Reklama

Wojna na Ukrainie

Ukraina na wojennym rozdrożu. Co przyniesie 2024 rok?

ukraina wojna rosja wojsko żołnierze
Żołnierze ukraińskiego wojska
Autor. Генеральний штаб ЗСУ (@GeneralStaffUA)/X

Zamknęło się okno pogodowe do działań zaczepnych. Linię styczności wojsk pokryła mieszanina śniegu i błota, a służba na froncie stała się ekstremalnie wyczerpująca. Żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy tkwią w okopach. Co dalej?

Reklama

Brudny od błota i szary na twarzy żołnierz Sił Zbrojnych Ukrainy chucha w skostniałe ręce. Jego mundur jest mokry i przykryty błotem, z hełmu cieknie woda. Na nagraniu widzimy, że ma ograniczone ruchy, a krótkofalówkę z jego kamizelki taktycznej musi wyciągnąć inna osoba. Na następnym nagraniu widzimy pojazdy zatopione wręcz na drodze, która zamieniła się w jezioro błota i śniegu.

Reklama

Formalnie 4 czerwca 2023 roku rozpoczęła się kontrofensywa Ukrainy, która w łuku Zaporoże-Bachmut miała przynieść upragnione przełamanie frontu, masowy odwrót sił rosyjskich, albo choć fragmentaryczne zwycięstwo, które by wstrząsnęło Kremlem i częściowo zrewidowało politykę Władimira Putina. Z prowadzonych przed operacją zaczepną gier wojennych miało wynikać, że to musiało skończyć się powodzeniem. Tyle, że jeśli weźmiemy pod uwagę, jaki sprzęt otrzymała, czy raczej nie otrzymała Ukraina (np. nowoczesne BWP i czołgi w liczbie większej niż dla jednej przeliczeniowej dywizji zmechanizowanej, pociski w rodzaju ATACMS w liczbie większej niż 20 czy samoloty wielozadaniowe), to trudno stwierdzić, że Ukraina otrzymała zasoby do jej prowadzenia zgodnie z doktryną NATO.

Jak później zauważył gorzko gen. Wałerij Załużny, głównodowodzący na Ukrainie, nikt nie spodziewał się, że Rosja przy takich stratach nadal będzie zdeterminowana do trzymania frontu na okupowanych terenach. Zaczynają się pojawiać pytania, czy włączenie Bachmutu do operacji było sensowne, a Siły Zbrojne Ukrainy nie powinny były skoncentrować się wyłącznie na kierunku melitopolskim, aby przeciąć lądowy korytarz między Rosją (przez okupowany Donbas i Zaporoże) a Krymem. Już kadet Biegler z przygód poczciwego wojaka Szwejka odwracał los historycznych bitew w swoim notatniku. Jednak przed Ukrainą nie stoi pytanie o to, gdzie popełniono błędy, tylko co przyniesie przyszłość.

Reklama

Władimir Putin niestety wykazał się determinacją do kontynuowania walk za wszelką cenę. Dyktator Rosji poniósł geopolityczną przegraną i nie włączył zbrojnie Ukrainy do rosyjskiej strefy wpływów, a do NATO weszła nawet Finlandia. Lecz Putinowi pozostał mu ostatni atut, którego zawsze chwytają się prowadzący wojny totalne dyktatorzy – czas. Władymir Władymirowicz i jego bliskie otoczenie utracili kontakt z rzeczywistością, ale być może nie w tak dużym stopniu, jak oceniało wielu analityków. Jeżeli Kreml dostrzegł swoją słabość na tej wojnie, to chwyci się – potwierdzają to raczej działania Moskwy – gry na czas, kalkulując, że to Rosja jest bardziej zdeterminowana do toczenia przedłużającej się wojny, a nie Zachód. Jak nauczał Feliks Koneczny, Rosja jest częścią cywilizacji stepowej, gdzie władza ma zupełnie inną definicję niż na Zachodzie. Samodzierżawie, carstwo, a następnie bolszewicki totalitaryzm nie wzięły się z przypadku. Na Kremlu z pogardą patrzy się na zachodni demokratyczny model władzy, uznając, że jest nietrwała i chybotliwa. Rok 2022 był testem dla Zachodu wystawionym przez Putina.

Czytaj też

Okazało się, że pomimo różnic Zachód wykazał pewien wymiar jedności, którą wsparł Ukrainę w jej walce. Nie powtórzono scenariusza z konferencji monachijskiej z 1938 r., która doprowadziła do rozbiorów Czechosłowacji i zamiast – w naiwnych myślach – anulować zagrożenie wielką wojną w Europie, to ją przyspieszyła. Wyciągnięto lekcję z nieudanych prób dyplomatycznych, z których zakpił Adolf Hitler. Putin zakładał, że Zachód powtórzy „monachijski” scenariusz. Tutaj jego plany zostały pokrzyżowane. W roku 2023 Zachód potrzebował spektakularnego zwycięstwa nad planami Putina. Tym miała być długo zapowiadana kontrofensywa Ukraińców uzbrojonych w broń NATO. Niestety, co było błędem Zachodu, w szeregach pojawiła się nerwowość, jakby pewne decyzje przyspieszano. W anglojęzycznych mediach wyglądało to tak, jakby z urzędem w Białym Domu już żegnał się Joe Biden, starając się jak najszybciej przeforsować pakiety pomocowe dla Kijowa.

To tego chwycił się Kreml, fortyfikując tzw. linię Surowikina. Kilka miesięcy minowania i rozbudowy inżynieryjnej było kluczowe dla powodzenia Rosjan, a analitycy NATO chyba tego nie docenili. Moskwa pchała mięso armatnie w postaci zmobilizowanych rezerwistów oraz odbudowywanego kosztem cywilnej gospodarki sprzętu i po prostu… czekała. Militarnie ukraińska kontrofensywa się nie powiodła, populistycznie zaczęli to wykorzystywać przeciwnicy wsparcia dla Kijowa. Jak pisałem już wiele razy, pieniądze amerykańskiego podatnika nie trafiają wyłącznie na Ukrainę, ale głównie do przemysłu zbrojeniowego nad Potomakiem, co chroni miejsca pracy w USA. Nikt o tym nie mówi. Nerwowość na Zachodzie odbiła się na Wołodymyrze Zełenskim, który z postaci lidera światowego formatu, powszechnie oklaskiwanego za bohaterstwo, zaczął być przedstawiany jako człowiek konfliktowy i nieradzący sobie na wojnie. W kolejce do schedy po Zełenskim media ustawiły gen. Załużnego.

Czytaj też

Bez względu na to kto będzie rządził w Kijowie (a nie wykluczam, że widząc zmianę polityki w USA, np. wybór Trumpa, ukraińskie społeczeństwo może postawić na gen. Załużnego, wiedząc, że Zełenski miał „szorstkie” relacje z Trumpem), niewyjaśnione pozostaje jedno zagadnienie. Jak długo Ukraina może wytrzymać w wojnie z Rosją i jej brutalną determinacją do kontynuowania walki, wspartą wolą ponoszenia strat, zasobami i sojusznikami takimi jak Iran, Korea Północna oraz częściowo Chiny, dostarczającymi uzbrojenie, amunicję, czy kluczowe komponenty? Syndrom osamotnienia, czyli odcięcie od pomocy, byłoby scenariuszem skrajnie złym, choć nie sprawiłoby, że Ukraina z dnia na dzień złożyłaby broń. Ukraińcy wiedzą, jak walczyć skutecznie z Rosjanami, jak oszczędzać siły, jak wstrzeliwać się w pozycje agresorów, jak zastawiać na nich pułapki. Kunszt na poziomie taktycznym i zdeterminowane do walki elitarne oddziały Ukrainy umożliwiają kontynuację walki. Zresztą dzisiaj niezbyt słusznie czyni się wyrzutem wobec Kijowa, że w czasie kontrofensywy nie rzucił większości sił. To mogą być te oszczędzone siły, które będą trzymały linię frontu w 2024 r.

Wydaje mi się, że wpływ na władze na Zachodzie mają także elity wojskowe, które, jak słyszymy choćby w wypowiedziach gen. Lloyda Austina (szefa Pentagonu), chcą Ukrainę wspierać. Wojskowi rozumieją, że apetyty Rosji są o wiele większe niż Ukraina, a wspieranie Kijowa leży w interesie zachowania resztek architektury bezpieczeństwa światowego, którą budowano mozolnie przez pokolenia. Nadzieja więc w tym, że nawet po dojściu do władzy na Zachodzie środowisk sceptycznych wobec Kijowa obudowani administracją rozumiejącą rację stanu politycy po prostu Ukrainy nie porzucą. Obecnie w zachodnich służbach specjalnych na kierowniczych stanowiskach są funkcjonariusze, których szkolono do walki z sowiecką agenturą, którzy pamiętają, czym było ZSRR. Tego na szczęście nie da się wymazać, kto by nie sprawował władzy. Nawet gdyby Trump, którego wygumkować z list wyborczych próbuje sądownictwo stanu Kolorado, został prezydentem i próbował zrealizować swoje kampanijne postulaty, trudno mu będzie wprowadzić izolacjonizm „do kwadratu”.

Czytaj też

Pogoda i trudne warunki atmosferyczne na przełomie roku dokonają spustoszenia po obu stronach. Indywidualne wyposażenie żołnierzy ukraińskich stoi wyżej niż rosyjskich, ale służba jest bardzo trudna. Niestety to będzie wpływało na ugruntowanie się obecnej linii frontu, którą Putin przy możliwych negocjacjach o zawieszeniu ognia będzie chciał przedstawiać w roli nowej „linii demarkacyjnej”. Rok 2024 dla Ukrainy i Zachodu będzie kluczowy, ponieważ Zachód musi wytrącić Putinowi ostatni atrybut z ręki w postaci jego „grania na czas”. Tę licytację, kto jest bardziej zdeterminowany do kontynuowania wojny, Putin może wygrać, jeżeli Zachód odpuści. Już samo ryzyko tego scenariusza wpływa na Ukrainę i morale tego społeczeństwa, na czym zależy Kremlowi. Dylemat nie dotyczy więc tego czy, lecz czym Ukraińcy mają się bić, by obronić swój kraj i powstrzymać Putina.

Reklama

Komentarze (9)

  1. user_1056302

    Nie ma co się oszukiwać porażka Ukrainy się zbliża. Jeśli nie zabraknie im broni to zabraknie ludzi. Rosja wejdzie i wybije resztkę mężczyzn co do jednego a reszta ucieknie za granicę. Już teraz rosyjskie fabryki produkuja więcej broni niż w całej unii. Kiepsko to widze

  2. Andy61

    Oczywiscie ani mru mru o swietnym dowodzeniu po stronie rosyjskiej, wysokim morale DOBROWOLNYCH zolnierzy oraz nowoczesnym i dobrze wykorzystywanym sprzecie , ktore to razem ten Wielki sukces umorzliwilo.

    1. MAG 1

      Ale przecież nie o to chodzi. Polskie media muszą "trzymać" zachodnią narrację i dalej twierdzić, że Ukraina wygra tę wojnę a do tego potrzebne są te brednie o "niesamowitych" rosyjskich stratach (kiedy każdy choć trochę zorientowany w służbie wie jakie proporcje strat występują pomiędzy "nacierającymi" - a w tym przypadku dodatkowo bez jakiegokolwiek wsparcia powietrznego a głęboko okopanymi, chronionym przez pola minowe i lotnictwo "broniącymi się"). Ta farsa dalej trwa a już "najlepszy" był niedawny artykuł o tym jaki to Ukraińcy mają teraz nowy plan zwycięstwa wg. którego mają zadawać Rosjanom straty w stosunku 10:1.. Gdyby nie cała ta tragedia skutkująca tysiącami zabitych te ukraińskie bzdury można by było traktować jako kabaret ale niestety tak nie jest.

    2. Wewo

      Faktycznie, wysyłanie żołnierzy falami na śmierć, bo ludzi u nich mnogo, to świetne dowodzenie tylko w rosyjskiej mentalności. Tak samo jak nowoczesny sprzęt, pamiętający jeszcze Stalina.

    3. Adam S.

      No i jeszcze zarzut z "trzymania zachodniej narracji", a nie rosyjskiej. No straszne. Polska jest w NATO, czy co?

  3. gnagon

    co przyniesie 2024 ? Rozstrzygnięcie negocjacji prowadzonych w USA , nie wiadomo po co polecieli wiadomo co wróble ćwierkają. A ćwierkają o kapitulacji Ukrainy, ba znane są im ruskie postulaty które sitwa z Putinem chcą osiagnąć. Starczy poszperać. Upierają się ci wrogowie Polski aby obdarzyć nas Zachodnia Ukrainą po Dniepr

  4. bezreklam

    Co do Dyktatury- Jest to inna forma wladzy- np Starznty Egipt przetfal w ten sposb 4000 lat. Podbnie wiele innych monarchii - czego pozstalsci mamy dzis np w UK, czy Watykan (Teokracja) JEsli USA przez 200 lat demokarcji ma wiecej wojen niz EGipt przez 4000 lat to co tu tak zachwalac? JEsli USa przetrfa 4000 lat pogadamy czy napewno lepie niz Egipt. Ta praoagnda ze Demokracje nalezy wpwadzac bombami i napalmem jest naprawde falszwa i szkodliwa. Czas sie obidzic.

    1. Pegaz

      Brzreklam - Polaków nie obchodzi ile wojen rozpętało USA, USA to masz sojusznik, a Rosja to odwieczny wróg i to się raczej nigdy nie zmieni.

  5. MAG 1

    Ukraińskie perspektywy na 2024 r. są ponure. Pomijając nawet zachodnie dostawy nowego sprzętu, którego będzie już tylko coraz mniej. Bzdury o rosyjskich stratach (tak nagłaśniane w naszych mediach) podawane za ukraińskim sztabem czy "kabaretowym" thing-tankiem ISW tak chętnie cytowanym tutaj i przez Onet, Interie, TVN czy inne WP i jednoczesne całkowite przemilczanie strat Ukrainy już nie dają się bronić. A fakty są takie, że Ukraina straciła od momentu rosyjskiej napaści ok. 300 tysięcy zabitych żołnierzy i funkcjonariuszy (już w listopadzie 2022 UvderL w swoim wywiadzie mówiła o 100 000 zabitych ukraińskich żołnierzy, gen. Komornicki ok. miesiąca temu stwierdził z kolei, że od 06.2023 r. do 11..2023 zginęło kolejne 100 tysięcy). Rannych zostało zapewne co najmniej 3-4 razy tyle. Średni wiek ukraińskiego żołnierza na froncie to obecnie 45 lat. Toż to "dziadek". A "ochotnicy się skończyli" jak powiedział dwa dni temu ukraiński gen. D. Marczenko.

    1. Rusmongol

      An8by skąd gen komornicki ma jakieś dane o stratach na UA? Wróży z fusów? Dlaczego więc swoje dane z taką radością i pewnością opierasz na słowach kogoś takiego a wyśmiewasz isw które składa się z wielu podobnych komornickiemu ale być może będących bliżej danych i ludzi je posiadających niż ten jegomosc?

    2. MAG 1

      @Rusmongol: Nie wiem skąd gen. Komorniki ma dane ale nikt tych jego słów do tej pory nie zakwestionował a nie trzeba być wielkim "bystrzakiem" żeby stwierdzić, że to jeden (z dosłownie kilku) ekspertów, którzy o tej wojnie wypowiadają się obiektywnie. Pomimo jawnie antyrosyjskiej postawy jest w stanie publicznie mówić rzeczy niewygodne dla Ukraińców, które nie przejdą przez gardło innym "ekspertom" tak masowo "produkującym" się w temacie, którzy pomimo faktów dalej zakłamują rzeczywistość i mamią "ciemny lud" wizją nieustającego pasma ukraińskich wiktorii a których nazwisk z litości wymieniał nie będę. ISW z kolei to typowa amerykańska tuba propagandowa utrzymująca publicznie obowiązującą (choć coraz bardziej chwiejącą się) proukraińską narrację.

  6. bezreklam

    Co do zas sedna - O koncu wony decdue SOUSZNIK a nie wrog. Np w JUgoslawi to Rosja grozac wycofaniem wsparcia naklonila (Zmusila ) Serbow do Rozmow. SOusznik decduje. Wic od USa zalezy jak dligo bedzi ewona na Ukrainie. TO oczywste. Dla USa jest to wona proxy - pamuetamy ze barddzo oplacana. OSiagneli dzieki tej wojnie wsztsko o czym mazyli. USA tak. UKraina nie. Ukraincy pownni sie obidzic z tej opeaci wypwu US

    1. Sorien

      Obudzić i poddać Putinowi ? Jaka mają inna opcje niż walkę ?

    2. bezreklam

      Tak jak w przadku KUBY - uklad - np UKRAINA NEUTRALNA (opcja minimum Krem;na) Lub Pro Rosyjska (Maksimum) Oczywiscie Rosja nie chce "zabuic ukraincow" - a chce zabezpiczc sie przed NATO. Dla UKrainy nie ma innego wyjscia niz sie dogadac . Niesty naiwni poltcy dali sie wmanwwac w Wojne Proxy. Ta glupota bedzie duzo kosztwac. Innego wjscia zwczajnie nie ma

  7. gnagon

    na bishute jest filmik o spacerze po Humaniu Umaniu . Widać tam napisy w nowym alfabecie i języku

  8. Endres

    Sytuacja jest trudna dla UA, ale absolutnie, nie beznadziejna. UA, stawia na masową mobilizację, więc uzupełnienie szeregów, pozwoli spokojnie, uzupełnić straty. Morale jest wciąż wysokie, Sami Ukraińcy w pełni popierają politykę Kijowa. Pomoc z zachodu, pomimo tego, że USA ma chwilowe problemy finansowe, popłynie, prędzej niż póżniej, a na chwilę obecną, finansowanie przejmie UE. Dostawy sprzętu, amunicji popłyną szerokim strumieniem, jak tylko przemysł UE zacznie przyspieszać tempo w zbrojeniach . Ten rok, a raczej końcówka, to niestety chwilowe, miejscowe " sukcesy " FR, ale to się rychło zmieni, na korzyść UA.

    1. Sorien

      Gorzko się rozczarujesz jak i inni co tak oceniają. Stawka dalej jest cała Ukraina

    2. bezreklam

      Dzis na Ukrainie zostalo 23 milny ludzi. PKB padlo na leb i szyje. Przemysl zniszczny. Mimo 1 milna ludzi w Armii wciaz 33% bezrobocia. Nie wiem gdzie Ty zyjesz co do tego o[tymizmu- ale za duzo czytasz proagandy za malo REALNSCI. pozdrawiam

    3. Endres

      -sorien- By UA utrzymała swe granice SPRZED bestialskiej napaści agresora, to musi, nie dość, że zająć okupowane dziś rejony, na czele z Donbasem i Krymem, to niestety ale MUSI sobie zapewnić " bufor bezpieczeństwa ", czyli zaanektować tereny należące do FR, na wschód od Donbasu, by się choć trochę oddalić od dyszącego chęcią zaboru sąsiada. Co się spokojnie pownno udać, po zmobilizowaniu założonego poboru, czyli 500. 000 żądnych walki Ukraińców, plus dostarczony im przez zachód i USA sprzęt. Widać naocznie że ostatnie poczynania FR, na froncie, to już ich przedagonalne podrygi,

  9. bezreklam

    Kilka uwag - po koleii - co do "GRANIA NA CZAS" - wojna w Afgatastanie (czy raczej okupacja) trfala 20 lat....Interwencje USa i wspieanie Rewolucji powdujacych wojny prawie wszedzie po 10-20- czasmem 30 lat - Od Jemenu (500 tys zabich) po Lubie, Irak - niepoke wciaz po 20 latach, Wspieraie dzihadstow by zabic Assada (Swieckiego prezdeta z partii BASS) wszedzie po 20 lat....Zarzut ze rzekomu to Putin lubi dlugie wojny - moim zdniem bez brania pod uwage wiedzy o swiecie jako calosci. Wycinki

Reklama