Reklama

Technologie

Wysoka dzielność morska Zumwaltów

Fot. U.S. Navy/Petty Officer 1st Class Ace Rheaume
Fot. U.S. Navy/Petty Officer 1st Class Ace Rheaume

W ostatnich latach niszczyciel nowej generacji USS Zumwalt (DDG 1000) przeszedł serię testów w morzu i wypadł w ich trakcie bardzo korzystnie  – poinformowało dowództwo systemów morskich U.S. Navy. Jego dzielność morska jest lepsza niż np. krążowników rakietowych typu Ticonderoga.

Informacje ujawniono dopiero teraz, ale Zumwalt przeszedł testy w drugiej połowie ubiegłego roku i była to część cyklu prób sprawności i specjalnych zwyczajowo przeprowadzanych na wszystkich jednostkach pływających nowego typu w U.S. Navy. Okręt świetnie miał dawać sobie radę przy stanie morza 6, z 7-metrowymi falami i pomimo pogody zarówno jednostka jak i jej załoga były w stanie zachowywać sprawność wymaganą przez test.

„Nie było przekroczenia krytycznych parametrów ruchu” – napisano w komunikacie. Jednostka zachowała zakładaną sterowność. Zgadza się to z informacjami przekazanymi w wywiadzie z Defence News przez kapitana USS Zumwalt, Andrew Carlsona. Zdradził on wtedy, ze w 2019 roku jednostka natrafiła nieopodal Alaski na stan morza 6 i w tych warunkach „wolałby być bardziej na Zumwalcie niż na jakimkolwiek innym okręcie, na którym służył”.

Znacznie mniejsze są przechyły. Na okrętach Ticonderoga dochodzą one do 15 stopni i ma się wrażenie, że „nie wiadomo czy okręt się nie przewróci”.

Reklama
Reklama

Takiego wrażenia nie ma się na Zumwalcie, na którym trzeba się po prostu przyzwyczaić do tej drobniejszej oscylacji. Trzeba tu jednak nadmienić, że Zumwalty mają wyporność sięgającą 16 tys. ton, a Ticonderoga - niecałe 10 tys. ton. Nie chodzi więc jedynie o zalety kształtu kadłuba nowego niszczyciela i rozłożenia w nim masy. Teraz doświadczenia zdobyte w czasie testów mają zostać zweryfikowane w basenie testowym w Maryland za pomocą modelu.

Niszczyciel USS Zumwalt jest prototypową jednostką tego typu. Zaprojektowano go z wykorzystaniem wielu nowoczesnych technologii i początkowo planowano wybudować co najmniej 32 takie jednostki, które zastąpiłyby niszczyciele typu Arleigh Burke. Ostatecznie jednak okręty zostały uznano za zbyt kosztowne i zmniejszono zamówienia na nie do zaledwie trzech egzemplarzy. Ich dziejową rolę przejmą nowe  niszczyciele Arleigh Burke kolejnych wersji.

Z niszczycieli typu Zumwalt, które są obecnie prawdopodobnie najsilniejszymi jednostkami nawodnymi na świecie w służbie są już dwa: USS Zumwalt (oddany w 2016 roku, przeszedł ostateczną akceptację w kwietniu 2020 r.) i USS Michael Monsoor (oddany w styczniu 2019 r.). Na ukończeniu jest budowa ostatniej jednostki - USS Lyndon B. Johnson.

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. bropata

    Super. Tylko, że nie dzielność morska była do tej pory pieta achillesową tych "białych słoni". Wiadomo, że były to problem z napędem, zasilaniem systemów okrętowych czy nieszczelnością wałów napędowych. Na łamach "Defense News" ani słowem nie wspomniano o tym, czy US Navy znalazła już zastosowanie dla tych okrętów. Jeszcze kila lat temu serwis USNI News donosił, że rozważano wykorzystanie ich do przerywania szlaków żeglugi wrogiej floty nawodnej czyli miałyby spełniać rolę niemieckich pancerników i krążowników z czasów II WŚ. Miały też wejść raze z okrętami klasy LCS w skład Surface Development Squadron One na Pacyfiku. Poza tym Zumwalty nadal uchodzą za okręty niedozbrojone i niedoposażone - m.in. nie są wyposażone w Aegis.

  2. R

    "Z niszczycieli typu Zumwalt, które są obecnie prawdopodobnie najsilniejszymi jednostkami nawodnymi na świecie" no przepraszam, kto tak twierdzi?