- Wiadomości
Nowa linia frontu w traktacie Trumpa. Jak przebiega?
Pełen absurdalnych zapisów 28-punktowy traktat rozbiorowy, bo trudno określić go mianem pokojowego, wyznacza nową linię kontaktową między wojskami ukraińskimi, a rosyjskimi.
Autor. 143. Samodzielna Brygada Zmechanizowana.
Jak wyglądałaby sytuacja operacyjna, gdyby w przypływie szaleństwa Kijów zgodził się na tzw. plan pokojowy Donalda Trumpa? Nie tylko z otaczanego Myrnohradu, ale także ze Słowiańska i Kramatorska wycofaliby się ukraińscy żołnierze. W punkcie 21 tzw. traktatu Trumpa czytamy, że „Krym, obwody ługański i doniecki będą uznane za de facto rosyjskie”. Ponadto „obwody chersoński i zaporoski będą zamrożone wzdłuż linii kontaktowej”. Absurd tego zapisu polega na tym, że wymusza on nie tylko rejteradę z Donbasu, ale ustanawiając na tych terenach tzw. strefę buforową może wymuszać także cofnięcie się ukraińskiej armii na Zaporożu. Nie jest on także zgodny z prawem międzynarodowym, ponieważ oficjalnie mowa o rozbiorach terytorialnych państwa. Do tego nie daje żadnej trwałości, bo używa się słowa „zamrożony” choćby do Zaporoża. Krym już i tak uznaje się za stracony, ale gdyby omawiana propozycja traktatu zatrzymywała walki na bieżącej linii frontu, a propozycja nie zawierała redukcji wojska, Kijów mógłby się na taki układ zgodzić. Wydaje się, że na podstawie dalszych zapisów Rosjanie mieliby się wycofać spod Charkowa, ale nie zostało to napisane wprost, co nie może nawet w małym stopniu satysfakcjonować Kijowa.
Haniebnym zapisem jest przede wszystkim redukcja Sił Zbrojnych Ukrainy, ponieważ z obecnego poziomu ponad 800 tys. ludzi pod bronią Kijów miałby zwolnić do cywila 200 tys. ludzi. W sytuacji, w której już obecnie ma ogromne problemy kadrowe, a na pierwszej linii frontu jest ok. 300 tys. żołnierzy. Jeżeli mniej niż połowa ludzi trafia na tzw. null to nie trudno obliczyć, że wojska liniowe Ukrainy zmniejszyłyby się o ponad 50 tys. żołnierzy. A przecież to tam brakuje żołnierzy i przez braki w ludziach ZSU się cofa. W teorii można by uznać ten zapis za martwy przepisując część brygad pod MSW i traktując je jako formacje paramilitarne, ale zrobienie z Ukrainy drugiej Republiki Weimarskiej z Freikorpsami, jest szalenie niebezpieczne dla sytuacji wewnętrznej kraju.
Kolejnym z absurdów jest amnestia dla zbrodniarzy wojennych i rosyjskich dywersantów. „Wszystkie strony zaangażowane w ten konflikt objęte zostaną pełną amnestią za czyny popełnione podczas wojny i zgodzą się, by nie wysuwać żadnych roszczeń ani rozpatrywać żadnych skarg w przyszłości” – czytamy jeden z zapisów. W praktyce oznaczałoby to, że Kijów ma zwolnić tzw. zielone ludziki, które wyłapano w lutym 2022 roku i pozwoliło to Ukrainie się obronić.
„Oba kraje zobowiązują się do wdrażania programów edukacyjnych w szkołach i w społeczeństwie, których celem jest promowanie zrozumienia i tolerancji wobec różnych kultur oraz eliminowanie rasizmu i uprzedzeń: - Ukraina przyjmie zasady UE dotyczące tolerancji religijnej i ochrony mniejszości językowych. - Oba kraje zgodzą się na zniesienie wszelkich środków dyskryminacyjnych i zagwarantowanie praw ukraińskich i rosyjskich mediów i edukacji. - Wszelka ideologia i działalność nazistowska muszą zostać odrzucone i zakazane” – pada w propozycji pokojowej. W teorii brzmi to bardzo humanitarnie, ale w praktyce wychodzi naprzeciw rosyjskiej narracji o wojnie nad Dnieprem jako starcia Moskwy w obronie praw rosyjskiej mniejszości i przeciwko dyskryminacji języka rosyjskiego. To kolejny z absurdów, ponieważ do lutego 2022 roku w Kijowie głównie mówiło się w języku rosyjskim (uznając język ukraiński za wiejską mowę), a sam Wołodymyr Zełenski nauczył się ukraińskiego dopiero w toku prezydenckiej kadencji. Język rosyjski nie był na Ukrainie dyskryminowany, ale elity tego państwa uznały nie bez racji, że jedynym sposobem na wyrwanie się ze strefy wpływów Rosji jest oderwanie się narodowej cerkwi i promocja języka ukraińskiego.
Zobacz też

Administracja USA zaproponowała omawiany traktat w sytuacji kryzysu politycznego w Kijowie. Do ogłoszenia planu pokojowego przez Trumpa Zełenski był atakowany w Radzie Najwyższej Ukrainy, a jego ludzie w przerażeniu oczekiwali na aresztowania. Toczono poufne rozmowy z gen. Załużnym o powrocie do kraju. Trump mógł zaczekać, a być może na Ukrainie doszłoby do politycznego przesilenia. Propozycja tego feralnego traktatu spowodowała, że poparcie dla Zełenskiego wzrośnie, gdy odrzuci on te spisane absurdy, podzielone ukraińskie elity zjednoczą się przeciwko temu rozbiorowemu traktatowi.
Problem w tym, że proponując nieakceptowalne zapisy storpedowano możliwą zgodę Ukrainy. Mało tego, Wołodymyr Zełenski przystał na wcześniejsze propozycje Donalda Trumpa. Część zapisów traktatu jest mniej kontrowersyjna (wybory w sto dni, akcesja do Unii Europejskiej). Propozycja pokojowa Trumpa, co gorsze, wpływa na wewnętrzny ustrój Ukrainy, ponieważ wymusza zapis o braku akcesji NATO.



WIDEO: Akt dywersji. Co wiemy o kolejowym sabotażu?