- Wywiady
- Wiadomości
- W centrum uwagi
- Polecane
Jakie myśliwce dla Ukrainy? Zdecydują... rakiety [WYWIAD]
Być może już wkrótce ukraiński piloci zasiądą za sterami zachodnich samolotów. Analitycy sugerują trzy możliwości: F-16, F/A-18 oraz Gripeny. Który typ byłby najkorzystniejszym wyborem? Co stanowi największe zagrożenie dla obrońców nieba nad Ukrainą? Dlaczego decydującym czynnikiem będzie dostępność pocisków średniego zasięgu? O tym rozmawiamy z profesorem Justinem Bronkiem.

Autor. Dave_S (CC BY 2.0)
Jakub Palowski: Zacznijmy od ogólnego pytania. W jaki sposób obecnie powinny być wspierane Siły Powietrzne Ukrainy? Jakie są ich kluczowe zadania, również biorąc pod uwagę potencjalne dostawy samolotów taktycznych produkcji zachodniej?
Prof. Justin Bronk, Senior Research Fellow, Airpower & Technology, RUSI: Kluczowym czynnikiem napędzającym wsparcie dla Sił Powietrznych Ukrainy powinny być zadania powietrze-powietrze. Fundamentalnie rzecz biorąc, Ukraina nawet z niewielką liczbą zachodnich maszyn, nie będzie w stanie zmienić równowagi sił na ziemi. Jednakże, jeśli rosyjskie Siły Powietrzno-Kosmiczne będą mogły uzyskać przewagę w powietrzu nad polem walki, może to doprowadzić do zmiany równowagi sił na niekorzyść Armii Ukraińskiej. W perspektywie krótko- czy też średnioterminowej, zanim osiągnięte zostaną warunki zawieszenia broni, wymagane jest zatem powstrzymanie Sił Powietrzno-Kosmicznych przed osiągnięciem przewagi w powietrzu nad polem walki.
To z kolei znacząco wpłynie na sposób, w jaki Zachód mógłby pomóc Siłom Powietrznym Ukrainy w przejściu na samoloty NATO. Niektórzy sugerowali, że mogłyby to być maszyny A-10 lub zaadaptowane samoloty szkoleniowe, jak Hawk. Te samoloty nie są odpowiednie, nie oferują bowiem żadnej znaczącej zdolności powietrze-powietrze, pomimo że mogłyby dostarczyć pewnych możliwości powietrze-ziemia w środowisku niekontestowanym (o niskim zagrożeniu – przyp. red.).
Zobacz też
Osobną kwestią jest fakt, że rosyjska naziemna obrona przeciwlotnicza jest bardzo skuteczna i szeroko używana na polu walki. Podczas gdy Ukraina miała pewne ograniczone sukcesy w tworzeniu krótkoterminowych „okien dostępowych" dla operacji własnego lotnictwa na niskim pułapie z wykorzystaniem AGM-88 HARM, realne sukcesy hard-kill (polegające na fizycznym zniszczeniu systemu przeciwlotniczego – przyp. red.) dla tego typu uzbrojenia pozostają na bardzo niskim poziomie. Zatem faktyczna degradacja zdolności rosyjskich systemów OPL także pozostaje na niskim poziomie, szczególnie w odniesieniu do systemów dalekiego zasięgu takich jak S-400 czy S-300W. Oznacza to także, że jakikolwiek zachodni samolot, jaki zostanie dostarczony, nie będzie musiał mierzyć się wyłącznie z zagrożeniem stwarzanym przez rosyjskie myśliwce, ale także z niebezpieczeństwem ze strony warstwowych systemów rakietowej obrony powietrznej o dużych zdolnościach bojowych.
No i ostatnia kwestia – wybrany myśliwiec musi być zdolny do prowadzenia działań z rozproszonych baz lotniczych, ponieważ Rosja może dokonać uderzenia na dowolną drogę startową w Ukrainie z wykorzystaniem pocisków manewrujących i balistycznych. Nawet tam, gdzie wykorzystywane są systemy OPL, zaawansowany pocisk balistyczny może się przedrzeć.
Co z zestawami Patriot, dostarczonymi niedawno na Ukrainę?
Po pierwsze, liczba zestawów Patriot dostarczonych Ukrainie jest bardzo niewielka. Jest też wiele innych obiektów czy obszarów, które wymagają ochrony. Po drugie, nawet jeśli do dyspozycji pozostają pociski Patriot, efektory takie jak pociski balistyczne odpalane z powietrza typu Ch-47M2 Kindżał mogą przedrzeć się przez obronę powietrzną.
Zobacz też
Siły Powietrzne Ukrainy nie doświadczają obecnie regularnych ataków na ziemi. Rosja najwyraźniej ma ważniejsze cele dla swoich pocisków. Jednak w wypadku dostarczenia zachodnich samolotów, bez wątpienia prędko staną się one priorytetowym celem.
Więc cokolwiek, co zostanie dostarczone, musi być zdolne do robienia tego, co Ukraińskie Siły Powietrzne dotąd realizowały, by przeżyć – wykazać zdolność do częstego przemieszczania i operowania z dość przygodnych, często stosunkowo krótkich pasów startowych czy drogowych odcinków lotniskowych, by uniknąć stania się celem. To, a także wymogi w zakresie wsparcia i obsługi, wpłynie na wybór dowolnego myśliwca dla Ukrainy.
Jakie mamy więc opcje?
Dwa najczęściej omawiane wybory to F-16 oraz Gripen. F-16 ma tę przewagę, że jest dostępny w dużej liczbie, zarówno w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych. Daje także ogromną elastyczność w zakresie uzbrojenia powietrze-ziemia, jakie efektywnie można na nim stosować. Jest jednocześnie konkurencyjną maszyną BVR (do walk poza zasięgiem wzroku, z ang. „Beyond Visual Range" – przyp. red.), gdy korzysta z nowszych wersji pocisku powietrze-powietrze AIM-120 AMRAAM.
Zobacz też
Z drugiej strony, ma on również znaczące wady. Po pierwsze, jego skuteczność w walce poza zasięgiem widoczności przeciwko rosyjskim myśliwcom w trakcie operacji na małej wysokości zależy od gotowości USA do dostarczenia najnowszych wersji pocisku AIM-120 AMRAAM: AIM-120C7/C8, lub, w sytuacji idealnej, AIM-120D. Jednakże to są te same pociski, na których USA polega w zakresie własnych zdolności do utrzymania przewagi w powietrzu, czy to w scenariuszu przeciwko Chinom, czy też dowolnemu innemu aktorowi państwowemu.
Jeśli zostaną dostarczone Siłom Powietrznym Ukrainy do wykorzystania w kontekście powietrze-powietrze, odpalane będą przeciwko rosyjskim maszynom, latającym nad terytorium Rosji. Więc prawdopodobnie zostałyby one szybko odzyskane, przeanalizowane przez Rosję, no i odesłane do Chin, a potencjalnie do Iranu, co z kolei oznaczałoby ujawnienie ich technologii. Te warianty pocisku AMRAAM dalekiego zasięgu są jednak niezbędne, z uwagi na obecność rosyjskich zestawów rakietowych obrony powietrznej dalekiego i średniego zasięgu. Zagrożenie przez nie stwarzane sprawi, że jakikolwiek myśliwiec w pobliżu linii frontu będzie musiał operować na bardzo niskim pułapie. Nawet maszyny zachodniej produkcji nie będą mogły działać na dużej wysokości, z wysoką prędkością, by zmaksymalizować zasięg – a w taki sposób pierwotnie zakładano wykorzystanie pocisków AMRAAM.
Zobacz też
By uniknąć mierzenia się z S-400 i podobnymi systemami, należy odpalać pociski na małej wysokości, przeciwko celom latającym na średnim i wysokim pułapie, z wyższą prędkością. W konsekwencji pociski rakietowe swój lot rozpoczną w gęstym powietrzu, stawiającym duży opór, i będą musiały zmagać się z grawitacją na etapie wznoszenia, co dramatycznie wręcz zredukuje ich skuteczny zasięg.
W jakim stopniu zmniejszenie zasięgu jest tu istotne?
Możemy tu przedstawić porównanie. Jeśli Ukraina dysponowałaby takim samym pociskiem R-77-1, jaki posiadają Rosjanie (kryptonim NATO AA-12B – przyp. red.), który rosyjskie lotnictwo wykorzystuje w walce na średnim dystansie, dysponowałyby one jedynie 1/3 skutecznego zasięgu, jaki jest dostępny dla Rosjan. Rosyjskie myśliwce mogą odpalać pociski rakietowe na wyższych prędkościach i pułapach, w mniej gęstym powietrzu, co z kolei skutkuje zmniejszeniem oporu aerodynamicznego. Musimy pamiętać, że różnica w zasięgu skutecznym może być ogromna, zależnie od wysokości i prędkości odpalenia pocisku, jak i zachowania celu w locie.
Dlatego też dowolny zachodni myśliwiec, który zostanie przekazany Ukrainie, musi dysponować pociskami rakietowymi o możliwie najdłuższym zasięgu. Przekłada się to albo na późniejsze modele pocisku AMRAAM (C7/C8), lub, w scenariuszu idealnym - AIM-120D lub Meteor. Gripen to platforma, która może korzystać z pocisku Meteor.
Zobacz też
Gripen posiada szereg przewag nad F-16, jeśli mówić o potencjalnych rozwiązaniach dla Sił Powietrznych Ukrainy. Z F-16 wiąże się szereg relatywnie złożonych wymagań w zakresie wsparcia i logistyki. Sam płatowiec, jak i jego podwozie są stosunkowo lekkie, bo nie zostały projektowane do operowania z nieutwardzonej, nierównej nawierzchni, natomiast wlot powietrza pod kadłubem jest wysoce wrażliwy na ciała obce i potencjalne uszkodzenia silnika wynikające z zassania tychże do wlotu. Dlatego dość trudne byłoby wykorzystanie, w sposób ciągły F-16 w taki sam sposób, w jaki Ukraina prowadziła działania z użyciem swoich MiG-29 i Su-27 przez ostatnie miesiące – z przygodnych, rozproszonych baz.
Z drugiej strony, Gripen wykazuje znacząco wyższą tolerancję na takie warunki niż F-16. Opracowano go także z myślą o działaniach zakładających krótki start i lądowanie. Mógłby zatem być znacznie lepiej dostosowany do korzystania z rozproszonej, ukraińskiej infrastruktury lotniskowej. Zaprojektowano go także w sposób, który ogranicza wymogi w zakresie konserwacji. W Szwecji często samoloty te obsługują poborowi po 2-3 miesięcznym szkoleniu, którzy stanowią do 5 z 6 osób wchodzących w skład zespołu obsługi naziemnej. I ostatnia kwestia – Gripen może odpalać europejski pocisk Meteor, zapewniający wymagane zdolności dalekiego zasięgu, bez potrzeby uzyskiwania aprobaty eksportowej z USA. Francja, Niemcy, Włochy, Hiszpania, Szwecja i Wielka Brytania musiałyby jednomyślnie wyrazić aprobatę eksportu pocisku Meteor, co mogłoby stanowić wyzwanie, jednak w przypadku Europy naruszenie bezpieczeństwa w skutek ujawnienia najnowszego kierowanego pocisku rakietowego powietrze-powietrze leży na szali obok pojawienia się rosyjskiego zagrożenia teraz, lub później.
Z drugiej strony, Gripenów dostępnych do takiej inicjatywy jest po prostu mniej.
To prawda, jednak musimy brać pod uwagę liczbę samolotów myśliwskich, jaką Ukraina będzie w stanie efektywnie wykorzystać i utrzymać. Nie jest to wyłącznie kwestia pieniędzy, samolotów, części zamiennych i infrastruktury, ale także małej liczby wysoce wykwalifikowanych, mówiących po angielsku ukraińskich inżynierów, którzy obsługują inny zachodni sprzęt, i przeniesienia ich do służby przy wsparciu obsługi samolotów bojowych. Obecnie na Ukrainie praktycznie każda osoba o wysokim poziomie zdolności technicznych i mówiąca po angielsku ponosi krytyczną wręcz odpowiedzialność za prowadzone działania wojenne. Każda dodatkowa liczba dostarczonych myśliwców pociąga za sobą spore koszty, ponieważ inne, bardzo ważne zadania w zakresie wsparcia wojsk zostaną pozbawione kluczowego dla nich personelu.
Zobacz też
Nawet jeśli rozważymy F-16, zakładając aprobatę takiego transferu, maksymalnie można mówić o dostawie w najlepszym przypadku kilku eskadr. Nie byłoby jakiejś dramatycznej różnicy w liczbie faktycznie dostarczonych Gripenów i F-16 w wystarczającym horyzoncie czasowym, by w tym roku zrobiło to różnicę. Ukraina nie posiada bowiem nieskończonej liczby pilotów gotowych do podjęcia szybkiego szkolenia na nowy typ. Czy Wielka Brytania może odegrać tu jakąś rolę? Zakładam, że Eurofighter Tranche 1 to niekoniecznie pożądany wybór. Być może Wielka Brytania mogłaby przekazać swoje własne Eurofightery w zamian za hiszpańskie F/A-18 Hornet, które także mogą operować z krótkich dróg startowych, choć są bardziej wiekowe od Gripenów?
Liczba Hornetów także jest ograniczona, mimo że Hiszpania mogłaby wymienić je na pewną liczbę Typhoonów, a Australia być może byłaby w stanie dostarczyć niektóre egzemplarze, jakie magazynuje. Największy problem z F/A-18 wynika z faktu, że o ile utrzymanie tychże maszyn jest łatwiejsze niż F-16 czy Typhoonów, a także łatwiej byłyby w stanie działać z przygodnych baz, nadal byłyby uzależnione od aprobaty eksportowej USA dotyczącej nowych modeli pocisku AMRAAM, zapewniających efektywność w kluczowym kontekście powietrze-powietrze.
Zobacz też
Chciałbym także podkreślić, że prawdopodobna niechęć USA do dostarczenia późnych modeli pocisku AMRAAM (nowszych niż AIM-120B z systemu NASAMS) na Ukrainę nie jest spowodowana samolubnością. Mamy tu do czynienia z poważnym potencjalnym poświęceniem efektywności kluczowego elementu amerykańskiej potęgi lotniczej przeciwko Chinom, jak i innym państwom. Jak wcześniej wspomniałem, po odpaleniu AMRAAM-a przeciwko rosyjskim maszynom poprzez linię frontu, niemal natychmiast pocisk ten zostałby odzyskany, przebadany, i wysłanoby go do Chin, co przełożyłoby się po prostu na ujawnienie związanych z nim technologii.
Dziękuję za rozmowę.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS