Reklama

Wojna na Ukrainie

Długa droga do pokoju. Scenariusze wojny rosyjsko-ukraińskiej

Autor. Sztab Generalny Ukrainy/Facebook

Inwazja rosyjska na Ukrainę z 24 lutego 2022 r., która miała być kilkudniową operacją specjalną, przerodziła się w krwawy konflikt zbrojny, trwający już od ponad 400 dni. Nie ma chyba obserwatora, którego ta wojna by nie zaskoczyła – czy to determinacją, ale przede wszystkim skutecznością oporu Ukrainy, czy to bezradnością i olbrzymimi stratami armii rosyjskiej, czy też skalą i rodzajem wsparcia wojskowego Ukrainy ze strony Zachodu, czy wreszcie bezwzględnością zbrodni rosyjskich na ludności cywilnej - pisze dr Adam Eberhardt, Dyrektor Centrum Studiów Strategicznych i wiceprezes Warsaw Enterprise Institute.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Autor: dr Adam Eberhardt

Dyrektor Centrum Studiów Strategicznych i wiceprezes Warsaw Enterprise Institute. Doktor nauk politycznych, ekspert w zakresie spraw międzynarodowych, przede wszystkim problematyki wschodnioeuropejskiej. Doradca Prezydenta Ukrainy w ramach powołanej w 2022 r. Grupy ds. Międzynarodowych Gwarancji Bezpieczeństwa dla Ukrainy.

Reklama

W latach 2016-2022 dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, a wcześniej przez osiem lat wicedyrektor OSW. Pracował również jako ekspert, a następnie szef badań i analiz w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych oraz stały korespondent Polskiej Agencji Prasowej w Moskwie.

Czytaj też

Dominujące w dyskursie medialnym prognozy dotyczące prawdopodobnego zakończenia konfliktu zmieniały się w czasie – od przewidywań rychłej porażki Ukrainy, po zapowiedzi jej nieuchronnego, nieodległego triumfu. Żadne z nich nie spełniły się. Wojna nabrała charakteru konfliktu pozycyjnego wysokiej intensywności. Nie ma wyraźnych symptomów, które wskazywałyby na rychłe zwycięstwo jednej ze stron. Nie widać zmniejszenia intensywności walk, wygasania bądź zamrażania konfliktu, czy tym bardziej gotowości stron do podjęcia rozmów pokojowych.

Czytaj też

Jakie są zatem po ponad roku wojny cele Rosji – czy uległy zmianie na skutek niepowodzeń wojennych? Jaka jest gotowość Ukrainy do ustępstw? Kiedy może zakończyć się konflikt? Jakie są najbardziej prawdopodobne, korzystne dla każdej ze stron scenariusze rozstrzygnięcia wojny rosyjsko-ukraińskiej?

O co toczy się wojna?

W pierwszych godzinach wojny cele Rosji zostały oficjalnie określone jako „denazyfikacja i demilitaryzacja Ukrainy". Pierwsze z tych pojęć było oczywiście pomyślane jako obelga pod adresem władz ukraińskich, mająca uzasadnić operację wojskową w oczach społeczeństwa rosyjskiego. Ale przede wszystkim pod żądaniem „denazyfikacji Ukrainy" krył się zamiar wymiany elity politycznej, co potwierdza skierowanie głównego uderzenia wojsk rosyjskich na ukraińską stolicę. Liczne przecieki medialne – trudne do weryfikacji, choć wyglądające wiarygodnie – wskazywały, że po wymuszeniu ucieczki i emigracji Wołodymyra Zełenskiego, u władzy w Kijowie zainstalowany zostałby agent rosyjskich wpływów Wiktor Medwedczuk 1. Niewykluczone, że miało to być poprzedzone krótkim interregnum w postaci rządów przejściowych Wiktora Janukowycza, co miałoby istotny walor – propagandowo zostałoby przedstawiane jako przywrócenie legalnego przywódcy, obalonego przez rewolucję godności, a zarazem stanowiłoby symboliczne przekreślenie dokonań „kolorowych rewolucji" na obszarze postsowieckim.

Czytaj też

Przebieg wojny – a szczególnie zbrodnie wojenne, których dopuściła się Rosja, jak i zajadłość antyukraińskiej propagandy– wskazują, że hasło „denazyfikacji" należy jednak postrzegać szerzej. Z pozyskanych materiałów wynika, że Rosja planowała pacyfikację Ukrainy siłami armii, FSB oraz Rosgwardii; przygotowano listy przedstawicieli ukraińskiej elity przeznaczonych do fizycznej likwidacji. Po zajęciu Kijowa i wschodniej Ukrainy planowano wprowadzić tam administracje okupacyjne, zaś stawiającym najprawdopodobniej opór zachodnioukraińskim regionom planowano odciąć dostawy wody, energii oraz dostęp do systemu bankowego, celem ich sparaliżowania2.

Drugi z celów rosyjskich na początku wojny – żądanie demilitaryzacji Ukrainy – należy odczytywać jako zapowiedź docelowego przekształcenia Ukrainy w państwo bezbronne, będącede facto również protektoratem Moskwy. Świadczyła o tym retoryka Putina z miesięcy poprzedzających wojnę, przedstawiająca Ukrainę jako „projekt anty-Rosja", wraz z postulatem „przywrócenia historycznej jedności Rosjan i Ukraińców"3.

Autor. Sztab Generalny Ukrainy/Facebook

Rozumienie tych celów potwierdzał przebieg negocjacji pokojowych, które toczyły się w marcu 2022 r. na Białorusi, a następnie w Turcji, już po fiasku rosyjskiej operacji zmierzającej do zajęcia Kijowa4. Zaporowe warunki strony rosyjskiej uczyniły z negocjacji pokojowych zapomniany epizod początkowej fazy wojny. Rosja domagała się, poza uznaniem przez Ukrainę aneksji Krymu oraz niepodległości dwóch republik Donbasu, również narzucenia Ukrainie trwałej neutralności w wymiarze wojskowym (wraz z ograniczeniem liczebności ukraińskich sił zbrojnych do 50 tys. żołnierzy i 280 czołgów) oraz politycznym, nadanie jęz. rosyjskiemu oficjalnego statusu języka państwowego, koncesji w sferze edukacji, kultury i polityki historycznej (wraz z listą ustaw do uchylenia). Rosja oczekiwała powstrzymania się Ukrainy od jakichkolwiek działań wymierzonych w jej interesy, co byłoby przedmiotem rosyjskiej interpretacji, a więc dawałoby nieograniczone możliwości dalszego oddziaływania na Ukrainę i jej pełzającej wasalizacji. Tym samym, choć Rosja nie stawiała w marcu 2022 r. formalnego warunku zmiany władzy w Kijowie, to model ustrojowy, który starała się narzucić Ukrainie do tego w sposób naturalny by prowadził.

Czytaj też

Niekorzystny dla Rosji rozwój sytuacji na froncie wymusił korektę strategii – zarówno wojskowej, jak i politycznej, nawet jeżeli w kremlowskiej elicie jedynie wzmocnił pragnienie wyrugowania wszystkiego co ukraińskie. Maksymalistyczne cele ustąpiły działaniom doraźnym, realizowanym w logice polityki faktów dokonanych. We wrześniu 2022 r. Rosja uznała niepodległość obwodów zaporoskiego oraz chersońskiego, a następnie ogłosiła ich aneksję, wraz z tzw. Doniecką i Ługańską Republikami Ludowymi. Stały za tym cele głównie psychologiczne – zarówno chęć przekonania własnego społeczeństwa o osiąganych sukcesach, nadzieja na osłabienie morale strony ukraińskiej (poprzez stworzenie wrażenia, że kontynuacja oporu będzie jedynie zwiększała straty terytorialne Ukrainy), jak i wreszcie zniechęcenie państw zachodnich od wspierania Ukrainy w dziele odbijania utraconych terytoriów (jako działania niosącego dodatkowego ryzyka, być może grożącego nawet konfliktem nuklearnym).

W wymiarze doraźnym, decyzja Władimira Putina o aneksji czterech ukraińskich obwodów okazała się w rzeczywistości ograniczeniem własnego pola manewru politycznego w obliczu przyszłych negocjacji pokojowych, a także podniesieniem kosztu politycznego ewentualnych niepowodzeń na froncie. Jeżeli jednak spojrzymy na tę decyzję w perspektywie długofalowej, to należy ją postrzegać jako związanie rąk potencjalnym konkurentom w elicie politycznej, którzy chcieliby budować swoją pozycję na bardziej umiarkowanej, mniej konfrontacyjnej polityce niż Putin.

Autor. Пресс-служба Президента Российской Федерации/Wikimedia Commons/CC 4.0

Należy przy tym zauważyć, że w dniu aneksji Rosja nie kontrolowała ponad 40% obwodu donieckiego, 30% zaporoskiego (w tym miasta Zaporoża) oraz 10% obwodu chersońskiego (którego znaczną, położoną na prawym brzegu Dniepru część wraz ze stolicą regionu Ukraina zdołała wyzwolić półtora miesiąca później, w listopadzie 2022 r.). Z tego też powodu władze rosyjskie anektując obwód chersoński i zaporoski użyły niejednoznacznej definicji granic tych terytoriów, a najwyżsi przedstawiciele władz wyraźnie powstrzymywali się od klarownych opinii, dokąd sięgają nowe granice Rosji5. Autorowi niniejszego artykułu w ciągu następnego półrocza nie udało się natrafić na rosyjskich stronach administracji rządowej na żadną mapę Federacji Rosyjskiej w poszerzonych granicach, która określałaby ich rzeczywisty przebieg, co stanowi ostry kontrast z sytuacją z 2014 r. po ogłoszeniu aneksji Krymu.

Wstrzemięźliwość władz rosyjskich w kwestii określenia granic anektowanych obwodów wskazuje, że choć na obecnym etapie wojny Putin wyklucza rezygnację z pretensji do anektowanych terytoriów, to dopuszcza, że rozstrzygnięcia polityczne będą zależne od zasięgu rosyjskiej okupacji, być może mniejszego niż granice administracyjne obwodów.

Czytaj też

Ogłoszenie aneksji czterech regionów Ukrainy wskazuje na priorytety Rosji na dalszym etapie konfliktu zbrojnego. Oczywistym, pierwszoplanowym celem politycznym Putina będzie zajęcie niekontrolowanych obecnie obszarów obwodu donieckiego, a następnie zaporoskiego. Zalegalizowanie aneksji ukraińskich regionów będzie kluczowym żądaniem w przypadku ewentualnych rozmów pokojowych, a zarazem „nagrodą pocieszenia" wobec niezdolności do osiągnięcia celów podstawowych.

Nie należy jednak sądzić, że ewentualne zapewnienie sobie połączenia lądowego z Krymem zaspokoi pretensje rosyjskie – podobnie jak zajęcie Krymu i części Donbasu nie zakończyło roszczeń, ale stanowiło dla Moskwy jedynie dodatkowy instrument presji na Ukrainę i eskalacji żądań. W relacjach rosyjsko-ukraińskich nie ma bowiem trwałego scenariusza „pokój za ziemię". Celem Rosji jest podporządkowanie Ukrainy, której niepodległość traktowana na Kremlu jest jako sezonowa, a jeżeli okaże się to niemożliwe – przynajmniej zdewastowanie jej państwowości (w tym infrastruktury oraz gospodarki), żeby demokratyczny i prozachodni Kijów nie promieniował konkurencją systemową na Rosję, stanowiąc zagrożenie dla elity rosyjskiej.

Należy się spodziewać, że w przypadku postępów na froncie Rosja wróci do koncepcji wasalizacji całej Ukrainy, poprzez utworzenie na wschodzie Ukrainy państwa klienckiego, mającego roszczenia do reszty kraju (w uproszczeniu można to nazwać „wariantem koreańskim"), bądź aneksji kolejnych zajmowanych regionów Ukrainy. Docelowo pojawia się przy tym pewna sprzeczność pomiędzy pokusą kolejnych aneksji ukraińskiego terytorium w skład Federacji Rosyjskiej, a dążeniem do utworzenia z zajmowanego obszaru ukraińskiego/wschodnioukraińskiego państwa klienckiego pośrednio kontrolowanego przez Moskwę, które potencjalnie będzie w stanie oddziaływać na nieokupowaną resztę kraju.

Autor. Sztab Generalny Ukrainy/Facebook

Omawiając cele Rosji w toczącej się wojnie, należy pamiętać, że sukcesy Rosji na Ukrainie stanowiłyby zachętę dla Putina do działań agresywnych, wymierzonych w państwa zachodnie z intencją wymuszenia całościowej rewizji porządku międzynarodowego w Europie. Dla Władimira Putina wojna przeciwko Ukrainie stanowi pierwszy element wojny przeciwko Zachodowi. Nie przypadkowo, równolegle z żądaniami pod adresem Kijowa, sformułowanymi w grudniu 2021 r., władze rosyjskie sformułowały w tonie szantażu katalog oczekiwanych ustępstw od USA i NATO, mających cofnąć skutki rozszerzenia NATO na Europę Środkową i przekształcić region w strefę buforową bezpieczeństwa6.

Czy Rosja może wygrać?

Pomimo ponad 400 dni wojny Rosja nie zdołała zrealizować swoich celów. W dodatku znaczna część sukcesów osiągniętych w pierwszych dniach konfliktu okazała się krótkotrwała. Jak dotąd Ukraina odzyskała 54% terytorium jakie utraciła w pierwszym miesiącu wojny – najpierw wymusiła wycofanie się wojsk rosyjskich z obwodów kijowskiego, czernihowskiego i sumskiego, później przeprowadziła skuteczną kontrofensywę w obwodzie charkowskim, a następnie odzyskała Chersoń i prawobrzeżną Chersońszczyznę7. Od wielu miesięcy sytuacja na froncie jest stabilna, a postępy wojsk rosyjskich są znikome. W ciągu ponad roku wojny Rosja zajęła i zdołała utrzymać ok. 10% ukraińskiego terytorium, a włączywszy Krym i część Donbasu zajętego w latach 2014-15, kontroluje obecnie ok. 17% Ukrainy.

Czytaj też

Ukraina nie tylko zachowała swój potencjał obronny - zarówno militarny, jak i społeczno-gospodarczy – ale dzięki wyposażeniu w uzbrojenie produkcji zachodniej zdołała go wręcz zwiększyć w porównaniu do początku wojny. Tymczasem Rosja poniosła w czasie wojny nadspodziewanie duże straty ludzkie i materiałowe. Szacuje się, że zginęło i odniosło rany łącznie od 150 do 200 tys. żołnierzy, co jest zapewne liczbą dwukrotnie wyższą od strat ukraińskich, a także trzykrotnie przewyższa straty dziesięcioletniej interwencji sowieckiej w Afganistanie. Rosja musi się przy tym mierzyć z sankcjami gospodarczymi, spowalniającymi zarówno jej rozwój jako państwa, jak i negatywnie wpływającymi na interesy elity kremlowskiej.

Prowadzi to zasadniczego pytania: czy w obliczu dotychczasowych umiarkowanych sukcesów oraz wysokich strat Rosja może zwyciężyć w toczącej się wojnie?

Oczywiście kategoria zwycięstwa jest pojęciem złożonym – nie tylko ze względu na zarysowaną powyżej elastyczność celów, ale również bardzo subiektywną ocenę opłacalności proporcji między osiągniętymi korzyściami a poniesionymi kosztami – zarówno krótko- jak i długoterminowymi. Skoncentrujmy się zatem wyłącznie na zwycięstwie rozumianym jako zdolność osiągnięcia zasadniczych celów w odniesieniu do Ukrainy bez względu na towarzyszące temu koszty, co zdaje się odzwierciedlać kalkulację Władimira Putina.

Autor. Sztab Generalny Ukrainy/Facebook

Dotychczasowy przebieg wojny oraz układ sił wskazuje, że na obecnym etapie konfliktu Rosja nie jest w stanie podbić Ukrainy, a prawdopodobnie nawet osiągnąć większych zysków terytorialnych. Okazało się również, że nie jest w stanie sparaliżować infrastruktury energetycznej Ukrainy. Władzom ukraińskim udało się przezwyciężyć kryzys mocy wytwórczych energii elektrycznej, do którego doszło na początku 2023 r. w rezultacie ataków rakietowych na system elektroenergetyczny. Nic nie wskazuje, żeby Rosja dysponowała arsenałem broni precyzyjnej umożliwiającym ponowne wywołanie kryzysu w tym zakresie w obliczu rosnących zdolności ukraińskiej obrony przeciwlotniczej.

Czytaj też

Pomimo znaczących kosztów wojny dla ludności cywilnej, w tym spadku PKB Ukrainy w 2022 r. o ponad 30%, nie należy spodziewać się kryzysu społecznego nad Dnieprem. Obserwujemy olbrzymią, właściwie pełną, konsolidację społeczeństwa wokół władz, przy czym 98% wyraża zaufanie wobec sił zbrojnych Ukrainy8. Sondaże wskazują, że 97% Ukraińców sądzi, że to oni wygrają wojnę, a 74% spodziewa się przywrócenia pełnej integralności terytorialnej, łącznie w odzyskaniem Krymu.

Rosja nie zwycięży w wojnie przeciwko Ukrainie w rezultacie jednej czy drugiej ofensywy, nawet jeżeli uznamy, że ich skuteczne przeprowadzenie jest na obecnym etapie wojny możliwe. Nie ma żadnych przesłanek, żeby sądzić, że morale obrońców jest w stanie załamać się na skutek utraty terytorium. Szansą Rosji jest zatem przekształcenie konfliktu w wojnę na wyczerpanie. Zdolność do zniszczenia potencjału obronnego Ukrainy – zarówno militarnego, jak i społecznego i gospodarczego – staje się ważniejsza z punktu widzenia Rosji niż przejęcie kontroli nad poszczególnymi miejscowościami, nawet jeżeli kontrola nad niektórymi z nich, jak np. Bachmutem czy Awdijiwką, ma istotne znaczenie symboliczne dla obu stron.

Ukraina jest w stanie bronić się od ponad 400 dni dzięki wsparciu Zachodu. Największego wsparcia udzieliły Stany Zjednoczone – szacuje się, że w pierwszym roku wojny amerykańskie wsparcie humanitarne, finansowe i wojskowe przekroczyło 75 mld dolarów. Łączna pomoc państw UE w pierwszym roku wojny sięgnąć miała 55 mld euro 9.

Utrzymanie dotychczasowej skali pomocy w kolejnych miesiącach wojny będzie trudne. W oczach zachodniej opinii publicznej konflikt ten będzie powszedniał, a koszty wsparcia Ukrainy i powstrzymywania Rosji, również poprzez politykę sankcji, coraz częściej traktowane będą jako nadmierne – szczególnie w obliczu utrzymującego się kryzysu gospodarczego. Nawet w przypadku mało prawdopodobnej dalszej gotowości państw zachodnich do nieograniczonego przekazywania sprzętu i uzbrojenia, coraz wyraźniej będzie powiększała się również dysproporcja pomiędzy potrzebami Ukrainy a wydolnością zachodniego przemysłu obronnego, również w zakresie środków najbardziej podstawowych, jak amunicja. Ukraina zgłasza zapotrzebowanie na 250 tys. pocisków artyleryjskich miesięcznie – wyraźnie więcej niż zachodnie moce produkcyjne10. Coraz bardziej problematyczne będzie również przekazywanie bardziej zaawansowanego uzbrojenia – decyzje w tej sprawie są obarczone większym kosztem finansowym i politycznym dla decydentów zachodnich, a obsługa bardziej skomplikowanego sprzętu wymaga długotrwałego szkolenia.

Czytaj też

Wstrzymanie, czy nawet ograniczenie dostaw broni i uzbrojenia oraz wsparcia finansowego skazałoby Ukrainę na porażkę, zapewne odłożoną w czasie o kilka tygodni czy miesięcy. Szczególne znaczenie w tym zakresie ma oczywiście stanowisko Stanów Zjednoczonych ze względu na skalę wsparcia i dostępnych zasobów, ale przede wszystkim fakt, że to polityka amerykańska wyznacza skalę ambicji dla całej wspólnoty euroatlantyckiej.

Zmniejszenie determinacji USA w utrzymywaniu ukraińskiej odporności jest czarnym scenariuszem, który trzeba coraz poważniej brać pod uwagę. Rozpoczynająca się kampania przed wyborami prezydenckimi, które odbędą się na jesieni 2024 r. wskazuje, że polityka administracja Joe Bidena, polegająca na bezwarunkowym wsparciu Ukrainy, będzie coraz bardziej kontestowana, szczególnie wśród opozycyjnych republikanów, których stanowisko narzuca prowadzący w sondażowej walce o nominację Donald Trump. Należy się spodziewać, że przebieg debaty będzie wpływał mitygująco na zakres wsparcia dla Ukrainy oraz deklaracje intencji w tym zakresie ze strony urzędującej administracji.

Fot. Preston Keres / USDA / Flickr
Fot. Preston Keres / USDA / Flickr

Nie można wykluczyć, że po wyborach w Stanach Zjednoczonych na początku 2025 r. Kijów znajdzie się w obliczu (na początku zapewne niepublicznej) presji nowego prezydenta, który pod groźbą wstrzymania, czy choćby tylko ograniczenia wsparcia finansowego i militarnego w ciągu następnych kilku miesięcy, zażąda wypracowania kompromisu z Rosją. Alternatywą dla ustępstw wobec Rosji będzie porażka militarna w perspektywie następnych tygodni czy miesięcy.

Scenariusz, w którym Ukraina przegrywa wojnę z Rosją na skutek presji ze strony Zachodu, wiąże się również z mniej prawdopodobnym – choć medialnie  dyskutowanym – wariantem odwołania się przez Rosję do potencjału nuklearnego: zapewne w postaci użycia taktycznych pocisków jądrowych w sposób demonstrujący determinację Kremla, ale zarazem przy stosunkowo ograniczonych ofiarach. Wątpliwe, żeby tego typu działanie zachwiało wolą oporu strony ukraińskiej – rosyjska agresja z użyciem broni konwencjonalnej w niektórych przypadkach (Mariupol, Bachmut, Popasna, Lyman czy Siewierodonieck) niosła zniszczenia nie ustępujące szczególnie potencjałowi destrukcji taktycznej broni jądrowej. Sięgnięcie po broń masowego rażenia niesie dla Rosji również ryzyko pogłębienia sankcji oraz ostracyzmu międzynarodowego, w tym komplikacji relacji z Chinami. Ten scenariusz daje jednak jedną potencjalną korzyść – byłoby nią wywołanie paniki w pacyfistycznych społeczeństwach zachodnich. W rzeczywistości mielibyśmy do czynienia z użyciem broni jądrowej jako narzędzia eskalacyjnego z zamiarem deeskalacji konfliktu na własnych warunkach.

Czytaj też

Jakikolwiek pokój bądź rozejm wymuszony przez Zachód na Ukrainie, który zaakceptowałaby Moskwa, będzie dla Putina co najwyżej odłożonym w czasie scenariuszem wasalizacji Ukrainy (oraz dalszej konfrontacji z Zachodem, co wykracza poza zakres tematyczny niniejszego opracowania). Co gorsza, wymuszone za zamkniętymi drzwiami ustępstwa Ukrainy wobec Rosji, wobec nastrojów dominujących nad Dnieprem, oznaczać mogą głęboki konflikt wewnątrzpolityczny (zapewne między władzami cywilnymi, a częścią sił zbrojnych), destabilizujący sytuację społeczną, a tym samym zwiększający rosyjskie narzędzia podporządkowania sobie Ukrainy.

Realizacja powyższych scenariuszy wymuszenia przez państwa zachodnie na Ukrainiede facto kapitulacji, przedstawionej jako trudny kompromis, nie jest oczywiście przesądzona, ale należy uznać, że jest to obecnie najbardziej prawdopodobny rozwój wydarzeń, prowadzący docelowo do porażki Ukrainy w toczącej się wojnie.

Stanowi on oczywiste okno możliwości dla władz rosyjskich, niezdolnych na obecnym etapie do militarnego przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Tym samym zwiększa się prawdopodobieństwo kontynuowania przez Putina wojny dużej intensywności przez następne dwa lata, bez względu na olbrzymie koszty gospodarcze, wojskowe oraz międzynarodowe, które przyjdzie Rosji ponieść. Należy się spodziewać, że na Kremlu zwycięży przekonanie, że wojna na wyczerpanie, zanim okaże się nie do udźwignięcia przez Rosję, wpierw wyczerpie determinację Zachodu, a co za tym idzie potencjał obronny Ukrainy.

Czy Rosja może przegrać?

Zarysowany powyżej scenariusz rosyjskiego zwycięstwa zakłada, że będzie ono osiągnięte w rezultacie długotrwałej wojny na wyczerpanie. Przedłużający się konflikt to jednak nie tylko nadzieja dla Putina na osiągnięcie celów, których obecnie nie jest w stanie uzyskać ze pomocą środków wojskowych, ale również niebezpieczeństwo związane z załamaniem stabilności wewnętrznej Rosji, co może przesądzić o losach wojny na niekorzyść Moskwy.

Autor. Sztab Generalny Ukrainy/Facebook

Scenariusz zwycięstwa Ukrainy zwykle wiąże się z udaną kontrofensywą oraz odzyskaniem utraconych terytoriów. Wymuszenie wycofania się armii rosyjskiej z północy kraju oraz udane kontrofensywy ukraińskie w obwodzie charkowskim oraz na prawobrzeżnej Chersońszczyznie wywołały wrażenie medialne, że kolejne sukcesy armii ukraińskiej są jedynie kwestią czasu. Najczęściej w tym kontekście wskazuje się na prawdopodobne przygotowywanie uderzenia w obwodzie zaporoskim, w kierunku na Melitopol lub Berdiańsk. Pozwoliłoby to przeciąć lądowe połączenie między Rosją a anektowanym Krymem, a co za tym idzie utrudnić zaopatrzenie jednostek rosyjskich na półwyspie oraz na okupowanych obszarach obwodu chersońskiego.

Czytaj też

Nie przesądzając prawdopodobieństwa nowej ukraińskiej ofensywy, a tym samym jej sukcesu, należy zwrócić uwagę, że w przeciwieństwie od operacji wyzwolenia Chersonia, izolowanego od głównego rosyjskiego zgrupowania rzeką Dniepr, tego typu działania będą wymagały zgromadzenia szczególnie dużych sił, które byłyby zdolne powstrzymać równoczesne kontruderzenie Rosjan ze wschodu i zachodu. Tymczasem częściowa mobilizacja ok. 300 tys. rezerwistów, przeprowadzona jesienią 2022 r. pozwoliła armii rosyjskiej wzmocnić swoje siły na całej linii frontu; postępują również informacje o budowaniu przez siły rosyjskie systemu umocnień na terenach okupowanych. W rezultacie po udanej operacji chersońskiej w listopadzie 2022 r. Ukraina nie zdołała nie tylko pójść za ciosem, ale przez następnych pięć miesięcy wojny nie wyzwoliła właściwie żadnych innych terytoriów okupowanych, pomimo wielokrotnie anonsowanych działań ofensywnych.

Nie ma wątpliwości, że w przypadku porażek na froncie Putin zdecyduje się na kolejne fale oficjalnej bądź ukrytej mobilizacji. Będą one oczywiście grozić destabilizacją sytuacji wewnętrznej, ale ich przeprowadzenie nie wykracza poza potencjał liczącej 140 milionów mieszkańców Rosji. Podobnie ma się rzecz z uzbrojeniem. W celu minimalizowania strat własnych Rosja jak dotąd bardzo oszczędnie korzystała z pokaźnych sił powietrznych przy wsparciu ofensywy lądowej, ograniczając się do ataków rakietowych dalekiego zasięgu. W magazynach głębokiego składowania zgromadzone są znaczne zasoby czołgów (szacuje się, że ok. 8 tys. jednostek) i amunicji – uzbrojenia przestarzałego, częściowo zapewne niesprawnego, ale w części mogącego wzmocnić rosyjską armię, a przynajmniej zapewnić, że słabnie ona wolniej niż ukraińska. Rosja dysponuje również znacznie większymi niż Ukraina oszczędnościami oraz dochodami budżetowymi, które mogą być spożytkowane na wojnę; w 2022 r. PKB Federacji Rosyjskiej zmalał zaledwie o 2,1%. Pomimo zamrożenia zasobów finansowych zdeponowanych w walutach zachodnich, Rosja może również częściowo wykorzystywać środki Funduszu Dobrobytu Narodowego sięgające 150 mld dolarów.

Czytaj też

Najważniejszym czynnikiem sprzyjającym prowadzeniu przez Rosję wojny wszelkimi siłami, nawet w przypadku dalszych militarnych niepowodzeń jest determinacja Władimira Putina, dla którego kwestia odzyskania kontroli nad Ukrainą wyrosła na fundamentalny element dziedzictwa politycznego. Co gorsza, wojna stała się również sposobem na trwanie jego reżimu politycznego.

Władze rosyjskie zdołały wywołać wśród Rosjan syndrom oblężonej twierdzy, przekonać społeczeństwo, że konflikt z Ukrainą jest w rzeczywistości defensywnym starciem w obliczu agresji Zachodu – nową „wielką wojną ojczyźnianą". Tego typu propaganda pozwoliła społeczeństwu zracjonalizować krwawy konflikt z rzekomo bratnim, czy wręcz tym samym co Rosjanie narodem, jak Putin przez lata określał Ukraińców. Większość Rosjan co najmniej pasywnie aprobuje trwający konflikt. Mechanizm wyparcia rzeczywistości częściowo prowadzi do bierności, częściowo – do podbudowanego szowinizmem wzrostu poparcia dla władz (choć ogłoszenie aneksji czterech ukraińskich obwodów nie wywołało entuzjazmu społecznego, inaczej niż było w przypadku Krymu). Socjologowie szacują, że nie więcej niż kilkanaście procent rosyjskiego społeczeństwa jest negatywnie ustosunkowane wobec wojny11.

Oznacza to, że Putin, którego legitymacja społeczna wyczerpywała się w ostatnich latach na skutek zmęczenia Rosjan stagnacją gospodarczą oraz niewydolnością państwa, znalazł narzędzie konsolidacji Rosjan wokół siebie, a zarazem wygodny pretekst do represji wobec środowisk opozycyjnych. Stał się, zapewne do końca swych rządów, „prezydentem wojny", wykorzystującym ją jako dogodny pretekst do transformacji modelu politycznego państwa z autokratycznego do (pół)totalitarnego.

Autor. kreml.ru

Choć w perspektywie długoterminowej Rosja zapłaci zapewne za obecną wojnę bardzo wysoką cenę w postaci demodernizacji gospodarki na skutek sankcji oraz izolacji międzynarodowej, to Władimir Putin najwyraźniej wyszedł z założenia, że w perspektywie najbliższych kilkudziesięciu miesięcy jest w stanie – finansowo i politycznie – prowadzić wojnę dużej intensywności unikając destabilizacji wewnętrznej, dzięki mobilizacji wojennej oraz aparatowi represji (a niewykluczone, że coraz bardziej – aparatowi terroru).

Nie wyklucza to oczywiście gotowości Kremla do pozornych kompromisów – np. w postaci zawieszenia broni, którego intencją będzie dozbrojenie własnej armii oraz gra na osłabienie Ukrainy (np. na tle kryzysu gospodarczego czy podziałów dotyczących zasadności rozmów z Rosją) oraz na erozję zachodniego wsparcia dla niej. Tak jak po pierwszej nieudanej dla Jelcynowskiej Rosji wojnie z Czeczenią w latach 1994-96, Putin wywołał w 1999 r. nowy konflikt, do której armia rosyjska była już znacznie lepiej przygotowana, tak i w tym przypadku wszelkie ustępstwa wobec Ukrainy miałyby w oczach obecnej rosyjskiej elity najpewniej jedynie charakter taktycznej gry na czas. Rozejm byłby kontynuacją wojny z tymczasowym wykorzystaniem innych środków.

Kreśląc scenariusz rosyjskiej porażki w toczącej się wojnie należy postawić zatem twardą tezę, że sam ewentualny sukces militarny Ukrainy, polegający na skutecznej kontrofensywie i wyzwoleniu części okupowanych terytoriów nie zakończy wojny i nie skłoni Putina do uznania swojej porażki. Warunkiem koniecznym – choć niekoniecznie wystarczającym – zwycięstwa Ukrainy jest kryzys wewnętrzny w Rosji, który w rezultacie złamie determinację Kremla (raczej następcy Putina niż jego samego) do kontynuowania agresji przeciwko Ukrainie.

Autor. Sztab Generalny Ukrainy/Facebook

Niepowodzenia na froncie, obok kosztów gospodarczych wojny, stanowiłyby zapewne główny katalizator ewentualnego kryzysu wewnętrznego w Rosji. Przy tym większy wpływ na destabilizację sytuacji może mieć nie tyle utrata części okupowanego terytorium (utrata Chersonia została właściwie niezauważona przez rosyjską opinię publiczną), co spektakularne, głośne medialnie niepowodzenia – analogiczne do zatopienia krążownika „Moskwa", zniszczenia mostu krymskiego czy ostrzału rosyjskiego Biełgorodu.

Choć proces wewnętrznej destabilizacji Rosji może przejawiać się w protestach aktywnej, zapewne głównie wielkomiejskiej części społeczeństwa, to najbardziej prawdopodobne jest, że kryzys społeczny będzie jedynie czynnikiem uzupełniającym – być może poprzedzającym, być może jedynie wtórnym – wobec turbulencji na szczytach władzy. W głęboko historycznie zakorzenionym rosyjskim modelu politycznym stabilność państwa jest przede wszystkim warunkowana nastrojami w elicie, a nie mirem społecznym.

Czytaj też

Na pierwszy rzut oka wydawać się to może zaskakujące, ale rosyjska elita zapłaciła za wojnę Putina większy rachunek niż przeciętny Rosjanin. Rosjanie, o ile sami lub ich bliscy nie trafili na front, właściwie nie zauważają jeszcze skutków wojny, poza nasileniem propagandy telewizyjnej. Tymczasem elita polityczno-biznesowa utraciła dochody w rezultacie sankcji oraz zerwania więzów kooperacyjnych z najbogatszymi państwami świata12. Przedstawiciele establishmentu i ich rodziny, choć retorycznie antyzachodni, przez lata żyli w symbiozie z deklaratywnym wrogiem. Wojna oznaczała dla nich kres możliwości podróżowania, wypoczywania czy studiowania w USA, Francji czy Wielkiej Brytanii. Dla większości rosyjskiej elity, inaczej niż dla samego Putina, kontynuowanie wojny jest bardziej kosztowne niż jej zakończenie. Starzejący się przywódca staje się coraz bardziej obciążeniem. Zarazem strach przed utratą uprzywilejowanego statusu, a potencjalnie również przez represjami, na tym etapie utrzymuje spójność w elicie.

Trudno określić, czy i kiedy niezadowolenie elit okaże się silniejsze niż suma ich oportunizmu oraz nacjonalistycznego wzmożenia. W państwach autokratycznych, które nie mają mechanizmów ujścia frustracji, tego typu procesy zachodzą zwykle podskórnie, a wybuchają niespodziewanie. W każdym razie nowy przywódca, który wcześniej czy później zastąpi Putina – bez względu, jaką rolę dotąd pełnił w ramach establishmentu – będzie miał większą swobodę działań, łatwiej będzie mu (zarówno politycznie, jak i psychologicznie) wycofać się z decyzji podjętych przez poprzednika. W jego kalkulacji dalsze prowadzenie wojny na wyczerpanie z Ukrainą, alede facto również światem zachodnim, może okazać się mniej zasadne niż w przypadku obecnego prezydenta.

Zwycięstwo Ukrainy w tej wojnie wymaga zatem spełnienia kilku warunków jednocześnie: sukcesu militarnego na froncie, zapewnienia trwałego wsparcia wojskowego i finansowego ze strony państw zachodnich, wywołania turbulencji w elitach rosyjskich (zapewne ze zmianą prezydenta) oraz destabilizacji sytuacji politycznej w Rosji, która odmieni dotychczasowe kalkulacje zysków i kosztów, związanych z kontynuowaniem wojny. 

Zwycięstwo Ukrainy, a więc trwałe utrzymanie suwerenności (nawet kosztem pogodzenia się z pewnymi stratami terytorialnymi) wymagać będzie długiego, bolesnego procesu deimperializacji Rosji, jej elit, ale i społeczeństwa. Do tego czasu Ukraina będzie funkcjonować w cieniu pałającego żądzą odwetu znacznie większego wroga o olbrzymim potencjale militarnym.

Oczywiście ryzyka dla suwerenności Ukrainy mogłyby minimalizować gwarancje bezpieczeństwa ze strony Stanów Zjednoczonych. Wydaje się, że wobec jak najgorszego doświadczenia memorandum budapeszteńskiego z 1994 r. jedynym wiarygodnym gwarantem mogłoby być członkostwo w NATO, przy czym deklaracje polityczne powinny być potwierdzone sojuszniczą wysuniętą obecnością wojskową.

Obecnie nie ma gotowości najważniejszych państw Sojuszu do zaakceptowania akcesji Ukrainy, czego przejawem są doniesienia o niechęci amerykańskiej administracji do przedstawienia Kijowowi Planu Działań na rzecz Członkostwa (MAP) w czasie zbliżającego się szczytu Sojuszu w Wilnie w lipcu 2023 r. Należy jednak pamiętać, że ewentualna akcesja Ukrainy do NATO nie będzie żmudnym procesem polityczno-biurokratycznym, ale może niespodziewanie okazać się koniecznością polityczną – elementem układanki politycznej, mającej przywrócić pokój w Europie Wschodniej na warunkach akceptowalnych dla Kijowa, z zachowaniem twarzy przez Zachód oraz bezpiecznikami, które uniemożliwią ponowne wznowienie działań wojennych. Skłania to do postawienia tezy, że członkostwo Ukrainy w NATO nie jest już scenariuszem tak fantastycznym, jak było to przed rozpętaniem wojny przez Rosję 24 lutego 2022 r.

Czytaj też

Najbardziej prawdopodobny scenariusz zarówno zwycięstwa Rosji, jak i jej porażki zakłada długotrwałą wojnę na wyczerpanie, co najmniej do wiosny 2025 r. Cele Rosji wobec Ukrainy są totalne – docelowo chodzide facto o anihilację ukraińskiej państwowości, przy czym realizowane może to być również etapami, w sposób rozłożony w czasie. Stawka tej wojny drastycznie zmniejsza pole do rozwiązań pośrednich, kompromisowych. Ukraina jest świadoma, że nie da się kupić trwałego pokoju ustępstwami terytorialnymi. Putinowska Rosja nieodwracalnie postawiła wszystko na jedną kartę, nie zważając na kolosalny rachunek, który sama zapłaci za wojnę.

Rezultat trwającego od ponad 400 dni decydującego starcia jest otwarty. Zależy od odporności Ukrainy, Rosji, ale również wspólnoty zachodniej. Nie wydaje się przesadą twierdzenie, że to właśnie skala determinacji USA i państw europejskich we wspieraniu Ukrainy przeważy – na jedną lub drugą stronę – szalę zwycięstwa w toczącej się wojnie. Z potencjalnie kolosalnymi konsekwencjami także dla bezpieczeństwa wspólnoty euroatlantyckiej.

Zamieszczony tekst inauguruje cykl „Analiz i komentarzy" Centrum Studiów Strategicznych WEI, które będą dostępne na www.wei.org.pl


  1. Медведчук vs Янукович.Хто мав керувати Україною, якби впав Київ, «Українська правда», 28.02.2023, //www.pravda.com.ua/articles/2023/02/28/7391273>
  2. J. Watling , O. Danylyuk, N. Reynolds,Preliminary Lessons from Russia's Unconventional Operations During the Russo-Ukrainian War, February 2022–February 2023, RUSI, //rusi.org/explore-our-research/publications/special-resources/preliminary-lessons-russias-unconventional-operations-during-russo-ukrainian-war-february-2022>
  3. Статья Владимира Путина «Обисторическом единстве русских иукраинцев», 12.07.2021, //kremlin.ru/events/president/news/66181>
  4. Treaty on settlement of the situation in Ukraine, its neutrality and security guarantees of Ukraine,Proposals by the RF, Draft as of 17.03.2022, (22:00) /archiwum autora/.
  5. Można argumentować zarówno, że Rosja anektowała ww. obwody w ich granicach administracyjnych, jak i że jedynie w granicach określonych rzeczywistą linią frontu, co zdawały się potwierdzać głosy przedstawicieli elity, że obwód chersoński anektowano wraz z dwoma przyległymi rejonami (powiatami) obwodu mikołajewskiego, które wówczas okupowane były przez wojska rosyjskie.
  6. M. Menkiszak, Rosyjski szantaż wobec Zachodu, OSW, 20.12.2021, //www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2021-12-20/rosyjski-szantaz-wobec-zachodu>
  7. Ukraine has reclaimed more than half the territory Russia has taken this year, "New York Times", 14.11.2022, //www.nytimes.com/interactive/2022/world/europe/ukraine-maps.html>
  8. IRI Ukraine Poll Shows Strong Confidence in President Zelensky, a Surge in Support for NATO Membership, Russia Should Pay for Reconstruction, International Republican Institute, 22.03.2023, //www.iri.org/resources/iri-ukraine-poll-shows-strong-confidence-in-president-zelensky-a-surge-in-support-for-nato-membership-russia-should-pay-for-reconstruction/>
  9. Ukraine Support Tracker,The Kiel Institute for the World Economy //www.ifw-kiel.de/topics/war-against-ukraine/ukraine-support-tracker/>
  10. Ukraine asks EU for 250,000 artillery shells a month, "Financial Times", 3.03.2023, //www.ft.com/content/75ee9701-aa93-4c5d-a1bc-7a51422280fd>
  11. Лев Гудков: Состояние российского общества можно назвать аморальным, «Новая Польша», 16.02.2023, //novayapolsha.pl/article/lev-gudkov-sostoyanie-rossiiskogo-obshestva-mozhno-nazvat-amoralnym/>
  12. I. Wiśniewska,„Milczenie owiec". Rosyjski wielki biznes w czasie wojny, OSW, 28.03.2023, //www.osw.waw.pl/pl/publikacje/komentarze-osw/2023-03-28/milczenie-owiec-rosyjski-wielki-biznes-w-czasie-wojny>
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (24)

  1. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Whirpoolwill - NIKT nie napisze takich analiz jak ja - nawet Bartosiak - ponieważ nawet jego ograniczają więzy z Potomac Foundation i generalnie z ludźmi z Pentagonu. Proponowane przeze mnie projekty są skuteczne przeciw zagrożeniu ze strony Rosji [i przeciw hegemonii Berlina z Paryżem pod maską forsowanej "federalizacji"] - ale zarazem zwiększają REALNĄ autonomię strategiczną sojuszu "koalicji chętnych" - i zmuszają USA do wyłożenia konkretnych aktywów, aby utrzymać wpływy w Europie. Moja propozycja to odpowiedź na wyjście USA z Europy [jakoś NIKT nie mówi "co POTEM?"] i na ukuty BŁĘDNY dylemat "czy iść z Rosją czy z Niemcami?" - błędny, bo i Niemcy [i Francja] i Rosja grają wspólnie przeciw Polsce i Flance w ramach budowy supermocarstwa Lizbona-Władywostok.

  2. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    cd7 Własnie dlatego dla NORDEFCO z UK tak cenne są siły lądowe Polski i Ukrainy - bo mogą nawet jako "power in being" związać wielkie siły lądowe Rosji. Rosja przy kryzysie swojego lotnictwa może wystawić ca 300 maszyn Su-30/34/35 i powiedzmy 78 Su-57 - będzie SŁABSZA w powietrzu. Dlatego właśnie Rosja idzie w rozbudowę 1,5 mln armii i w wyposażanie [najtaniej jak się da] sprzętem ze składnic - w reżymie produkcji wojennej, która będzie utrzymana także po zawarciu pod koniec roku pokoju na Ukrainie. Po 5-10 latach Rosja będzie w stanie zaatakować Finlandię - dla rozbicia NORDEFCO i NATO. My zaś musimy dołączyć do sojuszu - bo klęska na północy zroluje potem "w dół" resztę Flanki i będzie automatycznym wyrokiem na Ukrainę.

    1. Whippoorwill

      Chłopcze, analitykiem to ty zostaniesz wtedy, kiedy dr Eberhardt będzie pisał komentarze pod twoimi artykułami.

  3. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Niestety - Chiny weszły do Zatoki Perskiej, dokonały niemożliwego i pogodziły Iran z Saudami [czyli szyitów z sunnitami/wahabitami] - i zamieniają petrodolara w petrojuana, a to niszczy amerykańską potęgę - opartą na dolarze w rozliczeniach międzynarodowych. Dlatego USA chcą ASAP zamrozić wojnę w Ukrainie, choćby mieli zmusić Kijów przerwaniem dostaw, chcą jak najszybciej wyjść z Europy do Zatoki i przywrócić swoje wpływy i petrodolara. Oczywiście chcą najpierw jakiejś ofensywy i przewagi negocjacyjnej Ukrainy jako swego reprezentanta [drugi Afganistan odpada] - ale generalnie należy się spodziewać wymuszenia kulawego, niesprawiedliwego pokoju na Ukrainie.

    1. Whippoorwill

      Synku, tak szczerze: zarobiłeś w życiu choć 2 złote za te swoje "analizy"?

  4. Zbyszek

    Znakomity artykuł. Niezwykle merytoryczny. Cenna uwaga o zagrożeniach ew. kontrofensywy w obwodzie zaporoskim. Jeśli chodzi o użycie broni atomowej, to jeśli się Moskwa na to zdecyduje może być dużo gorzej. Z ich punktu widzenia niewielka liczba ofiar (choć może wywołać wspomniane przez Autora skutki na Zachodzie) wywoła równie duże sankcje przeciw Rosji jak zmasowany atak atomowy. Atak taki może zaś wpłynąć jeszcze mocniej na psychikę obywateli (i polityków Zachodu) a także przynieść realne korzyści militarne. Używając kilkudziesięciu głowic o nawet znaczącej sile mogą de facto przeciąć Ukrainę wzdłuż Dniepru, co poważnie ograniczyłoby dostawy broni i amunicji na wschód…

    1. Brus

      Putinowi całkiem dobrze szła gra w "atomowego cykora" do listopada ubiegłego roku. Najpierw we wrześniu oficjalnie włączył Chersońszczyznę do Rosji, od razu przypomniał/postraszył, że do obrony terytorium Rosji może użyć każdej broni, w tym atomu.... po czym w listopadzie oddał Ukraińcom Chersoń.... atomu "łaskawie" nie zrzucił.... Jaki dobry ten pan Putin, no nie?

    2. Zbyszek

      Do listopada robiło to jeszcze wrażenie a potem spowszedniało. Dlatego powoli przechodzi do czynów. Sadze ze będzie starał się wywierać wrażenie ale ograniczać reperkusje. Szybciej przemieści gdzie głowice, zdetonuje próbny ładunek na jakimś poligonie czy rozpocznie ćwiczenia wojsk z użyciem imitatorów ładunków jądrowych. Faktyczne użycie broni nuklearnej to raczej ostateczność. Generalnie jest ona tym groźniejsza im bardziej się jej nie używa

  5. nn

    Na stronie "Jerusalem Post" jest komentarz do rzekomo znakomitego stanu gospodarki rosyjskiej, która ma ucierpieć zaledwie 2,6% spadku PKB w bieżącym roku. Rzecz dotyczy opierania się na zafałszowanych, jak w czasach ZSRR, statystykach. Już sam fakt ucieczki miliona ludzi za granicę, zmobilizowania dalszego pół miliona do armii musi wpłynąć na pogorszenie wyników ekonomicznych, sprzedaż surowców z bardzo dużymi rabatami, wydłużenie łańcuchów dostaw dla ominięcia sankcji, utrata dostępu do technologii- to są główne powody dla których obraz Rosji nie wygląda tak różowo, jak ekipa Putina by chciała.

    1. Chinol

      Milion ludzi za granice na 140 milnow mieszkancow to cos ok 0.7% - mysle ze czesc zrszta juz wrocila. A czesc zarabiajac na zachdzie bedzie wyslac kase rodzinie (jakims sposbem)

  6. Chinol

    Co do tego ze Janukwycz byl wybrany w demokatczynych wtbrach - potwrdza OBWE - i ze obalny w zamachu stanu - to nie jest zadna tearia Rosujska. To sa fakty. Oczywiscie fakty - jesli sa nie zgodne z rzeczwtsoscia tym gozej dla rzeczwstscou czasmi.

    1. Chinol

      A co do zbrodni Wojjennych polecam raporty amnesty Inetarntional o torturach na mieszkancach donbasu w 2014 (przez SBU i organizacje pozamilstrane)

  7. Chinol

    Doczytalem. Generalnie bardzo dobry artykol ale kilka blednych tez 1) Roska podbija Ukraine od 400 lat a nie 400 dni. I nie dazy do anihlacji ale do wlaczenia. Dlatego w ZSRR - Ukrainska SRR - jej ludnosc rosla a nie malala. To teza propagandwa ze im chodzi o zabicie ukriancow, Nie. Takze Rosja nie zabija nikgo z wladz Ukrainy (A Ukraina zabija burmistrzow , dyretrow szkol szpitali - tzw koalanrtow - dyza roznica) 2- Co do pokoju wewnatrz Ukrainy pamietajmy ze duzo oddzilow nacjonastycznych - ochtniczych to nie przelewki. Juz przed wojna porwali oni np senatrow chcacych necowac z Rosja. To kolalny wplw na polityke jesli jakas grupa porowa posla. czyz nie?

  8. Darek S.

    Największym problemem jest to, że USA nie mogą się pogodzić z faktami i dalej liczą na jakiś cud, który powstrzyma Chiny w przyszłosći przed zajęciem Tajwanu. W USA dalej wierzą w to, że ich gospodarka jest większa od Chińskiej, a chyba małe dziecko już wie, że największą fabryką świata nie są USA tylko Chiny. Wystarczy wziąć pod uwagę sztucznie zaniżone kursy Juana i zaniżanie przez Chiny popytu wewnętrznego. , Macron zrobił odważny ruch, zdradził głośno to o czym Niemcy i Francuzi rozmawiają już od dawna. Amerykańska finansjera wyhodowała potęgę Chin i z chytrości w porę nie pozwoliła na zastopowanie Chin, tak jak to zrobiono z Japonią. Teraz czas pogodzić się z Chinami drogi Panie Biden, bo zostanie Pan sam na placu boju. ( nie licząc Polski Izraela i Ukrainy) Tylko Chiny mogą zdusić Rosję i tylko czekają na sygnał z Waszyngtonu. A tam w Waszyngtonie dziadygi rozpamiętują, jacy to oni są mocni, zapominają, że czas gra przeciwko nim i za chwilę zostaną sami.

  9. ΚrzysiekS

    Mimo bohaterskiej walki jest wysokie prawdopodobieństwo, że po zakończeniu walk Ukraina stanie się tzw. "failed state". Miliony młodych kobiet dostały przepustkę na zachód i trzeba być bardzo naiwnym, aby myśleć, że po roku nie zapuściły tam korzeni. Na pewno z chęcią porzucą wypłatę w euro lub dolarach i względnie normalne życie w UK, Niemczech, Francji czy USA tylko po to, żeby wrócić do rodzinnego Muchosrańska i co wieczór użerać się z dwudziestym stopniem zasilania. Z drugiej strony na miejscu zostały setki tysięcy zabitych, okaleczonych i straumatyzowanych młodych mężczyzn. Kraj się nie rozpadnie, będzie podtrzymywany na kroplówce ONZ ale nie ma co liczyć na cud gospodarczy w stylu drugiej Japonii czy Korei.

    1. wert

      przyroda dąży do równowagi. Polska po II Wojnie odnotowała b duży wzrost populacji. Czesi praktycznie nie dotknięci wojną pozostali na tym samym poziomie. Brutalne ale prawdziwe. Im większa hekatomba tym szybsze i mocniejsze odbicie. To jaka będzie UKR zależy jakie otrzymaja perspektywy. Jeśli będą gwarancje bezpieczeństwa mając mądrych przywódców szybko będą nadrabiać. Atuty? Motywacja, spichlerz świata, złoża surowców.

  10. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    cd6 - podstawa to integracja i interoperacyjność nie z USA - a w ramach regionalnej koalicji chętnych. NORDEFCO z UK to już będzie za kilka lat 500 samolotów bojowych w tym ca 220 F-35A/B. Na szczęście dla nas to nie Polska i Ukraina - a Finlandia jest najbardziej zagrożona - bo wg optyki Kremla NATO/NORDEFCO zbytnio się wzmocniło i zbytnio zagrażą najważniejszemu bastionowi strategicznemu Rosji - od WSiewieromorska po GIUK. W ocenie Kremla granica 1340 km Finlandii jest nie do obrony - stąd Finlandia jako najsłabszy element jest narażona najpierw na presję, a potem na atak Rosji Dlatego Rosja tak intensywnie odbudowuje siły lądowe do 1,5 mln [zamierza wdrażać np. ca 1200 czołgów ze składnic rocznie] - na razie nie na Ukrainę - ale właśnie na "groźniejszą" Finlandię.

  11. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    cd5 - NORDEFCO w kilka lat stanie się wielką siłą lotniczą - będzie miało 300 samolotów bojowych, w tym 143 F-35A - dojdzie 140 Typhoonów i ca 80 F-35B UK - a Polska z Ukrainą mogą związać Rosję siłami lądowymi. A po wejściu Finlandii do NATO - lądowa granica 1340 km z Rosją - jest największym problemem NORDEFCO, bo jest nie do obrony - dlatego [wliczając kwestię Bałtyku] sojusz Polski i Ukrainy z NORDEFCO będzie skwapliwie przyjęty. Podstawa strategii europejskiej koalicji chętnych to interoperacyjność silnego lotnictwa i precyzyjnej projekcji siły dalekiego zasięgu. I rozpraszanie wszelkich groźnych koncentracji sił lądowych Rosji - przez siły lądowe sojuszu skoncentrowane w innym miejscu. Zaś UK - jako gwarant kontruderzenia jądrowego - czyli jako siły jądrowe sojuszu - nawet rozbudowane - pod przykrywka UK - czy nawet Ukrainy - bo ta po złamaniu Traktatu Budapesztańskiego 1994 jest prawnie państwem atomowym.

  12. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    cd4 - do sojuszu "koalicji chętnych" można włączyć Turcję. Turcja idzie niby swoją drogą, ale toczy rywalizację z Rosją o Syrię, Kaukaz i Azję Środkową. A także tradycyjnie o Morze Czarne [zwłaszcza po przejeciu Krymu przez Rosję] - i jest de facto sojusznikiem Ukrainy. Gdy USA wyjdą z Europy - szala przechyli się na korzyść Rosji - i Turcja będzie musiała to zbalansować. No i Japonia i Korea Płd wysyłają jasne sygnały wsparcia Flanki [w tym Polski] przeciw Rosji. Musimy BARDZO AKTYWNIE montować sojusz "koalicji chętnych" - pierwszy krok to dogadanie się z NORDEFCO nt interoperacyjności lotnictwa i floty i wsparcia Bałtów i neutralizacji bastionów Petersburga i Królewca.

  13. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    cd3 - Niemców z Francuzami łączy sojusz dla osiągniecia hegemonii w Europie, wypchnięcia USA, zbudowania po trupie "szkodliwych" państw Flanki SWEGO supermocarstwa Lizbona-Władywostok. Najpierw wizyta Scholza w Chinach, teraz wizyta Macrona w Chinach - aż nadto dobitnie tego dowiodły. Na NATO bez USA nie ma co liczyć - Niemcy i Francja będą sabotować NATO ile się da, artykuł 5 wymaga jednomyślności i jest faktycznie nie do użycia wobec veto Niemiec/Francji. Sojusz "koalicji chętnych" zagrożonych państw Flanki [w tym UK - pozostawionego na GIUK i Arktyce] jest w TAKIEJ sytuacji koniecznością.

  14. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    cd2 - Skandynawowie już zrozumieli "odwrócenie wiatru" i integrują się w ramach NORDEFCO - pierwszym etapem jest integracja lotnictwa. Polsce, Ukrainie, Bałtom - nie pozostaje nic innego, niż sojusz z NORDEFCO i z UK oraz przynajmniej z Rumunią. UK z NORDEFCO łączy GIUK i wspólne powstrzymywanie Rosji w Arktyce - Polskę z NORDEFXO łączą Bałtowie jako "trzymający" południe Zatoki Fińskiej - a generalnie łączy nas domknięta kontrola Bałtyku. Tylko my możemy zdusić Obwód Kaliningradzki i wesprzeć lądowo Bałtów - bez tego nie będzie kontroli Bałtyku. Związek "naczyń połączonych" Polski z Ukrainą jest oczywisty - a Ukrainę z Rumunią wiąże wspólne Morze Czarne. Tylko taki regionalny sojusz "koalicji chętnych" przetrwa ciężki okres wyjścia USA z Europy na IndoPacyfik - bo prócz Zatoki USA spieszą Tajwanowi, by go nie stracić.

  15. Milutki

    Wejście Ukrainy do NATO i kompromis terytorialny nie jest jedynym rozwiązaniem zapewniającym pokój temu krajowi . Możliwe jest zamrożenie konfliktu typu porozumienia mińskie aby zadowolić zachód następnie trwanie przy uznaniu formalnych granic, podpisanie partnerstwa z NATO , dostęp Ukrainy do zachodniej broni i technologii . Ten scenariusz jest dzisiaj łatwiejszy bo w ostatnim roku Ukraina pozbyła się balastu w postaci zdrajców, ludzi chwiejnych i nadziei na dogadanie się z Rosją. W odpowiednim czasie Ukraina może odzyskać utracone terytoria tak jak Azerbejdżan odzyskuje Górski Karabach, tam sytuacja też wydawała się beznadziejna a teraz wszystko idzie w dobrym kierunku. Alternatywy są gorsze - ustępstwa terytorialne i czekanie na kolejny atak Rosji

  16. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    cd - Rosja chce też pokoju - ale jak najbardziej zwycięskiego. Chiny też chcą pokoju i miejsca przy stole - by przedstawić się światu jako gwarant stabilności i jako siła wkraczająca realnie do Europy. Niemcy i Francja przebierają nogami, by wrócić do "biznesu jak zwykle" z Rosją - a w dalszym etapie [zwłaszcza po wyjściu USA z Europy] - już po "federalizacji", czyli wprowadzeniu swojej hegemonii w UE - do połączenia się z Rosją w supermocarstwo Lizbona-Władywostok. Nadchodzą bardzo ciężkie czasy dla Ukrainy i dla Polski. Bo dla Kremla Ukraina i Polska to pomost bałtycko-czarnomorski - zagradzający im drogę do Europy i do supermocarstwa Lizbona-Władywostok.

  17. PrzemoSlaw

    Autor zapomniał jeszcze o dwóch rzeczach: 1. BRICS czyli formujący się nowy biegun anty-USA, który pomimo bardzo nieraz egzotycznych uczestników, wielokrotnie ze sprzecznymi interesami potrafi się zjednoczyć wobec wspólnego "wroga" USA i jego hegemonii dolara. Mało jest tu opisane co się dzieje na bliskim wschodzie a dzieje się naprawdę dużo, następuje zjednoczenia jakiego nie była od setek lat. Wrogami są USA/UK + Izrael. Dalej, w koleje stoi Pakistan (po wygraniu wyborów na jesień przez Imrana Khana), obecna junta wojskowa na kroplówce z USA będzie maiła trudny orzech do zgryzienia. 2. Tajwan , im bardziej USA "wypruje" się na UA tym lepiej dla Chin, dlatego Chinom bardzo zależy na tym by konflikt trwał i osłabiał maksymalnie NATO. To są "game changer", które realnie mogą zmienić oblicze tego konflitu.

    1. Brus

      Ewentualny konflikt o Tajwan, miałby formę bitwy lotniczo-morskiej. Akurat USA i ich sojusznicy się pod tym względem specjalnie nie "wypruwają"...

  18. M.M

    Mało optymistyczny artykuł. Wynikałoby z tego, że Rosja ma wciąż bardzo duże szanse, na to, aby tę wojnę długofalowo wygrać. Putin nie działa w cyklu wyborczym, może przeciągać konflikt na lata, a chleba, kartofli, słoniny i wódki jeszcze długo w Rosji nie zacznie brakować. Choć jeśli zabraknie, to to pewnie będzie kula w łeb.

    1. Brus

      Jednocześnie car Putin się starzeje, a "bojarzy" bardzo dużo stracili przez jego błędy - całą tę inwazję. Autor artykułu wyraźnie sugeruje, że to "elita" polityczno-gospodarcza Rosji jest dużo większym zagrożeniem dla Putina niż rosyjskie społeczeństwo -faktycznie bierne i zindoktrynowane. W każdym razie decydującym momentem mogą być wybory w USA,, to faktycznie zapowiada się na punkt węzłowy. Jak Ukraina będzie mieć środki i wolę na długą walkę, to w Rosji cara Putina po paru latach system zacznie siadać.

  19. Andrzej ze Szczecina

    Jeżeli uznamy, że Rosja nie może wojny wygrać, to nie musimy nic robić, by pomóc Ukrainie. Niestety propaganda nie sprzyja analizie. Cenzura i oskarżenia o prorosyjskość sprawiają, że nikt nie powie, że Rosja może wygrać, nikt nie opisze warunków jakie musiałyby być spełnione i nikt nie opisze sposobów przeciwdziałania. Rzeczowa dyskusja nie może istnieć w warunkach propagandy i cenzury. Mam tylko nadzieję, że jak wojna się już skończy, to nasz rząd zrozumie swoje błędy i zezwoli na szczerą dyskusję, ale raczej w to wątpię. W takiej sytuacji chwała autorowi, że odważył się choćby zasugerować, że same chęci i propaganda wojny nie wygrają, bo druga strona ma dokładnie to samo. Zwycięstwo zależy od woli, a ta zależy od posiadanych środków...

  20. Marcyk

    W punkt !!!

  21. gregoz68

    Co to jest - Nowa Polska? Przypis jedenasty.

  22. Z lewej strony

    Ciekawa analiza. Ze swojej strony dodam jeszcze, że konflikt ten, i jego wynik może mieć również ogromy wpływ na porządek światowy. Wyraźnie uwidacznia się podział na państwa "demokratyczne" i "autorytarne", a członkostwo w danej grupie determinować będzie właśnie sposób sprawowania władzy. Ewentualny sukces Rosji w wojnie na Ukrainie ośmieli inne kraje autorytarne (Chiny, Iran, Koreę Płn czy monarchie Zatoki Perskiej) do bardziej agresywnych działań (nie tylko na polu militarnym ale również ekonomicznym czy politycznym). Może to również ułatwić przejmowanie władzy przez autokratów w tradycyjnie demokratycznych państwach. Wydaje się, że podział na te dwa bloki będzie postępował.

  23. chahras

    Fantastyczna analiza, dziękuję.

  24. wsw13

    Ta wojna ma wiele celów dla rosji: 1 400000000 ludności UKRAINY =dużo większy potencjał armii i przemysłu 2 zboże rosja +Ukraina rządzi Afryką 3 blokada złoż litu -akumulatory - dalsza sprzedaż ropy 4 powrót Białorusi i ZSRR 5 panowanie cara

Reklama