Reklama

Wiadomości

„Tsunami” w tureckiej polityce. Czy to koniec rządów AKP?

Autor. E. Imamoglu/ X

Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), sprawująca władzę w Turcji od 2002 roku pod przewodnictwem prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, po raz pierwszy od ponad dwóch dekad stoi przed ryzykiem powolnego upadku. Wybory samorządowe, które odbyły się 31 marca br., nazywane są przez obserwatorów lokalnej sceny politycznej „tsunami”, gdyż nikt nie spodziewał się tak dużego zwycięstwa opozycyjnej Republikańskiej Partii Ludowej. Choć strata Stambułu, kolebki kariery politycznej prezydenta Erdoğana, była wielce przewidywana, nie spodziewano się utraty innych regionów, zwłaszcza tych, które wcześniej uważano za bastiony partii rządzącej.

Choć sam Erdoğan będzie sprawował swój urząd przez kolejne cztery lata, o ile nie zostanie zmuszony do wcześniejszej rezygnacji z przyczyn od niego niezależnych, tegoroczne wybory w dużej mierze odebrane zostały jako sprawdzian tego, czy partia AK będzie w stanie odzyskać poparcie społeczne, w tym przede wszystkim w miastach utraconych w wyborach samorządowych w 2019 roku.

Autor. N. A. Potera/ Defence24

Co zadecydowało o zwycięstwie opozycji?

Po wyborach prezydenckich w maju ubiegłego roku wydawało się, że opozycja, niechętna do zaakceptowania swoich niepowodzeń, wplątała się w wewnętrzne konflikty polityczne i spory o przywództwo, co doprowadziło do ostatecznego upadku koalicji „Stołu Sześciu”. Niemniej jednak porażka nie osłabiła woli zmian wśród głównych aktorów Republikańskiej Partii Ludowej. Najpierw zaczęli szukać przyczyn swojej porażki. W tym celu uruchomiono stronę internetową, za pośrednictwem której obywatele mogli wyrazić swoją opinię na temat propozycji zmian w Republikańskiej Partii Ludowej.

//iktidaricindegisim.org/>

 „Zaproszenie do zmian: Czekamy na Państwa udział w procesie zmian w CHP, zmianach w Turcji, zmianach dla rządu, Państwa opinie i sugestie” – napisał İmamoğlu na swoim koncie w mediach społecznościowych.

Od momentu uruchomienia serwisu odwiedziło go ponad 600 000 osób, zostawiając ponad 90 000 komentarzy. Biorąc pod uwagę zasięg przekazu i odzew społeczeństwa, konieczna była współpraca z trzydziestoma pracownikami naukowymi, którzy przeanalizowali odpowiedzi i dokonali ich dalszej systematyczności. Ich zadaniem była przede wszystkim identyfikacja najczęstszych sugestii kierowanych do polityków CHP. W ten sposób zidentyfikowano kilka głównych „problemów”, z którymi musieli się zmierzyć lokalni decydenci polityczni. Domagano się przede wszystkim:

-       Usunięcia Kılıçdaroğlu z funkcji przewodniczącego partii CHP -       Utrzymania Stambułu w rękach opozycji (w kontekście wyborów lokalnych 2024) -       Wprowadzenia większej liczby osób młodych i kobiet do polityki -       Rozwiązania kwestii „Kanału Stambuł”…

Reklama

W pierwszej kolejności poruszono kwestię przywództwa partii. Według Necati Özkana, konsultanta politycznego i kierownika kampanii Ekrema Imamoğlu w wyborach na burmistrza Stambułu w 2019 i 2024 r., zmiana ta jest znacząca i godna uwagi, ponieważ w historii Republiki Turcji nigdy wcześniej nie miała miejsca sytuacja, w której przewodniczący dobrowolnie ustąpił ze stanowiska lidera partii. Zazwyczaj osoby te piastowały swoje stanowiska aż do śmierci lub rozwiązania partii. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Erdoğan zdecydował się na taki krok w 2014 r., niemniej jednak doszło do tego jedynie w wyniku wymogu konstytucyjnego, który zakazywał jednoczesnego sprawowania funkcji prezydenta i przewodniczącego partii (w 2017 roku, dzięki wprowadzonym zmianom powrócił on do wcześniej sprawowanej funkcji). Biorąc pod uwagę powyższe, usunięcie Kılıçdaroğlu było odejściem od wcześniej utrzymywanego schematu.

Czytaj też

Wiele osób spodziewało się wówczas, że İmamoğlu obejmie stanowisko przewodniczącego, jednak burmistrz Stambułu, który niewątpliwie chce odejść od systemu prezydenckiego, zdaje się opowiadać za przywróceniem wcześniej obowiązujących zasad. Tym samym zawarto porozumienie z Özgürem Özelem, który dzięki wsparciu m.in. İmamoğlu objął stanowisko lidera partii. Zmiana ta nie dotyczyła wyłącznie kadry zarządzającej. Zgodnie z oczekiwaniami do partii wprowadzono więcej młodych ludzi i kobiet, co zostało zauważone chociażby po nominacjach na stanowiska burmistrza w ostatnich wyborach samorządowych. Preferowano przy tym zgłaszanie kandydatów w wieku 42–50 lat, posiadających odpowiednie doświadczenie polityczne i wykształcenie umożliwiające godne pełnienie funkcji. CHP, dotychczas raczej bliższa centrum politycznemu, pod przewodnictwem nowej kadry nieznacznie zmieniła swój program, stając się tym samym partią bardziej lewicową, co miało być odpowiedzią na zmiany społeczne zachodzące w samej Turcji.

Reklama

Ostatnią prośbą, która została spełniona, było utrzymanie Stambułu. Co ciekawe, głosy nawołujące do zwycięstwa w Stambule słychać było nie tylko w samej metropolii, ale także w innych regionach Turcji. Stambuł, będący prawdziwym kulturalnym sercem kraju, jest symbolem zachodzących zmian i trendów w całym społeczeństwie tureckim. Sam prezydent Erdoğan wielokrotnie powtarzał, że „kto zdobędzie Stambuł, zdobędzie całą Turcję”, co później powtarzali także inni politycy. Możliwe, że będzie to samospełniająca się przepowiednia.

Choć İmamoğlu na razie unika komentarzy na temat swojej gotowości do startu w wyborach prezydenckich zaplanowanych na 2028 rok, nie wydaje się, aby stanowisko kandydata opozycji mógłby zająć ktokolwiek inny. Bardzo możliwe, że umyślnie unikano podejmowania tej kwestii przed wyborami lokalnymi aby nie zniechęcić wyborców, którzy wiedząc o przyszłych dążeniach ich kandydata, mogliby mu zarzucić plany „porzucenia” miasta, którego sam obiecał bronić. Jeszcze większą stratą byłoby natomiast ewentualne przegranie z kandydatem AKP – bez względu na to kim on będzie. Turcja ma to do siebie, że ci, którzy przegrają którekolwiek ze starć, są skutecznie usuwani z tamtejszej areny politycznej. Choć wyjątkiem jest Kılıçdaroğlu, który przegrał z Erdoğanem wszystkie możliwe wybory, nie wydaje się, aby był on najlepszym przykładem odchodzenia od panującej tam praktyki. Pomimo tego, że wybory w Stambule odbyły się zaledwie dwa tygodnie temu, już teraz widać brak zainteresowania Muratem Kurumem, tj. głównym rywalem obecnego burmistrza. Turcy nie lubią przegranych i wolą raczej o nich zapomnieć, niż im współczuć.

Czytaj też

Legalność wyborów

Choć opozycja kwestionowała legalność wyborów jeszcze przed udaniem się obywateli do urn, wydaje się, że podczas oddawania głosów nie doszło do większych naruszeń. Ewentualne rozbieżności mogły jednak wystąpić w procesie liczenia głosów „niepewnych”, czyli takich, których poprawność mogła zostać zakwestionowana ze względu na wykraczanie pieczątki poza obszar zaznaczenia lub oddanie pustej karty do głosowania. Nie sposób jednak z góry zakładać, czy taka sytuacja miała miejsce, zwłaszcza w przypadku braku dowodów. Ponadto w proces liczenia głosów i ogólny przebieg wyborów zaangażowani byli wolontariusze wspierający różne partie, w związku z czym ryzyko celowych nieprawidłowości mogło wystąpić po obu stronach.

Reklama

Warto jednak zwrócić większą uwagę na sytuację powyborczą, szczególnie w obszarach, w których wynik był kwestionowany. Przewodniczący Najwyższej Rady Wyborczej (YSK) Ahmet Yener poinformował, że w całym kraju AKP zgłosiła dwa sprzeciwy, CHP - 1, MHP - 1, DEM - 2. Wnioski zostały przyjęte, w związku z czym 2 czerwca b.r. wybory odbędą się ponownie w okręgach Pinarbasi w Kayseri, Hilvan w Sanliurfa, a także w mieście Edirne i w okręgu wyborczym w Sivas. Najwięcej emocji budziła jednak sprawa gminy metropolitarnej Van, gdzie AKP domagało się usunięcia zwycięskiego kandydata partii DEM, Abdullaha Zeydana, powołując się na niezgodność z przepisami prawnymi. Sprawa zakończyła się jednak na korzyść kandydata partii prokurdyjskiej.

W kontekście Stambułu, tuż po ogłoszeniu wyników wyborów z 31 marca b.r., zarówno AKP, jak i CHP spierały się o zwycięstwo w dzielnicach, w których różnica głosów była niewielka. Dla przykładu w Gaziosmanpaşa kandydat CHP Hakan Bahçetepe zdobył pierwsze miejsce, uzyskując 40,45% głosów. Hasan Tahsin Usta, tj. ustępujący burmistrz i kandydat AKP, otrzymał 40,12 proc. głosów. Ostatecznie CHP wygrało wybory z różnicą 848 głosów. W innym natomiast przypadku Najwyższa Rada Wyborcza (YSK) odrzuciła prośbę Obwodowej Komisji Wyborczej w dzielnicy Beykoz o ponowne przeliczenie głosów. Tym samym kandydat CHP, Alaattin Köseler, uzyskał zaświadczenie o rejestracji bez dalszej zwłoki. Taka sama decyzja została podjęta w mieście Ardahan, co pokazuje, że pomimo różnych spekulacji YSK nadal utrzymuje kontrolę nad prawidłowym przebiegiem wyborów. W niedzielny wieczór nie doszło też do przemocy ani protestów, gdy zwolennicy opozycji świętowali w całym kraju zwycięstwo. Erdoğan, a także kandydaci, którzy przegrali tegoroczne wybory, pokornie przyznali się do porażki, gratulując opozycji zwycięstwa.

Co zadecydowało o wyniku wyborów?

1.     Oparcie funkcjonowania AKP na sile jej lidera, a nie na indywidualnych kandydatach

Może się wydawać, że od ostatnich wyborów samorządowych w 2019 roku Erdoğan nie wprowadził żadnych istotnych zmian, które miałyby przyciągnąć wyborców do innych polityków AKP. Funkcjonowanie partii z pewnością można określić jako scentralizowane, skupione na władzy i wpływach jednego lidera, który – przynajmniej na dzisiaj – nie wydaje się być gotowy na wprowadzenie realnych zmian wewnątrz partii.

Podczas gdy w Ankarze Mansurowi Yavasowi (głównie dzięki działaniom informacyjnym) udało się radykalnie zwiększyć poparcie dla swojej kandydatury w biedniejszych dzielnicach otaczających Ankarę, Ekrem Imamoglu swoimi programami społecznymi przyciągnął wyborców na przedmieściach Stambułu. Z drugiej strony strategia kandydatów AKP zawsze opiera się na sympatii obywateli do lidera partii, na którym koncentruje się cała kampania wyborcza. Było to szczególnie widoczne w Stambule, który Erdoğan wielokrotnie odwiedzał w okresie przedwyborczym.

Warto zadać sobie pytanie, czy w szeregach AKP są jacyś silni, ambitni politycy gotowi przejąć pałeczkę od Erdoğana. Możliwe, że część wyborców AKP po prostu nie wyobraża sobie funkcjonowania partii bez obecnego lidera. Wraz z deklaracją polityka o planach opuszczenia tureckiej areny politycznej (przynajmniej w kontekście pełnienia funkcji prezydenta) część jego zwolenników mogła stracić czynnik motywujący.

2.     Galopująca inflacja

Obecna strategia Erdoğana, w odróżnieniu od polityki prowadzonej przed wygraną w wyborach prezydenckich w 2023 roku, opiera się na ortodoksyjnej polityce pieniężnej z wysokimi stopami procentowymi. Polityk narzucił także szereg nowych założeń polityki oszczędnościowej, które na razie nie przyniosły większych sukcesów.

Może się więc wydawać, że głównym czynnikiem decydującym o porażce była postępująca inflacja i ogólny spadek poziomu życia samych Turków, w tym przede wszystkim emerytów, którzy stanowili trzon elektoratu AK. Problemy, z którymi się borykają, są realne, jednak działania pomocowe rządu okazały się niewystarczające. Około 16 milionów emerytów i rencistów osiąga dochody o 40% niższe niż obecna płaca minimalna. Dodatkowo, pomimo wprowadzenia kolejnego programu gospodarczego, którego celem jest stabilizacja gospodarki do 2026 roku, małe przedsiębiorstwa cierpią i tracą pieniądze z powodu braku kredytów, braku płynności i nasilających się kontroli podatkowych, natomiast duże firmy, często współpracujące z rządem, korzystają z licznych zwolnień i zachęt podatkowych.

Biorąc powyższe pod uwagę, można stwierdzić, że dotychczasowe sympatie i wiara w legendę o światowym mocarstwie ustąpiły miejsca realiom życia codziennego, co popychało ludzi do wyrażania niezadowolenia i rozczarowania obecnymi rządami.

W tym miejscu warto także wskazać przyczyny stale pogarszającej się sytuacji gospodarczej w Turcji, której źródeł nie należy upatrywać jedynie w decyzjach samego rządu czy działaniach destabilizacyjnych z zagranicy. Turcy wydają się obecnie nie ufać obecnej strategii gospodarczej i dlatego wolą trzymać swoje pieniądze za granicą. Prowadzi to do zjawiska wywożenia waluty poza Turcję, co dodatkowo napędza inflację. Jak podkreśla N. Özkan, sytuacja ta najprawdopodobniej ulegnie zmianie po przejęciu władzy przez opozycję, która jego zdaniem cieszy się obecnie większym zaufaniem społecznym niż rząd AKP.

3.     Zignorowanie elektoratu pozostałych partii

Brak zawiązania większego sojuszu w tegorocznych wyborach mógł także wpłynąć na rozwarstwienie się konserwatywnego elektoratu. W tym kontekście należy wspomnieć o Nowej Partii Dobrobytu (YRP), która niespodziewanie stała się trzecią partią w kraju pod względem poparcia, zdobywając 6 proc. głosów. Tak dobry wynik uzyskała m.in. dzięki swojemu programowi wyborczemu, w którym to obwiniała rząd za problemy gospodarcze i niepowodzenie w przyjęciu bardziej stanowczego stanowiska wobec Izraela w związku z jego działaniami w strefie Gazy.

Partia wyraziła także rozczarowanie emeryturami, skrytykowała ruch na rzecz praw osób LGBTQ i nierozwiązaną kwestię bezdomnych psów, czym w pewnym stopniu zyskała sympatię wyborców AKP.

4.     Kurdowie porzucili swoją partię na rzecz kandydata CHP

Tuż przed wyborami próbowano przewidzieć, jak będą głosować kurdyjscy wyborcy. Warto wspomnieć, że to oni w dużej mierze przyczynili się do zwycięstwa İmamoğlu w 2019 roku. Biorąc pod uwagę brak koalicji podczas tegorocznych wyborów oraz fakt, że prokurdyjska Ludowa Partia Równości i Demokracji (DEM) nominowała swojego kandydata, istniały obawy, że część elektoratu, która w 2019 r. głosowała na CHP, stanie teraz po stronie innego polityka.

Groźba utraty ich poparcia byłaby dużym wyzwaniem, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że w wyborach parlamentarnych w maju 2023 roku partia zdobyła w Stambule ponad 8 proc. głosów. Ku zaskoczeniu wielu obserwatorów w metropolitalnych wyborach samorządowych DEM zdobyła zaledwie 2 proc. głosów. İmamoğlu udało się przekonać prokurdyjskich wyborców, że jego sukces w Stambule będzie ważniejszy niż zwiększenie wyniku procentowego partii prokurdyjskiej, która i tak nie miała szans na zwycięstwo. Biorąc pod uwagę wyniki wyborów, wydaje się, że Kurdowie okazali się w swoim wyborze pragmatyczni, kierując się zasadą „wybierania mniejszego zła”.

5.     Łatwiej utrzymać stanowisko, niż je odebrać

Wraz z objęciem przez Ekrema İmamoğlu funkcji burmistrza Stambułu w 2019 roku, zwiększyły się także przekazy medialne środowisk opozycyjnych oraz środki finansowe przeznaczane na prowadzone przez nie kampanie wyborcze. Co więcej, za kandydaturą obecnego burmistrza stał szereg projektów, które udało mu się zrealizować na przestrzeni ostatnich lat. Kandydaci opozycji mogli natomiast opierać się jedynie na projektach, które chcieliby zrealizować po objęciu urzędu. W tym kontekście istotny był projekt „Kanału Stambulskiego”, którego budowie stanowczo sprzeciwia się obecny burmistrz, powołując się na ochronę środowiska i jakość życia mieszkańców miasta.

6.     Najniższa frekwencja od 2004 roku

Turcja może pochwalić się ponadprzeciętną frekwencją wyborczą, bez względu na charakter i poziom wyborów, przy czym każde z nich budzą w państwie ogromne emocje. Niemniej jednak w porównaniu z poprzednimi wyborami, w tym wyborami prezydenckimi w 2023 r., kiedy frekwencja wyniosła 87%, tym razem tureccy wyborcy w dużej jak na nich części pozostali w domu. W znacznej mierze byli to wyborczy AKP, którzy chcieli ukarać swoją partię za obecną sytuację gospodarczą, ale mimo wszystko nie zdecydowali się na poparcie innych kandydatów. To z kolei przełożyło się na najniższą frekwencję od 2004 roku, która wyniosła zaledwie 76%.

Jakich zmian należy się spodziewać w Turcji?

Choć wiatru zmian, który w tym roku dotarł do Turcji, nie można zignorować, na ogólne wnioski w skali ogólnokrajowej trzeba będzie poczekać jeszcze kilka lat. Choć do wyborów prezydenckich pozostały 4 lata, zarówno partia rządząca, jak i opozycja muszą teraz stworzyć odpowiednią, a przede wszystkim przekonującą strategię działania. Najwięcej pytań budzi jednak ewentualna sukcesja Erdoğana na stanowisku przywódcy państwa. Pomimo tego, że wciąż pojawia się coraz więcej nowych spekulacji na temat planów przedłużenia jego kadencji, nie wydaje się, aby temu ambitnemu politykowi starczyło sił, aby dalej przewodzić państwu jako prezydent. Niewykluczone jednak, że pozostanie na stanowisku przewodniczącego partii, zachowując tym samym bezpośredni wpływ na swojego następcę.

Czytaj też

Reklama

Komentarze (2)

  1. Milutki

    Wszyscy ci mówiący przez lata że Turcja jest dyktaturą dzisiaj muszą być konsekwentni i dalej mówić ze Turcja jest dyktaturą i nie uznać wyborów. Kolejne wybory ogólnokrajowe za cztery lata , świat się zmienia i nie wiadomo kto zastąpi Erdogada, ważne że jeżeli będzie to nieudacznik z opozycji aby nie zepsuł więcej niż jest w stanie , aby w zamian za tanie kredyty i miejsce do zdjecia na międzynarodowej konferencji nie sprzedał swojego kraju USA i Europie . Na szczęscie sytuacja miedzynarodowa zmienia się na tyle że nawet ślepiec i głupiec dostrzeże że takie postępowanie jest to niewłaściwe

    1. JohnReese

      XD

  2. Ależ

    Trudno cieszyć się z regionalnej mocarstwowości jak się nie ma na wydatki od pierwszego do pierwszego cóż mocarstwowość kosztuje i to sporo nawet ta lokalna

    1. papa lebel

      Pycha kroczy przed upadkiem. Nadal tego nie rozumieją.

Reklama