Reklama
  • Wiadomości
  • Komentarz

Su-35 za słaby dla F-16. Lekarstwem dopiero Su-57? [KOMENTARZ]

Premier Rosji Michaił Miszustin poinformował o zwiększeniu nacisku na produkcję najnowszych samolotów bojowych Suchoj Su-57. Priorytet na tą konstrukcję ma zostać położony w związku z jego przewagą nad samolotami generacji 4 i 4+ w tym – jak można się domyślać – F-16, czy innych konstrukcji jakie może otrzymać niedługo Ukraina. Można jednak zapytać: a co z Su-30 i Su-35?

Su-57
Su-57
Autor. Mirosław Mróz/Defence24.pl
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Emerytowany generał rosyjskiego lotnictwa Władymir Popow twierdzi w rozmowie z portalem NEWS.ru, że do końca 2024 roku do sił powietrznych trafi 60 Su-57. Jak dodaje, maszyny te powinny zasilić dwa pułki a zatem dwie eskadry lotnicze. Zaraz po wejściu do służby powinny mieć też przeszkolonych pilotów i personel lotniczy. To możliwe, ponieważ obecnie Rosja posiada około 10 takich samolotów i zdaniem Popowa powinno się ich przeszkolić w ośrodku lotniczym w Lipecku.

Zobacz też

Wieszczenie budowy 60 samolotów w ciągu najbliższych 17 miesięcy wydaje się niemożliwe. Byłoby to znaczne przyspieszenie produkcji, nawet względem planów, zgodnie z którymi Rosja miała uzyskać 76 maszyn do 2028 roku. Nawet gdyby takie przyspieszenie było możliwe, to oznaczałoby zapewne zatrzymanie produkcji przy wszystkich nowych samolotach bojowych. Wystarczy przypomnieć, że w ubiegłym, wojennym przecież roku Rosjanie odebrali zaledwie 27 maszyn należących do wszystkich typów (Su-57, Su-30SM2, Su-34M i Su-35S). A przecież mamy do czynienia z embargiem i kurczącymi się zapasami zachodnich podzespołów w fabrykach.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Przyspieszenie produkcji, o ile w ogóle możliwe, oznaczałoby, że 60 spośród 76 przewidywanych samolotów powstanie w pierwotnej, czyli zubożonej wersji. Bez docelowych silników, a pewnie i awioniki. Ulepszonych Su-57M powstanie więc tylko 16, o ile uda się pokonać problemy techniczne, a na kolejne trzeba będzie zawrzeć nowy kontrakt.

Wszystko to wiąże się oczywiście z potrzebami frontu w Ukrainie, ale biorąc to pod uwagę – czy nie lepiej byłoby po prostu budować więcej maszyn generacji 4+? Ich linie produkcyjne są rozwinięte, konstrukcje stosunkowo dojrzałe i wymagające mniejszej ilości zaawansowanych technicznie podzespołów. Wreszcie: jest ich kilka, a nie jedna i nie trzeba ich w związku z tym nawet rozbudowywać.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Jeżeli to co powiedzieli premier Rosji i gen. Popow jest jednak prawdą, to o czym to świadczy? Rosja bierze pod uwagę długotrwałą wojnę i to, że po stronie ukraińskiej pojawią się wreszcie F-16, a być może także inne samolot generacji 4/4+ (F/A-18C/D, Mirage 2000, Gripen).

Najwyraźniej cicho zakładają przy tym, że samoloty te będą co najmniej równorzędne w porównaniu z rosyjskimi maszynami generacji 4+, wyprodukowanymi w ostatnim dziesięcioleciu.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Co za tym idzie nie ma sensu w nie inwestować. Su-57 tymczasem to inwestycja w przyszłość. Nie tylko do walki z ukraińskimi maszynami, ale w przyszłości dadzą szansę na jakiekolwiek stawienie czoła lotnictwu NATO, przezbrojonemu w ogromnej mierze z F-35. Żyjemy bowiem w czasach kiedy nie tylko Polska i Finlandia, ale nawet Rumunia i Czechy spodziewają się mieć wkrótce samoloty 5. generacji. Jest to samolot, o jakim Rosjanie mogą dzisiaj tylko marzyć. Nawet biedniejsze państwa jak Bułgaria czy Słowacja będą posiadały najnowsze wersje F-16, zdolne do zwyciężania w pojedynkach z Su-35.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama