- Analiza
Siły Powietrzne Federacji Rosyjskiej. Ostatnie chwile przed wielkim regresem [OPINIA]
Siły Powietrzne Federacji Rosyjskiej nadal dzierżą stanowisko drugiej potęgi powietrznej na świecie, jednak ich pozycja jest coraz słabsza z każdym kolejnym rokiem. Setki samolotów będących spadkiem po Związku Sowieckim nieuchronnie będą musiały zakończyć służbę i nie będzie ich czym zastąpić. Ze względów finansowych, technicznych i z powodu słabości przemysłu rosyjskiego.

Na początku tego roku Siły Powietrzno-Kosmiczne Federacji Rosyjskiej dysponowały 380 ciężkimi myśliwcami rodziny Su-27, 267 lekkimi myśliwcami MiG-29 różnych wersji, 131 myśliwcami przechwytującymi MiG-31, 274 bombowcami frontowymi Su-24 i 125 nowszymi Su-34 oraz 193 samolotami pola walki Su-25. Daje to łącznie 1370 maszyn. Po doliczeniu do tego 124 ciężkich bombowców (16 Tu-160, 42 Tu-95 i 66 Tu-22M) i 91 odrzutowców bojowych marynarki wojennej (22 MiG-29K/KUB, 43 Su-27/33, 22 Su-24 i 4 Su-25) daje to imponującą liczbę 1585 maszyn, co plasuje Moskwę w światowej czołówce – przed Chińską Republiką Ludową, chociaż dość daleko za siłami zbrojnymi Stanów Zjednoczonych.
Liczby te wyglądają jednak znacznie mniej imponująco jeśli zdamy sobie sprawę, że znaczna część tego potencjału to samoloty pozyskane w spadku jeszcze po Związku Sowieckim. Jak wiadomo mocarstwo to upadło w 1991 roku, a zatem 30 lat temu. Trzy dekady to tymczasem bardzo często czas w którym kończą się projektowane resursy samolotów bojowych. Takich jak np. MiGów-29 użytkowanych jeszcze nadal lecz z wielkim trudem i w ograniczonym zakresie w Polsce. Produkcja MiGów-29 rozpoczęła się jednak znacznie wcześniej – w 1981 roku. Część samolotów w służbie rosyjskiej może mieć więc między 30 a 40 lat.

Oczywiście samoloty można poddawać daleko idącym i kosztownym zabiegom przedłużającym życie, tak jak robią to Amerykanie przedłużając życie swoich samolotów 4. generacji. W przypadku floty 289 MiGów-29 podobne zabiegi w latach 2009-2020 przeprowadzono jednak jedynie na 74 maszynach – 24 wariantów morskich i zaledwie 50 lądowych i to wliczając w to kilkanaście „nowych” samolotów produkowanych na eksport, których nie przyjęła Algieria (ponieważ wbrew umowie oparto je o używane płatowce).
Oznacza to, że ponad 200 tych samolotów nie przeszło żadnych zabiegów albo bardzo ograniczone, a ich stan może być niewiele lepszy od trzydziestki polskich „Fulcrumów”, z których część jest obecnie uziemiona a część wykonuje bardzo ograniczone zadania. Problemowa jest też kwestia następcy MiGa. Istnieje wprawdzie MiG-35, ale złożono zamówienia jedynie na sześć egzemplarzy tej maszyny i będą one służyły być może wyłącznie w zespołach akrobacyjnych jako żywa reklama mająca na celu sprzedanie tej konstrukcji na rynkach eksportowych. Optymalnego dla siebie lekkiego myśliwca Rosjanie więc nie posiadają, a jego następstwo – być może w postaci jednosilnikowego Su-75 Checkmate – to kwestia odległej przyszłości i trudno tutaj mówić nawet o konkretnych datach, poza tym że samolot ten pojawi się w produkcji najwcześniej w latach 30.
Flota bombowców frontowych wygląda tylko trochę lepiej. W ciągu dekady udało się bowiem Rosjanom zbudować 127 Su-34, będących odpowiednikami amerykańskich F-15E Strike Eagle, ale w służbie pozostaje 296 sędziwych Su-24. Maszyny te były produkowane w latach 1967–1993, a zatem nawet najmłodsze z nich dobijają obecnie 30tki. Sytuacji nie ratują w pełni Su-34, nawet biorąc pod uwagę że do ich obecnej liczby dołączy w najbliższych latach kolejnych 30 z obecnego zamówienia. Nawet gdyby znalazły się środki na kolejne, to Rosjanie byli bowiem w ubiegłej dekadzie budować maksymalnie 18 tych maszyn rocznie, przy czym szczyt produkcji przypadł na połowę drugiej dekady XXI wieku, a w ostatnich latach budowano jedynie po kilka maszyn. Pewne dodatkowe zastępstwo dla Su-24 stanowi budowa wielozadaniowych myśliwców Su-30, jednak zbudowano ich łącznie tylko 134, a używanie ich jako zastępstwa dla nich będzie odciągało je od innych zadań.


Stosunkowo najlepiej wygląda flota ciężkich myśliwców rodziny Su-27, w ramach której wybudowanych zostało w ostatnim dziesięcioleciu dla własnych sił zbrojnych 134 Su-30 i 98 ze 128 zamówionych Su-35. Do tego należy doliczyć 22 gruntownie zmodernizowane Su-27, co daje łącznie 247 samolotów, które mogą służyć przez względnie długi czas reprezentując względnie zadowalający poziom techniczny. Obecna flota rosyjskich myśliwców rodziny Su-27 to jednak 380 maszyn. Oznacza to, że ponad 130 to stare samoloty, które trzeba będzie zastąpić w najbliższym czasie. 30 z nich zastąpią nie wyprodukowane jeszcze Su-35S. Co zastąpi kolejną setkę? Odpowiedzią jest teoretyczne Su-57. Stanie się tak jednak o ile jednak ich produkcja seryjna nie będzie notowała kolejnych opóźnień. Jak na razie zamówionych jest 78 tych samolotów, które mają zostać dostarczone w ciągu kolejnych 7 lat, a udało się dostarczyć jeden i to mimo, że program Su-57 (PAK-FA) trwa od kilkunastu lat.
Z problemami boryka się flota myśliwców przechwytujących MiG-31. Ostatni z nich opuścił fabrykę w 1994 roku, a zatem ma 27 lat. Samoloty te są modernizowane do wariantu MiG-31BM bądź MiG-31K, przenoszącego „hipersoniczne” pociski Kindżał. Nie zmienia to jednak faktu, że większość tych maszyn już przekroczyła trzydziestkę a możliwości ich eksploatacji będą się wyczerpywały. Sytuację może tu rozwiązać jedynie program ich następcy, którym ma być efekt programu PAK-DP czyli tzw. „ocierający się o kosmos” MiG-41. W obliczu problemów programu Su-57, nie wiadomo kiedy taki samolot mógłby powstać i czy nie napotka na problemy techniczne, chociażby z silnikami, tak jak to miało miejsce w przypadku programu PAK-FA. Czy będą dla niego odpowiednie technologie, których brakuje do silników dla Su-57, i czy zostaną znalezione niebotyczne środki finansowe?

W relatywnie trudnej sytuacji jest także lotnictwo pola walki wykorzystujące Su-25. Rosjanie posiadają obecnie w służbie 197 takich maszyn. I chociaż oficjalnie ich linia produkcyjna nadal działa i proponowane są warianty rozwojowe tej konstrukcji to od 2010 nie dostarczono ani jednej fabrycznie nowej platformy tego typu do sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Niewykluczone, że rozwiązaniem będą tutaj samoloty szkolno-bojowe Jak-130, które rosyjskim siłom zbrojnym udało się dostarczyć w latach 2010-2020 w 113 egzemplarzach. Bardziej jednak prawdopodobne, że ich następcami będą uderzeniowe bezzałogowce – klasy MALE i nowatorskie odrzutowe BBSP takie jak S-70 Ochotnik tworzone w układzie latającego skrzydła.
Bombowce strategiczne także nie mają gotowego następcy. Tu-22M budowane były stosunkowo długo bo do 1997 roku, ale plany stworzenia ich następcy nie są do końca sprecyzowane. Rosjanie prowadzą bowiem program bombowca nowej generacji PAK-DA, którego pierwszy lot prototypu zapowiedziano na rok 2023. Data ta wydaje się jednak wysoce optymistyczna, ale nawet terminowy oblot prototypu może oznaczać lata prac zanim maszyny te wejdą do służby. Tymczasem PAK-DA obok Tu-22M zastąpić miałby także w dłuższej perspektywie najcięższe bombowce Tu-160. Produkcję tych maszyn udało się wznowić, jednak na razie dostarczono jeden lub dwa egzemplarze, a wszystko bazując na podzespołach pamiętających czasy ZSRS podzespołach.

Regres widać też w lotnictwie wspierającym samoloty bojowe. Rosja ma obecnie 15 samolotów wczesnego ostrzegania, z czego w ostatniej 10-latce dostarczono… jeden. Z kolei z 19 maszyn tankowania powietrznego Ił-78, z czego przez ostatnie 10 lat zostało dostarczonych sześć. Tymczasem we flocie transportowych 114 Iłów-76 mniej niż dekadę ma zaledwie sześć samolotów, a próba wskrzeszenia budowy ciężkich An-124 Rusłan zakończyła się niepowodzeniem.
Jak widać tempo wymiany starych samolotów na nowe w rosyjskich siłach powietrznych i marynarce wojennej, choć stawiane czasem za wzór w porównaniu z borykającymi się z wymianą generacyjną amerykańskimi siłami powietrznymi, tak naprawdę pozostawia wiele do życzenia. Budowanie samolotów generacji 4+ nie jest, jak chcieliby niektórzy, mądrą alternatywą dla „nierozsądnego” programu budowy 5. generacji samolotów wielozadaniowych F-35 czy F-22, ale raczej wyrazem niemożności produkowania konstrukcji bardziej zaawansowanych.
Pomimo wszystkich tych inwestycji i wysiłków finansowych - które doprowadziły w ostatniej dekadzie do wprowadzenia do służby w Rosji niemal 400 samolotów nowych, bądź gruntownie odświeżonych samolotów bojowych - wydaje się, że utrzymanie jego obecnej liczebności nie będzie możliwe.
Spadek liczebności
Nie będzie tak nawet w przypadku „doinwestowanych” ciężkich myśliwców wielozadaniowych i przewagi powietrznej, na które przeznaczono największe nakłady. Ich flota ulegnie co najwyżej niewielkiemu (10-20%) zmniejszeniu. Tu jednak w obliczu programu PAK-FA i rozpoczętej seryjnej produkcji Su-57 sytuacja nie musi wyglądać aż źle. Znacznie bardziej radykalne redukcje będą dotyczyły w niedalekiej przyszłości lotnictwa uderzeniowego, w którym jest obecnie niemal 300 samolotów starych typów (Su-24) i tylko nieco ponad 100 nowych (Su-34). Kompletne załamanie może nastąpić w przypadku lekkich myśliwców wobec braku gotowego następcy MiG-29, który pomimo niedawnych szumnych zapowiedzi związanych z Su-75 jeszcze przez długi czas nie doczeka się następcy. Z kolei MiG-35 jako następca to jednocześnie rozwiązanie kosztowne (dwa silniki) i nieperspektywiczne, o parametrach w najlepszym wypadku porównywalnych z F-16 Block 70/72. Podobnie wygląda też sytuacja myśliwców przechwytujących, choć tutaj modernizacja MiG-31BM na pewien czas przedłuży ich funkcjonalność.
Nowe konstrukcje
Obecnie lotnictwo Federacji Rosyjskiej bazuje wyłącznie na projektach pochodzących z czasów ZSRR i w najlepszym razie zaliczających się do generacji 4+. Wyjątkiem jest tu borykający się z problemami Su-57, który jednak być może zdoła podnieść ciężkie platformy myśliwskie do generacji 5. Pozostałe programy jednak (Su-75, PAK-DA, MiG-41), podobnie zresztą jak inne, np. program nowego samolotu transportowego PAK-VTA, czyli Ił-106 Słoń, wydają się nierealne do zrealizowania, przynajmniej w najbliższym czasie. W niektórych przypadkach ze względów technicznych, a we wszystkich ze względów finansowych.
Wszystkich tych programów ze względu na koszty jednocześnie nie mogłyby dzisiaj poprowadzić ani Stany Zjednoczone ani Chińska Republika Ludowa. Szczególnie, jeżeli miałyby się one zakończyć rozwiązaniami porównywalnymi z amerykańskim. Koszt programów badawczo-rozwojowych to zresztą dzisiaj jedno, a zupełnie czymś innym jest zamówienie wielu setek nowych samolotów, tak aby można było w skali 1:1 zastąpić konstrukcje starzejące się, których resursy będą kończyły się w tym dziesięcioleciu.
Szansą mogłyby się okazać perspektywy eksportowe, znalezienie perspektywicznych pewnych klientów czy wręcz partnerów w programach. Tego rodzaju przedsięwzięcia, jak dotychczas się jednak nie udają, szczególnie w dobie amerykańskiego embarga dla państw importujących produkty rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego - wystarczy wymienić tutaj próbę stworzenia myśliwca dla Indii w ramach programu HAL FGFA w oparciu o PAK-FA czy zapowiedzi stworzenia "lekkiego myśliwce" wspólnie ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi w oparciu o MiGa-29.
Spadek liczebności i znaczenia
Wydaje się więc, że w najbliższej przyszłości będziemy mieli do czynienia ze znaczną redukcją liczebności rosyjskiego lotnictwa wojskowego wymuszoną brakiem tak odpowiednich rozwiązań technicznych jak i środków finansowych. Nastąpi znaczne zmniejszenie liczby jednostek bombowców frontowych (nawet o 50 proc.), wręcz zanikaniem jednostek lżejszych myśliwców frontowych (opartych o MiG-29) i w najlepszym razie stagnacją jeżeli chodzi o myśliwce przechwytujące. Brakujące samoloty mogą przy tym zostać przynajmniej częściowo zastąpione przez bojowe platformy bezzałogowe, takie jak oblatany w 2018 i już testowany już S-70 Ochotnik czy prostsze konstrukcje klasy MALE. Mimo to jednak wydaje się, że rosyjskie zdolności do projekcji siły, pomimo stroszenia piór na kolejnych paradach wojskowych, ulegają i będą ulegać istotnemu zmniejszeniu.
Stan rosyjskich statków powietrznych w połączeniu z finansami wpływa też na przygotowanie rosyjskich pilotów, którzy obecnie wylatują rocznie znacznie mniej godzin niż ich „koledzy” z NATO czy Chin. Być może pozytywnie wpływa to na liczbę wypadków lotniczych, których jednak w ostatnim dziesięcioleciu także było relatywnie dużo. Tylko z bojowych maszyn Rosja utraciła od początku 2010 roku 46 maszyn w tym 8 fabrycznie nowych: 11 Su-24, 10 MiGów-29 (w tym dwa stracone przez najemników w Libii), 7 Su-27, 6 Su-25, 3 Tu-22, 3 Su-30, 3 Su-34, 1 Su-35S, 1 Su-33 i 1 Su-57. Wyliczenia te stanowią kilkanaście procent produkcji samolotów nowych, mimo że uwzględniają tylko ujawnione straty bezpowrotne w tym bojowe, ale nie uszkodzenia i zużycie, które w dłuższej perspektywie także mogą przyczyniać się do wycofywania maszyn.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS