Wojna na Ukrainie
Rosyjski dezerter o dowódcach. „Zabito mi przyjaciela, kolegów bito po nerkach”
Opozycyjny serwis „Meduza” opublikował wspomnienia rosyjskiego żołnierza, który przez rok walczył na Ukrainie. Gdy otrzymał urlop, skontaktował się z organizacją pomagającą Rosjanom uniknąć wojny, zdezerterował i wyjechał za granicę. Jego wyznanie jest wstrząsające – potwierdza sadyzm rosyjskiego dowództwa oraz wciąż sowiecką szkołę walki w Siłach Zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
„Zgłosiłem się na ochotnika do armii (rosyjskiej – przyp.red) w sierpniu 2022 roku i podpisałem krótkoterminowy kontrakt (cztery miesiące – przyp.red). W wojsku służyłem prawie rok – 11 miesięcy, z czego siedem spędziłem na pozycjach bojowych, gdzie wróg jest blisko i gdzie jest ciągły ostrzał” – pisze rosyjski ochotnik.
Rosjanin nie ukrywa swojej awersji do Władimira Putina. „Wojna się zaczęła, bo jeden facet po botoksie czuł się jak cesarz (…) Możecie się zastanawiać, jak mogę nazywać siebie liberałem i mimo to iść na wojnę, jak to się zgadza z moimi poglądami. Ale 99 procent ludzi, z którymi byłem, było ochotnikami i z łatwością nazywali Putina pie… pi…” – zaznacza.
Czytaj też
Jako swoje motywacje, by iść do wojska, podkreśla zafascynowanie literaturą wojskową. Jak zaznacza, dokształcał się z ukraińskiego Youtube’a, oglądając materiały „Azowa” na których tłumaczono, jak obchodzić się z materiałami wybuchowymi.
„Zanim wysłano mnie na front, miałem dwa tygodnie szkolenia. 2 września przekroczyliśmy granicę (z Ukrainą – przyp.red) i od razu znaleźliśmy się pod Chersoniem. Kiedy tam dotarliśmy, dowódca zapytał nas: »Czy macie śpiwory?«. Powiedzieliśmy: »Nie«. »Dlaczego nie? Nie wiedziałeś, dokąd idziesz?«. (…) »Czy powinniśmy byli zabrać ze sobą także własną broń?«, zapytałem. Na początku się śmiali. Ale kiedy dali nam kurtki, były prawie w rozmiarze 60 (XXL – przyp.red)” – zaznacza.
„Wracali (Rosjanie po szturmie – przyp.red), był wczesny poranek, jeszcze ciemno, a mój przyjaciel biegł w naszą stronę przez pole i krzyczał: »Czebarkul! Czebarkul!« (aby go nie ostrzelali swoi, to nazwa miejscowości w Rosji – przyp.red), a wartownik po prostu spanikował i go zastrzelił. Zmarł od głupich ran: jednej w udo, drugiej w pęcherz. Był z nami też facet, który cały czas pytał: »Jak strzela się z granatnika?«. W końcu strzelił, eksplozja oderwała mu rękę i zmarł. W pewnym momencie nasi koledzy rzucali w pobliżu granaty, a ich odłamki leciały do naszej ziemianki, do naszego stanowiska obserwacyjnego. I był jeden snajper, który przyszedł do nas i powiedział: »Dzisiaj kończę 24 lata, (więc) zabiję 24 chochłów (obraźliwe rosyjskie określenie Ukraińców – przyp.red)«. »O czym ty mówisz? Gdy tylko zorientują się, że jest tu snajper, po prostu rzucą na nas moździerze i artylerię i zrównają to miejsce z ziemią«. Ale czuł się tak pewnie, jakby był na strzelnicy. Ci idioci, ta nadmierna pewność siebie, niekompetencja i brak umiejętności (…) doprowadziły do wielu zgonów. Jeden z żołnierzy zmarł w bardzo dziwny sposób. Wykopał mega-rów – tak duży, że można by w nim zorganizować imprezę taneczną. Oczywiście go zauważyli i rozpoczęli ostrzał. Pobiegliśmy, żeby go wyciągnąć. Był cały we krwi, całkowicie zmasakrowany” – zaznacza.
Ochotnik wycofał się spod Chersonia jako jeden z ostatnich. Rejteradę za Dniepr w listopadzie 2022 r. opisuje jako zdezorganizowaną, gdzie niszczyli i gubili rosyjską broń. Niszczono własne czołgi, gubiono granatniki. Ponieważ upłynął okres, na jaki podpisał kontrakt zgłosił się do dowódcy. Przerzucono go na front ługański, odmówiono mu także urlopu (chociaż formalnie już wypełnił kontrakt i powinien wrócić do Rosji).
Czytaj też
„W obozie na tyłach, w Szulhynce znajdował się dół, do którego wsadzano żołnierzy za różne przewinienia: pijaństwo, nieposłuszeństwo rozkazom, niegrzeczne zachowanie wobec oficerów. Wszyscy tam pili; nie trzeba być mądrym, żeby wymyślić coś ciekawego (…) Trzy znane mi osoby znalazły się w tym dole. Zwykle trzymali ich tam przez dzień lub dwa. Bili ich za to, jak się zachowywali. (…) Ale jeśli ktoś zrobił scenę, był dotkliwie pobity: w twarz i nerki (…) Na pierwszej linii frontu panuje bezprawie. Kiedy przeniesiono nas na pozycję w pobliżu Dibrowej, duża grupa z nas odmówiła walki. Osobiście nie dostałem urlopu, dodatkowo zaczęły mi drętwieć nogi z powodu nadmiernego spożycia alkoholu, nie dostałem żadnych leków” – zaznacza. Za to, że się poskarżył, że jego kontrakt dobiegł końca, wysłano go na linię kontaktu, 150 metrów od ukraińskich pozycji.
„Osoby, które całkowicie odmówiły wykonania rozkazów, były traktowane surowo. Poszedłem po wodę i widziałem, jak prowadzą do dołu faceta, który miał zaklejone oczy taśmą i ręce związane za plecami – nie ukraińskiego jeńca wojennego, ale jednego z naszych żołnierzy. Kiedy tam byłem, do tego dołu wysłano około siedmiu osób. Rozwinęło się tam coś w rodzaju wewnętrznej żandarmerii wojskowej, złożonej z żołnierzy, którzy wszystko regulowali. Na wojnie zawsze znajdą się tacy szczuropodobni ludzie, którzy wiedzą, że jeśli zrobią wszystko, co każe dowódca, dostaną za to przywileje. Biegali po żywność dla przełożonych, niektórzy oficerowie sra… do wiader w ziemiankach i oni to wynosili. Bili ludzi, przywiązywali ich do drzew. Jeden z tych facetów dowodził tą jamą i wrzucał tam każdego nieposłusznego (głównie tego, kto nie posłuchał stanowczych rozkazów przełożonych). Naturalnie ludzie byli dotkliwie bici” – podkreślił ochotnik.
Po 11 miesiącach w wojsku ochotnik otrzymał urlop, z którego już nie wrócił w szeregi sił inwazyjnych.
LeonAmator
Mają tam nieźle zryte czerepy. Gość mieni się liberałem, nienawidzi Putina i zgłasza się na ochotnika do wojska zabijać Ukraińców w ich własnym kraju. I takich jak pisze jest podobno jest bardzo dużo.... Z nich nigdy nic dobrego już nie będzie. Tam chyba nie ma normalnych.
rosyjskaRuletkaTrwa
Mogę się z tobą zgodzić tylko ... po co to chyba?
wojghan
Każdy dezerter powie dokładnie to czego się od niego oczekuje. Mieliśmy przykład Emila Czeczko. Tego typu opowieści są kompletnie niewiarygodnie i zalatują najzwyklejszą propagandą.
Rusmongol
Dziwne. Bo pewni ludzie tutaj pisali z całkowitym zadowoleniem że gość był łebski i uciekł do Białorusi rządzonej przez super Łukaszenkę, prawie tak dobrego jak Putin...
Buczacza
Tak wygląda rzeczywistość al'a 1 armada świata. A w zasadzie zawsze tak wyglądała...
pawelv
Zgodzę się z tobą i dodam jeszcze że w naszych regulaminach też jest prawo przymusu bezpośredniego i dotkliwe kary za nie wykonanie rozkazu .Byle jak , tak po rusku , ale jest milion żołnierzy i masa sprzętu bojowego . Ci żołnierze mają sobie poradzić i dowództwa to nie obchodzi . Dodam też że to dobrze że duża część jest słabo wyszkolona i mają braki w wyposażeniu bo co by było gdyby oni mieli świetny sprzęt i byli bardzo dobrze wyszkoleni ?
bezreklam
Dla rownowagi trzeba napisac co mowia Ukraiscy dezertrzy. A mowie ciekawe rzeczy tez
Monkey
@bezreklam: Jakież to rzeczy mówią?
DanielZakupowy
A co mówią?
PawelOz
co mowia? dokladnie to samo, tylko z innym akcentem. To ta sama mentalnosc... wlasciwie gorsza
eee
Nosili im żywność to i w drugą stronę, full service. Ech, jeszcze żony polowe i dobre pensje, i medale, .tylko ...aby dożyli., bo śmiertelność wysoka
Pegaz
To chyba dobre wieści.