Administracja Joe Bidena opublikowała dokument, który pierwotnie miał zostać przedstawiony opinii publicznej już w lutym – to Narodowa Strategia Bezpieczeństwa, która stanowi prezentację wizji i priorytetów Białego Domu. Eksperci podkreślają, że Biały Dom przyjął niezwykle ambitne założenia, ale ich realizacja – biorąc ograniczenia finansowe – nie będzie możliwa.
Jeden z najważniejszych oficjalnych dokumentów, a więc Narodowa Strategia Bezpieczeństwa (NSS, National Security Strategy), wydawany jest za zgodą Kongresu przez Biały Dom. To właśnie w nim prezydent przedstawia założenia swojej polityki bezpieczeństwa (bowiem prezydent ją prowadzi, podczas gdy działania finansuje Kongres). Obecna ekipa prezydencka wydała NSS nie na początku swojej obecności w Białym Domu, ale bliżej półmetka (kadencja Bidena w 2025 roku).
Czytaj też
Jako powód opóźnienia wskazuje się wybuch otwartej wojny na Ukrainie, co wymusiło poważne zmiany w gotowym wówczas do wydania NSS, który nie odnosił się do Rosji w tak dużym stopniu, w jakim czyni to obecnie. Odbierać można to jako zasadnicze fiasko ekipy Bidena, która nie potrafiła przewidzieć zagrożenia ze strony Kremla i całkowicie błędnie analizowała jej cele. Eksperci zwracają też uwagę na drugi zasadniczy problem – zwyczajowo po upublicznieniu NSS powstaje Narodowa Strategia Obronna (NDS, National Defense Strategy), która na jej wnioskach przedstawia aspekty wojskowe. W tym jednak przypadku... najpierw powstał NDS (pozostaje niejawny), a dopiero teraz opublikowano NSS (NDS przekazano Kongresowi w marcu tego roku, podczas gdy skróconą wersję jawną przedstawiono kilka dni temu).
O ile poprzedni taki dokument, a więc z 2017 roku, uznawał Chiny i Rosję za zagrożenia do siebie podobne – które można porównywać – to obecny dokument wyraźnie podkreśla, że są one inne. „Zmiana w postrzeganiu Chin i Rosji jest subtelna, ale ważna" – uważa Ryan Hass z Centrum Studiów na Polityką Azji Wschodniej – „Stany Zjednoczone opowiedziały się przeciwko przyjmowaniu fatalistycznych wniosków, że nic nie można zrobić, aby wpłynąć na stosunki chińsko-rosyjskie i że Stany Zjednoczone muszą po prostu przygotować się na konfrontację z ideologicznie motywowanym blokiem. Administracja Bidena postąpiła mądrze, odrzucając tak uproszczoną analizę. Rosja jest bardziej podpalaczem istniejącego ładu międzynarodowego, podczas gdy Chiny starają się być architektem zrewidowanego porządku. Chiny i Rosja mają różne spojrzenia na Azję Środkową i Arktykę. Ponieważ Chiny wciąż rosną, podczas gdy Rosja nie, Pekin ma więcej do stracenia niż Moskwa. Rozpoznanie takich rozróżnień jest krytycznym krokiem w kierunku wypracowania metod działania".
Czytaj też
Wiele wątpliwości
Nie brak głosów, że dokument – w którym Amerykanie jednoznacznie deklarują wolę bycia liderem „wolnego świata" – w rzeczywistości jest zbyt ambitny, co w obliczu niewystarczającego budżetu wojskowego rodzi pytania o możliwość osiągnięcia zakładanych celów, w tym jednoczesnej obecności tak w Europie jak i Azji. Tym bardziej, że Amerykanie deklarują także „aktywne kształtowanie międzynarodowego porządku". „Porażka wskazania jasnych priorytetów, a także połączenie ich z dostępnymi środkami zapewne będzie prześladować NSS Bidena – tak jak było to w przypadku jego poprzedników" – wieszczy Christopher Preble ze Stimson.
„Nie żyjemy ani w 1918 roku, ani w 1945, ani nawet w 2001" – w podobnym tonie wypowiada się Andrew L. Peek – ekspert Atlantic Council – „amerykańska potęga w najlepszym wypadku jest w fazie stagnacji. Zasoby nie są nieograniczone. Inflacja jest najwyższa od czterdziestu lat, a z perspektywy historycznej amerykańska gospodarka jest w recesji. Tragiczne wycofanie się z Afganistan przeraziło sojuszników. Żadne inne wydarzenie od czasów upadku Sajgonu równie mocno nie ukazało amerykańskiej słabości. To największy zarzut do tego dokumentu: mówi on nie o przyszłości, ale o przeszłości"
William F. Weschler – dyrektor Centrum im. Rafika Haririego przy Atlantic Council zwraca uwagę na niejasność ciągle ważnego z punktu widzenia interesów Stanów Zjednoczonych obszaru, jakim jest Bliski Wschód. Także i jemu poświęcono w NSS 2022 nieco miejsca. Stwierdzono między innymi, że Stany Zjednoczone będzie wspierać i rozwijać współpracę z tymi państwami, które „popierają oparty na regułach porządek międzynarodowy" i będą sprzeciwiać się „zbrojeniom militarnym". „Czy ta pierwsza deklaracja obejmuje państwa OPEC, które niedawno stanęły po stronie Rosji i zwiększyły cenę ropy naftowej, co pozwala Putinowi kontynuować jego wojnę napastniczą?" – pyta Weschler – „czy ta druga deklaracja oznacza z kolei, że Stany Zjednoczone wstrzymają sprzedaż uzbrojenia do swych sojuszników, którzy zbroją się w obliczu zagrożenia ze strony Iranu?"
Czytaj też
Christopher S. Chivvis – dyrektor American Statecraft Program w Carnegie Endowment zwraca uwagę na istotną zmianę, jaką jest odejście od wyraźnego podkreślania trwającej manichejskiej walki dobra ze złem. Innymi słowy, do niedawna Biały Dom dzielił świat na obóz demokratyczny – pod wodzą Stanów Zjednoczonych – oraz autokratyczne reżimy, z którymi należy walczyć. Wpisywało się to mocno w zachodnią narrację o tak zwanym europejskim populizmie, który w odczuciu zwolenników takiego podejścia reprezentuje Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości i przede wszystkim Węgry kierowane przez Victora Orbana, który urósł do miana głównego arcyzłego europejskiej rodziny państw.
"Takie ideologiczne przedstawienie świata stworzyło problemy" – analizuje Chivvis – "po pierwsze to zwykłe uproszczenie obrazu i zignorowanie skomplikowanej natury świata, w którym są różne systemy polityczne. Taki podział przywołuje na myśl skojarzenia z niefortunnym tonem George'a W. Busha i jego narracją dobrych i złych z NSS 2001". Autor dodaje, że w wymiarze międzynarodowym doprowadziło to do alienacji i ochłodzenia relacji z państwami niedemokratycznymi. Te mogą być mniej skore do wsparcia Stanów Zjednoczonych, których dyskusje "o problemach z demokracją powinny zostawić wewnątrz kraju – tam, gdzie ich miejsce". Nowy dokument co prawda utrzymuje podział na demokracje i autorytaryzmy, ale nie zakłada walki o przekształcanie tych drugich w te pierwsze i podkreśla, że Stany Zjednoczone będą współpracować z każdym, także z tymi, którzy „nie mają demokratycznych instytucji".
NSS a sprawa polska
W NSS 2022 nie ma zmiany w tym sensie, że Amerykanie nadal podkreślają strategiczne zagrożenie płynące z polityki Chin, które – jak stwierdził prezydencki doradca ds. bezpieczeństwa Jake Sullivan – „chcą zmienić kształt międzynarodowego porządku". Również stwierdzenie, że Stany Zjednoczone będą zwiększać swoją potęgę modernizując swoje siły zbrojne, inwestując w rodzimy potencjał gospodarczy oraz blisko współpracując z sojusznikami, nie jest niczym nowym – tak wygląda amerykańska strategia bezpieczeństwa od dawna.
Oczywiście z punktu widzenia bezpieczeństwa i interesów Polski obszar Azji-Pacyfiku jest drugorzędny, ale fakt, iż stanowi on narastający priorytet Waszyngtonu jest powszechnie znany i jego podkreślenie w NSS 2022 nie powinno dziwić. Należy spodziewać się, że w nadchodzących latach Amerykanie będą jeszcze większą uwagę przykładać właśnie do Chin i problemów amerykańskich sojuszników na tym właśnie obszarze. Fakt, iż w pierwotnej wersji NSS 2022 koncentrowało się jedynie na Chinach, a Rosję zignorowano, dobrze ilustruje percepcję wyzwań i zagrożeń, jaka pojawiła się w Białym Domu.
Czytaj też
Niemniej jednak zwraca się uwagę, że NSS 2022 tworzy potencjalne zagrożenie dla NATO – kieruje uwagę Sojuszu na obszar Indo-Pacyfiku (to stanowi jeszcze jedno potwierdzenie faktycznego priorytetu Amerykanów), a więc poza obszar traktatowy, co może utrudnić realizację zadań związanych z kolektywną obroną. W praktyce bowiem to Rosja jest i będzie głównym wyzwaniem NATO jako organizacji, a nie Chiny.
Z perspektywy Polski ważne jest, że w NSS 2022 znalazło się wyraźne podkreślenie zagrożenia, jakie stwarza Rosja. Jak zostało stwierdzone wcześniej, pierwsza wersja – sprzed wojny – praktycznie ignorowała zagrożenie ze strony Kremla. Teraz zauważa się, że Rosja faktycznie stanowi poważne wyzwanie i należy przygotować się na negatywne scenariusze.
Czytaj też
„W moim odczuciu obecny dokument poszedł zbyt daleko w drugą stronę" – diagnozuje na łamach „Foreign Policy" Emma Ashford – ekspert Stimson Center – „w efekcie mamy błędną strategię. Z jednej strony NSS uznaje Chiny za główne wyzwanie strategiczne Stanów Zjednoczonych, ale z drugiej cały czas mówi o Rosji. Biały Dom próbował objąć wszystkie tematy, przez co nie udało się stworzyć spójnej, nakierowanej strategii"
Z punktu widzenia tak Polski jak i szerzej – Europy – ważne są jeszcze trzy elementy. Po pierwsze, Biały Dom podkreśla konieczność utrzymania i wzmacniania sieci sojuszy. Co ważne, mowa nie tylko o już istniejących porozumieniach, ale także wykorzystywaniu porozumień ad hoc. Otwiera to przez partnerami, w tym Polską, nowe możliwości – chociażby w kontekście tak zwanego Trójmorza, które jest wszak tego rodzaju regionalną inicjatywą, wzmacniającą podmiotowość, ale także i bezpieczeństwo konkretnego obszaru (a przynajmniej takie jest założenie). Jeśli dodamy do tego fakt, iż Amerykanie w NSS 2022 zakładają inwestycje w gospodarkę i nowe technologie, a także wzmacnianie bezpieczeństwa tak Stanów Zjednoczonych jak i innych państw na drodze współpracy technologicznej, być może otwiera to dla nas dodatkowe pole do interakcji.
Drugi ważny dla nas element to fakt, iż chociaż NSS stwierdza, że Stany Zjednoczone mogą rywalizować z Chinami, to jednocześnie są gotowe pozostać mocno zaangażowane w Europie. To oczywiście ważna dla nas deklaracja, ale amerykańscy komentatorzy zwracają, że NSS 2022 nie odniosło się do konieczności wzięcia przez Europejczyków na siebie większej odpowiedzialności finansowej. Innymi słowy, tak ambitna wizja roli Stanów Zjednoczonych – w tym obecność zarówno w Europie jak i Azji – wymusza, by tak europejscy jak i azjatyccy partnerzy Ameryki więcej wydawali na swoje własne bezpieczeństwo. NSS 2022 nie wskazuje jednak tego wyraźnie. Nie podaje też pomysłów, w jaki sposób partnerzy Ameryki mogliby to zrobić.
Czytaj też
Po trzecie, NSS 2022 podkreśla znaczenie tak zwanego odstraszania zintegrowanego (Integrated Deterrence), co rozumie się jako połączenie różnych dostępnych sił i środków – nie tylko militarnych – do odstraszenia nieprzyjaciela. Oznacza to, że Amerykanie oficjalnie dostrzegają, iż siły zbrojne – zarówno konwencjonalne jak i nuklearne – nie zawsze są najlepszym środkiem reakcji, a wrogie działania mogą być realizowane poniżej progu wojny i ograniczać się do operacji w wymiarze informacyjnym, teleinformatycznym, czy te gospodarczym. W kontekście rosyjskiego wykorzystywania wrogich instrumentów poniżej progu wojny taka ewolucja amerykańskiego podejścia stanowi jest dla naszej części Europy potencjalnie bardzo korzystna.
rwd
No nie, to już nie będą wprowadzać demokracji i praworządności na całym świecie? Ani słowa o lgbt i prawach człowieka?
szczebelek
Umiesz liczyć to licz na siebie... Sprzęt niemiecki nie jest liczny jak również sprawny w 50% artylerii lufowej według dowódcy wojsk lądowych stoi w garażach. Na pewno on nam pomoże.
Ali baba
Czyli mają tylko jeden dywizjon
Jaszczur
We Francji czy UK podobnie jedynie USA trzymają poziom. O Polsce nie wspomnę z tym co jest sprawne i ile i ile wakatów nie mamy obsadzonych
Marek
A dlaczego Niemcy mieliby nam pomagać ?! To kraj z fundamentalnie wrogimi do nas interesami i równie groźny dla nas jak Rosja (używający tylko innych metod - zamiast brutalnej siły, nacisk ekonomiczny i polityczny).
Mondry015
The Washington Post donosi że USA zgodnie z tą strategią są gotowe na 2 równolegle wojny.. USA ASEAN nowy pakt podpisany przez Bidena oraz jego rozmowy z Chinami podczas G20 podtrzymują to stanowisko . Czyli bronimy zarówno Tajwan jak i Ukrainie Haloooo the wake up call
Bender
Doktrynę dwóch dużych wojen to USA mają od dawna, bo leżą nad dwoma oceanami. Inna sprawa, że z gotowością bywało różnie. W każdym razie wojnę na Ukrainie ciężko uznać za jakiekolwiek wyzwanie dla potęgi militarnej USA. Być może to właśnie ugrzeczniło Puchatka na G-20. Był bardzo miły. Wyraźnie Chiny nie są jeszcze gotowe do konfrontacji.
Jaszczur
Bender - no nie wiem czy taki grzeczny jak czerwone linie o Tajwanie pokazał Bidenowi... A co do grzeczność.... Z historii wiemy że często najbardziej milusi agresorzy byli na niedługo przed wojna ...
Jaszczur
Z zadaniem że to Rosja jest większym zagrożeniem dla NATO niż Chiny się nie zgodzę .... Rosja nie ma siły by wojować z NATO Chiny mając i boku Rosję i owszem . Należy pamiętać że Chiny mają więcej sojuszników niż Korea czy Iran
Ajot
tzn. jakich jakich sojuszników mają więcej? Bo mi przychodzi na myśl jeszcze tylko Afganistan i Erytrea. :)
Whippoorwill
@szczur A jakie ty masz kompetencje, że tak ochoczo wygłaszasz te swoje "globalne analizy"?
Ali baba
Mają zasoby ludzkie i przemysłowy