Reklama

Geopolityka

Jak Izrael może odpowiedzieć na rakiety Hamasu? [KOMENTARZ]

Fot. IDF, Flickr, licencja CC BY-NC 2.0

Izrael został ostrzelany z kilku kierunków rakietami mającymi należeć do terrorystów z Hamasu. Jednocześnie, zabite zostały dwie obywatelki Izraela, których auto zostało ostrzelane z broni ręcznej. Wszyscy więc oczekują teraz silnej i zdecydowanej odpowiedzi władz izraelskich.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny

Reklama

Pytanie jakie zadaje sobie wielu ekspertów to nie czy reakcja nastąpi, ale czy może dojść do większej eskalacji przemocy w regonie. Spojrzymy więc na kilka możliwych wątków obecnych wydarzeń, pamiętając o służbie polskich żołnierzy w misji pokojowej ONZ UNIFIL w Libanie.

Powiedzieć, że sytuacja w Izraelu i na jego granicach jest obecnie niestabilna, to tak naprawdę nie powiedzieć nic. Wiadomo już, że doszło do zmasowanego ostrzału rakietowego (od 34 do 44 pocisków) z kierunku Libanu. Co najważniejsze, miał on być największy od 2006 r. Izraelczycy uważają, że za atakami ma stać Hamas, którego bastion jest zlokalizowany oczywiście w Strefie Gazy. Jednak, potrafi przenosić działania również na przestrzeń terytorium libańskiego (zapewne pod bacznym okiem proirańskiego Hezbollahu). Na szczęście nie zawiodły systemy obrony przeciwrakietowej stosowane przez IDF (Izraelskie Siły Obronne) i nie ma większych strat wśród ludności cywilnej. Lecz oczywiście doszło do sparaliżowania życia wielu społeczności lokalnych i zniszczeń, bowiem nawet przy dużej skuteczności słynnego systemu Iron Dome nie wszystkie rakiety wystrzelone przez terrorystów zostały zneutralizowane. Mniejszy w skali ostrzał rakietowy był również odnotowany wcześniej z rejonów Strefy Gazy.

Reklama

Czytaj też

Izraelskie władze spodziewają się dalszej eskalacji i następnych uderzeń rakietowych. Informując, że z czwartku na piątek (6/7 kwietnia 2023) wykonane zostały uderzenia odwetowe na Hamas w Libanie i wspomnianej Stefie Gazy. Pojawiły się również doniesienia do wzmacnianiu jednostek liniowych w dwóch dowództwach IDF – Północnym i Południowym dodatkowymi siłami lądowymi. Chodzić ma o przede wszystkim o rozwiniecie nowych jednostek ogniowych artylerii, ale w komunikatach mowa jest również o piechocie. To drugie jest o wiele bardziej niepokojące z punktu widzenia możliwej dalszej eskalacji. Zaś jest ku temu szereg powodów, bowiem władze Izraela nie stoją jedynie przed potrzebą selektywnej reakcji na działania Hamasu z jednego kierunku – Gaza lub Liban. Należy bowiem pamiętać, że oprócz Strefy Gazy i Libanu jednocześnie, cały czas niestabilnie jest w Jerozolimie, gdzie dochodziło do licznych incydentów na Wzgórzu Świątynnym. Punktem zapalnym jest interwencja izraelskiej policji w meczecie Al-Aksa, w trakcie której doszło do zastosowania systemów nieletalnych (granaty hukowe oraz gumowe kule).

Fot. IDF Spokesperson's Unit photographer/Wikimedia Commons/CC 3.0

W Dolinie Jordanu doszło zaś do strzelaniny, w której śmierć poniosły dwie obywatelki Izraela, a trzecia ma znajdować się w stanie ciężkim. Ich pojazd został ostrzelany przez terrorystów. Jak podała agencja informacyjna PAP, obywatele Izraela, którzy posiadają pozwolenie na broń, powinni ją teraz ze sobą nosić - powiedział w piątek szef izraelskiej policji Kobi Szabtaj, odnosząc się do wzrostu przemocy między Izraelczykami a Palestyńczykami. Stąd też, widać bardzo dobrze, że strona izraelska spodziewa się scenariusza, który był już od pewnego czasu trenowany. Mowa w nim o próbie przeprowadzenia ataków na Izrael z maksymalnie kilku kierunków w jednym czasie. W ten sposób, terroryście chcieliby obniżyć skuteczność systemu obrony przeciwrakietowej stosowanego z dużą efektywnością przez IDF.

Czytaj też

W uproszczeniu Hamas (a może również Hezbollah i Palestyński Islamski Dżihad PIJ) chciałby, aby systemy Iron Dome zostały rozproszone od północy po południe Izraela. Zapewne licząc również na nadwątlenie zasobów ich efektorów. Jednakże, oprócz działań rakietowych, doniesienia ze strony policji izraelskiej sugerują możliwość wystąpienia drugiego elementu scenariusza działań terrorystów czyli prób infiltracji samego Izraela i przeprowadzania ataków nękających np. w miastach. Może chodzić o ataki na punkty kontrolne i żołnierzy, ale równie dobrze na zwykłych Izraelczyków. Znając taktykę działania Hamasu et consortes mogą to być akty terroru z użyciem np. broni palnej, ale również broni białej czy pojazdów mechanicznych (taranowanie). Uderzenia graniczne – rakietowe (być może również dronowe) i akty terroru mają zdestabilizować potencjał państwa izraelskiego. Przy czym, ponownie należy wskazać, iż sami Izraelczycy już chociażby w 2021 r. przeprowadzali wielkie, ogólnokrajowe manewry właśnie w celu przygotowania się na podobne, czarne scenariusze rozwoju sytuacji bezpieczeństwa.

Zdj. ilustracyjne, fot. IDF

Premier Binjamin Netanjahu w toku posiedzenia gabinetu bezpieczeństwa, który miał się zebrać po raz pierwszy od prawie dwóch miesięcy, mówił, że państwo zareaguje. Dokładniej, miał stwierdzić (cytowane jest to w prasie izraelskiej), iż wrogowie zostaną okaleczeni i zapłacą wysoką cenę. Podkreślając, że wrogowie Izraela źle ocenili jego dotychczasowe problemy wewnętrzne, związane z napięciami politycznymi. Zaznaczając, że Izrael jest w przypadku ataku na niego zjednoczony i potrafi uderzyć na swoich wrogów. Nie jest to w żadnym razie przypadkowe i jedynie dyplomatyczne stwierdzenie. Albowiem rzeczywiście w toku ostrych społeczno-politycznych debat o tamtejszej kontrowersyjnej propozycji zmiany w systemie sądowniczym, pojawiły się wątki oddolnych zapowiedzi obywateli Izraela, że nie będą przyjmować powołań do wojska.

Czytaj też

I to właśnie turbulencje wewnątrz Izraela mogły rzeczywiście skłonić terrorystów do podjęcia prób eskalacji – w tym zmasowanego ostrzału rakietowego z kierunku libańskiego. W tym przypadku, incydenty na Wzgórzu Świątynnym mogły być czymś w rodzaju publicznego zapalnika, wyjaśniającego wdrożenie w życie wcześniej przygotowywanych działań. Zaznaczmy, że nie są to jakoś skomplikowane formy ostrzału rakietowego. Bowiem same pociski, jak i ich sposób odpalania (najczęściej zdalnego, czasowego) bazuje na wieloletnim rozwoju takich systemów uzbrojenia. Ich głównym atutem ma być nieprzewidywalność, jeśli chodzi o czas ataku oraz swoista nieprzewidywalność jeśli chodzi o cele. W tym ostatnim przypadku mowa bowiem o atakach nękających, a nie precyzji rażenia np. konkretnej bazy wojskowej czy nawet obiektów infrastruktury krytycznej.

Czołg Merkava Mk. IV i transportery Namer - fot. IDF

Lecz założenia terrorystów mogą okazać się chybione nie tylko w zakresie oceny przygotowania Izraela do scenariusza działań z trzech kierunków, wzmocnionych wewnętrznie. Bowiem mogą także odnosić się do błędnej oceny stanu emocji politycznych w kraju. Zauważmy, że obecnie lider jednej z kluczowych opozycyjnych partii politycznych Benny Gantz (były minister obrony) podkreślał gotowość państwa do reakcji na ataki z Libanu, Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu. Popierając obecnie sprawujących rządy w ich reakcji na aktywność Hamasu. Akurat, przez wiele lat izraelskie społeczeństwo rzeczywiście wykazywała się zdolnością zarówno do dużych napięć politycznych, ale i jednoczesnego zawieszania ich wpływu bezpośrednio na kwestie bezpieczeństwa. Można więc uznać, że obecnie rząd uzyskał spory zakres swobody w reakcji wobec Hamasu. Przy czym, zauważmy, że kluczowe są obecnie zapewne prace wywiadu oraz planistów izraelskich. Doświadczenie z operacji pk. Guardian of the Walls winno nas skłaniać do uznania, że każde uderzenie traktowane nie jako reakcja ad hoc, tylko właśnie reakcja na szczeblu strategicznym i operacyjnym będzie wzmocnione narzędziami analizy bazującej także na SI (sztucznej inteligencji). Trwa więc, co można uznać za niemal pewnik, zbieranie danych i analizowanie ich, a następnie przetwarzanie w konkretne możliwości. O wspomnianych bazach danych celów w Libanie mówić miał chociażby Benny Gantz.

Czytaj też

Stąd też, najbardziej niepokojące są oczywiście wątki odnoszące się do Libanu. Politycy izraelscy wzywają rząd tego kraju do przeciwdziałania aktywności terrorystycznej wymierzonej w państwo Izrael, ale nie od dziś wiadomo, iż libańskie oficjalne władze są ograniczone w kontrolowaniu różnych organizacji terrorystycznych. Specjalną pozycję ma w tym wszystkim, właśnie w południowym Libanie, proirański Hezbollah, ale dziś dochodzi do tego wątek Hamasu. Lecz oczywiście libański premier publicznie przekazał, że jego państwo jest przeciwko jakimkolwiek formom agresji zbrojnej wyprowadzonej z libańskiego terytorium. Nadżib Mikati przekazał to w toku oficjalnego spotkania z włoskim ministrem obrony Guido Crosetto, które miało miejsce w Bejrucie. Generalnie, Liban jest teraz w sytuacji, w której musi liczyć na działania państw trzecich, wobec utrzymania reakcji Izraela w pewnym akceptowalnym zakresie. Stąd najprawdopodobniej wrze w kanałach oficjalnej i nieoficjalnej dyplomacji na całym Bliskim Wschodzie, Europie, Azji i USA. Również dla Izraela wbrew pozorom czynnik polityki zagranicznej może być największą niewiadomą. Trzeba bowiem dokonać analizy roli państw wchodzących w skład Porozumień Abrahamowych, USA (nadszarpnięte relacje z ekipą Joe Bidena), zauważyć politykę Włoch czy Francji wobec Libanu, itd.

Fot. PKW UNIFIL

Finalnie pamiętajmy, że każda eskalacja w rejonie granicy izraelsko-libańskiej dotyczy także bezpośrednio Polski. Żołnierze Wojska Polskiego, wraz z kontyngentami z Węgier czy Irlandii wchodzą w skład sił misji ONZ UNIFIL. I wszelkie działania zbrojne w regionie mogą stanowić zagrożenie dla nich. Zaś sytuacja musi być poważna, bowiem, jak dowiedział się Defence24 – „w związku z eskalacją konfliktu na pograniczu izraelsko-libańskim w strefie działań Polskiego Kontyngentu Wojskowego decyzją Dowództwa UNIFIL zawieszono działalność operacyjną, podniesiono poziom Force Protection (Poziom Ochrony) oraz wprowadzono bezwzględny zakaz opuszczania rejonów stacjonowania. Wszyscy żołnierze PKW UNIFIL realizujący zadania w Republice Libanu są bezpieczni". Taki komunikat otrzymaliśmy od ppłka Jacka Goryszewskiego, Szefa Wydziału Prasowego - Rzecznika Prasowego Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.

Czytaj też

Czyli widzimy, że słynny bliskowschodni taniec na głowach węży wchodzi w kolejną odsłonę. I zapewne nikt nie pokusi się na bardzo jednorodne stwierdzenie w jakim kierunku pójdzie dzisiejsze napięcie. Może to być rzeczywiście erupcja przemocy, włącznie z jakimiś większymi operacjami lądowymi i powietrznymi, mogą to być dalsze napięcia i kontynuacja punktowych walk oraz ostrzałów, ale może to być również uznanie obu stron, iż po jakiejś formie uderzenia Izraela wróci niestabilna-stabilność. Temu ostatniemu mogą sprzyjać umiędzynarodowienie całej sytuacji, na razie wyłączenie Hezbollahu i Iranu z istniejących, głównych narracji i skupienie się na Hamasie, a także uznanie przez liderów terrorystów, że nie można w sposób łatwy przełożyć problemów politycznych w Izraelu na przestrzeń jego odporności.

Reklama

Komentarze (5)

  1. Trump wygrał

    Nie ma żadnego znaczenia jak zareaguje. Cała ta szopka z wjazdem żydów do Al Aksa była po to właśnie żeby Hamas ostrzelał Izrael. Dzięki temu Bibi wprowadzi stan wojenny i pozbędzie się protestów co do sądownictwa.

  2. PatriotW

    No np. może odpowiedzieć porzucając ludobójczą politykę.

    1. Monkey

      @PatriotW: Oh, jakież to proste… Jednak nie, nie jest to takie proste. Arabowie są pierwszymi winnymi istniejącej sytuacji. Przecież gdy po II wojnie światowej dzielono Palestynę, gwarantowano im więcej terytoriów niż mają dziś. Nie zgodzili się, wywołali wojnę, którą przegrali z kretesem. Podobnie jak niemal każdą kolejną, poza Yom Kippur. Z drugiej strony, Żydzi utworzyli coś w rodzaju rezerwatu indiańskiego (Strefa Gazy) i prowadzą rugi na Zachodnim Brzegu. Najgorsze jest to, że wybory wygrywają tam takie szkodniki jak Netanjahu i jemu podobni. Tak się kręci spirala przemocy i nienawiści. Żydzi musieliby ustąpić, lecz kto im zagwarantuje iż Arabowie zostawią ich w spokoju? Oni też mają swoich „Netanjahów”..,

    2. Mir

      Cóż, Żydzi uwielbiają rozpoczynać historię od odpowiedniej Im chwili. Cofnij się do czasu sprzed II wojny światowej. Ataki w chwili ostrego sporu wewnętrznego raczej nie powodują jego eskalacji. Wręcz przeciwnie. Zatem głupota Hamasu?

  3. Monkey

    Na pewno organizacje arabskie liczą na to, iż ich terrorystyczne ataki udadzą się lepiej kiedy Izrael jest pgrążony w problemach wewnętrznych. Z drugiej strony, oznacza to, że Netanjahu może bez wiekszych problemó przeforsować ustawę o izraelskim Sądzie Najwyższym. Ludzie zamiast protestować na ulicy będą albo w siłach obrony, albo zostana w domach bądź schronach.

  4. Chinol

    Widac ze Polska jest juz Zachodem:) Bo Wiekszosc zdan expertow tak jak na Zachdzie ze Izeal jest atakowany i niemal pod okupacja (nie ze Izeal okupuje tylko ze jest pod zaborem jakims.:)

  5. Darek S.

    Jak to jak, jak zwykle proporcjonalnie, zrzucić bombę atomową 20 kt., a jak Hamas zabije jakiegoś Izraelczyka, użyć 10 bomb po 100 kt.

Reklama