Reklama
  • Wiadomości
  • Komentarz

Rosja uderza Ukrainę w głębi. Lancety i rakiety zadają straty [KOMENTARZ]

W ostatnich dniach i tygodniach rosyjskie siły zbrojne coraz częściej prowadzą uderzenia na cele w głębi ugrupowania Sił Zbrojnych Ukrainy, niszcząc ważne cele wojskowe takie jak systemy artyleryjskie i przeciwlotnicze. Do rozpoznania stosowane są bezzałogowce, a do uderzeń – system Lancet lub pociski rakietowe klasy Tornado-S bądź balistyczne Iskandery.

Reklama

W ciągu ostatnich dni pojawiły się nagrania z uderzeń artylerii rakietowej (systemy Tornado-S/BM-30 Smiercz) naprowadzanej przez bezzałogowce, pocisków balistycznych oraz systemów Lancet między innymi na wyrzutnię przeciwlotniczą z pociskami AIM-132 ASRAAM, kilka haubic 2S22 Bohdana, zestaw przeciwlotniczy Gepard lub Tunguska na lawecie (około 25 km od linii styczności wojsk), a także śmigłowce Mi-24 (około 80 km od linii styczności wojsk).

Reklama

Zaatakowano także – za pomocą artylerii rakietowej po wykryciu przez bezzałogowce – grupę operatorów bezzałogowców, a podobne uderzenia prowadzono także na obozy polowe. Do uderzeń na czołgi Abrams wykorzystano z kolei precyzyjną amunicję artyleryjską Krasnopol, naprowadzaną przez bezzałogowce.

Wszystko to oznacza, że Rosja znacząco poprawiła swoją zdolność do wykonywania uderzeń na obiekty w głębi terytorium przeciwnika. Mogło do tego doprowadzić kilka czynników: poprawa koordynacji systemu dowodzenia (bo uderzenia wykonywane są nie tylko przez bezzałogowce, ale też artylerię rakietową) oraz samych środków rozpoznawczych i uderzeniowych, wraz ze zwiększeniem ich produkcji. To powoduje że nawet zniszczenie/obezwładnienie części z nich nie daje takiego bezpieczeństwa jak wcześniej.

Reklama

Pomimo, że Ukraina posiada liczne grupy mobilne i systemy zwalczania bezzałogowców, to w ostatnich miesiącach nie są one w stanie w pełni skutecznie zapobiegać rozpoznaniu prowadzonemu przez rosyjskie drony. Nie jest też wykluczone, że strona ukraińska popełnia błędy w dowodzeniu, po części na pewno wymuszone długotrwałym obciążeniem żołnierzy i charakterem konfliktu. Z drugiej strony, część analityków podkreśla, że rosyjskie uderzenie na północ od Charkowa mogło być wyprowadzone także w celu wymuszenia ruchu odwodami przez Ukrainę i tym samym narażenia ich właśnie na uderzenia Lancetów czy artylerii, bo w ruchu nie chronią ich rozbudowywane często miesiącami fortyfikacje.

Nagrania z rosyjskich bezzałogowców pokazują też, że poprawiła się jakość samych systemów obserwacyjnych, zwłaszcza w stosunku do sytuacji z pierwszych miesięcy wojny. Rosjanie prawdopodobnie nadal będą wzmacniać zdolności do uderzeń na cele w głębi terytorium Ukrainy, więc pomoc państw zachodnich powinna być nie tylko utrzymywana, ale i rozszerzana, tym bardziej że Moskwa zwiększa zarówno zakres środków przeznaczanych na wojnę, jak i ich efektywność.

Reklama

Warto też dodać, że uderzenia kompleksu rozpoznawczo-uderzeniowego to tylko jedno z zagrożeń, z którymi boryka się Kijów, obok obecności dronów FPV na linii frontu i licznych uderzeń bombami szybującymi na jego zaplecze. Kijów potrzebuje pilnego wzmocnienia zdolności obronnych i to nie tylko pod względem materiałowym, ale też rezerw osobowych, bo obecna sytuacja – z uwagi na wiele czynników – jest bardzo daleka od optymalnej i ma tendencję do pogarszania się.

Zobacz też

Reklama
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama