- Komentarz
Jakie siły Biden może wysłać na wschodnią flankę? Wsparcie sojuszników z Europy [KOMENTARZ]
Amerykańska administracja rozważa wysłanie od jednego do pięciu tysięcy żołnierzy do „wschodniej Europy” - donosi The New York Times. Zaznacza, że ta liczba może zostać zwiększona „nawet dziesięciokrotnie” w wypadku zagrożenia. Przygotowania do wzmocnienia obecności w Europie Środkowo-Wschodniej podjęły też państwa europejskie, pierwsze decyzje już wdrożono.

Autor. Lance cpl. Nicholas Guevara/US DoD
USA ewakuują personel dyplomatyczny z Ukrainy, dostawy broni trwają - NA ŻYWO
Jak pisze The New York Times, w grze ma być jak na razie wysłanie od jednego do pięciu tysięcy żołnierzy do państw Europy Środkowo-Wschodniej, wraz z komponentami lotniczym i morskim. Najwyżsi dowódcy sił zbrojnych mieli przedstawić Bidenowi możliwe opcje reakcji na kryzys w sobotę, a decyzje mają zostać zakomunikowane na początku tygodnia.
Mowa więc o siłach wielkości wzmocnionego batalionu do wzmocnionej brygady. „NYT" podkreśla, że w wypadku pogorszenia sytuacji amerykański kontyngent mógłby zostać powiększony nawet „dziesięciokrotnie". CNN podkreśla, że działania USA miałyby stanowić odpowiedź Amerykanów na prośby sojuszników o wzmocnienie zdolności w regionie. Zaznacza, że w grę wchodzi zarówno przerzut sił już stacjonujących w Europie, jak i tych z kontynentu amerykańskiego. Podkreśla się, że amerykańska obecność mogłaby zostać dodatkowo wzmocniona już po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na szerszą skalę na Ukrainie.
Co Amerykanie mogą wysłać na wschodnią flankę?
Warto więc przypomnieć, jakimi siłami dysponują Amerykanie w Europie oraz zastanowić się, jakie siły mogą zostać wysłane do Europy Środkowo-Wschodniej. Jeśli chodzi o jednostki wojsk lądowych, w naszym regionie działa dowodzona z Żagania pancerna brygadowa grupa bojowa (ABCT), operująca w różnych lokalizacjach na kontynencie. W rejonie Orzysza i Bemowa Piskiego rozlokowana jest dowodzona przez Amerykanów grupa batalionowa NATO, obecnie trzon jej kontyngentu stanowi jednostka Gwardii Narodowej. W Poznaniu działa Wysunięte Dowództwo Dywizyjne, jest tam też wysunięte dowództwo V Korpusu, oprócz tego w Polsce obecny jest komponent logistyczny, działający m.in. w Powidzu. W Europie cały czas obecna jest też rotacyjna brygada lotnictwa wojsk lądowych USA.
Zobacz też
Na zachodzie Europy stacjonują na stałe kolejne jednostki: 2 Pułk Kawalerii (de facto brygada na KTO Stryker) w Niemczech, 173 Brygada Powietrznodesantowa (we Włoszech), ale też niedawno odtworzona 41. Brygada Artylerii z dwoma batalionami (dywizjonami) artylerii rakietowej MLRS (dysponuje również wyrzutniami HIMARS). W Niemczech stacjonują też dwa bataliony obrony powietrznej (jeden z Patriotami, drugi z zestawami bardzo krótkiego zasięgu Avenger i małą liczbą nowszych M-SHORAD), a także 12 Brygada Lotnictwa Bojowego, wyposażona w różnego typu śmigłowce, w tym Apache i Black Hawk.

Autor. Tad Browning/US Army
W Niemczech, Belgii i Holandii znajdują się też bazy sprzętowe (Army Prepositioned Stock), ze sprzętem dla m.in. dwóch brygad pancernych, a także jednostek wsparcia, w tym artylerii rakietowej. Nota bene, w Powidzu budowana jest instalacja, w której ma być magazynowane wyposażenie dla jednej z amerykańskich brygad (na razie jest ono przechowywane w Niemczech). Te bazy mają szczególne znaczenie, bo dzięki nim do Europy można przerzucić jedynie żołnierzy, co zajmuje znacznie mniej czasu, niż w wypadku transportu ciężkiego sprzętu.
Zobacz też
Jeśli natomiast chodzi o siły powietrzne, Amerykanie na stałe mają na kontynencie trzy eskadry F-16 (dwie we Włoszech oraz jedną w Niemczech), z kolei w Wielkiej Brytanii stacjonuje 48 Skrzydło Lotnicze z myśliwcami F-15, a od niedawna także F-35.
Jak więc widać, Amerykanie mają wiele opcji, by wzmocnić obecność na wschodniej flance swoimi siłami. Mogą zdecydować się na przerzut wojsk z kontynentu amerykańskiego (na przykład jednostek powietrznodesantowych, albo eskadr myśliwskich), przemieszczenie sił stacjonujących w Europie na wschód kontynentu, bądź też wykorzystanie baz sprzętowych Army Prepositioned Stock, czyli „uruchomienie" sprzętu magazynowanego na kontynencie poprzez wysłanie tam żołnierzy stacjonujących na stałe w USA. Niewykluczone są też loty bombowców do Europy.
Zobacz też
Oczywiście swoją obecność w Europie ma też przez cały czas amerykańska marynarka wojenna. W Hiszpanii stacjonują niszczyciele z systemem Aegis typu Arleigh Burke (wysyłane okresowo m.in. na Morze Czarne i Morze Bałtyckie), a obecnie na Morzu Śródziemnym operuje lotniskowiec USS „Harry S. Truman", podporządkowany dowództwu NATO.
Czas pokaże, czy i w jaki sposób amerykańska obecność w naszym regionie zostanie wzmocniona. Wiąże się to ze zmianą sytuacji bezpieczeństwa państw Sojuszu Północnoatlantyckiego, jaka ma miejsce w związku z przemieszczeniem rosyjskich sił w pobliże Ukrainy (ale i na Białoruś, co wywołuje szczególny niepokój krajów bałtyckich). Należy zakładać, że odpowiedź będzie stopniowana i zależna od rozwoju sytuacji. Zapewne wyzwaniem dla USA będzie nie tyle przerzut wojsk, co długotrwałe utrzymanie zwiększonej obecności w świetle zaangażowania na innych teatrach, stąd ważne jest zaangażowanie europejskich sojuszników.
Zobacz też
Wsparcie państw europejskich
Również europejskie państwa członkowskie NATO decydują się na wzmocnienie swojego wkładu w obecność Sojuszu Północnoatlantyckiego. Na Morzu Bałtyckim jest obecny stały zespół okrętów NATO Standing Maritime Group 1, w skład którego wchodzi holenderski okręt desantowy HNLMS Rotterdam (niedawno zakończył wizytę w porcie w Gdyni) i duńska fregata HDMS Peter Wilemoes. Holendrzy zdecydowali też o wysłaniu dwóch myśliwców F-35 do misji Air Policing w Bułgarii (byłoby to pierwsze rozmieszczenie tych maszyn nad Morzem Czarnym) oraz o podniesieniu gotowości pododdziałów lądowych wydzielonych do Sił Odpowiedzi NATO.

Autor. Forsvaret.dk
Hiszpania zdecydowała z kolei o wysłaniu na Morze Czarne fregaty, ma rozważać również wzmocnienie misji Air Policingu w Bułgarii swoimi myśliwcami. Dodatkowe F-16, w ramach Air Policingu, planuje wysłać na Litwę Dania. Francja - dowodząca od 1 stycznia 2022 roku siłami natychmiastowego reagowania NATO VJTF, czyli tzw. „szpicą" - zadeklarowała gotowość do wysłania żołnierzy wojsk lądowych do misji w Rumunii. Realizacja tej zapowiedzi mogłaby oznaczać rozszerzenie zakresu wzmocnionej wysuniętej obecności NATO eFP o Rumunię (obecnie grupy batalionowe eFP są w Polsce i krajach bałtyckich).
Gotowość samej „szpicy" czyli VJTF została również podniesiona w grudniu. Nota bene, kandydujący na prezydenta prawicowy publicysta Eric Zemour skrytykował działania NATO i wezwał do wyjścia ze struktur wojskowych Sojuszu, z kolei w Hiszpanii działania Sojuszu krytykuje skrajnie lewicowa partia Prodemos, wchodząca w skład koalicji rządowej. Jak na razie jednak oba te państwa zwiększają swoje zaangażowanie w działania Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Zobacz też
Wielka Brytania, jak informowały niedawno media, w tym The Times, rozważa wysłanie w krótkim czasie „setek" żołnierzy do Europy Środkowo-Wschodniej. Na razie nie ma szczegółów brytyjskiej misji, jednak - jak się wydaje - mogłaby ona obejmować zaangażowanie wojsk lądowych, przede wszystkim sił szybkiego reagowania. Londyn jest też - jak wiadomo - silnie zaangażowany we wsparcie Ukrainy, na przykład poprzez dostawy przeciwpancernych pocisków NLAW. Wsparcie to ma charakter ponadpartyjny, niedawno Ukrainę odwiedził minister obrony w „gabinecie cieni" John Healey z Partii Pracy, która obecnie przyjmuje znacznie bardziej pryncypialne stanowisko wobec Rosji niż w latach, w których przewodził nią Jeremy Corbyn.
Dalsze scenariusze
Jest wysoce prawdopodobne, że obecność USA i NATO w Europie Środkowo-Wschodniej zostanie wzmocniona w wyniku obecnego kryzysu. To, w jakim zakresie tak się stanie zależy od decyzji politycznych, ale też od kierunku w jakim pójdą agresywne działania Moskwy wobec Ukrainy i czy wzmocniony komponent rosyjski na Białorusi zostanie utrzymany przez dłuższy okres.
Zobacz też
Warto jednak zadać pytanie o szerszy wpływ obecnej sytuacji na zdolności obronne państw europejskich w ramach NATO. Niebezpieczeństwo zintensyfikowania rosyjskiej agresji wobec Ukrainy ma miejsce w momencie, gdy Stany Zjednoczone zaangażowane są w wielu innych obszarach, a jako głównego rywala uznają - co raczej nie ulegnie zmianie - Chińską Republikę Ludową. Jest więc wysoce pożądane, by państwa europejskie, w tym te o wysokim potencjale gospodarczym, tak jak Niemcy czy Francja, brały stosunkowo większą odpowiedzialność za kolektywną obronę NATO. Czas pokaże, czy to założenie uda się spełnić.
Pamiętajmy, że w swoim planowaniu strategicznym od szczytów w Walii w 2014 i Warszawie w 2016 roku Sojusz Północnoatlantycki przeszedł bardzo długą drogę. W czerwcu br. w Madrycie odbywa się szczyt NATO, na którym zostanie przyjęta nowa koncepcja strategiczna, najwyższy rangą dokument po Traktacie Północnoatlantyckim. Powinna ona w pełni uwzględniać zagrożenie ze strony Rosji, a jej zapisy - wcielone w życie poprzez istotny wzrost zdolności NATO jako całości.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu