Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Wojna dronów – czyli darmowa lekcja dla polskich parlamentarzystów [OPINIA]
Francuskim parlamentarzystom przestawiono analizę na temat wojny dronów. Dokument ten mógłby praktycznie bez zmian zostać również zaprezentowany w polskim Sejmie i Senacie. Być może zmieniłoby to podejście polskiego resortu obrony i innych ministerstw do systemów bezzałogowych i do systemów antydronowych.
Komisja Obrony Narodowej i Sił Zbrojnych francuskiego Zgromadzenia Narodowego przedstawiła 7 lipca 2021 roku „Raport kończący pracę analityczną na temat wojny dronów”. Starano się w nim zwrócić uwagę na wyzwania związane z rozwojem technologii systemów bezzałogowych, analizując je zarówno pod kątem możliwości, jak i wywołanego przez nie zagrożenia.
Dla potrzeb raportu przyjęto standardową, francuską definicję dronów, że „drony wojskowe to urządzenia mobilne, lądowe, powietrzne lub morskie, bez załogi pokładowej, zdalnie pilotowane lub zaprogramowane i wyposażone w jeden lub więcej ładunków użytecznych: środki obserwacyjne, nasłuchu lub załączenie czuwania, jeśli dotyczy”. W analizie przygotowanej dla francuskich parlamentarzystów skupiono się jednak przede wszystkim na badaniu wyzwań stawianych przez drony powietrzne oraz niektóre drony morskie: nawodne i podwodne. Nie analizowano natomiast dronów lądowych – w tym robotów-mułów, takich jakie np. Francuzi zastosowali na Sahelu w ramach eksperymentu Robopex
Co ciekawe francuscy parlamentarzyści rozpoczęli swoje opracowanie od przypomnienia trzech zdarzeń dotyczących Stanów Zjednoczonych:
- Uderzenia rakietowego z amerykańskiego drona MQ-9 Reaper 3 stycznia 2020 r. w konwój irackiego Hezbollahu oraz irańskiej Gwardii Rewolucyjnej na międzynarodowym lotnisku w Bagdadzie i zabicie generała Ghasem Solejmani, dowódcy sił Ghods;
- Zestrzelenie przez irańską rakietę SA-6 w czerwcu 2019 r. amerykańskiego, bezzałogowego samolotu MQ-4 Global Hawk nad Cieśniną Ormuz;
- Zniszczenie w lipcu 2019 roku przez amerykański okręt desantowy USS „Boxer” irańskiego drona, który zbliżył się zbyt blisko.
Dopiero jako ostatni przykład podano nalot we wrześniu 2019 roku na dwa zakłady saudyjskiego koncernu naftowego Aramco - nalotu, w którym również wykorzystywano bezzałogowe statki powietrzne.
Francuzi jako przełom w wykorzystaniu powietrznych dronów uznali jednak kryzys amerykańsko-irański i to wcale nie z powodu selektywnego atakowania przez Amerykanów wskazanych celów naziemnych, ponieważ to, jak wyraźnie zaznaczono w raporcie, dzieje się od początku XXI wieku – i to nawet w krajach, które nie były uważane za strefy działań wojennych, takich jak Pakistan, Jemen i Somalia.
To właśnie kryzys z Iranem miał bowiem uwypuklić rosnącą wagę dronów powietrznych w konfliktach, co potwierdził rok 2020. W roku tym najpierw Turcja miała „uczynić z dronów powietrznych centralny element swojej strategii wojskowej w Syrii w ramach operacji Wiosenna Tarcza”. Później masowe użycie dronów przez Turcję i Zjednoczone Emiraty Arabskie w Libii spowodowało, że specjalny przedstawiciel ONZ w tym regionie określił libijski konflikt „największą wojną dronów na świecie”.
„Wojną dronów”, nazwano również rozpoczęty jesienią 2020 roku konflikt między Azerbejdżanem a Armenią w Górskim Karabachu. To właśnie tam, zasłużenie lub nie, bezzałogowe statki powietrzne wysyłane przez Azerbejdżan miały stanowić pierwsze z zagrożeń wymienianych przez armeńskich żołnierzy i ludność cywilną.
W 2020 roku doszło również do rewolucyjnej doktrynalnej i operacyjnej zmiany we siłach zbrojnych Francji, gdyż to właśnie wtedy wprowadzono, pierwsze uzbrojone drony średniego pułapu i dużej autonomiczności klasy MALE (medium-altitude long-endurance) typu MQ-9 Reaper. Drony te startując z wysuniętej bazy nr 101 w Niamey w Nigrze wykonały od początku 2020 roku około 58% uderzeń z powietrza zleconych francuskiemu lotnictwu.
Pomimo tego francuscy parlamentarzyści uważają, że Francja, oraz w ogóle Europa, nie docenia w odpowiedni sposób operacyjnego i strategicznego znaczenia dronów. Zwracają uwagę, że „bez względu na to, czy bezzałogowce są wykorzystywane do zbierania informacji wywiadowczych, nalotów, naprowadzania artylerii czy wojny elektronicznej, są one głównym czynnikiem ewolucji współczesnej wojny”. Jest to spowodowane przede wszystkim tym, że rzeczywiście pozwalają one na odsunięcie swoich żołnierzy z obszarów bezpośredniego zagrożenia oraz oferują autonomiczność, z którą piloci „pokładowi” nie mogą konkurować.
Drony jako środek walki
Francuski raport przypomniał, że drony są wykorzystywane bojowo już od kilkudziesięciu lat. Na dużą skalę zostały one użyte przede wszystkim przez Amerykanów podczas wojny w Wietnamie, gdy siły amerykańskie stosowały bezzałogowe, odrzutowe minisamoloty BQM-34A Firebee do lokalizowania (ale już innymi systemami) wyrzutni radzieckich pocisków ziemia-powietrze S-75/SA-2 Guideline (wykonano około 3500 takich misji). W podobny sposób działali Izraelczycy podczas wojny Jom Kippur, w październiku 1973 r., kiedy lotnictwo izraelskie nasyciły obronę przeciwlotniczą rozmieszczoną wzdłuż Kanału Sueskiego dużą liczbą „tanich” dronów powietrznych.
Szerszy zakres działań dla bezzałogowców powietrznych (ale już wykorzystywanych nie tylko jako cele) postawiono jednak dopiero w czasie pierwszej wojny w Zatoce Perskiej. Amerykanie wykorzystywali tam bowiem izraelski dron RQ-2 Pioneer do misji obserwacyjnych, namierzania celów i dostosowywania artylerii natomiast Francuzi stosowali do prowadzenia rozpoznania drony MART (mini avion de reconnaissance télépiloté). W kolejnych konfliktach: w Jugosławii, Iraku, Afganistanie, itd. bezzałogowce stały się już nierozłącznym system uzbrojenia.
Czytaj też: Robotyczny SCORPION – koncepcja robotyzacji działań piechoty w francuskich wojskach lądowych [RAPORT]
Pomagał w tym gwałtowny rozwój potrzebnych technologii, który m.in. pozwolił na działanie w czasie rzeczywistym nawet podczas misji dalekiego zasięgu (poprzez wykorzystanie łączności satelitarnej), na zminimalizowanie sensorów (w tym noktowizorów), które dają możliwość prowadzenia dzienno-nocnych misji nawet małym dronom, na prowadzenie walki elektronicznej oraz na realizowanie ataków na cele naziemne ze zminimalizowaniem strat ubocznych.
Te precyzyjne ataki stały się najbardziej nagłośnioną misją dronów, pomimo że stanowią one jedynie mały procent w porównaniu do misji rozpoznawczych. Nikt jednak nie liczy ilości operacji związanych z prowadzeniem tylko obserwacji, ponieważ są one na porządku dziennym i np. nad Syrią były sytuacje, gdy w powietrzu znajdowało się kilkadziesiąt dronów jednocześnie. Inaczej jest w przypadku ataków bombowych i rakietowych. Wskazuje się, że amerykańskie, uzbrojone drony MALE wykonały tysiące misji bojowych w Afganistanie, Pakistanie, Jemenie, Iraku i Somalii wykazując się nie tylko wielką skutecznością, ale również korzystnym stosunkiem koszt/efekt dla sił zbrojnych, które ich używają (w porównaniu do bojowych samolotów załogowych i artylerii).
Czytaj też: Małe kwadrokoptery zdobywają francuską armię
Najważniejszą zaletą dronów jest jednak to, że zapewniają bezpieczeństwo pilotom. Wysyła się więc je do najbardziej niebezpiecznych misji (rozpoznanie na niskich wysokościach, wyznaczenie celów, eliminacja zestawów obrony przeciwlotniczej przeciwnika) oraz do zadań realizowanych przez bardzo długi czas (operatorzy dronów mogą się zmieniać wielokrotnie w czasie trwania misji, czego nie można zrobić w odniesieniu do pilotów).
Francuzi uważają, że do rewolucyjnej zmiany w taktyce użycia, a właściwie skali użycia dronów bojowych, doszło w 2020 roku za sprawą Turcji. Najpierw armia turecka masowo użyła dronów w ramach ofensywy prowadzonej w Syrii, a następnie w Libii (w obu przypadkach w marcu 2020 r.). Szczególny sukces odnotowano w czasie konfliktu libijskiego, gdzie „integracja dronów z tureckimi systemami uzbrojonym pozwoliła wypełnić luki w jego lotnictwie i przytłoczyć – i tak już słabe – zdolności obronne wroga, w większości wspomagane przez Zjednoczone Emiraty Arabskie”.
Ta zmiana była również widoczna podczas konfliktu w Górskim Karabachu. Azerbejdżan sprowadził w ciągu jedenastu miesięcy przed wojną turecki sprzęt o wartości 210 milionów euro, w tym sześć dronów szturmowych Bayraktar TB2. Lekkie bomby o wadze od 50 do 60 kilogramów zrzucane z tych bezzałogowców oraz izraelskie drony-bomby Harop, stały się jednym z najważniejszych czynników wpływających na sukcesy, jakie azerbejdżańska armia osiągała w walce z siłami zbrojnymi Armenii.
W ocenie specjalistów „drony nigdy nie spowodowały takich strat w jednej kampanii”. Zrobiły to zresztą w większości nie samodzielnie, ale dając możliwość rozpoznania pozycji Ormian przed zbombardowaniem ich konwencjonalnym ogniem artyleryjskim, jednocześnie pozbawiając zaopatrzenia rozmieszczone siły. Było to możliwe, ponieważ rosyjskie systemy z armeńskiej obrony przeciwlotniczej „okazały się podatne na skoordynowane ataki dronów, wspierane przez potężne elektroniczne środki zagłuszające” (podobnie jak wcześniej w Syrii i Libii).
Czytaj też: Amunicja krążąca w siłach operacji specjalnych
Drony jako środek do działań asymetrycznych i w środowisku trudnodostępnym dla ludzi
Bezzałogowe statki powietrzne okazały się również doskonałym środkiem do prowadzenia działań hybrydowych – a więc takich, które są realizowane poniżej zakładanego w danym momencie progu odpowiedzi lub otwartego konfliktu. Według Francuzów drony pozwalają na zacieranie granicy między czasem pokoju, czasem kryzysu i czasem wojny, faworyzując szarą strefę, gdzie „pod przykrywką asymetrii lub hybrydyczności dochodzi do działań wywierania wpływu, uciążliwości, a nawet zastraszania”.
Francuscy analitycy podkreślają dodatkowo, że drony „komplikują przeciwnikowi zrozumienie sytuacji taktycznej i umożliwiają dostosowanie poziomu zaangażowania w szerokim spektrum, jednocześnie chroniąc przed konsekwencjami, jakie mogą mieć straty ludzkie w międzynarodowym kryzysie. I odwrotnie, zniszczenie dronów ma mniejsze konsekwencje niż zniszczenie samolotu z pilotem na pokładzie, jak pokazał kryzys irańsko-amerykański z lat 2019-2020”.
Parlamentarzystom we Francji zwrócono także uwagę, że systemy bezzałogowe zapewniają nie tylko dostęp do środowisk trudno dostępnych dla ludzi, ale również na ich utrzymywanie. Samo nieprzyjazne dla człowieka środowisko przestaje więc już być barierą uniemożliwiającą jego militaryzację. To właśnie dlatego drony mogą według Francuzów przenieść konflikty zbrojne także np. do głębin morskich oraz do Kosmosu.
Systemy bezzałogowe są bowiem idealnym środkiem do prowadzenia wojny głębinowej („seabed warfare”) tym bardziej, że zapewniają pełną dyskrecję. Potencjalny przeciwnik na pewno bierze pod uwagę, że 95% danych wymienianych globalnie jest przekazywanych kablami komunikacyjnymi przecinającymi oceany. Dzięki dronom głębiny przestały być już wystarczającym zabezpieczeniem przed szpiegostwem lub próbami sabotażu. To właśnie dlatego wojna głębinowa („guerre des grands fonds”) została ujęta przez Francuzów w dokumencie „Aktualizacja Strategiczna 2021” („Actualisation stratégique 2021”). Francja chce być zresztą w czołówce tego segmentu technologicznego, przy zachowaniu pełnej niezależności i suwerenności.
Poświadczyła to zresztą francuska minister obrony Florence Parly, która 4 maja 2021 r., na posiedzeniu Komisji Obrony Narodowej i Sił Zbrojnych Zgromadzenia Narodowego ogłosiła, że Francja zamierza „zainwestować w ten nowy obszar głębin, nabywając pierwsze zdolności okrętów podwodnych za pomocą dronów rozpoznawczych i bojowych”. Środki na ten cel miały się znaleźć już w aktualizacji ustawy o programowaniu wojskowym na lata 2019-2025. Francuzi zamierzają przy tym skorzystać z już realizowanych programów w tej dziedzinie:
- „przeciwminowy system przyszłości” SLAM-F (système de lutte anti-mine du futur);
- „zdolności hydrograficzno-oceanograficznych przyszłości” CHOF (capacité hydrographique et océanographique du futur).
Co ciekawe największe doświadczenie w tej dziedzinie mają firmy cywilne, które rozwijały swoje zdolności głównie dla potrzeb przemysłu naftowego i gazowego i potrafią korzystać z dronów głębinowych. Francuzi przekonali się o tym, gdy wrak ich okrętu podwodnego „Minerve” został odnaleziony dzięki norweskim dronom amerykańskiej firmy Ocean Infinity, specjalizującej się w badaniach dna morskiego.
Czytaj też: Międzynarodowe ćwiczenia dronów w Izraelu
Inna sytuacja jest w przypadku „dronizacji” Kosmosu. Francuzi wskazują tutaj na dwa kraje, które według nich faktycznie przygotowują się do „gwiezdnych wojen”, a więc Stany Zjednoczone i Chiny. Przykładem takich działań ma być szósty start w maju 2020 r. bezzałogowego samolotu wojskowego X 37B, który według francuskiej klasyfikacji ma być właśnie kosmicznym dronem. Kilka miesięcy później analogiczną próbę miały przeprowadzić Chiny z podobną platformą, która przebywała na orbicie przez dwa dni i po pozostawieniu tam ładunku, wróciła na Ziemię.
Odpowiedzią na to ma być m.in. realizowany wspólnie przez firmy Airbus i Thales Alenia Space program rozwoju „pseudosatelitów wysokościowych” – czyli pseudosatelitów dużej wysokości HAPS (High Altitude Pseudo Satellite). Mają one oferować zupełnie nowe zdolności francuskim siłom zbrojnym. Jakich - jak na razie nie ujawniono.
Drony jako zagrożenie
Poza potrzebą posiadania bezzałogowców powietrznych Francuzi w swoim raporcie wskazują również na zagrożenie, jakie pojawiło się w związku z wykorzystywaniem dronów przez przeciwnika. Dotyczy to nie tylko systemów wykonanych procesjonalnie i używanych przez różne armie, ale również bezzałogowych statków powietrznych, wykonywanych w prymitywnych warsztatach i stosowanych coraz częściej przez uzbrojone grupy terrorystyczne.
Grupy te stosują nie tylko „prymitywne” technologicznie drony wyposażę w kamery do prowadzenia rozpoznania, ale również systemy bezzałogowe uzbrojone w niewielkie ładunki wybuchowe. Francuzi przyznali się przy tym, że już w 2016 roku dwóch ich żołnierzy z komanda spadochronowego Air 10 zostało ciężko rannych, a dwóch kurdyjskich peszmergów zginęło w wyniku wybuchu dronu-bomby w irackim mieście Irbil, gdzie stacjonowały francuskie siły specjalne.
Ale zagrożenie ze strony systemów bezzałogowych nie dotyczy jedynie państw Lewantu, ponieważ pojawiło się również w Sahelu. Stąd tak ważne dla francuskich sił zbrojnych stało się wyposażenie ich w systemy antydronowe – przydatne nie tylko w działaniach antyterrorystycznych, ale konieczne również w czasie ewentualnego konfliktu o większej intensywności. Co więcej, francuskim parlamentarzystom wskazano, że walka z dronami LAD (lutte anti-drones) stanie się jednym z głównych wyzwań dla bezpieczeństwa narodowego w nadchodzących latach.
Będzie to związane m.in. z koniecznością zapewnienia stałej ochrony lotnisk jak również portów morskich. Wzrost liczby dronów powietrznych zwiększy bowiem ryzyko dla bezpieczeństwa ruchu lotniczego i wrażliwych miejsc (w tym infrastruktury krytycznej). „Loty roju dronów mogą przerosnąć możliwości obrony przeciwlotniczej”, natomiast drony morskie rozmieszczone w wodzie mogą realizować zadania szpiegowskie – namierzając np. francuskie, atomowe okręty podwodne z rakietami balistycznymi w okolicach Brestu (koło ich bazy l'île Longue).
Czytaj też: Reaper wystartuje z każdego lotniska? [FOTO]
Bodźcem do zajęcia się dronami są dodatkowo ważne wydarzenia, które w najbliższym czasie będą zorganizowane na francuskim terytorium. Przypomina się bowiem, że to właśnie we Francji odbędą się w 2023 roku mistrzostw świata w rugby i w 2024 r. - Igrzyska Olimpijskie i Paraolimpijskie. Francuzi przyznają się oficjalnie, że „gdyby Igrzyska odbyły się tego lata, nie bylibyśmy w stanie udzielić odpowiedzi [Red. zabezpieczyć się prze dronami]: mamy trzy lata na przygotowanie się do nich. Dziś jesteśmy w stanie na mikropęcherzykach stworzyć coś w rodzaju bardzo skutecznej kopuły ochronnej, jak miało to miejsce w przypadku niektórych wydarzeń, takich jak G7 w Biarritz, które było chronione przez przetestowane i sprawdzone zabezpieczenia ochronne”.
W przypadki Pucharu Świata w Rugby 2023 oraz Igrzysk Olimpijskich i Paraolimpijskich w 2024 roku już szacuje się, że trzeba będzie osłonić 25 obiektów, wioskę olimpijską, strefy kibica oraz miejsca rozsiane po całym kraju, nawet w Europie. Do tego nie wystarczą pojedyncze podsystemy, ale kompleksowe, „wielostronne” zabezpieczenia. Autorzy raportu przypomnieli między innymi wypadek podczas edycji 2019 festiwalu Electrobeach, organizowanego w Barcarès we Wschodnich Pirenejach, kiedy dron powietrzny wpadł w tłum i zranił dwie osoby.
Czytaj też: Obrona przed dronami po francusku
Jako przykład zagrożeń wskazano dodatkowo na:
- zdarzenie z 2013 roku, gdy dron niemieckiej Partii Piratów wylądował dwa metry od kanclerz Angeli Merkel;
- przelot w październiku 2014 r. bezzałogowca z podwieszoną flagą przedstawiającą mapę „Wielkiej Albanii” nad stadionem, gdzie odbywał się mecz piłki nożnej pomiędzy Serbią a Albanią w ramach eliminacji do EURO 2016;
- lądowanie w 2015 roku drona skażonego radioaktywnie na dachu siedziby japońskiego premiera Shinzo Abe;
- skargi prezydenta Wenezueli Nicolas Maduro, że w sierpniu 2018 roku był podobno celem ataku kilku skoordynowanych dronów;
- przelot w sierpniu 2018 roku drona nad Fort Brégançon, gdy przebywali: francuski prezydent wraz z małżonką (dron został zmuszony do lądowania przez system zakłócający).
Ale większym zagrożeniem są drony wykorzystywane przez terrorystów- uzbrojone w „rzemieślniczy” ładunek wybuchowy HME (Home Made Explosive) wykonany przede wszystkim z soli nieorganicznych – nawozów i inne związków, azotanów, chloranów i nadchloranów. Francuzi podali tu przykład bezzałogowca Phantom IV wyprodukowanego przez chińską firmę DJI, który kosztuje jedynie 1699 euro na stronie Fnac i 793 euro na stronie Amazon, który może przenosić do 2 kg ładunku HME i być wykorzystany np. w ataku na stadion lub tłum ludzi.
Czytaj też: Rosja: silniki z myśliwców dla dronów?
To m.in. właśnie dlatego przeciwdziałanie zagrożeniu wywołanemu przez drony stały się jednym z priorytetów dokumentu „Aktualizacja Strategiczna 2021”.
Przyczyny gwałtownego wzrostu ilości dronów w siłach zbrojnych
Bezzałogowe systemy są wprowadzane coraz powszechniej nie tylko z powodu oferowanych przez nie możliwości bojowych. Francuzi wskazują tutaj na trzy takie czynniki wzrostu. Pierwszym z nich jest cena. Drony stanowią szansę na modernizację wojska nawet dla krajów o ograniczonych zasobach finansowych i wiedzy technologicznej, a są dodatkowo łatwe w użyciu. Co ciekawe jako przykład wskazano francuskim parlamentarzystom dwa kraje: Polskę i Maroko, które chcą zakupić tureckie drony Bayraktar TB2.
Na decyzję tą wpłynęła cena jednostkowa tych bezzałogowców (około 4 mln euro), która jest 10 do 20 razy niższa niż w przypadku nowoczesnego samolotu. Ale według Francuzów to nie Turcja czy Izrael przodują w sprzedaży stosunkowo „tanich” dronów wojskowych, chociaż są w czołówce, ale Chiny. Zgodnie z analizą przeprowadzoną w ramach projektu badawczego World of Drones przez amerykański think-tank New America, Chiny miały wyeksportować bezzałogowce aż do 37 różnych krajów. Trudno się temu zresztą dziwić, jeżeli chiński dron bojowy (uzbrojony) Wing Loon II klasy MALE jest oferowany za 1-2 miliony dolarów, podczas gdy jego amerykański odpowiednik MQ-9 Reaper jest sprzedawany na około 15 milionów dolarów.
Czytaj też: Bayraktary dla ukraińskiej marynarki wojennej
Dodatkowo Chiny są krajem mniej restrykcyjnym jeżeli chodzi o ograniczenia eksportowe niż Stany Zjednoczone. Zakup chińskiego sprzętu jest również wskazywany mniejszym państwom jako szansa na zmniejszenie swojej zależności od Amerykanów. I argument ten jest przyjmowany, pomimo że wiąże się to automatycznie z uzależnieniem od władz w Pekinie.
Drugim czynnikiem wskazywanym przez autorów francuskiej analizy, mającym wpływ na powszechne wprowadzanie dronów jest możliwość „zrekompensowania nimi słabości w bardziej złożonych obszarach, takich jak lotnictwo myśliwskie”. Na przykład wzrost tureckiej bazy przemysłowej w segmencie dronów ma być według Francuzów „odpowiedzią na polityczną wolę prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, aby zrekompensować braki sił powietrznych i szybko wyposażyć się – i za rozsądną cenę – w skuteczną i widoczną armię”. Ale mniej nagłaśnianym w Turcji argumentem w tym przypadku było niewątpliwie osłabienie tureckich sił powietrznych przez masowe aresztowania pilotów po próbie zamachu stanu z 15 lipca 2016 r.
Czytaj też: Pierwsze bojowe użycie roju dronów przez Izrael?
Ta nowa, turecka strategia przemysłowa i wojskowa okazała się zresztą sukcesem, ponieważ uzyskane w ten sposób zdolności pozwoliły tureckiemu rządowi na zintensyfikowanie walki z siłami Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) na południowym wschodzie Turcji oraz demonstracyjne używanie siły w Syrii i w Libii. W samej tylko Syrii tureckie siły zbrojne chwalą się zniszczeniem 124 syryjskich czołgów i pojazdów opancerzonych w trakcie ofensywy wspieranej przez drony.
Trzecim czynnikiem zwiększającym coraz bardziej liczbę wykorzystywanych bezzałogowców jest możliwość dywersyfikacji dostępnych platform. Drony mogą więc w niektórych zadaniach zastąpić nie tylko załogowe statki powietrzne, ale również okręty, pojazdy wojskowe a nawet żołnierzy.
Jak Francja przygotowuje się do “wojny dronów”?
W raporcie dla francuskiego Zgromadzenia Narodowego nie przedstawiono dokładnej liczby wykorzystywanych na świecie dronów. Oszacowano jedynie, że we wszystkich siłach zbrojnych wykorzystuje się około 20000 takich aparatów, a 102 państwa prowadzą własne programy dotyczące rozwoju bezzałogowców. Są to jednak wartości najprawdopodobniej niedoszacowane, ponieważ takie państwa jak Chiny lub Iran nie chcą ujawnić swojego stanu posiadania praktycznie w żadnej dziedzinie.
Czytaj też: Francuska armia odebrała ostatnie mikro-drony
Istotę problemu według Francuzów najlepiej pokazuje wniosek budżetowy Departament Obrony Stanów Zjednoczonych na rok 2019, w którym zabezpieczono 9,39 miliarda USD na systemy dronowe i inny, powiązany z nimi sprzęt. Dla porównania podano również, że cały budżet obronny Indonezji liczącej 270 milionów ludzi na 2020 r. wyniósł 9,4 miliarda USD.
Chcąc nie pozostać z tyłu Francja rozpoczęła program przygotowujący to państwo do „wojny dronów”. Nie startowano od zera, ponieważ francuskie wojska lądowe używają bojowo bezzałogowce od czasów pierwszej wojny w Zatoce Perskiej. Najpierw były to drony MART przekazujące w czasie rzeczywistym obraz sytuacji, które zostały później zastąpione przez drony Crécerelle, używany również w Bośni i Kosowie (zanim zostały wycofane ze służby w 2004 roku), a następnie przez drony SDTI (système de drone tactique intérimaire) Sperwer produkowane przez Sagem. Ciekawym rozwiązaniem stosowanym bojowo na Bałkanach i w Czadzie były też drony rakietowe Canadair CL-289, które zostały wycofane z użytkowania w 2010 roku.
Francuskie siły powietrzne wykorzystywały izraelskie drony RQ-5 Hunter, które rozmieszczono m.in. w Kosowie na początku XXI wieku oraz stsowano we Francji do ochrony ważnych wydarzeń. Później zostały one zastąpione przez francuskie, bezzałogowe statki powietrzne klasy MALE - EADS Harfang (głęboką modyfikacją izraelskiego bezzałogowego samolotu rozpoznawczego IAI Heron).
Czytaj też: Indie stają do walki z dronami
Francuzi stosowali swoje drony praktycznie w każdej misji ekspedycyjnej. Były więc one wykorzystywane w Afganistanie, a później w Afryce. Na początku operacji Serval w 2013 roku korzystano z francuskich bezzałogowców Harfang, które później zastąpiono amerykańskimi, bojowymi dronami MQ-9 Reaper. Służą one przede wszystkim do stałego rozpoznania sytuacji. O ich znaczeniu może świadczyć fakt, że drony MALE z bazy lotniczej Niamey przebywają w powietrzu około 8000 godzin rocznie.
W czasie przesłuchania przed Komisją Obrony Narodowej i Sił Zbrojnych 30 września 2021 r., generał Philippe Lavigne, szef sztabu sił powietrzno-kosmicznych przyznał, że bezzałogowe statki powietrzne są źródłem ponad połowy danych przy tworzeniu rozpoznanego obrazu sytuacji w rejonie Sahelo-saharyjskim. O intensywności takich operacji może świadczyć fakt, że od wprowadzenia dronów Reaper w 2014 roku wylatały ona ponad 43 000 godzin, z czego 92% było misjami ekspedycyjnymi.
Francuskie siły zbrojne zwiększają również swoje zdolności w zakresie bezałogowców taktycznych, które są mniejsze i łatwiejsze do rozmieszczenia niż drony klasy MALE. Jak na razie francuskie wojska lądowe dysponują systemem mini-dronów SMDR (système de mini-drones de renseignement), opracowany przez firmę Thales.
SMDR zapewniają możliwość prowadzenia rozpoznania (w tym wykrywanie improwizowanych urządzeń wybuchowych przed przejściem konwoju lub wejściem na pozycje wroga ) w promieniu trzydziestu kilometrów od miejsca jej startu i mogą być transportowane w pojeździe opancerzonym VAB), obsługiwane z prostej wyrzutni. Bezzałogowce te wykonały w Sahelu około 400 lotów bojowych trwających od dwóch do trzech godzin.
Francuskie wojska lądowe stosują także mikro- i nanodrony przeznaczone dla najmniejszych pododdziałów, a nawet pojedynczych żołnierzy. Są one wykorzystywane przez Francuzów zarówno w Lewancie, jak i Sahelu, zwiększając pole widzenia do dwóch lub trzech kilometrów.
Jako rewolucyjną zmianę uważa się jednak uzbrojenie dronów klasy MALE typu MQ-9 Reaper Block 1 w bomby GBU-12. Decyzję tą ogłosiła 5 września 2017 r. francuska minister obrony Florence Parly w Tulonie kończąc w ten sposób dyskusję m.in. nad „moralnymi” konsekwencjami takich działań (np. we Francji powszechnie krytykowano wykorzystywanie przez Amerykanów- w tym CIA, dronów do eliminowania poszczególnych terrorystów).
Teraz Francuzi bez skrupułów sami wykorzystują to rozwiązanie i zgodnie z raportem drony Reaper latają już zawsze uzbrojone. Przykładowo w 2020 roku to one wykonały 58% nalotów, samoloty wielozadaniowe są odpowiedzialne za 29% uderzeń z powietrza a śmigłowce uderzeniowe lotnictwa wojsk lądowych za 13% nalotów.
W Francji doszło więc do całkowitej zmiany polityki w tej dziedzinie. Obecnie uważa się, że uzbrojenie dronów stało się prawdziwym „operacyjnym punktem zwrotnym”. Francuzi potwierdzili, że wprowadzenie Reaperów pozwoliło na „skrócenie pętli decyzyjnej prowadzącej do zaatakowania celu, przy czym ta sama platforma jest w stanie wykryć, zidentyfikować, a następnie zainicjować uderzenie”. Dzięki dronom MALE francuskie siły zbrojne uzyskały możliwość zintensyfikowania akcji przeciwko uzbrojonym grupom terrorystycznym, które szerzą się w Sahelu.
Te zalety spowodowały, że Francuzi wprowadzili „spójny model pozyskiwania dronów różnych klas”:
- dronów MALE: obecnie typu MQ-9 Reaper (produkowanych przez General Atomics) oraz później Eurodronów;
- mniejszych dronów taktycznych, W tym segmencie Francuzi z trzyletnim opóźnieniem czekają na dostawę w 2022 roku dronów SDT Patroller oraz SDAM w 2029 r.;
- mikro i nanodronów, pochodzących z rynku cywilnego, do wykorzystania przez jednostki taktyczne na terenach zurbanizowanych oraz przez siły specjalne;
- drony niedostępne jeszcze na rynku - co wymaga aktywnego monitorowania kolejnych przełomów technologicznych.
W ten sposób we Francji nastąpił gwałtowny wzrost liczebności floty bezzałogowców. I o ile jeszcze przed pięciu laty flota ta liczyła kilkadziesiąt urządzeń to obecnie jest ich kilka tysięcy. Wzrost odnotowano głównie w najmniejszym sprzęcie. W segmencie minidronów, do końca 2022 roku ma zostać dostarczonych ponad 100 zestawów, w szczególności SpyRanger firmy Thales LAS (w ramach programu SMDR) dla wojsk lądowych i później dla sił powietrzno-kosmicznych oraz Aliaca francuskiej firmy Survey Copter przeznaczonych dla marynarki wojennej (w ramach programu SMDM).
Wyposażenie w drony poszczególnych rodzajów francuskich sił zbrojnych
W segmencie dronów MALE francuskie siły powietrzno-kosmiczne wykorzystują:
- sześć dronów MQ-9A Reaper Block 1, z których pierwsze dwa weszły do służby w 2014 roku. Jeden z nich został uszkodzony w listopadzie 2018 roku i zastąpiony samolotem dzierżawionym od maja 2021 do maja 2023 roku. Te sześć dronów ma zostać zastąpionych w latach 2023-2024 przez sześć nowych bezzałogowców MQ-9A Reaper Block 5;
- sześć dronów MQ-9A Reaper Block 5 dostarczonych w 2020 r., które zostaną zmodernizowane w 2024 roku do wersji Block 5 ER (extended range) o zwiększonym zasiegu.
Zmienia się również wyposażenie tych bezzałogowców. Początkowo francuskie drony MQ-9 Reaper Block 1 mogły przenosić tylko 250-kilogramowe bomby typu GBU 12 naprowadzane laserowo. Wprowadzone w przyszłości bezzałogowcy Reaper Block 5 mają już być uzbrojone w bomby 250 kg GBU 49 z podwójnym naprowadzaniem (GPS lub laserem) oraz rakiety „powietrze-ziemia” Hellfire. Francuscy wojskowi chcą również wyposażenia tych dronów w zasobnik rozpoznania radioelektronicznego ROEM, które mają dziesięciokrotnie zwiększyć ilość gromadzonej informacji. Ich wprowadzenie nie nastąpi jednak wcześniej niż w 2023 roku.
Dalsze zwiększenie floty bezzałogowych samolotów klasy MALE ma nastąpić po zakończeniu europejskiego programu Eurodrone. Stworzony w ten sposób system bezzałogowy jest budowany wspólnie przez konsorcjum Airbus, Dassault oraz Leonardo i ma zostać wprowadzony przez Niemcy, Hiszpanię, Francję i Włochy. Nie będzie on stanowił prawdziwego przełomu technologicznego w segmencie MALE, ale ma on zapewnić Europie samowystarczalność w tej dziedzinie.
Ta samowystarczalność może się jednak okazać iluzoryczna, ponieważ Eurodrony mają być napędzane amerykańskimi silnikami, co może utrudniać eksportowanie systemu (z powodu przepisów ITAR). Obecnie zakłada się zbudowanie 63 takich bezzałogowców za około 7,1 mld euro. Pierwszy, trzydronowy system ma zostać dostarczony do Niemiec w 2027 roku, natomiast do Francji będzie on przekazany w 2028 roku.
Dużym krokiem naprzód może być program dronu bojowego - czyli systemu walki powietrznej przyszłości SCAF (système de combat aérien du futur), budowanego równolegle z myśliwcem nowej generacji NGF (next generation fighter). Jak na razie zwiększa się jednak jedynie zakres zadań stawiany przed tymi bezzałogwcami, bez wskazania na jakieś konkretne rozwiązania, cenę lub dokładnie ustalony termin zakończenia prac.
W przypadku dronów mikro (ważących mniej niż dwa kilogramy) i mini (ważących mniej niż 25 kilogramów) siły powietrzno-kosmiczne mają 270 systemów składających się z jednego lub dwóch statków powietrznych (w tym nanodrony Black Hornet firmy Teledyne FLIR).
Francuskie wojska lądowe mają na swoim stanie głównie drony rozpoznawcze. Przede wszystkim zwiększa się liczba dronów „kieszonkowych”. W latach 2019 i 2020 dostarczono np. 210 systemów nano-dronów norweskiej firmy FLIR, z których każdy zawiera trzy drony Black Hornet 3 i zamówiono kolejnych 50 takich zestawów. Wojska lądowe otrzymały też 47 mikrodronów NX70 (dostarczonych w 2019 i 2020 roku) i 20 (przekazanych od kwietnia do maja 2021 r.). Z kolei od lipca do września 2021 r. trwają dostawy 150 systemów ANAFI firmy Parrot (zamówionych w grudniu 2020 roku).
W segmenecie minidronów SMDR (système de minidrone de renseignement) do końca 2021 roku planuje się wprowadzenie 35 zestawów (o autonomiczności 2,5 godziny). Ich uzupełnieniem będą drony taktyczne Patroller firmy Safran (o autonomiczności 15 godzin i promieniu działań 150 km), których wprowadzanie rozpocznie się w 2022 roku. Jak na razie kupiono 3 zestawy Patrollera (z 14 dronami), a po 2025 roku planuje się wprowadzić kolejne 6 kompletów (z 28 dronami).
Czytaj też: Tureckie drony strzelają nad morzem [WIDEO]
Najsłabiej wyposażone w drony są francuskie siły morskie. Wykorzystują one:
- 6 autonomicznych pojazdów podwodnych Alister 9 firmy ECA;
- 3 kompleksy S-100 Schiebel z 6 bezzałogowymi miniśmigłowcami (o autonomiczności 5 godzin;
- 1 mini-dron powietrzny DVF 2000 firmy Airbus o autonomiczności 1 godzina (planowany do wycofania w 2021 roku);
- 3 zestawy mini-dronów RQ-20 Puma firmy AeroVironment (z 6 dronami o autonomiczności 2 godziny);
- 13 mikrodronów NX-70 o promieniu działania 4-5 km;
- 85 mikrodronów ANAFI/Parrot (o promieniu działania 4 km i autonomiczności 32 minuty);
- 25 mikrodronów Phantom/DJI (o promieniu działania 2 km i autonomiczności 20 minut);
- 16 mikrodronów Mavic/DJI (o promieniu działania 2 km i autonomiczności 20 minut);
- 10 kompletów (z 30 dronami) nanodronów Black Hornet / Teledyne FLIR (o promieniu działania 2 km i autonomiczności 25 minut);
By naprawić tą sytuację w 2017 r. opublikowano doktrynę Marine nationale o dronach powietrznych, a w 2021 roku ma powstać dokument dotyczący dronów w walce minowej. Generalnie zakłada się znaczący wzrost liczby systemów bezzałogowych w kolejnych dziesięciu latach. Mają w tym pomóc trzy programy prowadzone obecnie w Marine nationale:
- System mini-dronów powietrznych dla marynarki wojennej SDAM (système de drone aérien marine), którego celem jest opracowanie drona, uzupełniającego śmigłowce pokładowe, Został on zaprojektowany do przewożenia dwóch dodatkowych ładunków, z autonomią 10 godzin i promieniem działania 185 kilometrów i ma pełnić rolę systemu rozpoznawczego w wykrywaniu, identyfikowaniu, klasyfikowaniu zagrożeń i nienormalnych zachowań. Testy mają zostać przeprowadzone w 2021 roku, a wprowadzenie 15 systemów ma się rozpocząć od 2026 roku.
- Przeciwminowy system przyszłości SLAM-F (système de lutte anti-mine du futur);
- „Zdolności hydrograficzno-oceanograficznych przyszłości” CHOF.
Francuski raport nie zawierał danych na temat systemów bezzałogowych wojsk specjalnych, ponieważ to wyposażenie z zasady jest niejawne. Wiadomo jednak, że od 2017 roku specjalsi we Francji są wyposażani m.in. w mini-drony Draaco i RQ-20 Puma firmy AeroVironment (o autonomiczności 2 godziny i promieniu działania ok. 10 km), mikrodrony ANAFI/Parrot (docelowo ma ich być 140 sztuk) oraz nanodrony Black Hornet / Teledyne FLIR.
Czytaj też: Dwa bezzałogowce przechwycone w Iraku
Francuskie siły specjalne planują dodatkowo wprowadzić dwa typy dronów klasy MAME średniego pułapu i średniej autonomiczności (moyenne altitude – moyenne endurance):
- drony rozpoznawcze działających w promieniu od 80 do 100 kilometrów przez 6 do 8 godzin;
- amunicję krążącą kierowaną teleoptycznie o zasięgu 40 km, autonomiczności do 2 godzin oraz ładunku bojowym 10 kg.
Raport przygotowany dla francuskich parlamentarzystów wcale nie był alarmem. Francuzi potwierdzili bowiem, że w procesie wprowadzania dronów do własnych sił zbrojnych popełnili falstart, ale podsumowali, że ich obecne plany pozwolą nadrobić nagromadzone opóźnienia. Plany te nie tylko mają zresztą zapewnić odpowiednie zdolności własnej armii, ale również zagwarantować Francji strategiczną niezależność oraz suwerenność operacyjną i przemysłową.
Gorzej jest w przypadku zwalczania dronów. Tutaj postawiono ocenę bardzo wyrazistą: „Pomimo podejmowanych inicjatyw Francja, choć przodująca w Europie, nie jest w pełni uzbrojona, by stawić czoła temu rosnącemu zagrożeniu, zarówno z punktu widzenia zdolności, jak i doktryny”.