- Wiadomości
Amerykanie i Australijczycy naciskają na władze Wysp Salomona
Władze Australii ostro skomentowały potencjalną możliwość powstania chińskiej bazy wojskowej na Wyspach Salomona. Premier Morrison miał stwierdzić, że nie będzie zgody na utworzenie chińskiej bazy marynarki wojennej w regionie na przysłowiowe „wyciągnięcie ręki” z Australii. Stanowisko premiera jest szeroko rozważane w australijskich mediach. Łączone jest, co naturalne, z wcześniejszymi sugestiami Waszyngtonu w tym temacie. Amerykańscy urzędnicy mieli wskazać, że jeśli dojdzie do budowy stałej obecności chińskiej na Wyspach Salomona to Stany Zjednoczone będą miały poważne obawy i odpowiednio zareagują w tym aspekcie.

Sam premier Australii jest mocno krytykowany przez krajową opozycję, iż dopuszczono do zbliżenia władz Wysp Salomona z Chinami. Przywódca Partii Pracy Anthony Albanese odnosząc się do sprawy Wysp Salomona użył nawet stwierdzenia, że z perspektywy Australii mamy do czynienia z „jedną z największych porażek politycznych, jakie widzieliśmy w przypadku rządu Morrsiona". Tym samym, premier Morrison stara się obecnie mocno wykazywać stanowczość władz, wysyłając kolejne publiczne sygnały wobec Wysp Salomona. Nakłaniając tamtejszych polityków, aby nie wyrażali zgody na budowę stałej bazy wojskowej z przeznaczeniem dla Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Australia ma podzielać w pełni politykę Stanów Zjednoczonych względem nowego układu w zakresie bezpieczeństwa, podpisanego między Chinami i Wyspami Salomona.
Zobacz też
Amerykanie chcą przyspieszyć obecnie otwarcie ambasady na Wyspach Salomona, albowiem 29 lat temu obniżono poziom placówki dyplomatycznej w Honiarze. Jednocześnie Stany Zjednoczone rozpoczęły coś w rodzaju ofensywy dyplomatycznej. W piątek, przez ponad godzinę prowadzone były rozmowy z członkami rządu Manasseha Sogavare z Wysp Salomona. Delegacją amerykańską kierowali koordynator Rady Bezpieczeństwa Narodowego w zakresie Indo-Pacyfiku Kurt Campbell oraz asystent sekretarza stanu ds. Azji Wschodniej i Pacyfiku Daniel Kritenbrink. Obecni byli również zastępca dowódcy US INDOPACOM, generał Stephen Sklenka oraz pełniący obowiązki starszego zastępcy szefa USAID na region Azji Craig Hart. Amerykanie mieli podkreślić, że ścisła współpraca polityczno-wojskowa między Wyspami Salomona a Chinami niesie ze sobą ryzyko dla bezpieczeństwa regionu. Premier Sogavare miał jednak uspokajać Amerykanów oraz ich sojuszników, że układ z Chinami nie jest wstępem do budowy instalacji pozwalających na mówienie o stałej obecności wojskowej Chin.
Skład amerykańskiej delegacji może podkreślać, że Wyspom Salomona przedstawiona była zarówno amerykańska wizja geostrategiczna, ale próbowano także przekazać bardziej wojskowe ujęcie obecnej sytuacji. Problem jest jednak, aż nadto widoczny dla interesów politycznych, handlowych i przede wszystkim wojskowych Stanów Zjednoczonych, Australii oraz innych sojuszników. Chińskie wojsko z możliwością operowania z Wysp Salomona mogłoby działać o wiele swobodniej, w odległości mniejszej niż 2 tys. km od wybrzeży Australii. Jak również stanowić realne zagrożenie dla linii zaopatrzeniowych amerykańsko-australijskich na wypadek kryzysu w regionie.
Zobacz też
Aczkolwiek trzeba również podkreślić obecność przedstawiciela USAID w rozmowach. Może to świadczyć, że Stany Zjednoczone proponują władzom na Wyspach Salomona coś w rodzaju mocniej kontroferty względem chińskich projektów infrastrukturalnych oraz współpracy gospodarczej. Zauważyć trzeba, że ta sama delegacja odbyła rozmowy również z władzami Fidżi oraz Papui Nowej Gwinei. Amerykańscy i australijscy publicyści uważają, że Waszyngton stara się znów przejąć inicjatywę w działaniach regionalnych. Albowiem nie do końca jest usatysfakcjonowany postępowaniem władz australijskich, które miały być odpowiedzialne za tego rodzaju kwestie jak chociażby sprawa Wysp Salomona.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS