- Wiadomości
Rosyjsko-białoruska armia coraz bliżej Ukrainy
Rosyjskie siły zbrojne przemieściły część sił, ćwiczących wcześniej na Białorusi, w pobliże południowej granicy tego państwa. Mińsk przedłuża z kolei prowadzone ćwiczenia i ogranicza dostęp do rejonów granicznych. Zagrożenie inwazją z Białorusi na Ukrainę staje się coraz bardziej realne, choć do osiągnięcia gotowości do inwazji niezbędne są jeszcze inne kroki.

W ostatnich dniach na Białorusi miało miejsce szereg zdarzeń, wskazujących na możliwe przygotowanie do agresji wobec Ukrainy. Według serwisu MotolkoHelp kilkadziesiąt rosyjskich czołgów T-72 i T-80 oraz bojowych wozów piechoty BMP-2 zostało przemieszczonych trzema, wraz z pojazdami logistycznymi, transportami kolejowymi. Jednocześnie pojawiły się informacje o zakończeniu jednego z etapów szkoleń rosyjskich wojsk i rozpoczęciu kolejnego oraz o przedłużeniu ćwiczeń całego zgrupowania wojsk do 29 grudnia.
Zobacz też
Na Białorusi wprowadzono też ograniczenia dostępu do kilku obwodów graniczących z Ukrainą. Analogiczne środki wprowadzano ubiegłą zimą w Rosji, zanim rozpoczęto pełnoskalowe uderzenie na Ukrainę.
🇧🇾🇷🇺Rosyjsko-białoruskie ćwiczenia w ramach regionalnego zgrupowania przedłużone do 29 grudnia. pic.twitter.com/4MAqqGw7tQ
— RaportWojenny (@RaportWojenny) December 21, 2022
🇧🇾🇷🇺🇺🇦Białoruś ograniczyła wjazd do trzech okręgów graniczących z Ukrainą
— RaportWojenny (@RaportWojenny) December 21, 2022
Chodzi o obwody Łojewski, Bragiński i Choiniki.
Są jednak wyjątki dla tych, którzy wykonują obowiązki służbowe, udają się do swoich domów lub do miejsca zamieszkania bliskich.
🇷🇺🇧🇾Rosyjskie czołgi i inny sprzęt wojskowy przemieszczający się po Białorusi pic.twitter.com/JcRo6gbU4k
— RaportWojenny (@RaportWojenny) December 20, 2022
Czy zatem oznacza to przygotowanie do uderzenia z Białorusi na Ukrainę? Wiele na to wskazuje, ale jednocześnie rosyjsko-białoruskie zgrupowanie wciąż nie jest gotowe do inwazji. Przede wszystkim rosyjskie siły na Białorusi, nawet w połączeniu z białoruską armią, która wciąż nie przeprowadziła mobilizacji (choć się do tego przygotowuje) są zbyt małe, by skutecznie uderzyć na Ukrainę. Rosjanie już raz spróbowali - niezgodnie ze swoją doktryną - uderzenia na Kijów bez rozwinięcia mobilizacyjnego i drogo za to zapłacili. Jest mało prawdopodobne, by ten sam lub podobny błąd, polegający na uderzeniu przy niewielkim ukompletowaniu, został powtórzony przez rosyjsko-białoruskie zgrupowanie.

Armia białoruska jest nawet bardziej zależna od mobilizacji, niż armia rosyjska przed 24 lutego 2022 roku, bo zdecydowana większość jej jednostek, poza Siłami Operacji Specjalnych, jest słabo ukompletowana, zwłaszcza jeśli chodzi o jednostki wsparcia takie jak artyleria. Więcej informacji można znaleźć w tekście Jarosława Ciślaka.
Zobacz też
Jednocześnie jednak Białorusini mają zmagazynowane duże ilości sprzętu i dużo przeszkolonych rezerwistów. Reżim Łukaszenki może to wykorzystać, ale rozwinięcie mobilizacyjne do działań ofensywnych, bo o takich mówimy (a nie obronnych), musi zająć trochę czasu, bo nawet jeśli rezerwiści szybko stawią się do jednostek, to trzeba zgrać jednostki itd. Dodajmy do tego informacje płynące od gen. Załużnego czy szefów resortów obrony i spraw zagranicznych Ukrainy o ryzyku ataku na początku 2023 roku (pojawiały się daty od stycznia do marca) oraz komunikaty amerykańskie, które jak na razie uspokajają, że nie ma bezpośredniego ryzyka inwazji.

Wszystko to wskazuje, że Rosja i Białoruś budują zdolność do wspólnego uderzenia na Ukrainę, ale ten proces będzie jeszcze trwał. Sygnałami "alarmowymi" mogą być oficjalna mobilizacja na Białorusi lub przerzucenie większej ilości sprzętu w Rosji.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu