostało rannych. Nie był to oczywiście pierwszy atak terrorystyczny, do którego doszło w Daszte Barczi po przejęciu władzy w Afganistanie przez talibów. Wcześniej jednak talibom udawało się wyciszać sprawę, tak by nie dopuścić do eskalacji napięć z Hazara i Iranem oraz utrzymywać wizerunek tych, którzy jakoby przynieśli Afganistanowi pokój. Warto przy tym również przypomnieć, gdyż nie jest to bez znaczenia w kontekście obecnych ataków, że przed zdobyciem władzy Hazara byli bardzo często celem ataków terrorystycznych i to również zanim powstało Państwo Islamskie Prowincji Chorasan (ISKP), na które obecnie kierowana jest odpowiedzialność za te ataki. W Mazare Szarif, gdy talibowie zdobyli to miasto w sierpniu 1998 r., doszło do masakry 8 tys. Hazara, a także wymordowania personelu dyplomatycznego miejscowego konsulatu irańskiego. Jeszcze w maju 2021 r., tuż przed przejęciem władzy przez talibów, doszło do ataku na szkołę dla dziewczynek w Daszte Barczi, w którym zginęło ok. 60 osób, głównie dzieci, a ponad 150 zostało rannych. Talibowie odcięli się wówczas od tego zamachu ale nikt inny też się do niego nie przyznał.

Reklama

Tymczasem wkrótce po zamachu z 19 kwietnia miały miejsce kolejne ataki. 21 kwietnia doszło aż do pięciu zamachów, z których najbardziej krwawym był atak na szyicki meczet w Daszte Barczi. Zginęło w nim 31 osób, a 87 zostało rannych. Zamachy w tym dniu miały miejsce również w Kunduzie, gdzie zginęło 4 hazarskich robotników, a 18 zostało rannych. Poza tym bomby wybuchły również w Nangarharze i ponownie w Daszte Barczi. Natomiast następnego dnia w Kunduzie doszło do ataku na meczet suficki, w którym odbywały się akurat piątkowe modły. Zginęły co najmniej 33 osoby, a 43 zostały ranne. Następny atak nastąpił tydzień później tj. 28 kwietnia, ponownie w Mazari Szarif. Dwie bomby eksplodowały na dworcu autobusowym w minibusach jadących do szyickich dzielnic. Zginęło 9 osób, a 13 zostało rannych. Warto dodać, że wszystkie te zamachy mają miejsce w czasie pierwszego ramadanu po zajęciu Afganistanu przez talibów. Ramadan jest teoretycznie miesiącem pokoju ale sunniccy ekstremiści wierzą, że zabijając w tym czasie niewiernych i apostatów, mogą liczyć na dodatkową nagrodę w raju. Tymczasem w doktrynie Państwa Islamskiego szyici są apostatami, których trzeba wymordować (ideologia takfiri).

Czytaj też

Jednak, zastanawiający jest rozmach tej kampanii terroru, gdyż dotąd ISKP nie wykazywało zdolności do przeprowadzenia tak skoordynowanej i intensywnej akcji. Możliwe, że takie wzmocnienie ISKP jest spowodowane stale i lawinowo pogarszającą się sytuacją ekonomiczną. Już wcześniej pojawiały się informacje o kupowaniu przez ISKP zamachowców – samobójców (by wyżywić rodzinę w Afganistanie sprzedaje się dzieci więc dokonywanie samobójczych zamachów w tym celu też nie dziwi). Niemniej pozostaje pytanie kto za to płaci. Może to mieć związek z niedawno ogłoszonym (choć niezbyt energicznie implementowanym) zakazem uprawy i produkcji opium. Biznes narkotykowy należący do różnych watażków może dawać w ten sposób sygnał swojego niezadowolenia lub otwarcie grać na zmianę władzy. Od dawna pojawiają się też sugestie o istnieniu taktycznego sojuszu między ISKP a Siłami Narodowego Oporu (NRF) Ahmeda Masuda, który również ostatnio zintensyfikował ataki na pozycje talibów w Pandższirze (choć ich skuteczność póki co jest ograniczona; poza tym były one spodziewane zgodnie ze starym afgańskim powiedzeniem, że wiosną w Afganistanie budzą się karabiny). Ataki na Hazara są przy tym korzystne z punktu widzenia Tadżyków z NRF, gdyż stwarzają napięcia między Iranem a talibami, zwiększając prawdopodobieństwo konfrontacji. Z drugiej strony pojawiają się doniesienia, że talibowie przymykają oczy na ataki na Hazara, co wynika z tego, że nie są w stanie wyzbyć się swojej nienawiści do szyitów (dotyczy to również ich prawdziwego stosunku do Iranu). Wprawdzie przywództwo talibów starało się po zdobyciu władzy demonstrować otwartość wobec Hazara i przedstawiciele talibów wzięli nawet udział w modłach w szyickim meczecie w czasie ubiegłorocznej Aszury ale talibowie (zwłaszcza szeregowi) nie są przyzwyczajenie do przedkładania interesów politycznych nad to co uważają za nakaz swojej wiary.

Reklama

Czytaj też

Tymczasem równolegle z zamachami na Hazara rosną napięcia między talibami a Iranem. 5 kwietnia sunnicki Afgańczyk pochodzenia uzbeckiego zaatakował w mauzoleum imama Rezy w Meszhedzie trzech szyickich kleryków, zabijając dwóch i raniąc trzeciego. Prezydent Raisi stwierdził wówczas, ze terrorysta był pod wpływem grup „takfiro-amerykańskich", przy czym wiązanie ataku z USA należy uznać za irański rytuał. Kilka dni później doszło natomiast do gwałtownych protestów pod ambasadą Iranu w Kabulu i irańskim konsulatem w Heracie, a także w kilku innych miejscach, w tym w Choście. Powodem demonstracji, w czasie których obrzucono irańskie placówki kamieniami przy braku reakcji ze strony talibskiej policji, było upublicznione parę dni wcześniej nagranie, na którym irańscy funkcjonariusze biją afgańskich uchodźców. Warto przy tym nadmienić, że złe traktowanie Afgańczyków w Iranie nie jest niczym wyjątkowym od wielu lat, a incydenty polegające na biciu ich przez irańskich żołnierzy lub policjantów są częste. Iran po tym incydencie czasowo wstrzymał pracę swoich afgańskich przedstawicielstw i złożył notę protestacyjną w afgańskim MSZ. Jednocześnie wciąż nie pozwala talibom na przejęcie kontroli nad ambasadą Afganistanu w Teheranie. Dotychczas zrobiły to Chiny, Pakistan, Turkmenistan, a niedawno również Rosja. 26 kwietnia irański MSZ przyznał jednak, że udzielił akredytacji trzem osobom wskazanym przez nowe władze Afganistanu jako nowi dyplomaci tego kraju w Iranie, przy czym najwyższym stanowiskiem był w tym wypadku III sekretarz ambasady. Rzecznik irańskiego MSZ podkreślił jednak, że nie jest to akt uznania władzy talibów ani też przekazania im kontroli nad ambasadą, lecz „rutynowa wymiana pracowników". Teheran podkreśla bowiem, że oczekuje inkluzyjnego rządu afgańskiego reprezentującego wszystkie siły i grupy etniczne. Tymczasem w obecnym rządzie w zasadzie nie ma szyitów, a bliscy Irańczykom Tadżycy są marginalizowani. Z przestrzeni publicznej wypierany jest też język tadżycki na rzecz pasztuńskiego.

Incydenty pod irańskimi placówkami mogły być spontaniczne ale nie zmienia to faktu, że wśród talibów panuje głęboka niechęć wobec Iranu, przede wszystkim ze względów religijnych ale również etnicznych. Potwierdzają to kolejne incydenty, które miały miejsce pod koniec kwietnia. 23 kwietnia irańska agencja Fars podała, że doszło do zamknięcia przejścia granicznego Islam Qala – Dagharun ze względu na spór o budowaną przez talibów drogę. Fars oczywiście oskarżyła USA o próbę wzniecenia etnosektariańskiego konfliktu. Brak na to dowodów ale nie ulega wątpliwości, że konflikt Islamskiego Emiratu Afganistanem z Iranem byłby korzystny z punktu widzenia interesów USA. Niemniej wątpliwe jest by USA miały instrumenty oddziaływania na strony tego konfliktu co skłania do sceptycyzmu wobec takiej tezy.  Ponadto konflikt szyicko-sunnicki ma długą historię, a w samym Iranie pojawia się wiele głosów, że talibom nie można ufać. Wkrótce potem w mediach związanych z talibami pojawiły się doniesienia o przekroczeniu granicy przez irański patrol. Mimo oficjalnych głosów z obu stron, bagatelizujących te incydenty, zarówno irańskie jak i afgańskie media (zwłaszcza niezależne) zaczęły informować o gromadzeniu się przy granicy talibskich bojowników, w tym potencjalnych zamachowców-samobójców, a także o wysłaniu przez Iran dodatkowych sił na granicę. Iran oficjalnie temu zaprzeczył, choć portal Iran Khabar Online pokazał nagranie z 88. dywizją na granicy z Afganistanem.

Czytaj też

Napięcia zostały chwilowo załagodzone po spotkaniu zastępcy szefa ambasady Iranu w Kabulu Hassana Mortazawiego z przedstawicielami wojskowymi talibów, do którego doszło 26 kwietnia. Jego rezultatem było ponowne otwarcie przejścia Islam Qala – Dogharun oraz oświadczenie talibów, że „napięcia między dwoma islamskimi sąsiadami służą interesom wroga", a „różnice mogą zostać rozwiązane na drodze negocjacji". Iran miał też zaproponować „przeszkolenie" talibów, służących na granicy, z międzynarodowych norm postępowania na granicach. Warto jednak przypomnieć, że już w grudniu ub. r. doszło do starć na granicy irańsko-afgańskiej. Rozwijająca się kampania terroru wymierzona w afgańskich szyitów jeszcze bardziej zwiększa prawdopodobieństwo, że konflikt między Islamską Republiką Iranu a Islamskim Emiratem Afganistanu będzie się szybko rozwijał. Irańskie media i politycy związani z nurtem reformatorskim zarzucają też konserwatywnemu rządowi Raisiego naiwność wobec talibów, których postawę określają mianem zwodniczej. Istnieje też opór przeciwko utrzymywaniu stosunków z talibami jeśli nie dojdzie do ukarania winnych zabicia irańskich dyplomatów w Mazari Szarif w 1988 r. Dlatego sytuacja jest z całą pewnością rozwojowa. Iran obawia się też, że atak w mauzoleum imama Rezy może nie być ostatnim, zwłaszcza jeśli dojdzie do eskalacji w relacjach z talibami. Afgańscy uchodźcy, których jest w tym kraju ok. 5 mln, mogą bowiem zostać wykorzystani do organizowania zamachów terrorystycznych czy to przez ISKP, czy też przez radykalne frakcje talibów lub w ramach otwartego konfliktu jeśli do niego dojdzie.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (5)

  1. Holub

    Tekst warty do przeczytania dla tych, którzy uważali że po wyjściu USA Afganistan zakwitnie jak mlecz na wiosnę. Niedługo Afgańczycy będą wspominać amerykańską "okupację" jako dobre czasy

    1. B1ob

      Mam dokładnie takie samo wrażenie.

    2. DominikW

      No dobra ale trzeba również pamiętać, że Amerykanie zamrozili miliardy afgańskich dolarów i przez sankcje również przyczyniają się do gospodarczego niszczenia państwa Talibów.

    3. Valdore

      @DominikW, jak sądzisz ze te miliardy dolarów poszłyby na poprawę gospodarki Afganistanu.... A sankcje talibbowie moga zdjac bardzo prosto, neich się zachowuja jak obiecali a nei wracaja do czasó mułły Omara.

  2. Or07

    Iran jak Iran, ale Chiny już łypią smoczym okiem na Afganistan. Pytanie, czy kolejne supermocarstwo zostanie wessane przez otchłań afgańskiej awantury?

  3. Tytan

    Realnie to tylko Chiny moga wygrac z awganistanem..

  4. szczebelek

    Teraz pytanie w trakcie wybuchu wojny to kto z kim będzie prowadzić "świętą wojnę"?

    1. Valdore

      Obie strony.

    2. Chyżwar

      Jedni i drudzy sądzą, że posiadają monopol na słowa "proroka", więc każda ze stron będzie prowadziła swoją.

  5. CCCP

    obu stronom życzymy sukcesów? :)

Reklama