Reklama
  • Wiadomości
  • Analiza

Gripeny dla Ukrainy? Możliwości techniczne a polityka [ANALIZA]

Jesienią minionego roku minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow w wypowiedzi na temat możliwych przyszłych dostaw broni dla jego kraju, odniósł się także do możliwości przekazania jego państwu zachodnich samolotów bojowych. Wśród „możliwych do pozyskania” konstrukcji wymienił nie tylko typowane do tej pory amerykańskie F-15C i F-16, ale także szwedzkie samoloty wielozadaniowe JAS-39 Gripen. Maszyny te z wielu względów wydają się konstrukcją wprost stworzoną z uwzględnieniem obecnych ukraińskich potrzeb.

Fot. Saab
Fot. Saab
Reklama

Gripeny były oferowane Ukrainie jeszcze przed rosyjską agresją z 24 lutego i konkurowały z konstrukcjami amerykańskimi 4 generacji. Jak nieoficjalnie dowiedział się Defence24 na temat ich ewentualnego pozyskania były prowadzone rozmowy jeszcze przed wojną.

Reklama

Kijów jednak z braku środków finansowych nie dokonał wówczas wyboru ograniczając się do modernizacji posiadanych konstrukcji posowieckich. Obecnie posiadana flota samolotów, pomimo pomocy z krajów Europy Środkowo-wschodniej, mimo wszystko się wykrusza i wydaje się, że Ukraina samoloty bojowe w najbliższym czasie po prostu pozyskać musi.

Konstrukcjami typowanymi na niemal pewnego następcę MiGów-29 i Su-27 były ich amerykańskie odpowiedniki – F-16 i F-15. Teraz jednak wypowiedzi ministra Reznikowa wskazują, że „na stole" jest nadal także szwedzki Gripen, co jest ciekawe zarówno z punktu widzenia politycznego jak i operacyjnego.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Politycznego, ponieważ do tej pory uważano, że Stany Zjednoczone z uwagi na wielkość swojej pomocy udzielanej Ukrainie i ich wpływom w tym państwie, wymogą przekazywanie tam broni własnej produkcji. Nawet bowiem gdyby była ona przekazywana bezpłatnie i za środki amerykańskie, to w przyszłości umieściłaby ona Ukrainę wśród odbiorców amerykańskich konstrukcji lotniczych, co leży w długoterminowym interesie amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego. Związanym chociażby z korzyściami finansowymi płynącymi ze wsparcia eksploatacji.

Gripen może jednak być podsuwany Ukraińcom przez USA z innego powodu. Tego samego, dla którego Polska kupuje obecnie uzbrojenie koreańskie. Amerykańskie linie produkcyjne sprzętu wojskowego pracują pełną parą na potrzeby sojuszników, i dla zwiększenia zapasów amerykańskich. I już dzisiaj widać, że dla wypełnienia wszystkich zakładanych potrzeb sam przemysł amerykański nie wystarczy.

Reklama

Nie inaczej jest w przypadku samolotów. Szczególnie, że ze względu na dawne opóźnienia programu F-35, Stany Zjednoczone nie mają do oddania F-15 i F-16 (nie licząc znajdujących się w złym stanie technicznym najstarszych wersji A/B ze składnicyDavisMonthan w Arizonie), a linie produkcyjne obydwu typów są zajęte produkcyjne samolotów dla licznych nadal klientów, głównie eksportowych. Zresztą, nawet gdyby było inaczej, to Ukraińcy nie potrzebują nowych samolotów za rok, dwa – a tyle trwa budowa nowych maszyn - a w ciągu najbliższych miesięcy.

Zobacz też

Samoloty są potrzebne od zaraz, z tzw. półki, a podaż skutecznych używanych samolotów bojowych jest w dzisiejszych niepewnych czasach bardzo ograniczona. Wystarczy przytoczyć tutaj eksportowe sukcesy francuskiego samolotu wielozadaniowego Dassault Rafale, który sprzedawał się tak dobrze m.in. dlatego że Francuzi oferowali używane maszyny dostępne od ręki z tzw. „półki", czyli ze stanu Francuskich Sił Powietrzno-Kosmicznych.

Reklama

Z półki, teoretycznie Ukraińcy mogliby otrzymać F-16 z demobilu belgijskiego bądź niderlandzkiego. Przy dobrej woli w służbie Kijowa być może mogłyby pojawić się także F-15 i F-16 służące dzisiaj w U.S. Air Force. Ich liczba mogłaby być jednak zbyt mała, a uzyskana korzyść – niewspółmierna do poniesionych nakładów.

Osobną sprawą jest kwestia niechęci USA do oferowania samolotów swojej produkcji Ukrainie ze względu na niechęć do eskalacji konfliktu na linii Moskwa-Waszyngton, chociaż to ostatnie, biorąc pod uwagę kolejne pakiety pomocowe w tym zapowiedź dostarczenia systemów Patriot, wydaje się mieć coraz mniejsza wagę.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Tymczasem wchodząca właśnie do NATO Szwecja mogłaby teoretycznie zapewnić dostawę samolotów wielozadaniowych JAS-39 Gripen wersji C i D. Samoloty te są gotowe lub mogą zostać przygotowane w krótkim czasie, a w dodatku, w przeciwieństwie do amerykańskich weteranów wojny z terrorem, są mało wyeksploatowane. Szwedzkie lotnictwo wojskowe używa obecnie około setki maszyn tego typu, jednak łącznie wyprodukowano ponad 270 Gripenów z czego tylko około 70 poszło na eksport.

Obecnie, w dobie zaostrzającej się sytuacji międzynarodowej, Szwedzi chcą wprawdzie zwiększyć eksploatowaną flotę do od 120 do 140 maszyn, jednak i tak oznacza to, że „wolnych" pozostałoby od 60 do 80 Gripenów wersji C i D, które można byłoby przekazać prosto ze szwedzkiej linii. Nie jest też wykluczone, że na stole mogłyby się znaleźć np. samoloty leasingowane obecnie przez Czechy, które niedawno postanowiły przesiąść się na F-35, a które mogłyby w okresie przejściowym być ochraniane przez innych sojuszników z NATO.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Przejdźmy teraz do kwestii praktycznych. Kilkadziesiąt Gripenów mogłoby zdecydowanie wpłynąć na losy wojny, szczególnie, ze samoloty te z wielu względów wydają się dopasowane do charakteru walki prowadzonej obecnie przez Siły Powietrzne Ukrainy. Gripeny uchodzą za tanie i proste w obsłudze, stworzono je z myślą o przygodnych lotniskach i odcinkach drogowych. Krótko mówiąc, po przyjęciu Gripenów ukraińscy piloci nie musieliby zmieniać taktyki swoich działań, to jest operowania z rozśrodkowanych licznych, niedużych baz. Przy użyciu JAS-39 byłoby to nawet łatwiejsze niż w przypadku cięższych MiGów-29. Gripeny zostały też zintegrowane z pociskami powietrze-powietrze dalekiego zasięgu MBDA Meteor. Są one kosztowne, ale mogłyby być przekazywane nie tylko przez Szwecję, ale także przez innych jego użytkowników takich jak Francja, Niemcy, Włochy, Hiszpania, Grecja i Wielka Brytania. Broń ta cechuje się dużym zasięgiem sięgającym, wg oficjalnych danych 200 km.

W obecnej kampanii lotniczej rosyjskie samoloty, za wyjątkiem maszyn pola walki, uderzają na cele ukraińskie przede wszystkim przy pomocy amunicji precyzyjnej, znad własnego terytorium i pod osłoną własnej obrony powietrznej. Ogranicza to ich skuteczność, jednak takie ataki pozostają obecnie w zasadzie bezkarne. Zastosowanie samolotów z pociskami Meteor mogłoby zmienić ta sytuację i doprowadzić do kolejnego przełomu na korzyść Ukrainy, jeszcze bardziej redukując rosyjskie zdolności do użycia lotnictwa.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Oczywiście, ewentualne pozyskanie Gripenów nadal obwarowane jest wieloma znakami zapytania. Np. takim czy Szwedzi zdecydowaliby się na tak ryzykowny dla siebie krok jak przekazanie samolotów bojowych. Do tej pory nie zrobiło tego żadne inne państwo, nie licząc kilkunastu „tajemniczych" Su-25 i śmigłowców. Nie jest jednak wykluczone, że Szwedzi przekazywaliby Gripeny za pośrednictwem jakiegoś państwa trzeciego, np. użytkujących te maszyny Czech, które bardzo mocno zaangażowały się we wspieranie Ukrainy.

Chyba największe wątpliwości budzi jednak możliwość przeszkolenie ukraińskich pilotów i personelu technicznego na zachodni typ samolotów, który m.in. nie wykorzystuje miar metrycznych. Nie jest jednak wykluczone, że przeszkolenie na miary calowe było prowadzone już przed wojną, nawet z myślą o innych zachodnich samolotach (F-15, F-16...). A trwający obecnie konflikt pokazuje, że w czasie wojny przeszkoleń na typ można dokonywać znacznie szybciej niż się to do tej pory wydawało i niż to czyniono w czasach pokoju. Nie tak dawno np. minister Kuleba twierdził, że przeszkolenie ukraińskich załóg do systemów Patriot zajmie poniżej pół roku. Wydaje się, że ukraiński personel lotniczy może przeszkolić się także w relatywnie krótkim czasie. Szczególnie, że szkolenie może tak naprawdę być już prowadzone od kilku miesięcy tylko my najzwyczajniej o tym nie wiemy.

Reklama

Podsumowując Gripeny w ukraińskiej służbie wydają się możliwością realną z punktu widzenia technicznego, a wątpliwości budzi raczej aspekt polityczny, czyli to czy Sztokholm zdecyduje się na tak odważny krok jak przekazanie samolotów bojowych.

Reklama
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama