Władze ChRL potępiły decyzję administracji Stanów Zjednoczonych o zniesieniu ograniczeń w oficjalnych kontaktach USA z Tajwanem. Chiny stanowczo odpowiedzą na wszelkie próby sabotowania ich interesów – oświadczył w poniedziałek rzecznik MSZ Zhao Lijian.
Komunistyczne władze w Pekinie uznają demokratycznie rządzony Tajwan za nieodłączną część terytorium ChRL i dążą do przejęcia nad nim kontroli, nie wykluczając przy tym możliwości użycia siły. Stanowczo protestują też przeciw nawiązywaniu przez Tajwan kontaktów na szczeblu państwowym.
Czytaj też: USA zniosą restrykcje w kontaktach z Tajwanem
„Determinacja Chińczyków do obrony naszej suwerenności i integralności terytorialnej jest niewzruszona i nigdy nie pozwolimy, aby jakakolwiek osoba albo siła powstrzymała proces zjednoczenia Chin” – oświadczył Zhao na rutynowym briefingu prasowym w Pekinie. „Wszelkie działania szkodliwe dla kluczowych interesów Chin spotkają się ze stanowczym kontratakiem i nie będą skuteczne” – dodał rzecznik.
Władze w Tajpej z zadowoleniem przyjęły decyzję o zniesieniu obowiązujących od 1979 roku ograniczeń w kontaktach urzędników USA i Tajwanu, którą ogłosił w sobotę sekretarz stanu USA Mike Pompeo. Szef tajwańskiego MSZ Joseph Wu ocenił, że jest ona ważna dla zacieśniania relacji tajwańsko-amerykańskich, które jego zdaniem wyniesione zostały na poziom „globalnego partnerstwa”.
USA, podobnie jak większość krajów świata, nie utrzymują formalnych relacji dyplomatycznych z Tajwanem. Odchodząca administracja prezydenta USA Donalda Trumpa w ostatnich miesiącach urzędowania zwiększa jednak presję na Chiny i wysyła coraz wyraźniejsze sygnały wsparcia dla rządu w Tajpej.
Decyzję potępiły państwowe media ChRL. Zdaniem autora komentarza opublikowanego przez oficjalną agencję prasową Xinhua jest to złośliwa próba wyrządzenia długotrwałych szkód relacjom chińsko-amerykańskim. Anglojęzyczny kanał państwowej telewizji CCTV ocenił ją jako „tchórzliwy akt sabotażu” wymierzony w przyszłą administrację prezydenta elekta Joe Bidena, który ma zostać zaprzysiężony 20 stycznia.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie