- Wiadomości
- Komentarz
- Polecane
Siedem samolotów w pięć dni? Dobra passa ukraińskich przeciwlotników
Gdy Ukraińcy wycofywali się z Awdijiwki, rosyjskie lotnictwo taktyczne zwiększyło intensywność bombardowań miasta oraz zaplecza ZSU. Jednak Ukraińcy nie pozostali dłużni, twórczo korzystając z obrony przeciwlotniczej. W efekcie mogli zestrzelić nawet siedem nowoczesnych samolotów Federacji Rosyjskiej w kilka dni.

Autor. mil.ru
Zgodnie z oficjalnymi informacjami udostępnionymi przez stronę ukraińską do zestrzeleń doszło w ciągu trzech kolejnych dni nad ranem bądź rano: 17, 18 i 19 lutego. Do kolejnego strącenia doszło 21 lutego rano. 17 lutego zestrzelone miały zostać dwa bombowce frontowe Su-34 oraz myśliwiec przewagi powietrznej Su-35S. Drugiego dnia zniszczony został pojedynczy Su-34, trzeciego kolejny Su-34 i Su-35S. Z kolei 21 lutego Ukraińcy podali, że zestrzelili jeszcze jednego Su-34.
Ukraińcy twierdzą więc, że łącznie zniszczyli pięć Su-34 i dwa Su-35 w mniej niż tydzień. Rosyjskie Siły Powietrzno-Kosmiczne w ciągu dwóch lat wojny straciły co najmniej około setki samolotów, w tym w dużej mierze maszyny należące do nowych typów, wyprodukowanych w poprzedniej dekadzie (Su-30, Su-34, Su-35). Zdaniem Ukraińców w rzeczywistości doszło do 330 strąceń. Nie ulega więc wątpliwości, że Rosjanie płacą wysoką cenę za lotnicze wsparcie wojsk lądowych, tym bardziej, że płatowce ulegają coraz większemu zużyciu, a tempo dostaw nowych maszyn z rosyjskiego przemysłu nie jest oszałamiające.
Zobacz też
Rosyjskie ministerstwo obrony nie potwierdziło tych strat, ale to niczym nie świadczy. Zazwyczaj takie informacje są przez Rosjan zatajane. Jeżeli zestrzelona maszyna spada na terytorium kontrolowane przez Moskwę, wówczas jest duża szansa, że żadne dowody na ten temat nie zostaną ujawnione. Jednak w ostatnich dniach tradycyjnie przed szereg wyszli rosyjscy blogerzy. Potwierdzili zestrzelenia dwóch Su-35S.
W odniesieniu do ukraińskiego sukcesu z 17 lutego pojawiło się zdjęcie pilota Su-35S uratowanego przez zespół ratownictwa bojowego na śmigłowcu Mi-24. Pochwalono się sukcesem, ale niechcący potwierdzono, że do wydarzenia rzeczywiście doszło. Prorosyjskie konta, choć z „oburzeniem” dementowały zestrzelenie dwóch Su-34, jednocześnie przyznawały, że Su-35 rzeczywiście spadł. Co więcej, w sieci pojawił się film, na którym z nieba spada płonący samolot należący do rodziny Su-27 (do której należą też Su-30, Su-34 i Su-35), po czym rozbija się o ziemię.
Great news
— Republicans against Trump (@RpsAgainstTrump) February 19, 2024
Ukrainian Air Forces shot down two Russian aircraft this morning:
1. Su-34
2. Su-35.
In 3 days, Ukraine destroyed 6 Russian jets.
🇺🇦👊
pic.twitter.com/4m9BB1Wsa0
Drugi potwierdzony przez rosyjskie kanały Su-35 spadł w poniedziałek do Morza Azowskiego. Pojawiły się doniesienia, że jego pilot pływał w wodzie „głową w dół” (czytaj: lotnik katapultował się, ale pływał już martwy). Z kolei dobrze poinformowany i powiązany z rosyjskimi siłami powietrznymi kanał na Telegramie opublikował czarno-białe zdjęcie Su-35S i wiersz przepełniony martyrologią. Pojawił się także film nakręcony nad brzegiem morza, na którym widać zdwojony ogon samolotu rodziny Su-35 i śmigłowiec Mi-14 prowadzący akcję poszukiwawczo-ratowniczą. Rosyjskie źródła zastanawiają się, czy zestrzelenia rzeczywiście dokonali ukraińscy przeciwlotniczy, czy też może był to kolejny przypadek sojuszniczego ostrzału (ang. friendly fire). Zwykle takie rozważania mają na celu umniejszenie dokonań strony przeciwnej.
Z dużą dozą pewności możemy założyć, że zestrzelone zostały dwa Su-35S. Co do Su-34, to w każdym przypadku rosyjscy blogerzy „z oburzeniem” dementowali te rewelacje, a dowody na zniszczenie tych maszyn są znacznie skromniejsze. Oczywiście obydwa samoloty pokazane na filmach (jedna rozbijająca się o ziemię i druga, której stateczniki pionowe wystają z morza) mogły być nie potwierdzonymi Su-35, ale właśnie Su-34.
This morning, Ukrainian Air Forces reported shooting down two Russian aircraft this morning: a Su-34 and Su-35.
— Anton Gerashchenko (@Gerashchenko_en) February 19, 2024
A video appeared that reportedly shows one of the pilots "facedown" in the sea. This was confirmed by Ukrainian Air Forces commander.
Russian helicopters are flying… pic.twitter.com/mlYnjg0Wnn
Nowego rodzaju poszlaką mogą być sygnały satelitarnego systemu poszukiwawczo-ratowniczego Cospas-Sarsat, które pomagają w poszukiwaniach zestrzelonych lotników. W sobotę 17 lutego Ukraińcy pokazali, że aktywne na terenach okupowanych były cztery takie sygnały. Biorąc pod uwagę, że Su-35 i tak jest potwierdzony, a Su-34 mają dwuosobowe załogi, wskazywałoby to rzeczywiście na zniszczenie dwóch Su-34 i jednego Su-35, przy czym sygnał namierzania jednego z jakiegoś względu nie pojawił się (nadajnik mógł zostać zniszczony wraz z ciałem jednego z członków załogi, albo były to sygnały namierzone już po uratowaniu pilota Su-35).
Z kolei po zestrzeleniach z poniedziałku 19 lutego Ukraińcy pokazywali na Cospas-Sarsat pojedynczy sygnał, ale nie w wodzie, a na lądzie, na północny-wschód od Mariupola. To także mogłoby wskazywać na zniszczenie jeszcze jednego Su-34.
Zobacz też
Istnieją więc dość mocne przesłanki na temat zniszczenia dwóch Su-35 i pośrednie (być może sfabrykowane przez propagandę ukraińską ku pokrzepieniu serc) o zniszczeniu trzech z czterech Su-34 wymienionych przez ZSU.
Tak czy inaczej, rosyjskie straty lotnicze w ostatnim czasie są wysokie. 22 grudnia w jednej akcji ukraińskich przeciwlotników zestrzelono trzy Su-34. Straty te udało się udokumentować na podstawie doniesień nieoficjalnych źródeł rosyjskich. Wkrótce potem pojawiły się informacje o zniszczeniu kolejnego Su-34 i Su-30, lecz tu żadnych dowodów nie ujawniono.
Zobacz też
Kolejny potwierdzony sukces miał za to miejsce 14 stycznia 2024 r., kiedy zniszczono samolot wczesnego ostrzegania A-50U (ostatnio udało się to potwierdzić na podstawie nekrologu dowódcy tej załogi, podpułkownika Wiaczesława Lewczenkę), a także ciężko uszkodzono samolot dowodzenia Ił-22M.
Wszystkich tych zestrzeleń prawdopodobnie dokonano w podobny sposób. Tajemniczy system przeciwlotniczy, w którym wielu widzi Patriota PAC-2 (szczególnie w wersji niemieckiej), ale może nim być także francuski SAMP/T albo radziecki S-300 (czy „FrankenSAM” z posowieckim radarem i pociskami systemu Patriot, choć zbudować go może być trudno), manewruje nieopodal linii frontu. Rozstawia się w dogodnym miejscu, na krótko włącza radar kierowania ogniem i odpala salwę pocisków zazwyczaj w kierunku kilku samolotów. Potem przeciwlotnicy wyłączają radar i zmieniają pozycję, żeby nie narazić się na kontrę i ostrzelanie pociskami przeciwradiolokacyjnymi lub artylerią rakietową. Salwa zazwyczaj niszczy bądź uszkadza więcej niż jeden statek powietrzny jednocześnie. Nawet w przypadku domniemanego zestrzelenia Su-34 z 21 lutego rzecznik Ukraińskich Sił Powietrznych poinformował, że Su-34 został trafiony, a pilot Su-35, najwyraźniej nauczony doświadczeniami kolegów, „odbił w górę i wyszedł z zasięgu”. Oznacza to, że salwę pocisków Ukraińcy odpalili w więcej niż jeden cel. Tego rodzaju aktywną pułapkę Ukraińcy zastawili po raz pierwszy wiosną ubiegłego rogu, kiedy to zniszczyli trzy śmigłowce Mi-8 (w tym dwa wersji walki elektronicznej), jednego Su-35 i jednego Su-34.

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu