Francja: za mało głowic do odstraszania nuklearnego?

Francja posiada dziś 290 głowic nuklearnych, co jest prawie najmniejszym arsenałem wśród stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ. W obliczu obecnego zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej, która wprost obawia się rozszerzania parasola nuklearnego państw NATO, pojawia się pytanie, czy ten francuski potencjał wystarczy nie tylko do obrony własnej, ale i do ewentualnego wsparcia europejskich sojuszników w ramach szerszej strategii odstraszania?
Francuska strategia odstraszania nuklearnego, rozwijana nieprzerwanie od lat 60., opiera się na dwóch filarach: morskim i powietrznym. Brak komponentu lądowego oznacza rezygnację z klasycznej triady nuklearnej. Zamiast tego, Francja postawiła na mobilność, tajność i niezależność polityczno-operacyjną. Cały arsenał nuklearny pozostaje poza strukturami NATO i pod pełną kontrolą prezydenta Republiki.
Francja posiada około 290 głowic jądrowych, ponieważ kieruje się doktryną minimalnego, lecz wiarygodnego odstraszania, zakładającą zdolność zadania przeciwnikowi ogromnych strat bez potrzeby dorównywania arsenałom USA czy Rosji. Jej siły odstraszania są całkowicie niezależne, a dalsze zwiększanie potencjału nie tylko wiązałoby się z ogromnymi kosztami, lecz mogłoby również podważyć konsekwentnie realizowaną strategię stopniowego i proporcjonalnego użycia siły.
Jednak w kontekście możliwego rozszerzenia francuskiego parasola nuklearnego na całą Europę, co zasugerował prezydent Emmanuel Macron, liczba 290 głowic może okazać się niewystarczająca. Szczególnie jeśli miałaby obejmować ochronę szerszych interesów strategicznych. To z kolei mogłoby wymusić przegląd obecnej doktryny i zdolności operacyjnych.
Czytaj też
Jakie zdolności Francji?
Trzonem francuskich zdolności odstraszania pozostaje Force Océanique Stratégique – cztery okręty podwodne typu Le Triomphant, każdy uzbrojony w 16 rakiet balistycznych M51. Rakiety te przenoszą głowice TN-75, z możliwością niezależnego naprowadzania na wiele celów. Przynajmniej jeden z okrętów znajduje się nieustannie na bojowym patrolu w zanurzeniu, co zapewnia wiarygodną zdolność do uderzenia odwetowego, również w przypadku, gdyby Francja padła ofiarą niespodziewanego ataku. Obecnie trwają już prace nad nową generacją okrętów, które mają wejść do służby około 2035 roku, a także nad modernizacją samych rakiet do wersji M51.3, charakteryzującej się zwiększonym zasięgiem i precyzją.
Komponent powietrzny opiera się na samolotach Rafale B i Rafale M, uzbrojonych w pociski manewrujące ASMPA. Dzięki zasięgowi przekraczającemu 500 km, a w przyszłości znacznie większemu (po wdrożeniu wersji ASMPA-R oraz ASN4G), siły powietrzne pozostają elastycznym i szybko reagującym elementem odstraszania. Co istotne, baza lotnicza w Luxeuil-les-Bains, gdzie są szkoleni ukraińscy piloci Mirage, stanie się pierwszą jednostką wyposażoną w nową generację Rafale z uzbrojeniem hipersonicznym.
Ćwiczenia nuklearne, takie jak Operacja Poker, prowadzone cyklicznie co trzy miesiące, symulują pełnoskalowe operacje odstraszające, w tym użycie broni jądrowej. Odbywają się w warunkach zagrożenia dla strategicznego interesu Paryża, w tym w odwzorowaniu wojny elektronicznej i zakłóceń systemów komunikacji. To właśnie w trakcie jednej z edycji tej operacji prezydent Emmanuel Macron zasugerował możliwość rozszerzenia francuskiego parasola odstraszania na poziom europejski, co wpisuje się w debatę o przyszłości kolektywnego bezpieczeństwa w Unii Europejskiej; w tym również Polski.
Zwiększenie potencjału
Francja nie planuje rozbudowy arsenału, koncentrując się zamiast tego na modernizacji infrastruktury i nośników. Tylko w 2024 roku na odstraszanie nuklearne przeznaczono 6,6 miliarda euro – aż 14% budżetu obronnego. Inwestycje obejmują nowe okręty, modernizację rakiet M51, pocisków ASMPA oraz rozwój infrastruktury baz, w tym Luxeuil, która do 2035 roku stanie się głównym punktem operacyjnym dla nowej generacji sił powietrznych.
Paryż nie uczestniczy w natowskim programie „nuclear sharing”, ale coraz częściej dopuszcza możliwy udział partnerów – w tym Polski – w ćwiczeniach z komponentem odstraszania. Chodzi nie tylko o interoperacyjność, ale o zademonstrowanie gotowości i politycznej wiarygodności francuskiej strategii. Choć termin „parasol nuklearny” bywa niechętnie używany, rozważa się inne zastosowanie, tj. obecność np. komponentu powietrznego z arsenałem jądrowym jako element odstraszania, szczególnie w kontekście wschodniej flanki NATO.
Czytaj też
Francuska strategia odstraszania nie jest już dogmatyczna i ewoluuje. Teraz Macron wskazuje, że należy dostosować ją do otoczenia, ponieważ broń nuklearna pozostaje elementem globalnego wpływu. Wobec rosnących arsenałów Rosji, Chin i USA, Francja nie spieszy się z powiększaniem liczby głowic, ale stale modernizuje. W swojej doktrynie wykorzystanie broni nuklearnej będzie tylko w momencie faktycznego zagrożenia dla jej interesów, których może mieć coraz więcej na wschodniej flance NATO.
290 głowic to mało, ale zdolności Francji i jej uzbrojenie jest wystarczające i nowoczesne. Najważniejsze, np. dla Polski, żeby w momencie potrzeby demonstracji siły i zdolności, pojawiły się amerykańskie, francuskie i jeszcze najlepiej brytyjskie elementy odstraszania, które zmuszą Federację Rosyjską do odwrotu. 290 głowic od Republiki Francuskiej w zupełności wystarcza na obecny teatr rywalizacji w domenie odstraszania, w którym funkcjonują posiadacze broni nuklearnej.
Zbyszek
Czym jest poparta konkluzja? Czemu 290 głowic "w zupełności wystarcza na obecny teatr rywalizacji w domenie odstraszania"? Skuteczność odstraszania nuklearnego oparta była na doktrynie wzajemnego zniszczenia. Francja 290 głowicami może zadać bolesne ciosy, ale zdolność do zniszczenia zachowuje jedynie Rosja. Francuską koncepcje użycia broni nuklearnej budowano w oparciu o jej strefy interesów, do których dopiero ostatnio dołącza (deklarowane jest dołączenie) Europa Wschodnia. Obawiam się że gwarancje francuskie w 2025 są bardzo podobne jak udzielone nam przed II Wojną Światową. Dla nich taniej będzie grozić użyciem broni atomowej i zatrzymać Putina kosztem krajów flanki niż popełnić samobójstwo nuklearne. Albo Francja (Unia?) zdecyduje się zwiększyć liczbę głowic albo mamy do czynienie z retoryką która bez poparcia USA jest dla nas groźna
Franek Dolas
Zbyszek Konkluzja poparta jest wyłącznie chciejstwem tzw. "europejczyków".
Zbyszek
Tak się obawiam że jest to zaklinanie rzeczywistości. Może jednak Autor ma jakieś uzasadnienie tak optymistycznej tezy. Może mógłby je przedstawić (choć tylko raz zauważyłem że autorzy czytają komentarze na d24)
Buczacza
Najwyższa pora rozejrzeć się za swoimi rozwiązaniami. Bo i pieniądze są i możliwości. Taka EU już dawno powinna wypisać się z ograniczeń.
Przyszłość
Napewno Francja rozgrwa to lepiej niz UK, ktroa jest zalezna od USa i co do rakiet balstcznych i co do okretoiw podwodnych atmowych i samoltow (f35) Tu mozna pogratulowac. A co do odsodstarsznia nukearnego. Nie chodzi o ilosc tylko o Checi. Naprawde wyobrazacie sobie ze gdyby nie daj bog spadla atmowka np na Gdansk, - Francuzi udezyli by swoimi atmowkami w odwecie? Ryzykujac zniknecie kraju? Na ile % oceniacie szanse francskiego odwetu?
Orangutan
Jasne, że na 100% nie ma pewności ale to właśnie mn. ta niepewność jest, to też istotnym elementem mechanizmu odstraszania. W tę grę mogą grać tylko umiejętni i mający "zimne głowy" gracze.
Extern.
Sporo zależy od tego czy Rosjanom uda się przekonać Francuzów że to "nie ich wojna". Brzmi znajomo prawda?. Np. przed wrześniowym atakiem na Polskę Niemcy przy pomocy swoich agentów wpływu włożyli wiele wysiłku i pieniędzy w przekonanie Francuskiego społeczeństwa że cytuję ""Nie warto umierać za Gdańsk". Tak więc już to kiedyś na D24 pisałem ale powtórzę. Jeśli Polska będzie jeszcze kiedyś musiała bić się z Rosją to zapewne będzie to musiała robić sama. Rosjanie bowiem nie uderzą na nas jeśli będą wiedzieli że mamy wiarygodnych sojuszników. Tak więc jak najbardziej dbajmy o sojusze, ale do wojny to szykujmy się samodzielnej. Ruscy agencji wpływu na zachodzie już działają i przekonują ich że Rosja nie jest dla nich zagrożeniem, bo chodzi im tylko o tą ich wschodnią strefę wpływów i więcej nie chcą.
Zbyszek
Obawiam się że jest pewność: jeśli za Francją i całym NATO nie będą stały Stany to Paryż nie uderzy (na miejscu Putina przyjąłbym to jako 100% pewnik.) Jeśli zaś USA będą nas wspierać to wsparcie francuskie ma znaczenie symboliczne. Ważne bo wspierające odstraszanie amerykańskie ale bez niego niemające znaczenia. Chyba że kilkukrotnie rozbudują swój arsenał